ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (201) / 2012

Agnieszka Niewdana,

„INTERPRETACJE” Z DYSTANSEM

A A A
Miesiąc, który dzieli nas od zakończenia XIV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje”, upłynął bardzo szybko. O samym wydarzeniu przypominają jeszcze wiszące gdzieniegdzie plakaty czy też ludzie, pędzący przez miasto z zawieszonymi na ramionach festiwalowymi torbami. Jak co roku, „Interpretacje” były wydarzeniem, obok którego trudno przejść obojętnie – szczególnie tym, którzy choć trochę interesują się kondycją polskiej sceny teatralnej.

Tegoroczna edycja festiwalu gościła w teatrach dwóch śląskich miast: Chorzowa i Katowic, skupiając przedstawienia najzdolniejszych młodych aranżerów polskiej sceny. Spośród 67 spektakli do wyścigu o Laur Konrada zakwalifikowano tylko sześć: „Judytę” Wojtka Klemma, „III Furie” Marcina Libera, „Jak być kochaną” Weroniki Szczawińskiej, „Lenz” Barbary Wysockiej, „Wielkiego Gatsby” Michała Zadary, oraz „Położnice szpitala św. Zofii” Moniki Strzępki. Gościliśmy teatry z Krakowa, Warszawy, Bydgoszczy, Szczecina, Koszalina, Kielc, Legnicy, Lublina, Opola i Wrocławia. W tym roku poza konkursem odbywały się także liczne przedstawienia towarzyszące imprezie. Spośród nich szczególną uwagą widowni cieszył się „Leningrad” w reżyserii Łukasza Czuja. Można zaryzykować twierdzenie, że takiego zaangażowania publiczności w spektakl mógłby twórcy pozazdrościć niejeden z reżyserów, biorących udział w konkursie.

Oprócz ciekawych spektakli, festiwal ofiarował widzom pole do refleksji nad kondycją współczesnego teatru i nad zagadnieniem pojęcia interpretacji, które częstokroć utożsamiane jest, zarówno w życiu codziennym, jak i artystycznym, z sytuacją twórczej swobody. Z biegiem czasu obserwujemy, jak owa interpretacyjna dowolność rozrasta się, przybiera nowe kształty, z dnia na dzień rozszerzając granice reżyserskiej wolności. To poczucie wolności w sztuce, w tym także w teatrze, jest konieczne i twórcze, z drugiej jednak strony, jeśli nie towarzyszy jej rzemiosło, może przybrać postać wypuszczonego na wolność dzikiego zwierza, którego nie daje się okiełznać. Coraz częściej spotykamy się z interpretacjami tekstów klasycznych, niosących mocne, uniwersalne prawdy, które w potoku inscenizacyjnych sztuczek i trików gubią sens, stając się karykaturami samych siebie. Trochę nas to bawi, trochę przeraża, mniej lub bardziej szokuje. Śmiejemy się z kolejnych scen, ale potem pytamy samych siebie, dlaczego śmiech towarzyszy temu, co zawsze tak głęboko nas dotykało. Czy musimy śmiać się z tego, co nas boli, aby to oswoić? A może w ten sposób umniejszamy wartości, dewaluujemy je?

Spektakle konkursowe niczym w soczewce skupiły wymienione wyżej problemy. Największy niepokój intelektualny pozostawiły przedstawienia „Wielki Gatsby” oraz „Położnice szpitala świętej Zofii”. W obu świetnie wykorzystano scenę chorzowskiej „Rozrywki”, szczególny akcent kładąc na walory muzyczne. Gatsby to postać pełna rozterek, które mogłyby towarzyszyć współczesnym, zmagająca się z problemami, dotyczącymi wszystkich – od rządzonych po rządzących, ale i osób wyłamujących się z tego schematu. Z kolei twórcy spektaklu „Położnice szpitala św. Zofii” stanęli wobec problemu istotnego z perspektywy społecznego „tu i teraz”: braku zrozumienia i empatii ze strony personelu medycznego w ważnym i trudnym dla pacjentek momencie narodzin dziecka. Monika Strzępka i Paweł Demirski otrzymali tegoroczną nagrodę „Paszportu Polityki” właśnie za odwagę w mówieniu więcej i ostrzej, niż chcielibyśmy usłyszeć i za żywiołową teatralność łamiącą bariery dobrego smaku na rzecz dobrego myślenia.

O ile problematyka spektakli i dostrzegalne w nich zrozumienie zarówno problemów dnia dzisiejszego, jak i tych ponadczasowych zasługują na uwagę, o tyle ich sceniczne realizacje budzą wątpliwości. Zastosowanie mieszanki stylów śpiewu (od popu do opery) i przyjęcie konwencji musicalowej na pewno jest interesujące i przy wyzyskaniu odpowiednich środków może uwydatnić bogatą problematykę spektaklu. W tym przypadku towarzyszy mi jednak odczucie, że wśród tańców, okrzyków i scenicznych hulanek gubi się to, co ważne; że brak tu miejsca na refleksję, czegoś, nad czym możemy się jeszcze przez chwilę zastanowić po powrocie do domu.

Wyniki konkursu nie zaskakują. Miałam to szczęście, że mogłam oglądać „III Furie” w reżyserii Marcina Libera z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy podczas próby generalnej i później znaleźć czas na porównanie z telewizyjną transmisją. Atmosfera studia telewizyjnego jest bardzo swoista. Od momentu wejścia, po zamknięcie drzwi towarzyszy nam poczucie tymczasowości. Nacisk stawiany na szybkość rozmów przeprowadzanych w telewizyjnych programach, szaleńczą prędkość w przekazywaniu informacji, prześciganie się, a następnie porzucanie tej aktywności na rzecz innej, burzą poczucie stałości. Inaczej jest w teatrze. I trudno porównywać te przestrzenie, z których każda jest odmienna ze swoimi historiami, zapleczem, ludźmi. Specyfika miejsca ma moc silnego oddziaływania. Spektakl z Legnicy pozostawił w tyle pozostałe realizacje. Temat nie nowy – wyśmiewanie narodowych wad, kpiny z Polaków i Polski. Wszystko to w asyście wciąż przywoływanych symboli, historii i przywar tworzących tak zwany charakter państwa. Marcin Liber świadomie prowadzi aktorów, komponuje przestrzeń scenografią, muzyką, graną również na żywo, światłem, bawiąc się jego kolorem i sposobem padania. Często temat współczesnej Polski i tego, co wpływa na taki, a nie inny kształt naszego państwa, pojawia się raz po raz w kabaretowych gagach. Na jakimkolwiek poziomie się one znajdują, zawsze starają się dotknąć prawdy o nas samych. Jednak po ich obejrzeniu i wysłuchaniu nie pozostaje w nas nic poza śmiechem i wewnętrznym rozbawieniem. W przypadku „III Furii” otrzymujemy coś więcej: gorzki posmak refleksji. Jak cenne i ważne jest to doświadczenie, może przekonać się każdy, kto zestawi spektakl Teatru im. Modrzejewskiej z Legnicy z innym przedstawieniami tegorocznych „Interpretacji”. Wnikliwy widz zda sobie sprawę, że często poza mało wysublimowaną rozrywką nie pozostawał po ich zakończeniu z niczym więcej.

Laur Konrada przyznany Liberowi nie dziwi. Spektakl docenili także dziennikarze oraz redakcja „Dziennika Teatralnego”. Pozostaje mieć nadzieję, że nagroda doda twórcy zapału do pracy i dalszych poszukiwań teatralnych, gdyż swoim spektaklem udowodnił, że jest artystą w pełni rozumiejącym sztukę teatru i umiejętnie korzystającym z całego jej bogactwa.
XIV Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje. Organizator: Estrada Śląska. Katowice – Chorzów, 10-18 marca 2012.