ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (61) / 2006

Aneta Głowacka,

ZA DUŻO OLIWY

A A A
To z pewnością miało być wydarzenie „A Partu”, jeśli nie w ogóle wydarzenie roku. Jan Fabre, światowej sławy belgijski choreograf, rzeźbiarz i poeta, przyjechał w tym roku do Polski po raz drugi, tym razem do stolicy Śląska. Miesiąc temu Toruń gościł go na „Kontakcie”. Dotychczas rzadko można było oglądać w Polsce spektakle Fabre’a, toteż publiczność, która przybyła na „Quando l’uomo principale e una donna” szczelnie wypełniła miejsca na widowni. Oczekiwania były zatem wielkie, nieco gorzej z ich spełnieniem. W każdym razie mój apetyt nie został zaspokojony. A zaczęło się od zawieszenia butelek z oliwą, które koreańska tancerka Sung-Im Her umieściła na hakach nad całą powierzchnią sceny.

Spektakl „Gdyby pierwszy człowiek był kobietą” wpisuje się nie tylko w zainteresowania Fabre’a ludzkim ciałem, które przydały mu już nazwę współczesnego doktora Tulpa. W stworzonej z koreańską tancerką choreografii pojawia się również wątek autotematyczny, dotyczący twórcy, widowni i widowiska. Zresztą, jak czytamy w programie, te działania były inspirowane pracami Yvesa Kleina, który używał ludzkich ciał jako żywych pędzli. W przypadku sztuki widowiskowej pojawiają się pytania nie o to, jak nałożyć farbę, ale jak zainteresować publiczność tym, co ma się do powiedzenia? Jak utrzymać jej uwagę i napięcie, które rodzi się między sceną a widownią? Próbując odpowiedzieć na to pytanie, Fabre pozostawia młodą tancerkę sam na sam z widzami. Wszystko, co ona zrobi, ma ich zatrzymać w fotelach. Sung-Im Her zagaduje więc widzów, miesza drinki, próbuje zbudować atmosferę zabawy. Krótkie rozmowy z publicznością przecinane są układami choreograficznymi, których charakterystyczna dla Fabre’a powtarzalność nadaje widowisku swoisty rytm.

Pomimo zamierzonej powtarzalności, spektakl dzieli się wyraźnie na dwie części, w których elementem dystynktywnym, o dziwo, pozostaje nie ruch tancerza, a ubranie. W pierwszej części Sung-Im Her pojawia się w garderobie, w drugiej prezentuje nagie ciało. Wyczekująca pół wieczoru w zamkniętych butelkach oliwa zostaje wypuszczona z naczyń. Powierzchnię sceny zaczynają zdobić tłuste plamy, które pod wpływem ruchu tancerki rozbryzgują się szeroką falą. Wydaje się, że Koreanka pływa w nich jak w oczyszczającej wodzie.

W dopiętym do biletu programie czytamy krótką notkę o znaczeniu oliwy. Drzewo oliwkowe oznacza „Matkę Ziemię, starą i niezniszczalną, balsam świata”, ale jest także środkiem antykoncepcyjnym. Z jednej strony oznacza życie, z drugiej – jest tego życia selekcjonerem. Właściwie można by zaryzykować stwierdzenie, że ciecz rozpryśnięta na deskach teatru jest znakiem pełni, płynem życia i śmierci. W tym płynie zanurza się nagie ciało człowieka-tancerki. Do odczytania przedstawienia łatwo użyć genderowego klucza, zwłaszcza że tytuł spektaklu – „Gdyby pierwszy człowiek był kobietą” – podsuwa takie tropy. Tancerka gra z ciałem, bawi się własną i męską seksualnością, w ironiczny cudzysłów ubiera sprawy płci. W jednej z ostatnich scen zanurza się w zielonych oliwkach, a jej ciało – idąc za interpretacją sugerowaną w programie – staje się aseksualne. Skąpane w oliwie przypomina nawet plastikowe ciało manekina. Kobieta staje się pozbawionym płci aniołem.

Gdyby nie dołączona do biletu glosa, trudno byłoby jednak wywieźć taką interpretację. A już z pewnością trudno byłoby uznać za proces przeobrażania się w bezpłciową istotę pretensjonalne momentami kokietowanie publiczności nagością. Temat androgyniczności, homogenizacji płci, pytań o to, co było pierwsze w kulturze: jajko czy kura, to rzecz bardzo szeroka. Mam wrażenie, że tym razem temat został potraktowany dość pobieżnie i stereotypowo, a umiejętności tancerki nie w pełni wykorzystano. Oliwa, jak się okazało, kapie od znaczeń. Ta na scenie w Chorzowie tylko rozlała się szeroką plamą.
„Quando l’uomo principale e una donna”. Reż. i choreografia: Jan Fabre. Występuje: Sung-Im Her. Muzyka: Maarten Van Cauwenberghe. Światło: Jan Fabre, Pieter Troch. Kostiumy: Daphne Kitschen. Troubleyn/ Jan Fabre. Teatr Rozrywki w Chorzowie. Spektakl zaprezentowany w ramach 12. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów „A Part” 17 czerwca 2006.