ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (179) / 2011

Urszula Pawlicka,

MARTYROLOGIA W POLSKIEJ KOLEI

A A A
„Książkę tę pisałem cztery lata, z czego trzy i pół zajęło mi podróżowanie pociągami po Polsce. Co tydzień pokonywałem około 700 kilometrów, jeżdżąc drugą klasą PKP. Czasami chowałem się przed kontrolerami w śmierdzących kiblach, czasami spałem między spoconymi dewotkami, pijanymi kibicami czy gadającymi głupoty playboyami” – w debiutanckiej prozie Filip Zawada okiem empirysty kreśli obraz podróży pociągiem, która staje się męką i traumą. Od męczarni blisko do metaforycznego, niemal martyrologicznego ujęcia życia. Pociąg ukazany jest tutaj jako mikroświat prezentujący relacje międzyludzkie, konfrontacje poglądów czy wzajemne napięcia w stanach kryzysowych. Podróż jest doskonałym, i nie od dziś stosowanym, symbolem życia, jednak osadzenie fabuły w Polskich Kolejach Państwowych klasy drugiej może prowadzić jedynie do pesymistycznej tegoż życia diagnozy. Metafora, która stanowi oś konstrukcyjną tekstu, wystawia tę prozę na zarzut bycia przesadną i pompatyczną. Pojawiające się zdania-aforyzmy i odwołania religijne budują analogiczną atmosferę do tej panującej w opisywanym pociągu – duszności i przytłoczenia. Niemniej jednak Zawada starannie szkicuje realistyczny obrazek polskiego społeczeństwa i życia, w którym niezmiennie łączą się cykliczność, wrogość i martyrologia.

„Psy pociągowe” określić można jako prozę poetycką – debiutanckiej prozie Zawady bliżej bowiem do uprawianej przez twórcę wcześniej poezji niż do opowieści. Książka stanowi zbiór impresyjnych obserwacji, refleksji i wspomnień, które zdają się być zapisywane „na żywo” – w notatniku czy bardziej w kopiach roboczych telefonu komórkowego. Luźne relacje to także spis skarg i zażaleń, które wcale nie dziwią w kontekście wybranego miejsca akcji. Zawada wybiera pozornie poetykę realistyczną, ale nie brakuje w niej odczuć podobnych do tych, jakie panowały w autobusie w jednym z opowiadań Mariusza Sieniewicza „Żydówek nie obsługujemy” – antagonizmu wynikającego ze stanów klaustrofobicznych czy awersji z powodu wymuszonego kontaktu czy wręcz ocierania się. Intensywne krótkie formy oddają także rytmiczność i jednostajność jazdy pociągiem. Rytm uwidacznia się w choćby w przywołaniu homonimicznych wyrażeń i w ich kompozycyjnemu rozstawieniu: „po kolei. / Po kolei. / po kolei. / Po kolei. / po kolei. / Po kolei.”

Motyw podróży wiąże się z kategorią turysty czy włóczęgi, którego cechuje brak zakorzeniania i przywiązania do określonego miejsca. Wędrówka oznacza bowiem ciągłe bycie pomiędzy wyznaczeniem celu, a jego osiągnięciem, pomiędzy wyruszeniem, a dojściem. Podróż pociągiem znacząco różni się od wędrówki pieszej – pociąg wymusza statyczność i bierność, jedyną czynnością jest patrzenie w okno na własne odbicie. Zawada odkrywa jednak dwojakość podróży pociągiem, która z jednej strony implikuje stagnację, z drugiej zaś wiąże się z działaniem, gdyż samo bycie w pociągu jest jednoznaczne z byciem w ruchu. Twórca wskazuje zatem na dwie aktywności w podróży pociągiem: czekanie i czuwanie.

Stan czuwania pojawia się w momencie zetknięcia z obcymi ludźmi, którzy wymuszają bycie w ciągłej gotowości. Obserwowanie i podsłuchiwanie są głównymi formami kontaktu, wpływającymi na kształtowanie się toksycznej atmosfery. W pociągu przewija się plejada postaci różnorodnych, których łączy momentalność, a dzieli język czy kultura: dziadek, który pamięta rozkład jazdy na pamięć, złodzieje, siostra zakonna, Rumun, student, gość w swetrze, Marcel, Pierre - 70-letni kolarz, konduktor, chłopiec, Magda, która skończyła studia, dziewczyna z Rosji, buddysta, żołnierz, biznesmen czy znany aktor. Dominująca anonimowość wskazuje na ulotność relacji, wyznaczanych przez stacje kolejowe.

W pociągu dokonuje się rytualny danse macabre, w trującym klimacie i odrażającej przestrzeni każdy oczekuje kresu swej podróży. W pociągu zderzają się ze sobą atrakcyjni aktorzy i „głuchoniemi, kuternogi, bez nóg”. Obraz odrażającego pociągu potęgowany jest opisem brzydoty ciała. Jazda pociągiem przemienia się zatem w koszmar, oddany poprzez wyrażenia takie jak: smród cebuli, „siedzi obok mnie i śmierdzi”, „zasikane kible”, brak papieru toaletowego, klapa od sedesu, która zawsze zamyka się sama, „pachnie krochmalem”, dym papierosowy, cuchnie wilgocią, smród poczekalni, wszyscy piją piwo czy „upaprał się jak dziecko od soku z gruszki”. Pasażerowie tkwią zatem w zatęchłych przedziałach, w których nawet nikt nie otwiera okien, a „śmierdząca papka PKP przykleja się do wszystkiego”. W takiej atmosferze wyostrzają się zmysły: „Zacząłem rozglądać się za zapachami” – twórca rejestruje zatem to, co poczuł, dotknął czy usłyszał. Antypatie wynikają z odczucia zaryglowania: „oddychają tak, że wszystko widać” – parująca szyba oddaje stan klaustrofobicznego ścisku.

Ludzie podróżują zatem z jednej strony w apatii, w drugiej zaś w furii. Przestrzeń wyzwala negatywne fluidy, które przekładają się na wzajemne relacje: „Konduktor każe mi wytatuować sobie godzinę, o której przyjeżdżam na Wrocław Nadodrze, a nie w skończoność zadawać mu to samo pytanie” czy „Wszystko mnie denerwuje, kiedy jadę. Denerwują mnie trzy pozycje, w których aktualnie mogę się znaleźć”. Przerażająca podróż posiada zatem znamiona katarktyczne, sprzyja odreagowaniu i uwolnieniu, niestety niekorzystnych emocji.

Jedyną drogą kontaktu współpasażerów jest wzrok, mający znamiona obnażania drugiego człowieka poprzez ciągłą jego obserwację: „ja patrzyłem w inną stronę, student patrzył w tę samą stronę co ja, a gość w swetrze patrzył mu prosto w oczy”. Wzrok staje się zatem sprzymierzeńcem wrogości. Twórca poszukuje czynności, które utworzyłyby barierę pomiędzy nim, a pasażerami: sprawdza godzinę, czyta czy rozmawia przez telefon.

Obok scen z pociągu symultanicznie pojawiają się obrazy prywatnego życia. Podróż zestawiona jest z życiem, stając się tym samym dla niego metaforą. Podróż oznacza cykliczność, ciągłość, ale też ulotność i niepewność. Spoglądanie przez okno jest znanym motywem patrzenia we własne odbicie – przemykający krajobraz za oknem pobudza do refleksji nad przemijaniem życia. Podróż jest również symbolem relacji międzyludzkich – powierzchownych, przypadkowych i chwilowych.

Podróż pociągiem wiąże się także z obecnością stacji, wyznaczającej etapy życia i oznaczającej oczyszczenie z przeszłości. Przesiadka jest jednoznaczna z obraniem nowego kierunku, ale też nasuwa skojarzenia z byciem w ciągłym stanie przejściowym, konotującym brak stabilizacji i poczucie zagrożenia. Zawada przywołuje przełomowe etapy swojego życia, które są analogiczne do przesiadki w podróży: trzydzieste urodziny, małżeństwo, ciąża, zmiana mieszkania. Życie przypomina zatem wędrówkę, którą odbywać można jednostkowo lub zbiorowo.

Męka podróży polskimi kolejami jest doskonałym synonimem trudnego życia. Zawada w swych analogiach podąża dalej – polski pociąg składa się na martyrologiczny obraz całego społeczeństwa: „Ludzie podróżują z wielkimi bagażami. Ciężar i męka podczas przenoszenia ich z miejsca na miejsce uspokaja. Ludziom zawsze brakuje ciężaru i zawsze zapominają o czymś ważnym, bez czego nie potrafią wyobrazić sobie życia (...) Boli mnie krzyż, do dużo czasu spędzam w pozycji siedzącej”. Znaczące pojęcia: ciężar, męka i krzyż są stałym, słownikowym zestawem w opisie narodu polskiego – i tym razem wartość dojścia do celu wyznaczana jest przez trud podróży.

Tytuł „Psy pociągowe” można zatem wielorako interpretować, na co wskazuje choćby fragment: „Pociąg do ciebie. Pociąg do twoich ud. Pociąg do Wrocławia”. Analogicznie do wyrażenia „konie pociągowe” tytuł wskazuje na męczarnię podróży, jednocześnie definiować go można metaforycznie, nasuwa się przy tym skojarzenie z życiem – podobnie jak turysta ciągnie swój bagaż, tak każdy człowiek niestrudzenie niesie własny ciężar. W tym przypadku tytuł podkreśla brzemię i wysiłek życia.

„Kiedy zaczyna świecić słońce, psy zaczynają mieć alergię. Psy mają alergie na koty. W życiu zwierząt fascynujące jest to, że mogą z taką samą energią wszystko powtarzać do końca życia. Do perfekcji” – tytułowego psa natomiast zanalizować można poprzez porównanie go do człowieka. Życie ludzkie wydaje się być podobne do życia psów – cechuje się bowiem powtarzalnością i rutyną. Z tym, że Zawada podkreśla pragnienie uwolnienia się z impasu i tęsknotę za nieprzewidywalnym.

Pociąg jest symbolem nie tylko cykliczności, lecz także matni. Człowiek zamknięty w przedziale przypomina psa Pawłowa – wytresowanego i służalczego: „Ciężko się na czymś skupić, gdy wszystko razi, słońce, żarówki, słońce, żarówki, słońce, żarówki”. Każdy człowiek pragnie zatem przyporządkować sobie drugiego, gdyż życie w stadzie wiąże się z rolami hierarchicznymi. Wyrażenie: „Myślę jak husky biegnący w zaprzęgu” podkreśla zachowania konformistyczne, wynikające właśnie z pragnienia „oślepienia żarówką”. Tytuł poprzez zastosowanie liczby mnogiej wskazuje zatem na społeczność – wspólne uzależnienie od czegoś i od siebie. W dosłownym odniesieniu do polskich kolei podporządkowanie i wymuszona wierność są wnioskiem przerażającym, lecz niestety realistycznym.
Filip Zawada: "Psy pociągowe". Biuro Literackie. Wrocław 2011.