ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (57) / 2006

PIĘKNI DWUDZIESTOLETNI

A A A
Justyna Kabala, Arkadiusz Karapuda, Michał Szwarc: „Co”. Galeria Kuluary. Pałac Kultury i Nauk. Warszawa, pl. Defilad 1. 24 kwietnia – 13 maja 2006.

Wystawa malarstwa trójki młodych artystów z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Prace każdego z autorów to odrębny świat malarskich doznań i doświadczeń. Napięcie towarzyszące malarstwu rozgrywać ma się zarówno pomiędzy poszczególnymi pracami w obrębie twórczości jednej z trójki osób, jak i pomiędzy autorskimi propozycjami wystawiających.





Elwira Szeflińskiej „Rejestr roślin”. Galeria Kuluary. Pałac Kultury i Nauk. Warszawa, pl. Defilad 1. 5 maja – 8 czerwca 2006.

Wystawa „Rejestr roslin” to cykl obrazów na płótnie. Jak opisuje go sama artystka: „przyczynkiem do jego powstania był prozaiczny fakt otrzymania od bliskiej mi osoby obumierającej rośliny doniczkowej. Od tego momentu całą uwagę skierowałam na rośliny dla których z jakichś powodów zabrakło miejsca w mieszkaniu. Rośliny doniczkowe najczęściej umieszczamy na parapetach okiennych i jest to powód dla którego wybrałam wymiary wnęk okiennych i typowe podziały ram okiennych jako format moich obrazów. Zależałoby mi na tym aby płótna mogły w przestrzeni galerii stanowić atrapę okien. Wśród mieszkańców budynków wielomieszkaniowych istnieje zwyczaj umieszczania niepotrzebnych roślin poza mieszkaniem, na parapetach klatek schodowych. Oczywiście istnieją osoby, które przy pomocy okazałych roślin dekorują klatki schodowe, ale ja skupiłam się w mojej pracy na roślinach pozostawionych samym sobie. Malowane przeze mnie rośliny doniczkowe to najbardziej pospolite i odporne gatunki. Warunki w jakich się rozwijały determinują ich wygląd, a ich ubóstwo wydobywa charakterystyczny dla gatunku kształt. Mój cykl obrazów jest dokumentacją roślin odrzuconych, dla których zabrakło miejsca w mieszkaniu. Ale czy kondycja roślin w naszym otoczeniu nie mówi o samopoczuciu nas samych? Istotny jest też fakt, że większość z malowanych przeze mnie roślin to popularne w Polsce drzewka szczęścia...

Chciałam aby rośliny, które przestały mieć dla kogokolwiek znaczenie, odzyskały je na płótnach, umieszczone w typowych dla wnętrz mieszkalnych otworach okiennych. Kwiaty doniczkowe, zdegradowane na klatkach schodowych staja się najistotniejszym elementem obrazu, będąc odrobinę większe niż w rzeczywistości. Ważny jest tez sposób wystawienia tych płócien, który ma stworzyć w połączeniu z obrazami rodzaj azylu dla niechcianych roślin. Obrazy powinny stanowić integralną cześć wnętrza w którym mają być pokazywane. Płótna powinny w swoim wzajemnym układzie i w relacji do otoczenia stanowić atrapę okna.”





Anna Sielska „Czysta formalność”. Galerii Rotunda. Bytom. 14 kwietnia – 15 maja 2006..

Najnowsze prace Anki Sielskiej „wychodzą” od medium fotografii Jednak ich materialna realizacja jest dopełniona w tym projekcie o swoiste „obramowanie”. Ono właśnie – drewniane skrzynie, w których artystka pomieszcza zdjęcia i obiekty – zamyka i równocześnie otwiera się na inne ‘obrazy’. W tym też kształcie prace te każdorazowo posiadają charakter obiektów tworzących inny zestaw i instalację. Fotograficzna proweniencja artefaktów jest tutaj dodatkowo wzmocniona przez materialne odpowiedniki obrazowych przedstawień – np. pościeli wizualizowanej na zdjęciu oraz ‘prawdziwego’ białego płótna, układającego się w cieniste draperie. Pojawiająca się na nich gra światłocienia może kojarzyć się także z materią typowo rzeźbiarską. Chociaż przy pierwszym oglądzie prace Anki Sielskiej mogą wpisywać się w wizerunek współczesnych lightboxów, to jednak w odróżnieniu od nich - często przeestetyzowanych i grzeszących natrętną stylistyką clubbingu – obiekty katowickiej artystki nie kuszą ani sztucznym ani odbitym światłem...

Anka Sielska opowiada nam swoje historie. A są to opowieści o zdarzeniach najzwyczajniejszych, takich przed którymi niejednokrotnie przechodzi się obok, kwitując je zwrotem „czysta formalność”. Niektóre spośród nich to narracje osobiste oraz intymne, inne znów najwyraźniej odwołują się do doświadczeń pokolenia autorki. Artystka diagnozuje, nie tylko zresztą swoją, prywatność, a jednym z jej wymiarów czyni dyskurs ciała i wyłanianie się cielesności oraz kobiecości. Te wątki prowadzone są synchronicznie i zorientowane wokół kilku postaci. Stąd prace te penetrują nie tylko obszar bytu, ale także bytowania. Nieodrodnym ich elementem jest przejawianie się tożsamości oraz związanych z nimi emocji i doznań, które – zdaje się dopowiadać autorka – są opresyjne i przefiltrowane przez funkcjonujące społecznie standardy.

Wszystkie prace z tego cyklu – zamiast tradycyjnej diachronii - układają się w opozycje i – jako takie – konstruują swój dialog jako constans przeciwieństw i wykluczeń. Dyskurs ów pokazuje nam jednocześnie ciasnotę i konceptualny konformizm, który każe nam postrzegać świat w bipolarnych kategoriach. Możemy zatem dostrzec eksploatację repertuaru składającego się z zestawu motywów – ikonograficznych (postawy i przedmioty codziennego użytku) oraz przyporządkowanych im kulturowych dystynkcji – czyste / nieczyste, niewinne / skalane, sztuczne / naturalne, uporządkowane / chaotyczne i in. Właściwa narracja płynie więc ze zderzenia dwóch porządków – przy czym diagnoza i interpretacja zmierza tutaj najwyraźniej do wyłonienia obszaru pomiędzy. Na tych estetycznych i formalnych areałach wyłania się przestrzeń wolności oraz wyboru. Jej źródeł nie należy się doszukiwać pośród alternatywnych figur, jakie bywają nam wpajane na co dzień, ale właśnie pomiędzy nimi. To też sprawia, że prace Anki Sielskiej wabią nie tyle (tylko) swą sferą wyglądu, ile (ale) przede wszystkim pokazują nam, że posiadamy możliwość decydowania, a – co więcej – że warto żyć „czyściej”, choć niekoniecznie „formalnie”... (Roman Lewandowski)