ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (435) / 2022

Radosław Góra,

CIAŁO ZMECHANIZOWANE ('TITANE')

A A A
Julia Ducournau w swoim filmie nie zamierza ukrywać, że zaprezentuje nam hybrydę maszyny i człowieka. Początkowe ujęcia podwozia – silnika i przewodów – oraz imitującej odgłos bolidu dziewczynki wskazują na ich pełną symbiozę. Jej „związek” z autem rozwijać się będzie stopniowo. Najpierw, na skutek wypadku samochodowego, zostanie umieszczona w głowie Alexii tytułowa tytanowa płytka. Mała dziewczynka, całująca i obejmująca po wyjściu ze szpitala auto, w dorosłym życiu będzie zarabiała erotycznym tańcem na masce, by w końcu z samochodem uzyskać seksualną rozkosz i… zajść w ciążę.

Skojarzenia z twórczością Davida Cronenberga rodzą się same. „Crash” Kanadyjczyka również przedstawiał pojazd jako narzędzie seksualnego spełnienia, „Mucha” zaś opowiadała o gatunkowej hybrydzie. Francuzka nie poprzestaje jedynie na tym. Świadomie łączy kobietę z samochodem. W zachodnim dyskursie ciało kobiety i maszyny postrzega się jako odrębne od męskiego podmiotu (Patricia Melzer w książce „Alien Constructions. Science Fiction and Feminist Thought” ciało kobiety i maszyny przeciwstawia racjonalnemu męskiemu podmiotowi, oba sytuuje bliżej natury – maszyny zbliżone są do pozbawionego racjonalności i duszy świata zwierząt, zaś nieracjonalność natury objawia się w reprodukcyjnych funkcjach kobiety [Melzer 2006: 110]). Ducournau tworzy świat mężczyzn, w który wrzucona zostaje Alexia (Agathe Rouselle). Z męską przemocą musi się mierzyć już w dzieciństwie. Pierwszym krzywdzicielem okazuje się ojciec. Na początku filmu stara się zagłuszyć mruczenie siedzącej za nim, w samochodzie, córki, a gdy to nie przynosi skutku, w gniewie traci kontrolę nad pojazdem i doprowadza do wypadku. Później nie jest lepiej – dorosłej córki nawet nie zauważa (doskonały kadr oddaje ich osobne światy). W pewnym momencie zacząłem wręcz podejrzewać, że w przeszłości wykorzystał ją seksualnie. Ten rodzaj przemocy występuje bowiem w „Titane” najczęściej. Alexię się obłapuje i całuje bez pozwolenia. W myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak, bohaterka dopuści się serii zabójstw, które wstrząsną Paryżem. Scena mordów ma iście tarantinowski sznyt – jeden z mężczyzn ginie z nogą od taboretu w ustach, co oczywiście symbolizuje fellatio. Zdesperowana kobieta musi uciekać przed policją. Ścina włosy, goli brwi i łamie nos, by podszyć się pod zaginionego przed laty Adriena i zamieszkać z jego ojcem – komendantem straży pożarnej, Vincentem (Vincent Lindon).

Julia Ducournau nadaje jej niejednoznaczny status – chłopczycy. Na początku widzimy w niej Sigourney Weaver z trzeciej części „Obcego”, później bardziej przypomina ona Bartosza Bielenię z „Bożego Ciała”. Odgrywa zresztą podobną rolę. Jest przebierańcem, Innym demaskującym mechanizmy rządzące społecznością strażaków. „On jest niedorozwinięty?”, „biały gej” – w taki sposób Alexię/Adriena określają pozostali strażacy. Wyraźnie od nich odstaje. Kiedy na wozie strażackim wykona erotyczny taniec, wzbudzi w nich zażenowanie. Reżyserka „Mięsa” dekonstruuje kulturowe wzorce, pytając, co decyduje o męskości – sylwetka? – i kiedy możemy mówić o „prawdziwej” kobiecie – wyłącznie wtedy, gdy ma długie włosy, makijaż i obcisły strój? „Teraz wyglądasz jak człowiek” – mówi do niej/niego Vincent po zgoleniu części włosów. W pewnym momencie diagnozuje permanentne milczenie Alexii/Adriena jako normalne na tym etapie. Oboje są sobie bliscy ze względu na traumę, którą mogliby dzielić. Dostrzeżony przez Vincenta uraz Adriena jest tak naprawdę urazem Alexii. O ile Hirokazu Koreeda w filmie „Jak ojciec i syn” mierzył się z problem akceptacji wychowywanego przez lata niebiologicznego syna, o tyle Julia Ducournau idzie jeszcze dalej – zastanawia się nad możliwością uznania za swoje dziecko zupełnie obcej osoby. „Titane” okazuje się solidnym traktatem o człowieczeństwie. Spod ludzkiej skóry wciąż jednak wyziera metalowa blacha. Reżyserka zdaje się nam mówić, że człowieczeństwo jest tyleż piękne, co nieznośnie trudne – pełne bólu, cierpienia i samotności. Stąd zwrot w stronę technologii.

W trakcie seansu, gdy swoje słuchawki, zamiast schować do plecaka, zawiesiłem na poręczy kinowego fotela, naszła mnie pewna refleksja – czy i my nie próbujemy „przedłużyć” naszych ciał? Począwszy od soczewek, protez, a skończywszy na operacjach plastycznych. Elementami żywej tkanki stają się ciała obce. Niby nienależące do naszego organizmu, ale jednak doskonale je uzupełniające. Takie zabiegi umożliwiają ulepszanie ludzkiego ciała – skoro natura nie daje rady, trzeba ratować się technologią. Ciało w „Titane” to słaba materia, co doskonale obrazuje reżyserka. W jej filmie poddaje się je różnym operacjom – jest kaleczone, podpalane, bite. Ciało zawodzi – informuje nas Ducournau, kiedy pokazuje Vincenta robiącego sobie zastrzyki, byle tylko móc wytrzymać w zawodzie strażaka. Dlatego obraz nagrodzony Złotą Palmą na ostatnim festiwalu w Cannes można odczytywać jako manifest – pragnienie przekroczenia słabej, schorowanej, starzejącej się i, wreszcie, śmiertelnej cielesności. Ale czy właśnie nie ona czyni nas wyjątkowymi? „Blade Runner” już prezentował świat androidów. Androidów, które ciągle marzyły o duszy i sercu.

LITERATURA:

P. Melzer: „Alien Constructions. Science Fiction and Feminist Thought”. Austin 2006.
„Titane”. Scenariusz i reżyseria: Julia Ducournau. Obsada: Agathe Rousselle, Vincent Lindon, Garance Marillier i inni. Francja, Belgia 2021, 108 min.