ZDZIWIENIE I UTOPIA
A
A
A
„Alchemia taoizmu” jest jedną z tych pozycji, która na pierwszy rzut oka może wydawać się tylko kolejną inspiracją chińskiej filozofii, bądź łatwo dostępnym przewodnikiem po „skróconej wersji” praktyki rafinowania ludzkiej chi. Jeśli jednak w odpowiedni sposób poprowadzimy naszą lekturę, okaże się, że skrywa ona kilkupoziomową piramidę sensów.
Na pierwszym poziomie czytelnik przechodzi przez studium „Wewnętrznego uśmiechu”. Tego rodzaju medytacja zarówno pod względem lektury, jak i kultywowania podstawowego wyznacznika ścieżki tao zachęca, by zanurzyć się w spontaniczną, nie wymagającą wysiłku czynność. Zgodnie z zaleceniem autora, można ją praktykować, siedząc w ciszy albo angażując się w codzienne działania. „Wewnętrzny uśmiech” stawia nam wyzwanie, abyśmy w nieuwarunkowany sposób zaakceptowali każdy aspekt swojego ciała, umysłu i ducha. Jak powiada parafrazowany wielokrotnie przez Winna Lao Tsy, „Wewnętrzny uśmiech” nie robi nic, a jednak nie pozostawia niczego niewykonanego; wewnętrzna alchemia sprawia, że to, co normalnie wydarza się w ciągu dziesięciu miesięcy codziennego, zewnętrznego życia, teraz może zdarzyć się w czasie dziesięciu minut.
To założenie prowadzi do drugiego poziomu lektury – zjawiska, które można by określić mitologią na łamach ideologii. Taoizm staje się dla tych, którzy go praktykują – w tym dla Winna – mitologią szczęśliwą. Stąd sąd o wpisanym w tę filozofię idealizmie nie jest bynajmniej bezzasadny. Można nawet sądzić, że to właśnie idealizm tao konotuje fundamenty mitologii, a nie odwrotnie. Zgodnie z propagowaną myślą Winna taoizm zachęca do radykalnej otwartości na wszelkie formy życia, bez jakiegokolwiek osądu; a wszystko, czego potrzeba, aby uzyskać dostęp do pola czi to… otwartość na wrodzony impuls do uśmiechu. Przy okazji ujawniają się tutaj podstawowe składowe owego idealizmu – Winn koncentruje doświadczenie taoizmu wokół kondycji człowieka; jego miejsca, jako istoty ludzkiej w świecie w ogóle; interpretuje i doświadcza taoizmu poruszając się wzdłuż linii idealistycznych wyznaczników, jednocześnie lawirując ponad tym, co określilibyśmy mianem signifiant doświadczenia. Nietrudno zauważyć, że w ten sposób autor stara się dokonać niemożliwego. Tao staje się dla Winna już nie mitologią, ale odnalezioną i zrealizowaną utopią. Pytanie tylko – jak udało mu się ją odkryć i opisać, skoro utopii jako takiej przedstawić się nie da? Już z definicji utopia jest nie-re-prezentacyjna, ponieważ nie jest związana z żadnym namacalnym miejscem (w tym sensie „Utopia” Morusa i inne tego typu opisy są faktycznie wyłącznie wizjami utopii, tudzież spisanymi projektami jej wprowadzenia). Odwołując się do pojęcia utopii, można uznać, że tao w książce Winna jest kwestią topologii. Autor stara się przedstawić je przez tekst jako re-prezentację uczuć czy harmonii obranej ścieżki, która wyzwoli z negatywnej energii, oraz przez obraz, a właściwie ryciny symbolizujące to, co słowo w tekście wyznacza. Dlatego w „Alchemii taoizmu”, czytelnik nie odpędzi się od marginaliów tej lektury: począwszy od kaligrafii Czi – słynnego ideogramu, w którym to czi jest metaforą potężnej transformacji, jakiej ulega nasza wewnętrzna energia dzięki praktyce alchemii – przez pochodzącą z dziewiętnastego wieku rycinę, na której adept tao postrzega ludzkie ciało jako mikrokosmos Natury (gdzie w środkowej części stojące dziecko to Jang serca, a w dolnej części została przedstawiona młoda dziewczyna, która symbolizuje Jin, przędząc jedwab ze światła Księżyca i wplatając je w sieć meridianów), aż po najsłynniejszy obraz z wizerunkiem tajemniczego uśmiechu „Mony Lizy”.
Określenie tej wzajemnej zależności pomiędzy obrazami a tekstem wydaje się stanowić u Winna nawiązanie do znanej teorii Jeana Luc-Nancy’ego, który w swojej rozprawie zatytułowanej „Au fond des images” posługuje się terminem oscylacja (drganie, falowanie), oznaczającym w znaczeniu przenośnym wahanie między dwiema danymi możliwościami. W układzie oscylacji, o jaki nam chodzi, w pełni zrozumiały Obraz pokazuje, de-monstruje, Tekst zaś uchyla się od niego, uprawomocniając go, a to, co z kolei Tekst eksponuje, Obraz ustawia i ustanawia; to, co Obraz konfiguruje, Tekst defiguruje; to, co Tekst projektuje, Obraz zniekształca; to, co Obraz maluje, Tekst opisuje.
W ten sposób Winn stara się opisać relację, o której współcześnie chyba nie sposób już opowiedzieć poruszając się po sztywnym, znaczeniowym kanonie. „Alchemia taoizmu” sugeruje, że praktykowany wcześniej związek między obrazem a tekstem typowo literackim (poezja) przybiera ruch contra – nie jest już, odwołując się do Łotmana, wtórnym systemem modelującym, lecz wariacją na temat wybranego obrazu oraz tekstu filozofii kultury. W ten sposób rozprawa Winna ukazuje ciekawą aporię: taoizm jest ostentacyjnie atopiczny i być może dlatego jest to warunek wszelkiej re-prezentacji. A zatem taoizm jest przedmiotem mitologicznego, filozoficznego pragnienia, które pociąga za sobą szereg paradoksów: bytu i niebytu czy choćby przedmiot-podmiot. Tak rozumiana „Alchemia taoizmu” jest jedną z tych pozycji, która będzie starała się utrzymywać czytelnika właśnie w pragnieniu uzyskania pełnej wiedzy od tego, który doświadcza tao. W efekcie podczas lektury będzie on tkwił w ciągłym nie-do-powiedzeniu, nie-spełnieniu, ale i pewnej nie-przedstawialności i przedstawialności zarazem.
Tak obrana strategia obejmuje trzeci poziom typologii lektury. Obszar relacji Obraz – Tekst w „Alchemii taoizmu” sprowadzają czytelnika do strategii, w której musi on trzymać się trzech przestrzennych poziomów: uprzedniości obrazu, uprzedniości tekstu oraz symultaniczności tekstu i obrazu. W świetle tej optyki poruszanie się autora po świecie tao otwiera Tekst książki, potęgując jego signifié. Tożsamość przedstawień obrazu w niniejszej rozprawie można porównać do signifié, które podlega nieustannemu przemieszczaniu – jest ono następstwem nazw. Figurują one tworząc zbiór filozoficzno-kulturowych myśli tao jak w słowniku.
Dlatego też analiza idei tao u Winna nigdy nie kończy się i nie wyczerpuje, a wynikająca z tego nieskończoność języka tworzy dodatkowy system obrazu. Zgodne jest to z myślą Barthesa, według którego opis, z którego składa się obraz, może być postrzegany jako neutralny, literalny, denotowany stan języka; obraz nie jest ani przedmiotem rzeczywistym, ani wyobrażeniowym. Tekst pisany w „Alchemii taoizmu” tworzy pojęcie teoretyczne, które odpowiednio dystansuje czytelnika, Obraz z kolei jest tym, co przybliża i utrzymuje go w zdziwieniu. Można sadzić, że to zdziwienie właśnie jest punktem spajającym wszystkie trzy oblicza lektury tao. Zdziwienie jako jedna z wiodących kategorii poznawczych w antropologii kulturowej jest tutaj fundamentem powziętej przez Winna metody ukazania tao za pośrednictwem studium idei śmiechu i uśmiechu w kulturze. Dla antropologa zdziwienie rodzi się z pokonania niewiedzy. Być może dla autora „Alchemii taoizmu” zdziwienie było tym, co ufundowało cały konstrukt książki.
Na pierwszym poziomie czytelnik przechodzi przez studium „Wewnętrznego uśmiechu”. Tego rodzaju medytacja zarówno pod względem lektury, jak i kultywowania podstawowego wyznacznika ścieżki tao zachęca, by zanurzyć się w spontaniczną, nie wymagającą wysiłku czynność. Zgodnie z zaleceniem autora, można ją praktykować, siedząc w ciszy albo angażując się w codzienne działania. „Wewnętrzny uśmiech” stawia nam wyzwanie, abyśmy w nieuwarunkowany sposób zaakceptowali każdy aspekt swojego ciała, umysłu i ducha. Jak powiada parafrazowany wielokrotnie przez Winna Lao Tsy, „Wewnętrzny uśmiech” nie robi nic, a jednak nie pozostawia niczego niewykonanego; wewnętrzna alchemia sprawia, że to, co normalnie wydarza się w ciągu dziesięciu miesięcy codziennego, zewnętrznego życia, teraz może zdarzyć się w czasie dziesięciu minut.
To założenie prowadzi do drugiego poziomu lektury – zjawiska, które można by określić mitologią na łamach ideologii. Taoizm staje się dla tych, którzy go praktykują – w tym dla Winna – mitologią szczęśliwą. Stąd sąd o wpisanym w tę filozofię idealizmie nie jest bynajmniej bezzasadny. Można nawet sądzić, że to właśnie idealizm tao konotuje fundamenty mitologii, a nie odwrotnie. Zgodnie z propagowaną myślą Winna taoizm zachęca do radykalnej otwartości na wszelkie formy życia, bez jakiegokolwiek osądu; a wszystko, czego potrzeba, aby uzyskać dostęp do pola czi to… otwartość na wrodzony impuls do uśmiechu. Przy okazji ujawniają się tutaj podstawowe składowe owego idealizmu – Winn koncentruje doświadczenie taoizmu wokół kondycji człowieka; jego miejsca, jako istoty ludzkiej w świecie w ogóle; interpretuje i doświadcza taoizmu poruszając się wzdłuż linii idealistycznych wyznaczników, jednocześnie lawirując ponad tym, co określilibyśmy mianem signifiant doświadczenia. Nietrudno zauważyć, że w ten sposób autor stara się dokonać niemożliwego. Tao staje się dla Winna już nie mitologią, ale odnalezioną i zrealizowaną utopią. Pytanie tylko – jak udało mu się ją odkryć i opisać, skoro utopii jako takiej przedstawić się nie da? Już z definicji utopia jest nie-re-prezentacyjna, ponieważ nie jest związana z żadnym namacalnym miejscem (w tym sensie „Utopia” Morusa i inne tego typu opisy są faktycznie wyłącznie wizjami utopii, tudzież spisanymi projektami jej wprowadzenia). Odwołując się do pojęcia utopii, można uznać, że tao w książce Winna jest kwestią topologii. Autor stara się przedstawić je przez tekst jako re-prezentację uczuć czy harmonii obranej ścieżki, która wyzwoli z negatywnej energii, oraz przez obraz, a właściwie ryciny symbolizujące to, co słowo w tekście wyznacza. Dlatego w „Alchemii taoizmu”, czytelnik nie odpędzi się od marginaliów tej lektury: począwszy od kaligrafii Czi – słynnego ideogramu, w którym to czi jest metaforą potężnej transformacji, jakiej ulega nasza wewnętrzna energia dzięki praktyce alchemii – przez pochodzącą z dziewiętnastego wieku rycinę, na której adept tao postrzega ludzkie ciało jako mikrokosmos Natury (gdzie w środkowej części stojące dziecko to Jang serca, a w dolnej części została przedstawiona młoda dziewczyna, która symbolizuje Jin, przędząc jedwab ze światła Księżyca i wplatając je w sieć meridianów), aż po najsłynniejszy obraz z wizerunkiem tajemniczego uśmiechu „Mony Lizy”.
Określenie tej wzajemnej zależności pomiędzy obrazami a tekstem wydaje się stanowić u Winna nawiązanie do znanej teorii Jeana Luc-Nancy’ego, który w swojej rozprawie zatytułowanej „Au fond des images” posługuje się terminem oscylacja (drganie, falowanie), oznaczającym w znaczeniu przenośnym wahanie między dwiema danymi możliwościami. W układzie oscylacji, o jaki nam chodzi, w pełni zrozumiały Obraz pokazuje, de-monstruje, Tekst zaś uchyla się od niego, uprawomocniając go, a to, co z kolei Tekst eksponuje, Obraz ustawia i ustanawia; to, co Obraz konfiguruje, Tekst defiguruje; to, co Tekst projektuje, Obraz zniekształca; to, co Obraz maluje, Tekst opisuje.
W ten sposób Winn stara się opisać relację, o której współcześnie chyba nie sposób już opowiedzieć poruszając się po sztywnym, znaczeniowym kanonie. „Alchemia taoizmu” sugeruje, że praktykowany wcześniej związek między obrazem a tekstem typowo literackim (poezja) przybiera ruch contra – nie jest już, odwołując się do Łotmana, wtórnym systemem modelującym, lecz wariacją na temat wybranego obrazu oraz tekstu filozofii kultury. W ten sposób rozprawa Winna ukazuje ciekawą aporię: taoizm jest ostentacyjnie atopiczny i być może dlatego jest to warunek wszelkiej re-prezentacji. A zatem taoizm jest przedmiotem mitologicznego, filozoficznego pragnienia, które pociąga za sobą szereg paradoksów: bytu i niebytu czy choćby przedmiot-podmiot. Tak rozumiana „Alchemia taoizmu” jest jedną z tych pozycji, która będzie starała się utrzymywać czytelnika właśnie w pragnieniu uzyskania pełnej wiedzy od tego, który doświadcza tao. W efekcie podczas lektury będzie on tkwił w ciągłym nie-do-powiedzeniu, nie-spełnieniu, ale i pewnej nie-przedstawialności i przedstawialności zarazem.
Tak obrana strategia obejmuje trzeci poziom typologii lektury. Obszar relacji Obraz – Tekst w „Alchemii taoizmu” sprowadzają czytelnika do strategii, w której musi on trzymać się trzech przestrzennych poziomów: uprzedniości obrazu, uprzedniości tekstu oraz symultaniczności tekstu i obrazu. W świetle tej optyki poruszanie się autora po świecie tao otwiera Tekst książki, potęgując jego signifié. Tożsamość przedstawień obrazu w niniejszej rozprawie można porównać do signifié, które podlega nieustannemu przemieszczaniu – jest ono następstwem nazw. Figurują one tworząc zbiór filozoficzno-kulturowych myśli tao jak w słowniku.
Dlatego też analiza idei tao u Winna nigdy nie kończy się i nie wyczerpuje, a wynikająca z tego nieskończoność języka tworzy dodatkowy system obrazu. Zgodne jest to z myślą Barthesa, według którego opis, z którego składa się obraz, może być postrzegany jako neutralny, literalny, denotowany stan języka; obraz nie jest ani przedmiotem rzeczywistym, ani wyobrażeniowym. Tekst pisany w „Alchemii taoizmu” tworzy pojęcie teoretyczne, które odpowiednio dystansuje czytelnika, Obraz z kolei jest tym, co przybliża i utrzymuje go w zdziwieniu. Można sadzić, że to zdziwienie właśnie jest punktem spajającym wszystkie trzy oblicza lektury tao. Zdziwienie jako jedna z wiodących kategorii poznawczych w antropologii kulturowej jest tutaj fundamentem powziętej przez Winna metody ukazania tao za pośrednictwem studium idei śmiechu i uśmiechu w kulturze. Dla antropologa zdziwienie rodzi się z pokonania niewiedzy. Być może dla autora „Alchemii taoizmu” zdziwienie było tym, co ufundowało cały konstrukt książki.
Michael Winn: „Alchemia taoizmu”. Przełożył Zbigniew Zagajewski. Wydawnictwo A, Kraków 2006.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |