
WOBEC „INNEJ” (KRYTYKI LITERACKIEJ)
A
A
A
Za każdym razem, kiedy otwieram „Feministyczną krytykę literacką” Krystyny Kłosińskiej, nie umiem postawić się w pozycji czytelnika-partnera, natomiast konsekwentnie obieram stanowisko czytelnika-ucznia, który ma poczucie obcowania z materiałem zapisanym w jakimś obcym mu dotąd języku. Książka Krystyny Kłosińskiej jest albowiem pracą, która swoją faktograficzną i analityczną strukturą, prezentacją publikacji tak bardzo odległych polskim naukom humanistycznym, onieśmiela, w pewien sposób uczy pokory, ale też zaprasza do uczestniczenia – tak chciałbym to określić – w „czymś przełomowym”.
„Na pytanie czym jest literacka krytyka feministyczna? – pisze Autorka – nie odpowiadam wprost. Próbuję raczej zrekonstruować różne manifestacje odpowiedzi na ten temat: różne typy dyskursów, różne uwarunkowania, które przemieszczały się w czasie i które stwarzały często odmienne perspektywy myślenia” (s. 12). Sądzę, że bezpośrednio w tej wypowiedzi mieści się źródło siły książki: zamysł tworzenia mapy, odnajdywania splotów, rejestracji faktów, a nie ich odautorskiego (bądź metodologicznego) stygmatyzowania. I pomimo że „Feministyczna krytyka literacka” liczy około siedmiuset stron, odsyła aż do ponad (!) ośmiuset siedemdziesięciu nazwisk badaczy, to napisana jest z pełną świadomością pewnego „skurczenia”, pogodzenia się z koniecznością segregacji osiągnięć studiów poświęconych – mówiąc bardzo ogólnie – tematyce gender. Praca mimo to prezentuje tak liczną serię głosów, mnogich perspektyw czy wielorakich prób budowania dialogów, że jej całość układa się w rzetelne kompendium wiedzy poświęconej nie tylko literackiej krytyce feministycznej, ale również feministycznej historii literatury i feministycznej tradycji literackiej, a przede wszystkim – i jest to moim zdaniem najważniejszy wniosek – naukom o literaturze.
„Prawdziwą bohaterką mojego tekstu – czytamy – jest lektura” (s. 23). Tekst jako „obiekt” stoi w centrum zainteresowania Autorki. Jest tym, co pobudza, inspiruje, uwodzi, co stanowi miejsce walk o pierwszorzędność sensów. „Feministyczna krytyka literacka” jako książka „wybuchowa”, bo odtwarzająca batalie literaturoznawczo-polityczne, stanowi warsztat narzędzi „obchodzenia się” z tekstem, dekonstruowania go, wyrażania niezgody na jego normatywizujący status. Prace krytyczek androtekstów, czyli Kate Millett, Judith Fetterley oraz Patrocino Schweickart, Krystyna Kłosińska przywołuje jako kluczowe: wprowadzające figurę czytelniczki, która „stawia opór”. Na ich przykładach buduje własną narrację; z jednej strony dokładnie referuje założenia badaczek, z drugiej prowadzi analizę ich recepcji oraz teoretycznych strategii. Uruchamia perspektywę traktowania literatury jako wytworu politycznego, który maskulinizuje-unifikuje czytelniczkę (również i czytelnika), w ten też sposób wprowadzając ją (go) w obręb stereotypów programujących wyobraźnię. Zadanie krytyczek androtekstów – jak doskonale ilustruje to Autorka – sprowadza się do stworzenia „jakiejś” alternatywy dla rzeczywistości literackiej, a więc powołania do istnienia takich aktów demaskacji, które mogłyby wszczepiać w świadomość czytelniczą to, co było nieuświadomione (innymi słowy: wyciągnąć na powierzchnię tekstów wszystkie „niebezpieczne” fantazmaty, by kolejno je rozbrajać/deszyfrować/unicestwiać).
Prezentacja myśli Elaine Showalter, Annette Kolodny oraz wspólnie wypracowanej perspektywy przez Sandrę Gilbert i Susan Gubar umożliwia wejście w taką siatkę dyskursów, która nie tylko sprowadza się do przedstawienia propozycji odczytań tekstów literackich (nie jest to żaden zestaw gotowych kluczy interpretacyjnych), ale przede wszystkim zezwala mu na zapoznanie się z samą praktyką badawczą: odkrywaniem tego, co zostało „wymazane”, z pewnym odzyskiwaniem strat, ratowaniem życia. Dzięki zamieszczeniu opracowań kultowych anglo-amerykańskich powieści i omówieniu nowatorskich interpretacji czytelnik dokonuje deterytorializacji własnych wyobrażeń na temat literatury, coś w sobie zmienia/przestawia, po czym w jakiś „inny” sposób zaczyna rozumieć literaturę (zaczyna „inaczej czytać”). Ilość okołotematycznych publikacji, odwołań i przywołanych polemik, które opisuje Krystyna Kłosińska, robi imponujące wrażenie. Autorka przywołuje, częściowo za feministycznymi teoretyczkami, metodologie Gastona Bachelarda, Stanleya Fisha czy Harolda Blooma. Wychodzi tym samym naprzeciwko „klasykom”, poszerza pole refleksji, krzyżuje głosy. Wpisując refleksję feministyczną w główny nurt badań literackich, w efekcie znajduje dla niej osobliwe, istotne miejsce.
Aparat poststrukturalistyczny, a także jego związki/spory z koncepcjami esencjalistycznymi, zajmuje w „Feministycznej krytyce literackiej” ważną lokalizację. Dorobek anglo-amerykański zostaje w niej zestawiony z francuskim. Autorka zaznajamia nas z pracami Nancy K. Miller oraz Naomi Schor, wyjątkowo skrupulatnie wykłada założenia Hélène Cixous, Luce Irigaray, Julii Kristevej, Monique Wittig, Xavière Gauthier czy Marguerite Duras (badaczek związanych m.in. z koncepcją écriture féminine). Dodatkowo odtwarza i poddaje analizie strategie Sigmunda Freuda, Rolanda Barthesa, Jacquesa Derridy oraz Jonathana Cullera, następnie bada ich wpływ na krystalizowanie się poszczególnych dyskursów genderowych oraz związane z tym faktem „negocjacje”. Rejestruje dialogi prowadzone między „centrum” a „marginesami”. Przygląda się operacjom wymierzonym przeciwko instytucjom definiującym doświadczenie kobiece/męskie, jak i również wyznaczającym porządki/esencje lub ich kulturowe – w tym polityczne – reprezentacje. Jej bogaty zbiór opracowań i „manifestów” – ich rzetelne i dogłębne potraktowanie – wciąga czytelnika w przestrzenie funkcjonujące według antytradycjonalistycznych, wyjątkowych reguł, umożliwia mu też przeżycie „przygody w nieznanym kraju”.
„Feministyczna krytyka literacka” nie jest wyłącznie – a znajdą się pewnie tacy, którzy będą sądzić wręcz przeciwnie – książką o kobiecie czy tylko dla kobiet. Praca Krystyny Kłosińskiej jest bowiem wielopłaszczyznowa, otwiera się na męskość i mężczyznę, sięga do licznych kategorii związanych z gender, seksualnością czy rasą. Zamieszczone są w niej rozdziały poświęcone zarówno „czarnej” czy lesbijskiej krytyce feministycznej, ale też i zagadnieniu mężczyzny w feminizmie lub – jak proponuje za wieloma badaczami sama Autorka – mężczyzny i feminizmu. Splot wydarzeń zaszłych w obrębie kształtowania się krytyki feministycznej, który w swoim woluminie pieczołowicie rejestruje, wychodzi „poza” jedną metodologię i dzięki temu wykrywa mnogie koneksje. Ponadto przedstawienie przez Autorkę starcia się różnych oblicz krytyki feministycznej z teoriami – aby tylko badaczki trzymające prymat przywołać – Judith Butler czy Eve Kosofsky Sedgwick przynosi szereg konsekwencji, redefinicji, także otwiera nowe perspektywy na przyszłość. Walki prowadzone między „materialistami” a „symbolistami” („kwietystami”, queerowcami) mogą ostatecznie wydać się czytelnikowi niepokojące, ale i w związku z tym inspirujące; nasuwają mu dodatkowo zasadnicze i „odmykające” dyskusje pytanie: „co dalej?”.
Książka Krystyny Kłosińskiej nie jest poświęcona – czuję się w obowiązku odnotować to po raz kolejny – feminizmowi „jako takiemu”, lecz „feminizm-om” głęboko zakorzenionym w literaturze oraz teoriach literatury. Przede wszystkim prezentuje metodologie badawcze i interpretacje lektur, dokonuje zestawień, rozstrzyga spory, zadaje pytania. Składa się z różnych propozycji i wykładów, które mogą funkcjonować odrębnie (jako „mniejsze całości”), ale też które mogą być traktowane jako współwystępujące i oddziałujące na siebie elementy szerokiego dyskursu naukowego. „Feministyczna krytyka literacka” nie wyklucza również wcześniej opublikowanych polskich prac dotyczących gender studiem, nie polemizuje z nimi, wprowadza natomiast ogromne partie różnorodnego materiału, który swoją świeżością znacznie nowelizuje jakość współczesnej polskiej humanistyki.
„Na pytanie czym jest literacka krytyka feministyczna? – pisze Autorka – nie odpowiadam wprost. Próbuję raczej zrekonstruować różne manifestacje odpowiedzi na ten temat: różne typy dyskursów, różne uwarunkowania, które przemieszczały się w czasie i które stwarzały często odmienne perspektywy myślenia” (s. 12). Sądzę, że bezpośrednio w tej wypowiedzi mieści się źródło siły książki: zamysł tworzenia mapy, odnajdywania splotów, rejestracji faktów, a nie ich odautorskiego (bądź metodologicznego) stygmatyzowania. I pomimo że „Feministyczna krytyka literacka” liczy około siedmiuset stron, odsyła aż do ponad (!) ośmiuset siedemdziesięciu nazwisk badaczy, to napisana jest z pełną świadomością pewnego „skurczenia”, pogodzenia się z koniecznością segregacji osiągnięć studiów poświęconych – mówiąc bardzo ogólnie – tematyce gender. Praca mimo to prezentuje tak liczną serię głosów, mnogich perspektyw czy wielorakich prób budowania dialogów, że jej całość układa się w rzetelne kompendium wiedzy poświęconej nie tylko literackiej krytyce feministycznej, ale również feministycznej historii literatury i feministycznej tradycji literackiej, a przede wszystkim – i jest to moim zdaniem najważniejszy wniosek – naukom o literaturze.
„Prawdziwą bohaterką mojego tekstu – czytamy – jest lektura” (s. 23). Tekst jako „obiekt” stoi w centrum zainteresowania Autorki. Jest tym, co pobudza, inspiruje, uwodzi, co stanowi miejsce walk o pierwszorzędność sensów. „Feministyczna krytyka literacka” jako książka „wybuchowa”, bo odtwarzająca batalie literaturoznawczo-polityczne, stanowi warsztat narzędzi „obchodzenia się” z tekstem, dekonstruowania go, wyrażania niezgody na jego normatywizujący status. Prace krytyczek androtekstów, czyli Kate Millett, Judith Fetterley oraz Patrocino Schweickart, Krystyna Kłosińska przywołuje jako kluczowe: wprowadzające figurę czytelniczki, która „stawia opór”. Na ich przykładach buduje własną narrację; z jednej strony dokładnie referuje założenia badaczek, z drugiej prowadzi analizę ich recepcji oraz teoretycznych strategii. Uruchamia perspektywę traktowania literatury jako wytworu politycznego, który maskulinizuje-unifikuje czytelniczkę (również i czytelnika), w ten też sposób wprowadzając ją (go) w obręb stereotypów programujących wyobraźnię. Zadanie krytyczek androtekstów – jak doskonale ilustruje to Autorka – sprowadza się do stworzenia „jakiejś” alternatywy dla rzeczywistości literackiej, a więc powołania do istnienia takich aktów demaskacji, które mogłyby wszczepiać w świadomość czytelniczą to, co było nieuświadomione (innymi słowy: wyciągnąć na powierzchnię tekstów wszystkie „niebezpieczne” fantazmaty, by kolejno je rozbrajać/deszyfrować/unicestwiać).
Prezentacja myśli Elaine Showalter, Annette Kolodny oraz wspólnie wypracowanej perspektywy przez Sandrę Gilbert i Susan Gubar umożliwia wejście w taką siatkę dyskursów, która nie tylko sprowadza się do przedstawienia propozycji odczytań tekstów literackich (nie jest to żaden zestaw gotowych kluczy interpretacyjnych), ale przede wszystkim zezwala mu na zapoznanie się z samą praktyką badawczą: odkrywaniem tego, co zostało „wymazane”, z pewnym odzyskiwaniem strat, ratowaniem życia. Dzięki zamieszczeniu opracowań kultowych anglo-amerykańskich powieści i omówieniu nowatorskich interpretacji czytelnik dokonuje deterytorializacji własnych wyobrażeń na temat literatury, coś w sobie zmienia/przestawia, po czym w jakiś „inny” sposób zaczyna rozumieć literaturę (zaczyna „inaczej czytać”). Ilość okołotematycznych publikacji, odwołań i przywołanych polemik, które opisuje Krystyna Kłosińska, robi imponujące wrażenie. Autorka przywołuje, częściowo za feministycznymi teoretyczkami, metodologie Gastona Bachelarda, Stanleya Fisha czy Harolda Blooma. Wychodzi tym samym naprzeciwko „klasykom”, poszerza pole refleksji, krzyżuje głosy. Wpisując refleksję feministyczną w główny nurt badań literackich, w efekcie znajduje dla niej osobliwe, istotne miejsce.
Aparat poststrukturalistyczny, a także jego związki/spory z koncepcjami esencjalistycznymi, zajmuje w „Feministycznej krytyce literackiej” ważną lokalizację. Dorobek anglo-amerykański zostaje w niej zestawiony z francuskim. Autorka zaznajamia nas z pracami Nancy K. Miller oraz Naomi Schor, wyjątkowo skrupulatnie wykłada założenia Hélène Cixous, Luce Irigaray, Julii Kristevej, Monique Wittig, Xavière Gauthier czy Marguerite Duras (badaczek związanych m.in. z koncepcją écriture féminine). Dodatkowo odtwarza i poddaje analizie strategie Sigmunda Freuda, Rolanda Barthesa, Jacquesa Derridy oraz Jonathana Cullera, następnie bada ich wpływ na krystalizowanie się poszczególnych dyskursów genderowych oraz związane z tym faktem „negocjacje”. Rejestruje dialogi prowadzone między „centrum” a „marginesami”. Przygląda się operacjom wymierzonym przeciwko instytucjom definiującym doświadczenie kobiece/męskie, jak i również wyznaczającym porządki/esencje lub ich kulturowe – w tym polityczne – reprezentacje. Jej bogaty zbiór opracowań i „manifestów” – ich rzetelne i dogłębne potraktowanie – wciąga czytelnika w przestrzenie funkcjonujące według antytradycjonalistycznych, wyjątkowych reguł, umożliwia mu też przeżycie „przygody w nieznanym kraju”.
„Feministyczna krytyka literacka” nie jest wyłącznie – a znajdą się pewnie tacy, którzy będą sądzić wręcz przeciwnie – książką o kobiecie czy tylko dla kobiet. Praca Krystyny Kłosińskiej jest bowiem wielopłaszczyznowa, otwiera się na męskość i mężczyznę, sięga do licznych kategorii związanych z gender, seksualnością czy rasą. Zamieszczone są w niej rozdziały poświęcone zarówno „czarnej” czy lesbijskiej krytyce feministycznej, ale też i zagadnieniu mężczyzny w feminizmie lub – jak proponuje za wieloma badaczami sama Autorka – mężczyzny i feminizmu. Splot wydarzeń zaszłych w obrębie kształtowania się krytyki feministycznej, który w swoim woluminie pieczołowicie rejestruje, wychodzi „poza” jedną metodologię i dzięki temu wykrywa mnogie koneksje. Ponadto przedstawienie przez Autorkę starcia się różnych oblicz krytyki feministycznej z teoriami – aby tylko badaczki trzymające prymat przywołać – Judith Butler czy Eve Kosofsky Sedgwick przynosi szereg konsekwencji, redefinicji, także otwiera nowe perspektywy na przyszłość. Walki prowadzone między „materialistami” a „symbolistami” („kwietystami”, queerowcami) mogą ostatecznie wydać się czytelnikowi niepokojące, ale i w związku z tym inspirujące; nasuwają mu dodatkowo zasadnicze i „odmykające” dyskusje pytanie: „co dalej?”.
Książka Krystyny Kłosińskiej nie jest poświęcona – czuję się w obowiązku odnotować to po raz kolejny – feminizmowi „jako takiemu”, lecz „feminizm-om” głęboko zakorzenionym w literaturze oraz teoriach literatury. Przede wszystkim prezentuje metodologie badawcze i interpretacje lektur, dokonuje zestawień, rozstrzyga spory, zadaje pytania. Składa się z różnych propozycji i wykładów, które mogą funkcjonować odrębnie (jako „mniejsze całości”), ale też które mogą być traktowane jako współwystępujące i oddziałujące na siebie elementy szerokiego dyskursu naukowego. „Feministyczna krytyka literacka” nie wyklucza również wcześniej opublikowanych polskich prac dotyczących gender studiem, nie polemizuje z nimi, wprowadza natomiast ogromne partie różnorodnego materiału, który swoją świeżością znacznie nowelizuje jakość współczesnej polskiej humanistyki.
Krystyna Kłosińska: „Feministyczna krytyka literacka”. Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2010.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |