ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (231-232) / 2013

Sara Nowicka,

DWADZIEŚCIA KILKA LAT

A A A
„Frances Ha” to opowiedziana w czarno-białych kadrach i nowojorskiej (z krótkim paryskim wyjątkiem) scenerii historia dwudziestosiedmioletniej przyszłej tancerki Frances (Greta Gerwing). Dziewczyna mieszka z przyjaciółką Sophie (Mickey Sumner), z którą łączy ją bardzo silna więź. Bohaterki wszystko robią razem, planują wspólną przyszłość i żartują, że są jak para lesbijek, które nie uprawiają ze sobą seksu. Wszystko się zmienia, gdy Sophie postanawia wyprowadzić się do innej dzielnicy, a następnie zaczyna spotykać się z Patchem (Patrick Heusinger), dzięki któremu staje się bardziej dojrzała i oddala się od przyjaciółki. Zmuszona do samodzielnego życia Frances dzielnie stawia czoła rzeczywistości, a jej pierwszą stacją na drodze do niezależności i dorosłości jest zamieszkanie z dwójką artystów (Adam Driver, Michael Zegen), z którymi tworzy trójkąt na miarę bohaterów „Jules i Jim” François Truffauta. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż film nie posiada tradycyjnej fabuły z punktem kulminacyjnym czy wyraźnie zarysowaną intrygą; to raczej wybrane sceny z życia dziewczyny, która powoli oswaja się z nadchodzącą utratą młodości.

Noah Baumbach to autor takich dzieł, jak „Greenberg”, „Margot jedzie na ślub” czy „Walka żywiołów”. Ich problematyka najczęściej była zakotwiczona w relacjach rodzinnych lub partnerskich, a główni bohaterowie każde spotkanie z drugim człowiekiem traktowali jak seans psychoanalityczny, podczas którego z szybkością karabinu maszynowego opowiadali o swoich emocjonalnych problemach. Na planie „Greenberga” Baumbach poznał młodą ikonę kina niezależnego – Gretę Gerwing, która wówczas wcieliła się w bardzo zabawną postać pomocy domowej, stanowiącej kontrast dla neurotycznego i egoistycznego bohatera kreowanego przez Bena Stillera. W przypadku „Frances Ha” Gerwing jest nie tylko odtwórczynią głównej roli, ale i współautorką scenariusza, co dodało kinu Baumbacha lekkości i młodości, pozwalając mu na zmianę tematu bez utraty tak ważnej dla niego autentyczności.

Frances jest bowiem idealnym wzorcem osobowym swojego pokolenia, zaś popularność (w pewnych kręgach) tego filmu polega przede wszystkim na tym, że większość widzów może się śmiało z nią zidentyfikować. Bohaterka, pomimo swoich dwudziestu siedmiu lat, nie zaczęła jeszcze rozwijać własnej kariery, będąc wieczną, nie do końca utalentowaną praktykantką, w dodatku – po rozpadzie związku, na którym i tak jej nie zależało – całkowicie „nierandkowalną”. Frances wcale nie ma wielu pomysłów na życie – w gruncie rzeczy, poza tańcem i marzeniem o wielkiej sławie, nie ma żadnego – posiada za to niecodzienną umiejętność wikłania się w trudne sytuacje, takie jak spontaniczny wyjazd do Paryża, na jaki jej nie stać. Oto symbol niedojrzałości będącej chorobą naszych czasów, w których rozpoczęcie satysfakcjonującej kariery zawodowej czy założenie rodziny jest dla wielu wyzwaniem nie do pokonania, zaś niemożność spełniania tych społecznych wymogów stanowi źródło lęków i frustracji, a przyjaźń to jedna z najtrwalszych relacji, dużo mocniejsza niż miłość ustępująca miejsca przelotnym związkom. Często jednym z pierwszych najdotkliwszych rozstań – co w ekstremalnym wariancie przedstawione zostało w filmie „Withnail i ja” – jest to, które ma miejsce, gdy jedno z przyjaciół dorasta i zaczyna odpowiedzialne, samodzielne życie, a drugie wydaje się na to kompletnie niegotowe i najchętniej do śmierci nie godziłoby się na żadne zmiany.

Film Baumbacha opiera się na wspaniałych wzorcach. Czarno-białe zdjęcia, młodzi, nieco zagubieni w dorosłym życiu, ale uroczo beztroscy i potrafiący cieszyć się chwilą bohaterowie stanowią dziedzictwo francuskiej Nowej Fali, której reżyser jest wielkim fanem; odnosił się zresztą do niej już w poprzednich dziełach (np. w „Walce żywiołów” postać grana przez Jeffa Danielsa naśladuje gest dotykania ust i palenia znany z „Do utraty tchu”). Poza tym recenzenci wskazują jeszcze dwa nazwiska: Woody’ego Allena i Érica Rohmera. Skojarzenia te nie są oczywiście bezpodstawne: każdy film przywołujący czarno-białą wizję Nowego Jorku i opowiadający o neurotycznych bohaterach jest automatycznie konfrontowany z „Manhattanem” czy starszymi produkcjami amerykańskiego autora. Z Rohmera natomiast Baumbach zaczerpnął sympatię dla swojej bohaterki, wyrażającą się w przedstawieniu jej jako mądrej, dobrej i dzielnie stawiającej życiu czoła dziewczyny, która nie zraża się porażkami i nieustannie poszukuje czegoś, co nadałoby jej istnieniu sens (w czym jest szczególnie bliska bohaterce „Zielonego promienia”).

Nie oszukujmy się jednak – Baumbachowi daleko jest do każdego z tych twórców. W filmie „Frances Ha” nie znajdziemy błyskotliwych, ironicznych i nad wyraz zabawnych dialogów, tak charakterystycznych dla dzieł Allena. Nie znajdziemy też bezpretensjonalnych, otwartych na rozmowę, dyskutujących przy winie o filozofii bohaterów kina Rohmera, tak bardzo samoświadomych, nigdzie się nie śpieszących, nie goniących za karierą czy sławą, wybierających zawody zgodne z ich osobowościami i z nadzieją wypatrujących na horyzoncie prawdziwej miłości. O tym, że Frances jest oczytana, wiemy tylko z jej wypowiedzi, a jedyne wielkie nazwisko, jakie pada w filmie, to Marcel Proust, którego dzieła bohaterka ma zamiar czytać podczas podróży samolotem. W świecie Frances wszyscy, a przede wszystkim ona, udają, chcą być kimś lepszym, osiągnąć coś, ponieważ sukces jest jedyną rzeczą mogącą usensownić ich byt. To nie są ludzie, którzy – tak jak bohaterowie Rohmera – żyją dla siebie, lecz postaci bardzo zależne od opinii innych. Sophie w opowiadanych historiach ubarwia swoje życie z Patchem i zachowuje się tak, jak jest to wymagane od dojrzałej, inteligentnej narzeczonej; mieszkanie nowych współlokatorów Frances jest odpowiednio wystylizowane, aby nie zostawiało wątpliwości, iż mieszkają w nim artyści. Natomiast sama Frances, która z jednej strony pozostaje niewinna niczym dziecko, łamiąc społeczne konwenanse i wdając się w często żenujące dla jej rozmówców dyskusje, z drugiej okłamuje swoją przyjaciółkę na temat swego obecnego życia, a także nie przyjmuje, pomimo finansowego kryzysu, pracy w biurze, udając, że dostała lepszą propozycję.

Baumbach – oprócz tego, że składa hołd uwielbianym przez siebie artystom – dekonstruuje kilka filmowych mitów, co dodaje jego dziełu jeszcze więcej autentyzmu. Przede wszystkim sytuacja materialna Frances jest daleka od typowego dla kina idealizowania życia młodych nowojorczyków. Bohaterka nie pracuje na pół etatu w modnej kawiarni ani nie sponsorują jej rodzice; aby zdobyć pieniądze, musi się zatrudnić w swoim starym college’u, co jest dla niej nieco poniżające. Także Paryż, którego mit miasta otwartego, pełnego doznań, ciekawych ludzi i wspaniałych rozmów powiela m.in. Zoe R. Cassavetes w „Szukając miłości”, u Baumbacha jest równie nudnym jak wszystkie inne miejscem, w którym zapalniczka, nawet mając w tle Wieżę Eiffla, i tak nie chce się zapalić.

„Frances Ha” to film, który może uwieść i w którym wiele osób na pewno dostrzeże odbicie swojego własnego życia. Osobiście jednak dużo większą sympatią darzę poprzednią bohaterkę graną przez Gerwing, Lolę z „Loli Versus”. I chociaż świat pokazany w tamtym filmie był dużo odleglejszy od rzeczywistości, to jednak wolę tamtą postać, jedzącą makrobiotyczne posiłki i piszącą doktorat o ciszy w poezji Mallarmégo, niż ciągle przepraszającą, nieporadną Frances. Jest to jednak kwestia równie subiektywna co zakochanie, a Baumbachowi należy oddać sprawiedliwość w kwestii tego, iż z wielu różnorodnych inspiracji i elementów, takich jak świetne zdjęcia czy doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa (w której McCartney i Bowie mieszają się z francuskimi kompozycjami), stworzył spójny i autentyczny portret współczesnego pokolenia.
„Frances Ha”. Reżyseria: Noah Baumbach. Scenariusz: Greta Gerwing, Noah Baumbach. Obsada: Greta Gerwing, Mickey Sumner, Adam Driver, Michael Zegen, Grace Gummer, Patrick Heusinger. Gatunek: komediodramat. Produkcja: USA 2012, 86 min.