ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (95) / 2007

JAZDA OBOWIĄZKOWA

Wilhelm Sasnal. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki. Warszawa, Pl. Małachowskiego 3. 27 listopada 2007 – 2 marca 2008.

Wystawa malarstwa artysty, którego debiut w końcu lat 90. należał do najbardziej spektakularnych w sztuce polskiej, malarza który mimo młodego wieku funkcjonuje już w obiegu sztuki światowej. W swych obrazach, bardzo różnorodnych stylistycznie często wykorzystuje wizerunki z mediów czy fotografie. Podstawowym problemem, który nieodmiennie interesuje Sasnala, są granice i możliwości reprezentacji oraz badanie procesu widzenia i postrzegania. w 2006 roku Sasnal wyróżniony został Vincent Prize –najważniejszą europejska nagroda artystyczna przyznawaną co dwa lata przez Fundacje de Broere.




Marta Deskur „Nowe Jeruzalem”. Kraków, Galeria Starmach, ul. Węgierska 5. 30 października – 15 grudnia 2007.

Wystawa „Nowe Jeruzalem” jest najnowszym projektem Marty Deskur realizowanym w Galerii Starmach. Artystka zaprosiła kilkunastu znanych i nieznanych artystów, kuratorów i pisarzy aby wcielili się w postaci czternastu Apostołów. Dlaczego czternastu? Zwyczajowo mówi się o Dwunastu zapominając o św. Macieju, którego po upadku Judasza wybrali pozostali Apostołowie oraz św. Pawle zwanym Apostołem Narodów powołanym przez Chrystusa po zmartwychwstaniu. Chrześcijańska ikonografia posiada dwa źródła. Pierwszym jest wielowiekowa tradycja obrazowania boskiego panteonu w sztuce greckiej i rzymskiej, drugim Nowy Testament i teksty apokryficzne. Deskur analizując te źródła szczególnie interesuje się tymi elementami, które zostały z niej wyparte jak fakt, iż zarówno Chrystus jak i apostołowie byli Żydami czy też, że faktyczna liczba wszystkich Apostołów to czternaście a nie dwanaście.

Artystka prowadzi przewrotną grę z chrześcijańską tradycją stawiając się w roli Chrystusa i powołując na apostołów mężczyzn ze swojego otoczenia działających w świecie sztuki. Deskur podobnie jak Alanis Morissette w filmie Kevina Smitha „Dogma” przebiera się za Boga i „wybiera” na św. Piotra – Marcina Maciejowskiego, św. Pawła - Piotra Lutyńskiego, św. Jana – Wilhelma Sasnala, św. Andrzeja – Andrzeja Szczepaniaka, św. Bartłomieja – Grzegorza Sztwiertnię, św. Jude Tadeusza – Sebastiana Cichockiego, św. Jakuba Młodszego – Krzysztofa Kaczmarka, św. Szymona Gorliwego - Wojtka Kule, św. Macieja – Xawerego Wolskiego vel xavimodo, św. Jakuba Starszego – Łukasza Skąpskiego, św. Filipa – Mikołaja Sodzańskiego, św. Mateusza Ewangelistę – Sławomira Shuty, św. Tomasza – Rafała Bujnowskiego i Judasza – Bartka Materkę. Wszyscy biorący udział w projekcie sfotografowani są w swoich codziennych ubraniach, z wpiętymi pejsami i współczesnymi odpowiednikami tradycyjnych atrybutów. Deskur zdecydowała się na duże wydruki komputerowe naklejone na przeźroczystą plexi, tworząc tym samym efekt =zbliżony do kościelnych witraży. Stojący w łuku niczym w kościelnej absydzie współcześni „ wysłannicy”, bo to w dosłownym tłumaczeniu z greckiego pierwotnie oznaczało słowo apostoł, śmiało patrzą w obiektyw.

Czternastu Apostołom towarzyszy remake obrazu Egona Schielego z 1912 roku pt. „Kardynał i zakonnica”, w którym udział wzięła sama artystka wraz z Andrzejem Starmachem oraz wizerunki Czterech Cnót Kardynalskich: Wstrzemięźliwości, Roztropności, Hartu i Sprawiedliwości. Do fotografii Cnót Kardynalskich zapozowały cztery zaprzyjaźnione z artystką kobiety związane ze światem sztuki. Podobnie jak Apostołowie taki i Cnoty widzimy w codziennych ubraniach z odpowiednimi dla każdej z nich charakterystycznymi atrybutami. Ostatnim elementem wystawy jest praca wideo zatytułowana „Pocałunek Judasza”. Deskur wykorzystała dwuznaczność słowa „judasz”, które w języku polskim oznacza zarówno tzw. wizjer umożliwiający sprawdzenie/podglądniecie kto stoi po drugiej stronie drzwi jak i imię jednego z biblijnych Apostołów. Projekcja odbywa się w trzech kołach rzuconych na czarną ścianę. Widzowie staja się świadkami sensualno-ironicznej opowieści o parze =nastolatków, ich pierwszych kłótniach i pocałunku.



„Hommage a` Roland Topor: Pan Topor dzis nie przyjdzie”. Rondo Sztuki, Katowice, Rondo im. J. Ziętka. Wystawa czynna od 12 listopada 2007.




Andrzej Tobis „A-Z (Gabloty Edukacyjne)”. Kronika, Bytom, Rynek 26. 24 listopada – 19 grudnia 2007.

„A–Z (Gabloty edukacyjne)” – najnowszy projekt Andrzeja Tobisa ma charakter śmiałego dzieła-decyzji podporządkowującego twórcę zupełnie nowej totalnej idei. Projekt ten nie stanowi kolejnego rozdziału w historii ortodoksyjnego konceptualizmu, będąc raczej, niepozbawionym absurdalnego humoru i nostalgii, stale rozbudowywanym archiwum fotograficznym. Tobis postanowił „zrekonstruować” ilustrowany słownik polsko-niemiecki Bildworterbuch Deutsch und Polnisch, wydany w Lipsku w latach 50. Wydawnictwo to miało na celu ujęcie całego widzialnego świata, siłą rzeczy ograniczonego jednak do realiów ówczesnego NRD i PRL. Zarówno selekcja haseł, jak i układ ilustracyjnych tablic, odzwierciedlały hierarchię wyznawanych wartości, priorytetów, obnażały uprzedzenia, lęki, jak i również wyobrażenia o „innym” świecie. Słownik podzielono na 15 części: rozpoczynając od Systemu demokratycznego, przez takie działy jak Oświata ludowa, Troska o człowieka pracy, Higiena ciała, Roślina, aż po mniej określone Rozmaite tablice. Porządek założony przez autorów gdzieś się jednak gubi – nie ma na przykład hasła „ojciec”, „matka” pojawia się mimochodem w dziale Odzież dziecięca. Tłumaczenia też są dość nietypowe, toporne, niedzisiejsze: pojawiają się takie tajemnicze przedmioty jak skóra do czyszczenia okien, ślizgawka spadzista albo podstawka z imadłem do przytrzymywania puszek. Słownikowe ilustracje fotografowane przez Tobisa nie są inscenizowane lecz znajdowane „w terenie” – ich tłem jest przede wszystkim chaotyczny krajobraz miejski współczesnej Polski. Są nośnikiem przeróżnych anegdot, rebusowych zagadek, humoru, będąc jednocześnie intrygującą, wnikliwą obserwacją socjologiczną. „A–Z” stanowi projekt otwarty i utopijny, ze względu na swą skalę – kilkadziesiąt tysięcy haseł do odnalezienia i zarchiwizowania – niemożliwy do zakończenia. Wystawa w Kronice ukazuje aktualny stan pracy nad wydaniem drugim poprawionym słownika, pół wieku od pierwszej edycji.




Andrzej i Mikołaj Kalina „Świeżo malowane” Salon Sztuki 49. Warszawa, Al. Jana Pawła II 49. 29 listopada – 14 grudnia 2007.

Zdjęcia, grafiki, instalacje, obiekty i aranżacja samego wnętrza galerii na „świeżo malowaną” pracownię artystyczną wykonane przez Andrzeja i Mikołaja Kalinę zdradzają zainteresowanie problematyką tożsamości w globalnym świecie. Salon Sztuki 49 jako atelier artysty staje się miejscem odnowy indywidualności, miejscem walki z nijakością. Poddany zostaje obserwacji człowiek z jednej strony z jego pragnieniem społecznego dostosowania się, chęcią bycia akceptowanym, lubianym, „na topie”, z drugiej z jego wewnętrzną potrzebą integralności fizycznej i psychicznej, z emocjami, nawykami, gustami związanymi z wyborem drugiego „ja” – powierzchownego odzienia.

Mikołaj Kalina podejmuje dyskurs o ubiorze, jego wielorakich funkcjach, stroju jako nieodzownym środku międzyludzkiej komunikacji. Jest autorem obiektów, w których wykorzystuje stare ramy oraz zdjęcia manekina w modnych przebraniach. Barwne fotografie prześwitują przez zeskrobaną powierzchnię lustra. Postaci są anonimowe, symbolizują świat wykreowany przez innych, który wielokrotnie staje się naszym światem. Przeglądamy się w nim niczym w lustrze. Dotyka problemu niedojrzałości ludzi w różnym wieku, którzy nigdy nie mieli odwagi poszukiwać swojej tożsamości, wchodząc w role społeczne, czy kulturowe odgórnie im narzucone.

Andrzej Kalina prezentuje zmultiplikowane portrety odbijane z tradycyjnej matrycy linorytu na nietrwałych materiałach jak folia, fizelina. Symbolizują one bylejakość i sztuczność wszechobecną we wszystkich sferach naszego życia. Prace z założenia mają ulegać powolnej destrukcji. Nakładając ten sam obraz na różne podłoża autor uzyskuje przedstawienia od subtelnych ledwie widocznych sylwetek w szarościach, bielach i czerniach, po bardzo kontrastowe znaczone intensywnym kolorem. Do jednolitych przedstawień dodaje te wyróżniające się kolorem, układem, kształtem, wprowadzając do kompozycji element napięcia, niepokoju, burząc zastany porządek. Grafiki mają odniesienia do codzienności, w której wielokrotnie opakowanie staje się ważniejsze od jego zawartości.




Iwo Rutkiewicz „estoński zachód słońca/ Estonian Sunset”. Galeria LETO. Warszawa, ul. Hoża 9 c. 17 listopada –10 grudnia 2007.

Punktem wyjścia najnowszych prac Iwo Rutkiewicza są znane wcześniej obrazy z folii oraz późniejsze zasłony: wyszywane na pospolitej folii malarskiej obrazy, przedstawiające postaci zapatrzone w słońce. To z pomysłów w nich zawartych wywodzą się prace wideo. Aktualna pozostała dychotomia sztuczne-naturalne, finalny gest zaprzeczenia (misternie wyszyte zasłony są „porysowane”) a także motyw zawieszenia uwagi, melancholijnej relacji z naturą. Tytułowe dla wystawy wideo: „Estoński zachód słońca”, to pocztówkowy still image, w ramach którego odbywa się zaskakująco niecodzienny spektakl. Schodzące za horyzont słońce nie pokonuje swej drogi w sposób typowy, rytm przyrody zostaje zakłócony perfekcyjnie zakamuflowaną ingerencją – czy to co widzimy to trik, czy jakiś „estoński” eksces natury? Rutkiewicz niepostrzeżenie wciąga widza w grę; podczas oglądania jego prac wideo stajemy się bardzo podejrzliwi – doszukujemy się manipulacji obrazem, oglądaniu ich towarzyszy permanentna niepewność co do autentyczności przedstawiania i mnożące się wątpliwości odnośnie punktu widzenia i czasu trwania procesów.




Bogna Burska „Zabawa z przemieszczającymi się zwierciadłami – część druga”. Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki. Kraków, pl. Szczepański 3a. 7 listopada 2007 – 6 stycznia 2008.

Bunkier Sztuki zaprasza na drugą odsłonę projektu Bogny Burskiej Zabawa z przemieszczającymi się zwierciadłami. Część pierwsza prezentowana była w maju i czerwcu tego roku w Warszawskim Aktywie Artystów. Składały się na nią trzy prace wideo: „One More”, „A Very Bad Dream of Count Monte Christo” oraz „A Piece of Jade”. W Krakowie, obok wcześniejszych realizacji, artystka pokaże przygotowane specjalnie dla Bunkra Sztuki filmy dopełniające projekt: „A Heart So White”, „God Is Vain” i „Wiatr”.

„Zabawa z przemieszczającymi się zwierciadłami” to zbiór filmów wideo o charakterze found footage. Artystka wykorzystała do swojej pracy fragmenty ze znanych filmów fabularnych. Projekt jest głęboko zanurzony w kulturze, czerpiąc jednocześnie z zasobów tej wysokiej jak i popularnej. Znajdują się tu odniesienia do wielkich hollywoodzkich produkcji takich jak „Pasja” Mela Gibsona oraz klasyki gatunku płaszcza i szpady Hrabiego Monte Christo Kevina Reynoldsa, ale także do bardziej wysmakowanych filmów jak „Chińska szkatułka” w reżyserii Wayne’a Wonga. Bogna Burska niczym detektyw przygląda się specyfice języka filmu, ujawniając intrygujące zbieżności występujące w różnych, często odległych od siebie gatunkowo, narracjach filmowych.

Tytuł projektu wiąże się z postacią Jorge’a Luisa Borgesa, autora szkatułkowych, erudycyjnych powieści, w których prawda i fikcja znoszą się nawzajem w nieskończonych sekwencjach odbić i powtórzeń. Napisał on recenzję nieistniejącej książki „The Conversation with the man called Al-Mu’tasim” występującej z podtytułem zaczerpniętym przez Burską do projektu: „A game with the shifting mirrors” (Zabawa z przemieszczającymi się zwierciadłami). Nawiązanie to jest celowe. Tak jak Borges igra z rzeczywistością, tak Bogna Burska posługując się dwoma artystycznymi środkami - cytatem i zmianą kontekstu doprowadza w swoich filmach do ciągłej gry refleksów, powtórzeń, nieustanne snując, rwąc i ponowne związując nici sensu w spójną całość.




Łódź Kaliska „Instrukcja psucia sztuki w hołdzie Andy Warholowi dla pieniędzy”. Galeria Program. Warszawa, ul. Gen. Andersa 20. 14 – 31 grudnia 20007.

Wystawa składa się z około dwudziestu realizacji powstałych podczas wrześniowego pleneru. Grupa wykorzystała swoje fotografie z lat 90., jednak wyłącznie te ujęcia, które nigdy nie były prezentowane na żadnej wystawie. Specjalnością Łodzi Kaliskiej w tamtym czasie były sesje budowania „żywych obrazów”, w rezultacie których powstały cykle fotografii opartych o znane utwory malarskie (Delacroix „Wolność wiodąca lud na barykady”; Gericault „Tratwa Meduzy”; Manet „Śniadanie na trawie”). Fotografie inscenizowanych kompozycji pozostały tłem dla sugestii malowanych farbami, drukowanych metodą sitodruku czy collagu. Powstałe w ten sposób kompozycje wyraźnie nawiązują w swojej stylistyce do realizacji powstających w dekadzie pop artu, z tą różnicą, że akcent przesunięty został na stronę ironii i krytyki przedmiotowości sztuki. Pop wprowadzony do sztuki na początku lat 50-tych, upowszechniony w USA w latach 60-tych stał się jednym z symboli społeczeństwa konsumpcyjnego. Dziś, gdy nadal świat obraca się wokół osi konsumpcji, pieniądz - a w zasadzie jego posiadanie często staje się celem samym w sobie, tworząc szczelną warstwę izolacji od istoty rzeczy.

Gdy Andy Warhol znalazł i zaanektował dla swoich potrzeb wizerunek puszki zupy Cambella wiele dotychczasowych wyobrażeń o sztuce runęło. Rozpadły się skostniałe stereotypy i świętość „artu” została dotkliwie poruszona. Od tego momentu łączenie szablonów stało się powszechnie dopuszczalnym sposobem konstruowania obrazu, a komercyjność zaistniała w powszechnie jako składowa oceny wartości dzieła, gdyż drogie i dobrze sprzedające się oznaczało wyjątkowe, elitarne. Luksus posiadania sztuki wymknął się z rąk koneserów i trafił do „drobnych cwaniaczków”. Ameryka staje się wówczas niepodważalnym centrum sztuki. Zachłanność rynku wywołana mechanizmami reklamy opanowuje wówczas najbardziej wyrafinowaną dziedzinę ludzkiej aktywności i konstytuuje swoje zasady w oparciu w prostej linii o zasady handlu. Apetyt na sztukę jaki wzbudził pop art., a także niekończąca się chłonność, wywołały cały szereg dyferencji, nie do rozróżnienia dla przeciętnego odbiorcy-konsumenta. Ubocznym poważnym skutkiem stało się powszechne psucie sztuki dla pieniędzy.



Jan Berdyszak „Generator fotografii efemerycznych (2007). Reinstalacje fotograficzne (1975/1993)”. Galeria Foto-Medium-Art. Kraków, ul. Karmelicka 28/12. 21 listopada 2007 – 19 stycznia 2008.

Na ekspozycję złożą się, reprezentatywne dla artysty, prace ujawniające jego konsekwentną, analityczną, ale również filozoficzną refleksję, które realizuje od lat 70. XX wieku do dzisiaj. Lustrzany obiekt zatytułowany „Generator fotografii efemerycznych” (2007) to odzwierciedlenie poszukiwań teoretycznych i praktycznych Jana Berdyszaka, oscylujących wokół możliwości stworzenia i stwarzających się odbitych obrazów archetypicznych dla fotografii. Artysta prowadzi oglądy istoty fotografii przy użyciu mediów paradoksalnie niefotograficznych. Wywołuje obrazy nietrwałe, samopowstające, obecne tylko w czasie aktualnym, podobne do odbić świata rzeczywistego w wodzie. Bliźniacze zjawiska naturalne nazwał prefotografią i uznał za kluczowe i tkwiące głęboko w fotografii, której zasadnicze problemy rozgrywają się wokół pojęć odbijanie, ślad i odcisk. Generator fotografii efemerycznych jest dziełem – zadumą nad istotą medium, zmierzającą do odkrycia jego jądra, które może ujawnić się jedynie w bliskim kontakcie widza z obiektem. Sięga również dalej – sugeruje odrębność, przeciwstawność i niedostosowanie rzeczywistości i odbicia w wielkim niebieskim lustrze.

Prace z cyklu „Reinstalacje fotograficzne”, powstające od 1970 roku, włączają dzieło w szeroką przestrzeń – tym razem białą ścianę galerii. Sugerują uwikłanie obiektu artystycznego w większe uniwersum, potencjalną rzeczywistość, której jest fragmentem. Wycięte wewnątrz fotografii geometryczne formy rozszerzają przestrzeń dzieła i pozbawiają ograniczeń tradycyjnie przyrodzonych fotografii. Fotografia staje się fizyczną częścią rzeczywistości, a zarazem rzeczywistość przypadkowa i konkretna zostaje włączona w obraz fotograficzny.



„Lokatorzy”: Anna Baumgart, Andrzej Cisowski, Zuzanna Janin, Piotr Kopik, Tomasz Kozak, Maciej Kurak, Jan Mioduszewski, Laura Pawela, Karolina Zdunek. lokal_30. Warszawa, ul. Foksal 17B / 30. 23 listopada – 21 grudnia 2007 (środa–piątek, godz. 16.00 - 19.00).



Johanna Billing „Silent Running”. Raster. Warszawa, Hoza 42 m 8, III p. 17 listopada – 22 grudnia 2007 (od wtorku do soboty, w godz. 15.00-20.00).

Szwedzka artystka Johanna Billing (ur. 1973) jest przede wszystkim autorką filmów, ale również założycielką niezależnej wytworni muzycznej Make it Happen w Sztokholmie. Jej prace były w ostatnich dwóch latach prezentowane na licznych międzynarodowych wystawach, m.in. Biennale w Stambule (2005)”, P.S. 1” w Nowym Jorku (2006), Museum fuer Gegenwartskunst w Bazylei (2007) oraz na tegorocznych Documenta 12 w Kassel. Świat jaki konstruuje w swych filmach Johanna Billing pełen jest dobrze nam znanych – tu i teraz – rozterek. Bez wahania można uznać jej sztukę za swoisty (bo niemal całkowicie pozbawiony tekstu mówionego) glos pokolenia – pierwszej generacji urodzonej po rewolucji 1968 roku i dorosłej po 1989 roku. W najprostszy sposób, raczej dokumentując toczący się proces niż tworząc fabularne opowieści, artystka dotyka kwestii partycypacji, wspólnotowości, zaangażowania w grupowe działania, bądź braku takowego: pasywności, milczącego oporu,niezdecydowania.




Piotr Kurka „To, co się nam przydarza już do nas nie należy”. Galeria Zderzak. Kraków, ul. Floriańska 3. 14 grudnia 2007 – 26 stycznia 2008>

„To, co się nam przydarza, już do nas nie należy” to rodzaj poetyckiej przypowieści, która składa się z cyklu prac na papierach, rzeźby Łyżwiarka i tytułu wystawy. To pierwsza w Galerii Zderzak wystawa artysty, a druga w Krakowie (pierwsza w 1995 roku w Galerii Krzysztofory).

„To, co się nam przydarza, już do nas nie należy” to cykl prac na papierach i instalacja z rzeźbą Łyżwiarka. Zaludnione przez marionetowe postaci obrazy utrzymane w poetyce snu, wypełniają obszerne, puste przestrzenie, podobne tym z pasteli Moniki Szwed z serii Innocent Homes, lecz z właściwymi dla poetyki Kurki elementami: podwojeniem, lustrzanym odbiciem, symbolami akwatycznymi, monstrualnością. Oddech i bezczas są jakby częścią kompozycji. Artysta, jak sam mówi, nauczył się od filozofii zen „by nie cenić zbytnio czasu”, a z drugiej strony interesuje go „przeszłość, która leży poza horyzontem naszej własnej pamięci, która najbardziej bliska jest ejdetycznemu olśnieniu właściwemu dziecięcej wrażliwości.”

Czasownik „przydarza się”, użyty w tytule, jest kluczem do interpretacji wystawy. Ukryte są w nim dwa pojęcia metafizyczne: przygodności i daru. Przygodność oznacza, że pojedynczy człowiek jest bytem przemijającym i że oparcie dla swej egzystencji musi zdobywać w działaniu etycznym i poprzez refleksję. Dar oznacza stan łaski, dzięki któremu jest to możliwe. Stan ten jest momentalny, osiągany przez oświecenie, i nie jest możliwe powtórzenie go ani wywołanie aktem woli. Nie jest to dar, który można sobie zatrzymać. A jednak dzięki niemu uświadamiamy sobie, że nasze życie nie należy do nas. Wystawa Piotra Kurki ukazuje to, co już do nas nie należy.




Adam Chmielecki „United States”. Fotografia barwna. CSW Zamek Ujazdowski. Warszawa, Al. Ujazdowskie 6. 24 listopada 2007 – 6 stycznia 2008.

Przed kilkunastu laty wystawa portretów Adama Chmieleckiego w warszawskiej galerii Hybrydy była sporym wydarzeniem. Zaraz po niej artysta wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie nie zaprzestał fotografować, z tym że głównym polem swoich zainteresowań uczynił miasto. Z kilkuset fotografii wybrał 21, które zawierają pewną syntezę jego poszukiwań. Obserwacja światła zmieniającego i kształtującego obraz fotograficzny staje się w pracach Adama Chmieleckiego głównym elementem, który fotograf umiejętnie wykorzystał dla zbudowania dramaturgii obrazu. Dzieje się tak zarówno w wąwozach ulic nowojorskiej metropolii, jak i we wnętrzach apartamentów czy podmiejskiej plaży. Światło, jego odblaski, refleksy, załamania, a także półtony umiejętnie zaakcentowane przez autora tworzą te spokojnie, klasycznie wręcz komponowane obrazy. Być może ich spokój i prostota dają wrażenie aury zwykłej codzienności, gdzie nie odczuwa się zgiełku wielkiego świata. Tworząc te wysublimowane obrazy Chmielecki opowiada również o swoim odczuwaniu otaczającej go amerykańskiej rzeczywistości. Nie ma w tych zdjęciach żadnej publicystyki, nigdzie nie wdziera się język nachalnej reklamy (z którą zresztą autor ma zawodowe związki). Jego barwne wielkoformatowe fotografie są łagodną i pogodną interpretacją głównie miejskiej przestrzeni i zaproszeniem do odbycia wspólnej, amerykańskiej podróży.




„PHOTOsuisse. Przegląd szwajcarskiej fotografii”. Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki. Kraków, pl. Szczepański 3a. 7 listopada – 7 grudnia 2007.

„PHOTOsuisse” jest to prezentacja 28 najwybitniejszych fotografów ze wszystkich regionów Szwajcarii. Swoje prace prezentują zarówno wschodzące gwiazdy młodej sceny, jak i uznani oraz odnoszący sukcesy twórcy, którzy wpłynęli na rozwój fotografii w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Wystawa zawiera prace o charakterze archiwalnym, reportaże i fotografię artystyczną. Ekspozycja składa się z trzech głównych części: „Matryca”, „Środowisko” i „Media” oraz dodatkowej, o charakterze dokumentacyjnym – „Portrety filmowe”. Podział ten wynika z różnych strategii, jakie reprezentują poszczególni artyści.



Krzysztof Gliszczyński „Autoportret à’retour”. Galeria Klimy Bocheńskiej. Warszawa, ul. Ząbkowska 27/31. 30 listopada 2007 – 13 stycznia 2008.

Cykl malarski “Autoportret à’retour” to refleksja dotycząca procesu kreacji w kontekście własnych poszukiwań. W najnowszych obrazach artysta używa pojęcia związanego z alchemicznym procesem synergy. Synergiczne kompozycje malarskie splatają źródłowe pojęcia sztuki takie jak: pamięć, doświadczenie, cykliczność czasu, creatio continuua. Nazwa à’retour odnosi się do filozoficznego pojęcia “wiecznych powrotów“ i jest związana z wielokrotnym wykorzystaniem tej samej materii malarskiej. Powtarzana forma autoportretu stwarza wrażenie zatrzymania czasu. Materia staje się coraz bardziej rozbita, zdematerializowana, pogłębiająca naturalną progresję. W obrazach synergicznych, ich kolejnych przemianach, udaje się zachować pamięć materii z poprzednich prac. Ten rodzaj recyclingu nawiązuje do urn tworzonych od 1992 roku.



”Mińsk, diariusz miejski”. CSW Łażnia. Gdańsk, ul. Jaskółcza 1. 30 listopada 2007- 13 stycznia 2008.

W wystawie biorą udział: Oxana Gourinovich (Białoruś/Niemcy), Artur Klinau (Białoruś), Uladzimir Parfianok (Białoruś), Anna Chkolnikova (Białoruś/Niemcy), Karsten Konrad (Niemcy), Alexander Komarov (Białoruś/Holandia).

Tematem wystawy jest własny wizerunek i artystyczna recepcja przestrzeni miejskiej stolicy Białorusi - Mińska. Oficjalny slogan, zachwalający zalety Mińska, głosi: "Nasze miasto jest zielone i czyste." W ten sposób obywatele muszą postrzegać i oceniać swoje miasto i w rezultacie utrwala im się stereotyp romantycznej mieszaniny starego z nowym, szerokich ulic i zielonych skwerów. Te motywy są przedstawiane na pocztówkach i plakatach, pojawiają się na planszach telewizyjnych, są tematem wystaw, zatytułowanych "Moje ukochane miasto". Zaproszeni do udziału w wystawie artyści nie prezentują nowej kolekcji obrazów i detali życia miejskiego w Mińsku, lecz pytają, badają, poszukują modeli, według których można by wytłumaczyć specyficzne sytuacje urbanistyczne. Mówią o swoim prywatnym postrzeganiu miasta, koncentrując się na elementach życia miejskiego, których nie sposób znaleźć w przedstawieniach oficjalnych.




Barbara Falender „Rzeźba”. Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. 10 listopada 2007 – 31 stycznia 2008.

Wystawa rzeźby Barbary Falender w Muzeum Rzeźby Współczesnej jest podróżą w czasie i przestrzeni tej niezwykłej sztuki. Zawsze wzbudzała ona żywe zainteresowanie i wywoływała niekiedy skrajne reakcje. Reprezentuje w czystej postaci ten nurt figuracji, który ma wyraźną zmysłową orientację. Rzeźba Falender manifestuje kult ciała odwołując się do tradycji antycznej. A jednocześnie spełnia kryteria ocen estetycznych, które choć uformowały się w starożytności - potwierdzają swoją ważność także dziś. Czytelne są w niej reminiscencje sztuki dawnej, często we współczesnej transkrypcji, zabarwione osobistymi doświadczeniami i fascynacjami. A mimo wszystko robią wrażenie muzealnych eksponatów.

Prezentacja ta pomyślana jest jako jedyne – i chyba niepowtarzalne w tej skali - spotkanie prac tej artystki. Powstały one na przestrzeni wielu lat, a obecnie są albo rozproszone w świecie, albo pozostają niedostępne w prywatnych kolekcjach. Tak, więc wystawa ma uprzystępnić dzieło, którego nikt wcześniej w pełni nie widział. Wiele z nich wywodzi swój rodowód z pobytów w Orońsku, w którym artystka spędziła lata intensywnej pracy. Tu uformowała się jako świadoma swych poszukiwań artystka zanim wyruszyła w świat. Do tego też miejsca powróciła po latach i odnalazła tu te same inspiracje, które kształtowały jej dzieło w przeszłości. Magia miejsca wyzwoliła także kolejne impulsy ożywiające jej twórczość najnowszą. Z niemniejszą energią zrealizowała tu dwie prace (Łoże Penelopy i Izyda), których premiera będzie miała miejsce w trakcie wernisażu w sobotę 10. listopada br. Dla uważnych obserwatorów i koneserów tej sztuki będzie to jedyna okazja zobaczyć dorobek artystki, który stanowi uznaną wartość w historii współczesnej rzeźby polskiej.



„Nie tylko kebab. Współczesna sztuka turecka”. Warszawski Aktyw Artystów. Warszawa, ul. Kozia 3/5 m 26. 24 listopada – 8 grudnia 2007 (we wtorki, czwartki i soboty w godzinach 18.00-20.00).




Tomek Sikora „Lecę do Maroka”. Galeria Pauza. Kraków, ul. Floriańska 18/5, II piętro. 1 – 30 grudnia 2007.



Tomasz Kopcewicz „Po drodze”. Galeria Klimy Bocheńskiej. Warszawa, ul. Ząbkowska 27/31. 20 listopada – 8 grudnia 2007 (wtorek-sobota, godz. 12.00 - 18.00).

Wystawa, podsumowując ostatni rok pracy Kopcewicza, jest jednocześnie próbą sproblematyzowania ruchu w przestrzeni miejskiej. Rejestruje formy jego odgórnego kanalizowania oraz zachowania mieszkańców podejmowane „pomimo”, „na przekór” tym formom. Prezentuje to, co przez Kopcewicza „po drodze” przez miasto napotkane – stało się dla niego przedmiotem obsesyjnego przemalowywania, czy statycznej rejestracji kamerą. Malarska multiplikacja motywów architektury (barierki, poręcze) i komunikacji miejskiej (rodzaj malarskich powidoków po ruchu, formie autobusów) oraz filmowa rejestracja powielanego ruchu mieszkańców osiedla i sposobów użytkowania przez nich przestrzeni publicznej – pozwoliły artyście w banalnej z pozoru formie, czy zachowaniu ujawnić regulacyjne praktyki, bądź krytyczny społecznie potencjał.