ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (163) / 2010

Bernadetta Darska,

CUDOWNA PODRÓŻ

A A A
W przypadku najnowszej powieści Majgull Axelsson jak zwykle, tak można by powiedzieć, mamy do czynienia z fascynującą historią prywatności, w której główne, choć tragiczne role odgrywają kobiety. Szwedzka pisarka nie epatuje sentymentalizmem, nie próbuje też konstruować nieprawdopodobnych fabuł. Wręcz przeciwnie. Jako czytelnicy jesteśmy świadkami wydarzeń, które mogłyby się wydarzyć w życiu każdego z nas. Ich prawdopodobieństwo to jedna z zalet pisarstwa Axelsson. Bohaterowie powieści „Lód i woda, woda i lód” muszą uporać się z demonami przeszłości. Nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza że trzeba je wykonać w samotności. Susanne nie ma oparcia w nikim. Wszyscy członkowie rodziny już nie żyją, została tylko ona. Kobieta musi zawalczyć o siebie, choć nikt nie uczył jej walki i nikt, nawet w dzieciństwie, nie wzmacniał jej poczucia własnej wartości. Przeszłość przywoływana przez Susanne stanowi ciągle niedokończony rozdział. Jak bardzo ważne jest jego sfinalizowanie i postawienie ostatniej kropki, bohaterki nikt nie musi przekonywać. Pisanie i opowiadanie historii to przecież jej zawód. Susanne jest poczytną autorką kryminałów. Pozornie panuje nad słowami i nad opowieścią, którą tworzy. W rzeczywistości ma coraz mniej pewności siebie. Czuje się osaczona, naznaczona, skazana na bycie niewidzialną. Tak często było w dzieciństwie, tak jest i teraz, gdy jako dorosła kobieta odbywa rejs lodołamaczem „Odyn” i każdego dnia obserwuje wodę i lód. Zapatrzona w to, co ją otacza, stopniowo poddaje się sile tego, czemu się przygląda. Woda i lód są nie tylko poza nią, ale też w niej. Zamrożone wspomnienia, zlodowaciałe emocje, rozpuszczona pewność siebie, rozwodnione przekonanie, że cokolwiek od niej zależy – te wszystkie doznania są udziałem Susanne.

Bohaterka decyduje się na podróż lodołamaczem z kilku powodów – szuka sposobu, by nauczyć się żyć ze wspomnieniami, pragnie znaleźć inspirację do nowej powieści, chciałaby nauczyć się żyć na własny rachunek bez ciągłego myślenia o tym, co było i czy jest za te wydarzenia w jakiś sposób odpowiedzialna. Akcja książki rozpoczyna się tak, jak mógłby zacząć się kryminał. Pisarka wie, że ktoś zakrada się do jej pokoju, choć ten jest starannie zamknięty na klucz. Po każdym wejściu do pomieszczenia, które miało być jej schronieniem na statku, odkrywa ślad obecności intruza. Ten zaś robi się coraz odważniejszy i coraz bardziej wulgarny. Jego tajemnicze odwiedziny nie sprowadzają się do przesunięcia jakiegoś przedmiotu czy do zamknięcia wcześniej otwartego okna. Pewnego dnia Susanne odkrywa, że ktoś w jej pokoju oddał mocz, innym razem spostrzega, że ściana w toalecie jest ubrudzona kałem. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji nękana bohaterka patrzy podejrzliwie na współpasażerów.

Axelsson po mistrzowsku łączy opowieść o współczesnej Susanne z historią sprzed lat, gdy bohaterka była zakompleksionym dzieckiem szukającym ciepła i bezskutecznie czekającym na zainteresowanie ze strony bliskich. Dorosła bohaterka jest więc tak naprawdę ciągle tą niepocieszoną, rozczarowaną i oszukaną dziewczynką. Doznane odrzucenie nie jest łatwo zapomnieć, zwłaszcza że miało ono miejsce i ze strony przyjaciółki, i ze strony brata, i ze strony rodziców. Zraniona w dzieciństwie Susanne wiele lat później ciągle słyszy pełen nienawiści głos matki. Nadal też obwinia siebie za to, że nie ocaliła brata, choć nie mogła przewidzieć, że pozornie zwyczajna trasa koncertowa skończy się tak niezwyczajną i totalną katastrofą. Axelsson nie skupia się tylko na życiu Susanne, choć to ona ostatecznie będzie jedyną przedstawicielką tragicznie naznaczonej rodziny, która zdoła odwrócić fatum i która spróbuje żyć na przekór tego, co bezustannie boli i rani od nowa.

Pisarka decyduje się bowiem pokazać proces dorastania do przebaczenia – nie tyle innym, co przede wszystkim sobie. Retrospekcje odsłaniają przed czytelnikiem dramat ludzi powiązanych więzami krwi, a jednocześnie właśnie z powodu powiązań rodzinnych skazanych na cierpienie. Przyglądamy się siostrom bliźniaczkom, które marzą o cudownej podróży podobnej do tej, która była udziałem Nilsa z książki Selmy Lagerlöf. Nie odbędą jej jednak razem. Inez zdecyduje się na drogę ku szaleństwu znaczoną obsesyjnym uczuciem do przybranego syna i obojętnością wobec własnej córki. Elsie skaże siebie na ciągłe przemieszczanie się związane z pracą na statku, a jednocześnie na rozpamiętywanie traumy, której doświadcza jako nastolatka, i której konsekwencje ciągną się za nią przez całe życie. Lydia, matka bliźniaczek, zobojętnieje i wycofa się z tego wszystkiego, co wcześniej stanowiło sens jej życia. Mała Susanne będzie wpatrzona w brata jak w idola.

Ten zaś, choć idolem jako lider popularnego zespołu faktycznie będzie, tak naprawdę skupi się na ukrywaniu swojej niepewności, samotności i niechęci do fałszu, w którym musi trwać. Razem, a jednak osobno – tak można by podsumować relacje rodzinne bohaterów. Axelsson nie jest zainteresowana opisywaniem sytuacji nietypowych i rzadko spotykanych. Zwraca szczególną uwagę na to, by postaci, których losy opowiada, nie różniły się bardzo od tych, którzy książkę przeczytają. Dzięki temu możliwe jest utożsamienie się czytelnika z bohaterami, ale i odkrycie uniwersalności tych szczególnych, bo dotyczących konkretnych osób, doświadczeń. Axelsson łączy elementy powieści kryminalnej, sagi rodzinnej, powieści obyczajowej i inicjacyjnej, komponując historię zataczającą koło. Ofiara i oprawca spotykają się ponownie po wielu latach. Nic nie jest jednak takie jak kiedyś. Następuje zamiana ról – ten, który spowodował katastrofę, zostaje upokorzony, ta, która nic wtedy nie mogła zrobić, teraz pokazuje, że ma władzę. Dla Susanne ów spektakl, w którym uczestniczy, wiele znaczy. Ma właściwości terapeutyczne. Uczy, że odzyskane życie smakuje lepiej niż życie uzależnione od emocji innych. Pokazuje, że pocieszenie w obiektywnym sensie nie istnieje, w subiektywnym natomiast jest etapem koniecznym, by podnieść się i móc iść do przodu. Towarzyszenie bratu w trasie koncertowej, wspaniała podróż dzieciństwa, zamienia się w ciągle powracający koszmar. Popłynięcie w rejs lodołamaczem, cudowna podróż dorosłości, staje się pretekstem do ocalenia, wybaczenia sobie i przywrócenia siebie teraźniejszości i przyszłości.
Majgull Axelsson: „Lód i woda, woda i lód”. Przeł. Katarzyna Tubylewicz. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2010 [seria: z miotłą].