ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (224) / 2013

Piotr Gorliński-Kucik,

POWIEŚCI, DOMINANTY I KRWAWIĄCE POETYKI

A A A
Pierwsze wydanie „Powieści postmodernistycznej” Briana McHale'a ukazało się 25 lat temu. Choć do rąk polskiego czytelnika tłumaczenie trafia dopiero dziś, to najważniejsza teza tej pracy już od dłuższego czasu obecna jest w rodzimym literaturoznawstwie. A to właśnie główna teza pracy McHale'a oraz jej rozbudowana argumentacja stanowią o sile omawianej książki. Brzmi ona: „między powieścią postmodernistyczną a modernistyczną istnieje dokładnie taka sama różnica, jak między poetyką zdominowaną przez zagadnienia ontologiczne, a poetyką w której dominują zagadnienia epistemologiczne” (s. XII). Kolejne trzysta stron książki zajmuje autorowi jej udowadnianie. Przejdźmy zatem do argumentów.

Po zdefiniowaniu „dominanty” McHale opisuje powieści, które usytuowały się na pograniczu modernizmu i postmodernizmu. To pisarstwo Samuela Becketta, Alaina Robbe-Grilleta, Carlosa Fuentesa, Vladimira Nabokova czy Roberta Coovera, gdzie „poetyka modernistyczna zaczyna krwawić” i powoli przechodzi na stronę postmodernizmu. W kolejnych rozdziałach pracy autor opisuje wyznaczniki powieści postmodernistycznych (sam zresztą przyznaje, że jest to próba w kategoriach poetyki opisowej, pisana z pozycji nominalistycznej). Rozpoczyna od ontologii światów fikcyjnych, posługując się kategorią heterotopicznej przestrzeni („strefy”), nawiązując w konsekwencji do analogii między Bogiem a Autorem, a także zajmując się światami możliwymi (na myśl przychodzi wtedy praca Anny Łebkowskiej „Fikcja jako możliwość”, analizująca to zjawisko znacznie dokładniej). Ważny jest też dokładny opis strategii budowania przestrzeni jednocześnie konstruowanej i dekonstruowanej przez tekst. Sporo miejsca poświęca McHale światom szkatułkowym i kategorii meta-autora.

W tym kontekście szczególnie ważne wydaje się omówienie literatury science fiction, która, wedle autora, jest dla postmodernizmu tym, czym kryminał był dla modernizmu. Ciągłe naruszanie granic między światami (na przykład poprzez wtłaczanie postaci rzeczywistych w fikcyjne konteksty, mieszanie historii z fantastyką i „uwypuklanie szwów” pomiędzy nimi) bierze początek właśnie z ontologii. Inne chwyty to podkreślanie migotliwości bytu, unieważnianie go, a także wprowadzanie zakończenia kolistego. Podobnie z językiem i stylistyką: postmoderniści często wysuwają styl na pierwszy plan, praktykują ekshibicjonizm leksykalny, bawią się słowami i uwydatniają polifoniczność struktury, odpowiadającą polifonii przedstawionych przez nich światów.

Pomimo tego typu wyliczeń „Powieść postmodernistyczna” nie jest beznamiętnym katalogiem cech, „narzędziownią” w warsztacie literaturoznawcy (choć, oczywiście, można traktować ją i w ten sposób). Jest dogłębną, wieloaspektową i wielopoziomową analizą swojego przedmiotu. Z drugiej zaś strony, napisana jest niezwykle jasno, klarownie i metodycznie: każde pojęcie jest wyjaśniane, egzemplifikowane, a po każdym z rozdziałów następuje krótkie, acz treściwe podsumowanie (nawiasem mówiąc z reguły zaczynające się od sformułowań typu: „krótko mówiąc”, „mówiąc krótko”, bądź: „innymi słowy”). Obok głównej tezy i jej argumentacji uwagę zwraca właśnie bogata egzemplifikacja, erudycja autora, jego wszechstronne oczytanie we współczesnej powieści (wspomina on także, choć marginalnie, „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza oraz postać Stanisława Lema). Rozsądna relacja między streszczaniem tekstów literackich a ich omówieniem (i fragmentaryczną interpretacją) sprawia, że cały wywód jest wartki, a przy tym przybliża polskiemu czytelnikowi mniej znane teksty literatury powszechnej, głównie anglosaskiej.

Lektura książki McHale'a, może być cenna także z innego powodu. Pozwala bowiem dostrzec powinowactwo między pewnymi pisarskimi technikami a analogicznymi chwytami w licznych tekstach współczesnej popkultury, wskazując jednocześnie na ich literacką proweniencję. Jakie są dwa główne tematy literatury w ogóle? Miłość i śmierć. I, jak stwierdza autor w zakończeniu, są to także dwa główne tematy powieści postmodernistycznej. Tyle, że miłość jest tu meta-tematem, który dotyczy opisu „interakcji między tekstem a jego światem z jednej strony oraz między czytelnikiem a jego światem z drugiej strony” (s. 319). Podobnie ze śmiercią – postmodernizm na pierwszy plan wysuwa zrównanie życia i dyskursu. Ale, jako że śmierć jest granicą ontologiczną, a postmodernizm zajmuje się właśnie granicami ontologicznymi (czyli metaforami śmierci), to powieść ta po prostu opowiada o śmierci: „uwypuklanie granic ontologicznych służy więc uwypuklaniu śmierci przez co to, co niewyobrażalne, staje się dostępne dla wyobraźni, choćby i w przemieszczony sposób” (s. 324). Znajdujemy się zatem na terenie dobrze nam znanym. Powieść postmodernistyczna mówi o rzeczach uniwersalnych, choć w zupełnie inny sposób, i w tym – jak można wyczytać między wierszami monografii McHale’a – tkwi jej niezwykłość.

Być może zaprezentowane przez McHale’a ujęcie jest za szerokie, być może też próbuje objąć swym zasięgiem zbyt wiele w istocie odległych od siebie literackich zjawisk, ale moc i sugestywność argumentacji nie pozwala potraktować tej książki jako jednej z wielu. Jak podsumowała Linda Hutcheon: „Nawet jeśli nie zgadzamy się z zaproponowaną tu przez McHale'a prowokacyjną definicją ponowoczesności, nie sposób nie ulec sile i śmiałości jego rozumowania”.
Brian McHale: „Powieść postmodernistyczna”. Tłum. M. Płaza. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2012.