ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (189) / 2011

Agnieszka Nęcka,

NA TROPACH SHERLOCKA HOLMESA W SPÓDNICY

A A A
Bernadetta Darska dała się już wielokrotnie poznać jako uważna czytelniczka prozy współczesnej, w tym także – co ważne – tej lokującej się w obrębie paradygmatu popularnego. Zważywszy na fakt, iż jej zainteresowania badawcze skupiają się głównie wokół „literatury kobiecej”, nie dziwi to, że i najświeższa publikacja autorki „Czasu Fem. Przewodnika po prasie feministycznej i tematach kobiecych w czasopismach kulturalnych po 1989 roku” bliska jest tej tematyce. Tym razem jednak Darska bierze pod lupę wydane w XXI wieku (wyjątkiem publikowane pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX stulecia książki Jeffery’ego Deavera i Patricii Cornwell) serie powieści kryminalnych i w swoim najnowszym, jakże obszernym (dwutomowym!), studium – „Śledztwo i płeć. O bohaterkach powieści kryminalnych” – stawia sobie wyrazisty cel. We wstępie olsztyńska krytyczka zapowiada: „Opowiadając o kobietach prowadzących śledztwo staram się więc zaznaczyć, że historia ich pracy oraz życia prywatnego nie jest czymś niewinnym. Stanowi bowiem świadectwo stereotypów, z którymi muszą się zmagać bohaterki. Bywa dowodem na to, jak zmienia się sposób opowiadania o zbrodni i jak ewoluuje postać detektywa. Pokazuje, że źródłem niepokoju społecznego może być nie tylko przestępstwo, ale to, co wokół niego się dzieje”.

Darska chce przeto widzieć w kulturze popularnej, w tym w szczególności w powieściach kryminalnych, możliwość przełamywania stereotypów (zarówno żeńskich, jak i męskich). Punktem wyjścia – jak się zdaje – autorka „Głosów kobiet” uczyniła pytanie o powody, dla których zwykle mówi się o Sherlocku Holmesie, poruczniku Columbo, detektywie Monku, pomijając ich żeńskie – równie skuteczne i równie niepowtarzalne – odpowiedniki, wśród których wymienić można choćby: Amelię Sachs, Anastazję Kamieńską, dr Temperance Brennan czy Inger Johanne Vik.

W efekcie Darska przygląda się zarówno bohaterkom, które śledzeniem zajmują się zawodowo (jak: policjantki, profilerki, dziennikarki śledcze, lekarki badające ciała lub szczątki), jak i takim, które aktywność tę traktują bardziej hobbystycznie (np. z powodu posiadania zdolności paranormalnych). Ilość przywoływanych przez autorkę „Ucieczek i powrotów” egzemplifikacji jest imponująca. Darska przypomina między innymi powieści Carol O’Connell, Thomasa Kangera, Theresy Monsour, Aleksandy Marininy, Lizy Marklund, Kathy Reichs, Karin Slaughter, Alana Bradley’a, Stiega Larssona, Darii Doncowej, Alexandra McCall Smitha, Izabeli Szolc, Gai Grzegorzewskiej czy Katarzyny Rygiel. W twórczości powyższych pisarzy i pisarek interesują ją – jak już zostało powiedziane – przede wszystkim postaci kobiece. Darska przygląda się ich biografiom, analizując powody, dla których zajmują się one tytułowym śledzeniem i badając przyczyny, jakie sprawiły, że kobiety pod względem charakterologicznym przypominają mężczyzn. Opisywane przez Darską bohaterki w większości są silne, niezależne, inteligentne, nie angażują się emocjonalnie, są wyrachowane, cyniczne i konsekwentnie dążą do postawionego sobie celu. Budząc respekt i wybierając czasami działania niekonwencjonalne, nie są jednak w pełni samowystarczalne. Potrzebują wsparcia (zwłaszcza męskiego), choć często nie zdają sobie z tego sprawy lub po prostu nie chcą się do swych słabości (także – a może przede wszystkim – przed samymi sobą) przyznać.

Darska nie tylko jednak skupia uwagę na prywatnym życiu powieściowych bohaterek czy na prowadzonych przez nie śledztwach, ale także analizuje tło społeczne, na którym zostały zarysowane poszczególne narracje. W konsekwencji np. opowieść o losach Kathy Mallory, bohaterki cyklu kryminałów pióra Carol O’Connell, Darska czyta jako swoistą diagnozę współczesności, możliwą dzięki patrzeniu na powieści przez pryzmat zawartej w nich krytyki nierówności społecznych czy dyskryminacji (np. płciowej, psychiczno-fizycznej), jako propozycję tematyzującą „względność artystycznego wydźwięku eksperymentatorskich dzieł sztuki” czy jako prozę, która każe wziąć odpowiedzialność za przeszłość i własne czyny. Proza Alici Giménez-Bartlett dostarcza natomiast pretekstów do problematyzowania dychotomicznego podziału na ludzi „lepszych” i „gorszych”, zamożnych i biednych, katów (gwałcicieli) i ofiary (gwałcone kobiety), który to podział jest jedną z konsekwencji funkcjonowania w rozwarstwionym klasowo świecie konsumpcyjnym. W efekcie „(...) kobiety niewykształcone, wychowane w tradycyjnych rodzinach, religijne, bez wielkich aspiracji życiowych, przyzwyczajone do patologii są najłatwiejszym celem. Taka ofiara zwykle nie czuje się pokrzywdzona, ale winna, a to, co jej się przytrafiło, uznaje za przeznaczenie”. Przeciwko rasizmowi wycelowana została seria „Tamara Hayle na tropie” Valerie Wilson Wesley, zaś Aleksandra Marinina sprzeciwia się nie tylko dyskryminacji płciowej, ale także przemocy domowej czy handlowi kobietami. Z kolei losy Julii Dobrowolskiej, bohaterki cyklu Grzegorzewskiej, służą Darskiej w celu zobrazowania znoszenia nazbyt łatwych i oczywistych klasyfikacji w rodzaju: „albo – albo”. Dzięki Julii łączącej w sobie różne przeciwieństwa, Grzegorzewska gra (ze) stereotypami, pokazując, że pozory bywają mylne, a rzeczywistość jest inna niż się wydaje.

Twórczość kryminalną Darska postrzega zatem wieloaspektowo. Wynika to z tego, że traktuje przestrzeń literatury popularnej całkiem serio, widząc w niej nie tylko rozrywkę, ale także projekt ideologiczno-antropologiczny. Takie „szerokie” spojrzenie na kryminały zaproponował wcześniej choćby Mariusz Czubaj w wydanej w 2010 roku książce „Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne”, w której pisał m.in.: „Potraktujmy przeto kryminał jako wielką narrację o społeczeństwie. Jako opowieść o wiedzy lokalnej, o tym, co «tu» i «teraz», nieustającą relację dawnych informatorów, którzy przybywali do rozpostartego w wygodnym fotelu badacza. W przeciwieństwie do owych informatorów sprzed stu lat współcześni pisarze kryminalni najczęściej mają świadomość «metakulturową»: sami często doskonale wiedzą, że opowiadana przez nich historia nie niknie w chaosie zdarzeń, lecz jest zogniskowana wokół pojęcia «kultury» – tak bądź inaczej wyobrażonego ładu z mnogością praktyk”.

Innymi słowy, kryminały nie są jedynie literaturą łatwą, lekką i przyjemną. Służą – w mniejszym lub w większym stopniu – włączeniu się do dyskusji zogniskowanych wokół palących problemów naszego „tu i teraz”. W tym kontekście propozycja Darskiej byłaby niezwykle ważnym dopowiedzeniem do „Etnologa w Mieście Grzechu”. Autorka „Głosów kobiet” słusznie nie powiela gestu Czubaja. Nie śledzi zatem przemian gatunku (chyba że – jak chociażby w przypadku cyklu Grzegorzewskiej – chce pokazać łączenie konwencji kryminalnej z romansową, w wyniku którego bohaterka tej prozy odnajduje się zarówno w roli kobiety wyzwolonej i cynicznej, jak i stęsknionej, spragnionej, zawiedzionej kochanki), a wyciąga wnioski płynące z uczynienia przez pisarki i pisarzy śledczymi kobiet. Dodajmy, że konkluzje te są spójne i przekonujące, bo potwierdzające to, o czym skądinąd doskonale wiemy. Przechadzce po świecie kryminałów, jaką serwuje Darska, daleko jednak do publicystycznego zacięcia. Dzięki temu opowieść tę czyta się prawie jak kryminały, a zatem z lekturową frajdą i apetytem na więcej. Słowem, dwa tomy „Śledztwa i płci. O bohaterkach powieści kryminalnych” są bezsprzecznym dowodem na to, iż Bernadetta Darska jest niebywale pracowitą i oczytaną krytyczką. Czyniąc analizowanie powieści kryminalnych pretekstem do rozprawiania o roli i miejscu kobiet we współczesnej rzeczywistości, pokazuje że Sherlock Holmes równie dobrze mógł urodzić się właśnie jako reprezentant „płci pięknej”, zaś swoiste „przemycanie” idei feministycznych nie musi być ciężkostrawne.
Bernadetta Darska: „Śledztwo i płeć. O bohaterkach powieści kryminalnych”. T. 1–2. Wydawnictwo Portret. Olsztyn 2011. Dwutygodnik "artPapier" objął patronat medialny nad książką Bernadetty Darskiej.