STRZEŻ SIĘ SOWICH ZABÓJCÓW, NIETOPERZU
Wyniki sprzedaży niedawnych wznowień „Zabójczego Żartu”, „Powrotu Mrocznego Rycerza” oraz „Nawiedzonego Rycerza” wydawnictwo Egmont musiało uznać za satysfakcjonujące, czego dowodem może być regularne ukazywanie się nowych przygód obrońcy Gotham City. W tym roku poznamy najbardziej aktualne historie z życia miliardera Bruce’a Wayne’a opracowywane przez Scotta Snydera – jedno z najnowszych objawień amerykańskiego komiksu. Wcześniej znany był jako wschodząca gwiazda beletrystyki i horroru, wychwalana przez samego Stephena Kinga. Snyder ma za sobą także długi staż w wytwórni Disneya i krótką współpracę z wydawnictwem Marvel Comics, dla którego zinterpretował przygody Irona Mana w konwencji noirowej. Ale to dzięki etatowi w DC Comics zdobył za Oceanem status gwiazdy mainstreamu. To dla nich pracuje nad epicką i pełną historycznych smaczków sagą o krwiopijcach zatytułowaną „Amerykański wampir”. Również dla DC przygotował „Batman: The Black Mirror”, jeden z najlepszych komiksów ostatniego dziesięciolecia poświęcony osobie Mrocznego Rycerza, rysowanego przez takich cenionych artystów jak Jock czy Francesco Francavilla. Dzięki dojrzałej tematyce swoich komiksów, umiejętności operowania grozą i sprawnego prowadzenia narracji pełnego klimatycznych retrospekcji, DC pozwoliło Snyderowi zaprezentować Batmana kolejnemu pokoleniu czytelników (wychowanych na ipodach oraz grach komputerowych) w zupełnie odmienny sposób.
Snyder wprowadził do mitologii Gotham City nowego antagonistę – Trybunał Sów. W mieście zaczyna grasować nowy morderca, wojownik ninja noszący kostium upodabniający go do nocnego drapieżnika. Początkowo Batman nie docenia potencjału przeciwnika i nie łączy go ze starymi przesądami, wedle których czuwający nad miastem sowi strażnicy porywają wybranych mieszkańców. Zresztą nadmierna pewność siebie Człowieka Nietoperza sprawia, że zaczyna popełniać karygodne błędy, które mogą go kosztować życie… „Trybunał Sów” to intuicyjnie poprowadzone, sprawne czytadło przypominające nieco seans kinowy, z którego wyprasza się widzów w połowie filmu. Analogia do filmu jest tutaj nie bezpodstawna, gdyż przedstawiona historia jest świetnym materiałem na następny blockbuster Warner Bros. Zważywszy na to, ze wiele komiksów mainstreamowych jest kreowanych umyślnie jako storyboardy do przyszłych ekranizacji, należy się spodziewać rychłej adaptacji opowieści Snydera. Producencie zresztą już sygnalizują, że chcą przenieść na ekrany kin niedawno opublikowane historie z Batmanem.
Snyder nieźle wyczuwa klimat opowieści o Batmanie, potrafi doskonale poprowadzić jego perypetie niczym pełnokrwiste dreszczowce z elementami paranoidalno-psychologicznymi. I choć momentami zahacza o narracyjny geniusz, to w jego scenariuszach wyczuwalna jest ostrożność i zachowawczość. Zagorzali fani długouchego detektywa w lateksie będą mieli Snyderowi za złe, że nie ma odwagi wprowadzić legendy Batmana na absolutnie nowe terytoria lub też odwrócić jego świat do góry nogami. Choć ma do tego kilka naprawdę dobrych okazji, nie wykorzystuje ich potencjału do końca – zupełnie jakby miał za sobą oczy redaktorów i władz DC uważnie patrzących mu na ręce. Z jednej strony nie ma się czego (na razie) obawiać – „Batman” Snydera jest obecnie jednym z najlepiej sprzedających się komiksów w Ameryce, uwielbianym przez fanów Nietoperza. Ale w dłuższej perspektywie trudno będzie tę historię dodać do ścisłego kanonu.
Scotta Snydera wspomaga tutaj Greg Capullo – wieloletni współpracownik Todda McFarlane’a przy cyklu „Spawn” – który nigdy nie dokończył rysowania kolejnej odsłony spotkania Mrocznego Rycerza z Heroldem Piekieł. Tym razem Capullo daje upust swoim talentom, stawiając na coraz bardziej nieprzewidywalne operowanie kadrem w celu zwiększenia dramatyzmu, jak i zobrazowania stopnia szaleństwa bohatera. Jego kreska budzi nostalgiczne wspomnienie prac Bruce’a Timma, jednego z ojców założycieli „Batman: The Animated Series” – jest prosta, kompozycyjna, w dodatku bazuje na wykorzystywaniu czerni i półcieni, łącząc pokolenia entuzjastów Batmana.
Szkoda tylko, że na dokończenie historii będziemy musieli czekać aż do października, do kolejnej edycji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Pomimo szaleńczej pasji charakteryzującej najlepsze opowieści o Batmanie, „Trybunał Sów” jest przyzwoitym komiksowym thrillerem. Nie powinni nim być zawiedzeni zarówno fani, którzy znają Mrocznego Rycerza z gier komputerowych typu „Arkham Asylum” czy „Arkham City”, jak i dawni entuzjaści, którzy rzucili czytanie historii obrazkowych z różnorodnych powodów. Warto przekonać się samemu, w którą stronę podąża legenda Batmana. Zwłaszcza, że w kolejnym tomie można spodziewać się kilku ciekawych zwrotów akcji.
Scott Snyder, Greg Capullo: „Batman: Trybunał sów #1” („Batman Vol. 1 Court of Owls (New 52)”). Przeł. Tomasz Sidorkiewicz. Wydawnictwo Egmont. Warszawa 2013.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |