ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (221) / 2013

Urszula Pawlicka,

POEZJA NA DIECIE

A A A

„Jeść pomarańcze spijając soki pierwszych / ciepłych dni skoro świat pod postacią / seksu i wyprzedaży nie ma mi nic / do zaoferowania” – fragment wiersza „ewakuacja” z „Artykułów pochodzenia zwierzęcego” stanowi zapowiedź zmian w poezji Sadulskiego, dotyczących języka i sposobu ujęcia rzeczywistości. W debiutanckim tomiku „Post” mięso zwierzęce, jako synonim pierwotności, soczystości i wyrazistości, zostaje zastąpione „mięsem ludzkim” – wtórnym, przerobionym i mizernym. Zamiast naturalności są spulchniacze. Zamiast języka autentycznego i emocjonalnego – przedmiotowy i popkulturowy.



„Nie chodzenie / jest najważniejsze tylko spalanie kalorii”– w świecie „post” nie liczy się to, co wewnętrzne, tylko zewnętrzne – własny wizerunek oraz język, jak najbardziej prowokacyjny i cięty. Nie ważne, co się pisze, ale jak się pisze bądź kto pisze. Poeta gdyby tańczył na lodzie, sprzedałby tyle samo tomików, ile Doda płyt. „Tomiki o strupach i pogodzie / nie znajdą się w dziale aforyzm dużej sieci / księgarsko-kawiarnianej bo w naszych / ciężkich czasach z księgarni prędzej wyjdziesz / z zapasem kolumbijskiej kawy fair trade niż z książką”. Nikogo nie interesuje, jak powstaje mięso, chce po prostu je mieć. Mniej ważne jest, czy będzie naturalne, czy sztuczne, ma być opasłe i pikantne. Sadulski odrzuca zatem melancholię na rzecz dosadności. Wcześniej o śmierci mówił słowami: „szpitale nie chcą twojej krwi / z grupy śmierci ale są obietnice wyjazdów / to prawie jak życie znane ze słyszenia”, a teraz powie, że jest ona „mistrzem niemiec w swoich robótkach”. „[O]ne będą robiły dyskretną różnicę / w której się przejęzyczam – krety pracują / zimy nie będzie” – język obrazowy zamienia na wulgarny: „przejęzyczenie to jak język ześlizgnie się / z cipy na dupę”.



Zgodnie ze współczesną dewizą, że najważniejsze jest spalanie kalorii, Sadulski postanawia odchudzić poezję z wysokokalorycznego języka depresji, z metafizycznych warstw tłuszczu i pożywnych metafor. Skoro „świat padł na kolana przed martwym tancerzem disco”, a „reedycje książek elektronicznych będą się nazywały jak firma produkująca dresy”, to czas wyłącznie na same kości.



Tendencyjnie brzmiący tytuł „Post” oznacza po pierwsze etap, który następuje po czymś. Sztucznie zbudować można zatem pojęcia: „postpoezja”, „postpoeta” czy „postmiłość”, które w kontekście tomiku oznaczałyby obraz współczesnych przemian poezji, poety czy miłości w kulturze popularnej i medialnej. Po drugie „post” oznacza okres niespożywania określonych produktów – na przykład mięsa. Sadulski rezygnuje z artykułów pochodzenia zwierzęcego – mięsiste produkty zastępuje wegetariańskimi i dietetycznymi. Niech nie zwiedzie jednak lekkość potraw serwowanych przez autora – chemiczne dodatki aż pieką w język. Gorycz to ironia – ten wiecznie żywy składnik, który świadczy o wyższości poety nad opisywaną rzeczywistością. Autor na pytanie, jak przetrwać w okresie postu, odpowie bez zastanowienia: „be carrefour”.



W „Artykułach pochodzenia zwierzęcego” Sadulski koncentrował się na zawartości produktu, informując o wysoko skoncentrowanym białku i witaminie B12. Zwracał uwagę na składniki, z których towar jest wytworzony oraz na etap jego przygotowania. Podczas gdy w poprzednim arkuszu poetyckim Sadulski skupiał się na drugiej części tytułu: „pochodzenia zwierzęcego”, to już w „Poście” zajmują go wyłącznie „artykuły” – zainteresowanie procesem wyrobu zostaje zastąpione ciekawością konsumpcji. Nie jest już ważne, z czego dany produkt pochodzi, lecz jakie niesie ze sobą rozkosze. Zgodnie ze słowami: „jeśli miasto jest duże i dobrze się wie / że niewykorzystane sytuacje się mszczą” – najważniejsze są przyjemności, bez ich zbędnej analizy.



Koncentrowanie się na pochodzeniu oznacza obserwację tego, co wewnętrzne. Stąd w utworach dominowały uczucia, jak melancholia, ból, pustka i nostalgia. Przeważały opisy emocji i nastrojów: „cisza jakby w tym samym momencie / rozładowały nam się telefony”. W „Poście” nie interesują go już „choroby wewnętrzne”, lecz ciało – to, co można zobaczyć i dotknąć: „dziewczyny / w przeciwieństwie do sum woleliśmy / drobne by strefy czasowe przekraczać / jak normy”. Odrzucenie emocjonalności na rzecz powierzchowności świadczy o bezrefleksyjności, banalności i bezwartościowości współczesnego świata. Uczucia jak samotność czy cierpienie znajdują się tak naprawdę na powierzchni prostych przyjemności, przepychu i tandety.



Podczas gdy wcześniej Sadulski chciał badać przyczyny „przejęzyczenia”, czyli poczucia zagubienia, zaplątanych relacji międzyludzkich, przewartościowań, to celem najnowszego tomiku jest już analiza efektów „przejęzyczenia”. Konsekwencją zmian jest ukrywanie uczuć pod postacią instrumentalnych opisów własnych potrzeb: „chciałbym się kochać z agyness deyn / na oczach świata przy cudnych piosenkach / z nikim nie być tak długo jak z tą chudą angielką”.



„Próbuję się tym dzielić wyśpiewać niesmak” – po zjedzeniu dań apetycznych i lekkostrawnych, musi pozostać niesmak, by choć przez chwilę zastanowić się nad samym aktem spożywania. Poppoezja dopóty jest w stanie się obronić, dopóki będzie potrafiła połączyć czysty opis z diagnozą. Kiedy Sadulski przedstawia osiemdziesięcioletniego ciężko schorowanego dziadka, weterana walk o Kołobrzeg i Berlin, który sika, opierając się o ścianę, nie na siedząco – jego celem nie jest odheroizowanie i zbanalizowanie jego osoby, lecz wręcz przeciwnie – w sposób przewrotny wskazanie na jego wolę walki o życie. I może to jest ten moment, w którym post się kończy, a zaczyna się spożywanie mięsa – nienatłuszczanego już językiem metafor, ale wzbogaconego o soczysty, przewrotny i dwuznaczny język.


Bartosz Sadulski: „Post”. WBPiCAK. Poznań 2012.