ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (213) / 2012

Kamil Zając zamilkając,

WIERSZE

A A A
*** (wstałem dziś o świcie)

wstałem dziś o świcie. spacer, targ.
kupiłem latarkę, scyzoryk, kurki, kolby kukurydzy,
maliny, które właśnie teraz brudzą moje palce.

być może chciałyby pisać,
choć większą przyjemność sprawia
im (mi!) oblizywanie.

teraz siedzę przy komputerze.
myślę o Tobie z czułością,
czytelniku, myszko, skaucie.


Śliwki robaczywi

jechałem w autobusie bez biletu
czytałem artykuł: bogatemu wszystko
wolno
. nie chciałem okazać dowodu.
udawałem, że szukam go w torbie. pokazałem
woreczek śliwek, które dostałem od babci.
kanar chwycił mnie za rękę.


ostatni dzień lata

powiało chłodem jak na koloniach w Ustce,
gdy usta tak prędkie, a serce pragnie upału i lata,
i mknie w nieznane jak ten szaleniec blues.

cóż pozostało? kurs e-jogi? miła bajka trwa,
w niej przestrzeń i systematyczność walczą o tlen.
rytm zaczyna zabierać w nieznane, a ciało

znaczyć tak niewiele. ubierz pelerynę, pomyśl
o trzewikach czerwony kapturku, wilku, dziadku,
fraudzie. jesień, jesień liście spadają z drzew.

dzieci zbierają je na wu-ef
.


Wiersz dla krytyki politycznej

Koleżanki, Koledzy
Ludu pracujący Kalifornii!

praktycznie rzecz ujmując
po lewej stronie mamy serca