ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (200) / 2012

Małgorzata Lebda,

SOJUSZ LITERATURY I FOTOGRAFII

A A A
„Jeśli pokazuję wam zdjęcie, jest to doświadczenie dwuwymiarowe.
Wraz z tekstem staje się czymś trójwymiarowym”.
(Dune Michals)

Przedmiotem moich zainteresowań w niniejszym tekście jest głównie korespondencja sztuk – correspondance des arts. Uściślając, skupię się na przedstawieniu kilku przykładów przenikania się fotografii i literatury. Pamiętam przy tym, że: „W każdą współpracę wpisana jest możliwość konfliktu, szczególnie zaś w tę, która zachodzi pomiędzy dwoma rodzajami sztuki i dwoma artystami. Czy obligatoryjnie jedna ze sztuk musi dominować, czy raczej mogą mieć one równy status? Czy jest to połączenie dwóch dzieł, czy raczej stworzenie czegoś nowego?” (Soulages 2007: 294). Bardzo istotna dla moich rozważań staje się książka „Estetyka fotografii. Strata i zysk” François Soualges’a. Autor rozważa w niej przypadki spotkania fotografii i innych sztuk. Znaczące miejsce w jego dziele zajmuje kwestia wzajemnych oddziaływań fotografii i literatury. Odpowiadając na pytanie: „Czy rzeczywistości języka umożliwiają lepsze przemyślenie fotografii?”, Soulages, wskazując na podobieństwa języka i fotografii, pisze: „zupełnie jak język, fotografia wydaje się umożliwiać odkrycie znaczenia” (Tamże: 295).

Autor wyodrębnia trzy przeniesienia punktu ciężkości w fotografii: z „tego zdjęcia” na „jakieś zdjęcia”, kolejno z obszaru natury do kultury i od społeczeństwa do instancji odbiorczej zdjęcia. Dociekania te prowadzą go do interesujących wniosków: „Nie ma zatem jednego języka i jednego rodzaju fotografii, ale języki połączone ze zdjęciami. Są one postrzegane przez odrębne podmioty. Zawsze oscylujemy między pożądaniem uniwersalności języka (danego dokumentu lub dzieła) i realną niepowtarzalnością mowy podmiotu jako nosiciela treści nieświadomych” (Tamże: 297). Języki połączone ze zdjęciami: nie bez powodu powtarzam to spostrzeżenie, bowiem wiele rożnych języków jest łączonych z fotografią, co najlepiej ukazuje historia i literatury, i fotografii. Niejednokrotnie odsłaniała ona przed odbiorcą wspólne ścieżki interpretacyjne, które powstają pod wpływem połączenia tych sztuk. Słowa uzupełniają obraz i odwrotnie, a ta symbioza sztuk niejednokrotnie zaskakiwała odbiorcę swoją celnością, odkrywczością i głębią. Soulages trafnie zwraca uwagę na to, w jaki sposób dokonuje się współtworzenie fotografii i literatury: „albo tekst zostaje skojarzony z fotografią, albo wystawa jest pomyślana jako ekspozycja zdjęć i tekstów, albo książka staje się miejscem współtworzenia” (Tamże: 314).

Ciekawym przykładem ilustrującym wcześniejszy cytat jest tom poetycki Witolda Wirpszy „Komentarze do fotografii. The Family of Man”, w którym poeta za pomocą wierszy komentuje fotografie z wystawy „The Family of Man”, przygotowanej przez Edwarda Steichena, dyrektora Departamentu Fotografii nowojorskiego Museum of Modern Art. Sam Wirpsza we wstępie do tomu niejako usprawiedliwia swoje działania, wyjaśniając: „Ba, w Polsce panowała przez długie miesiące moda na tą wystawę, poszczególne fotografie i teraz jeszcze można od czasu do czasu oglądać w prasie. W pewnym sensie uległem także modzie, napisałem te wiersze, a więc byłem pod wrażeniem, napisałem je śpiesznie, czyli niewątpliwie w stanie afektu, i przyznaję, że w stanie afektu dopuściłem się czegoś w rodzaj samosądu – innymi słowy: popełniłem niesprawiedliwość, mając coś niecoś na swoje usprawiedliwienie. Nie zamierzam przeczyć, że w pierwszej chwili byłem pod dużym urokiem doskonałości technicznej większości tych fotografii i dopiero później odkryłem tej doskonałości służebność. Odniosłem mianowicie wrażenie, iż doskonałość ta służy nie tylko ukazaniu czegoś, ile w równej co najmniej mierze ukrywaniu czegoś” (Wirpsza 2011: 5). Poeta zwrócił uwagę na problem kluczowy dla moich rozważań: fotografia coś ukrywa, coś zasłania, tak jak mówi o tym Jerry N. Uelsmann: „Aparat fotograficzny stwarza płynną metodę odnajdywania innej rzeczywistości” (Sontag 2009: 210). Pozostaje zastanowić się, jakimi narzędziami odnajdywać i dochodzić do tego „innego”, ukrytego wymiaru.

Sposobów jest wiele: poetycka interpretacja (jak Wirpszy) czy też metoda Iana Jaffreya, który opisujące fotografie niemal w formie przewodnika, czerpiąc szczegóły z biografii fotografów, opowiada o zdjęciach w sposób prosty, opisuje to, co widzi. W jego książce „Jak czytać fotografię. Lekcje mistrzów fotografii” (Kraków 2009) można rozpoznać metodę opisu, której towarzyszy stronnicza transkrypcja, dopuszczająca przewrotność. Biorąc to pod uwagę, historyk zajmuje się nie tylko spontanicznością zachowania, ale również sposobem, w jaki socjalizuje je aparat fotograficzny. Nie ograniczając się jedynie do inwentarza rzeczy i gestów, Jeffrey podejmuje dialog z psychologicznymi relacjami zasugerowanymi przez kontekst, wizualizowanymi właśnie wówczas, gdy na mikrosekundę otwiera się migawka obiektywu. Spojrzenie na te relacje jest nieuchronnie spekulatywne i dopuszcza alternatywne sposoby odczytania. Ale zezwala na rozszerzenie „publicznego głosu” jako aktu, który tak dociekliwa książka podejmuje od początku. Czy tak, jak robią to Susan Sontag czy Roland Barthes, którzy podpierają wszystkie swoje wnioski osobistymi doświadczeniami w obcowaniu z fotografią. Nie znajdziemy u nich stricte naukowych rozważań, mówią oni o fotografii jako tajemniczym medium, przy którego interpretacji towarzyszą im emocje i głębokie przemyślenia: „Fotografia jest istnieniem Poszczególnym w sposób Absolutny, najwyższą Przyległością i Przypadkowością nie wyróżniającą się i jakby głupią” (Barthes 2006: 9) czy „Wszystkie fotografie mówią: Memento Mori. Robiąc zdjęcia, stykamy się ze śmiertelnością, kruchością, przemijalnością innej osoby lub rzeczy” (Sontag 2009: 23).

Wreszcie, wśród ogromu prac, które dotyczą fotografii, ostatni przykład, jaki pokazuje interesujące podejście do materii obrazu: książka Wojciecha Nowickiego „Dno oka” (Wołowiec 2010). Zdobyła ona już uznanie wśród polskich czytelników (nominacja do nagrody Nike 2011). Strukturalnie pisarstwo to podobne do pomysłu Jeffreya. Autor opiera swoją analizę na subiektywnie wybranych fotografiach, ale w odróżnieniu od autora „Jak czytać fotografię”, Nowicki eksploruje głębsze pokłady i znaczenia fotografii. Nie skupia się wyłącznie na widzialnym, przeciwnie: odkrywa sensy, a sensy te rodzą nowe interpretacje. Jak określił to Kuba Dąbrowski: „Wojciech Nowicki pisze o fotografii, a raczej konkretnych fotografiach «od środka», we właściwy wyłącznie dla nich sposób. Rozumie, jak te zdjęcia działają i z czego są zrobione, i dopiero na tym fundamencie buduje całą intelektualną ekwilibrystykę. Takie podejście nie zdarza się często” (cytat z okładki książki). Ten eseistyczny styl interpretacji spełnia dobrze swoją rolę. Autor „oswaja” fotografie, odkrywa ich znaczenie. Dopowiada. Dialektyczne napięcia wyzwalają się bowiem na styku widzenia, czytania oraz ich połączenia. Czytelnikowi narzucają się pytania i odpowiedzi: czym jest widzenie? Czym lektura? Czym fotografia? Czym pismo? Na czym polega ich unia? Autor sam odpowiada na te pytania, wprowadzając istotny dla moich rozważań termin „logiki poetyckiej”, którą tłumaczy jako poetyckie spojrzenie na fotografię.

Kilka opisanych wyżej przykładów „sojuszu” literatury i fotografii ma na celu uświadomienie, jak żywa w naszej kulturze jest synteza słowa i obrazu. Fotografię i słowo, mimo rozmaitości tworzywa, z jakiego są zbudowane, można, a nawet należy – dla pełniejszej interpretacji – poddawać wzajemnym wpływom. Przedstawiłam kilka przetartych już szlaków w tej materii. Szczególnie jeden, wytyczony przez Rafała Solewskiego, wydaje mi się nader interesujący i bliski: poetyka i wykorzystanie jej narzędzi do analizy fotografii. W pełni przyjmuję opinię Solewskiego, który uważa, że: „we współczesnej sztuce wizualnej piękno można odnaleźć w elementach literackich […], a dokładniej poetyckich, przy czym za «poetyckie» uznaję to, co jest przedmiotem interesowania poetyki. Poetyki, która zajmuje się «ogólnymi regułami organizacji wypowiedzi», a jej materią może być nie tylko słowo, zaś paradygmatem organizacji nie tylko gramatyka systemu językowego, gdyż zabiegi o charakterze poetyckim, a nawet wzorowane w ogóle na literaturze, można dostrzec i w dziedzinie obrazu” (Solewski 2007: 8-9). Poetyka, jedna z fundamentalnych dziedzin teorii literatury, dostarcza nam szerokiego wachlarza narzędzi przydatnych do analizy fotograficznej formy: narracja, metanarracja, metafora, metonimia, alegoria, oksymoron, hiperbola, peryfraza, ironia to – jestem przekonana – narzędzia, dzięki którym odbiorca jest w stanie dotrzeć do ukrytych wymiarów fotografii.

LITERATURA:

R. Barthes, „Światło obrazu. Uwagi o fotografii”. Warszawa 2006.
I. Jeffrey, „Jak czytać fotografię. Lekcje mistrzów fotografii”. Kraków 2009.
S. Sontag, „O fotografii”. Kraków 2009.
R. Solewski, „Synteza i wypowiedź. Poezja i filozofia w sztukach wizualnych na przełomie XX i XXI wieku”. Kraków 2007.
F. Soulages, „Estetyka fotografii. Strata i zysk”. Kraków 2007.
W. Wirpsza, „Komentarze do fotografii. The Family of Man”. Mikołów 2011.