ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (165) / 2010

Daria Dziedzic,

WIERSZE

A A A
***

wpatruj się w lepkie i ciepłe centrum
miasta. stwarzaj o nim mit
jak origami z szeleszczącego papieru.
potem powieś nad łóżkiem i pogłaszcz.
poczuj świętość jak zapach roztapianego
asfaltu i powiedz coś o tym. albo lepiej
napisz. tak jak opowiadasz o przeszłości.
daj ujść wyobraźni jak pierwszym wodom.
nie wahaj się. uwierz, że ulica jest łódką,
chodnik mostem. daj się porwać prądowi.
przepłyń, przejdź i wyschnij.
obliż słone ręce, zanim wyłuskasz z mroków
ziarenka do nowych historii. ale to już jutro.
kiedy obudzisz się
i nie będzie lepkiego miasta. tylko inne,
choć jeszcze nie wiesz, jakie zachrzęści
pod butami.



proza życia

powrócić i zasnąć w tym samym
miejscu, co zawsze. w tym samym łóżku
wybuchnąć kryształowym śmiechem, leżąc
przy tobie. ukraść ci oddech i oddać
z powrotem. wybrać cienki czarny przesmyk
nad oczami i nasycić się nim jak obrazem
van gogha. a potem wmówić sobie,
że to, co między nami zaszło, to fikcja
i wyjść z tego miejsca, więcej
nie wrócić. ochłonąć.
zapomnieć. żyć pojedynczo. w dwóch odrębnych
akwariach, nie stając się wspólnym
ciałem. to nie ten czas.

prolog

od rana uczysz czytać się w myślach.
ślizgać się po wnętrzu jak po
zamarzniętej tafli jeziora. tylko ostrożnie.
za błąd w sztuce płaci się przemoczonym ubraniem,
chorobą płuc, plamiącym kaszlem,
brakiem powietrza. więc nie lekceważ
ciemnych przepaści między żebrami.
postaw nad nimi most. podpowiada
przyjaciel. nie patrz w dół. przejdź.
wytrzymaj do końca. a potem powiedz,
że to wszystko miało sens. tymczasem,
spójrz, za oknem gęstnieje mrok,
a ty wciąż jesteś na początku podręcznika.
ciekawe dlaczego?