ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (167) / 2010

Michał Fundowicz,

WIRUS MONOTYPE

A A A
Ciąg dalszy dobrej passy Monotype. Warszawska oficyna plądrująca rejony muzycznego eksperymentu odkrywa ciekawe zjawiska krajowej, jak i globalnej sceny.

Neurobot „Pętla Bohumína”.

Mocny głos polskiego undergroundu. Neurobot to interdyscyplinarny projekt artystyczny tworzony na styku mediów, przybierający różne formy (zine, witryna internetowa, zdarzenie dźwiękowe), znajdujący się obecnie w uśpieniu. Na album składa się wybór materiału z jedynej studyjnej sesji w historii zespołu, zarejestrowany w 2001 roku. W domowym studio, którego współrzędne geograficzne można znaleźć nadrukowane wewnątrz okładki, spotkali się wówczas twórcy składu obdarzeni stosownymi aliasami: Dominik Kowalczyk (Wolfram), Jacek Staniszewski (Facial Index), Artur Kozdrowski (Dr Kudlatz) oraz biorący udział w części sesji Maciek Sienkiewicz (DJ Zmarszczki). Z sześciu godzin taśm wybrano i poddano edycji niespełna czterdzieści minut muzyki stworzonej na komputerze, laptopach, gramofonie oraz syntezatorze. Rozsadzająca każdą sekundę energia pod postacią noisowej nawałnicy od pierwszych chwil odsłuchu wciąga bez reszty. Nie bez powodu wydaniu patronuje motyw wulkaniczny, obecny w graficznej oprawie i w tytule jednego z utworów (nazwę fragmentu dał niesławny Eyjafjallajökull). Gęsta magma dźwięków rozbłyskuje w efektowny sposób niczym pióropusz ognia. Brzmienie generowane przy pomocy maszyn jest wyjątkowo bogate, tworzone przy pomocy całej palety elektronicznych zgrzytów, pulsacji, strzępków melodii i ukłuć cyfrowego szumu. Struktury układają się w spójną całość o zachowanej dramaturgii i wytrzymanym do końca napięciu. Brawa dla wykonawców za dyscyplinę, wrażliwość na detal i powściągliwość w posługiwaniu się hałasem.



Z’EV, Jason Kahn „Intervals”.

Zawód muzyka jawi się jako pociągający ze względu na możliwość odbycia licznych podróży oraz spotkań z innymi artystami. Poruszanie się między miastami, ludźmi, zdarzeniami oraz dźwiękami – oraz towarzyszące temu nieustanne poszerzanie percepcji/ wrażliwości – oto ideał postawy artysty nomada. Gdyby spróbować naszkicować trasy muzycznych wypraw bohaterów omawianego nagrania linie przecięłyby się zapewne kilkukrotnie. Zarówno Z’EV jak i Jason Kahn są artystami niezwykle aktywnymi, od lat podróżującymi po całym globie, przemieszczającymi się pomiędzy kontynentami. Jednak dopiero w 2009 roku ich drogi się zeszły i nadarzyła się okazja zagrania wspólnie koncertów. Spotkania zarejestrowane w Szwajcarii składają się na wydawnictwo sygnowane przez Monotype: dwa utwory podobnej długości, nagrane przez Kahna, zmiksowane i wyprodukowane przez Z’EVa. Obaj muzycy posługują się zmodyfikowanymi zestawami perkusyjnymi, łączy ich również niestandardowe podejście do instrumentu. Z’EV, ikona industrialnej sceny, który swój oryginalny system rytmiczny opisał w podręczniku „Rhytmajik”, eksploruje surowy świat metalicznych dźwięków używając gongów, grzechotek, blach. Perkusja była pierwszym instrumentem Jasona Kahna – stopniowo modyfikował on swój zestaw, by po czasie rozszerzyć go o komputer oraz syntezator analogowy. Nagranie będące ekstraktem pięciu spotkań stanowi wypadkową doświadczeń muzyków, jest negocjacją wspólnego brzmienia na drodze improwizacji. Drapieżna gra Z’EVa, który posiadł umiejętność opanowania chaosu uderzeń metalu o metal, została zderzona z bardziej oszczędnym stylem Kahna odpowiadającego za analogowe sygnały syntezatora oraz podskórne pulsowania perkusji. Rejestracja zagęszczonych elektro-akustycznych sesji autorstwa dwóch doświadczonych artystów składa się na pozycję godną polecenia amatorom intensywnej eksperymentalnej muzyki.



Michael Vorfeld „Flugangst”.

Polska publiczność mogła poznać Michaela Vorfelda podczas dwóch edycji szczecińskiego festiwalu Musica Genera, gdzie zaprezentował się jako muzyk oraz artysta wizualny. Uczestnicy jego koncertu zapewne zapamiętali wysoką, smukłą postać, pochylającego się nad niestandardowym zestawem perkusyjnym mężczyznę, który z ogromną uwagą i precyzją niczym iluzjonista w cyrku wyczarowywał dźwięki. Jego muzyka powstawała w całkowitej koncentracji, nieco teatralne gesty przydawały występowi szczególnej rangi. Vorfeld zdawał się kontrolować każdy najdrobniejszy niuans brzmienia, wyczuwając niemal instynktownie swój instrument. Dzięki wydanemu przez Monotype albumowi teraz każdy zainteresowany będzie mógł zapoznać się z prezentacją umiejętności artysty pochodzącego z Berlina. „Flugangst”, czyli „strach przed lataniem”, wbrew tytułowi przynosi zbiór wznoszących się, zwiewnych dźwięków kreowanych przy pomocy zestawu perkusyjnego oraz instrumentów strunowych skonstruowanych przez muzyka. Wkraczająca na obszar kameralistyki muzyczna propozycja wymaga od słuchacza pewnego zaangażowania, porzucenia wszelkiej aktywności, być może nawet wstrzymania na moment oddechu.