ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (233) / 2013

Aleksandra Kubacka,

ZNÓW TE WAMPIRY...

A A A
Mit nieśmiertelności związany z postacią wampira realizuje się w popkulturze w dosłowny sposób. Wydawać by się mogło, że temat został już wyczerpany i nawet dzieła przedstawicieli reżyserskiego undergroundu, którzy zabrali się za historię legendarnych krwiopijców, wyssały z wampiryzmu wszelkie pokłady oryginalności. Jednak próżność artystów nie zna granic. Sam Jim Jarmusch poczuł się w obowiązku dorzucić swoje trzy grosze do tego wątku. Jego nowy film, „Only Lovers Left Alive”, czeka już na swoją polską premierę. Tymczasem Neil Jordan, mimo że zdążył już nakręcić najważniejszy wampiryczny film lat 90. – „Wywiad z wampirem” – stwierdził widocznie, że nie powiedział w nim wszystkiego. A może po prostu pomyślał, że trafi w opłacalny target w postaci nastoletnich fanów „Zmierzchu”? Niestety, w przypadku „Byzantium” nadziei na powtórkę sukcesu, jaki osiągnął film sprzed dziewiętnastu lat, nie ma.

Wspomniane dzieła Neila Jordana łączy wiele podobieństw, jednak „Wywiad z wampirem” uzyskał status filmu kultowego, z czym „Byzantium” trudno się będzie mierzyć. „Wywiad…” opowiadał o przekleństwie życia wiecznego z perspektywy dwóch wampirów. W „Byzantium” pojawiają się wampirzyce: matka Clara oraz jej córka Eleaonor. Uciekają one przed bractwem, które chce zemścić się na nich za złamanie zasad (kobiety nie mogą należeć do wampirzego stowarzyszenia). Kiedy mężczyźni trafiają na ich trop, bohaterki uciekają do nadmorskiego hotelu Byzantium i przemieniają go w dom publiczny. Zarys fabuły brzmi intrygująco i mógłby stanowić podłoże horroru wampirycznego z elementami kina exploitation. Nic takiego nie ma jednak miejsca, Jordan bowiem podchodzi do tematu niezwykle poważnie i wręcz sentymentalnie.

Taka właśnie jest zresztą główna bohaterka, a zarazem narratorka filmu, Eleanor. Dziewczyna żyje przeszłością; spisuje historię swoją i matki, pragnąc jednocześnie, by kiedyś się od rodzicielki uwolnić. Clara, dla kontrastu, żyje chwilą, jest wyrachowana i pewna siebie. Właśnie ze ścierania się tych przeciwieństw film Jordana czerpie energię, chociaż ciekawie napisana postać Eleanor mogłaby zostać zdecydowanie lepiej zagrana. Roli Saoirse Ronan brakuje może poczucia humoru, a może autoironicznego dystansu. Wybór Eleanor na główną postać filmu jest niestety nietrafiony, a teatralny sposób gry Ronan irytuje i pozostawia wrażenie oglądania filmu dla młodzieży.

Chociaż twórca ma na swoim koncie produkcje mainstreamowe, takie jak serial „Rodzina Borgiów”, jest on autorem dzieł tak skrajnie różnych, że trudno przewidzieć jego intencje związane z ich grupami docelowymi. W dorobku irlandzkiego reżysera znaleźć można zarówno filmy kameralne, tematycznie często dotykające problemów historii jego kraju („Michael Collins”, „Gra pozorów”) czy życia na prowincji („Chłopak rzeźnika”), jak i produkcje o większym rozmachu („Wywiad z wampirem”, „Koniec romansu”). Czasami udaje mu się osiągnąć równowagę między tymi dwiema ścieżkami, tak jak w przypadku świetnie zrealizowanego oraz fabularnie oryginalnego „Śniadania na Plutonie”. Mimo tej różnorodności filmy Jordana łączą pewne wspólne motywy, takie jak rodzina przedstawiana jako źródło utrapień bohaterów. Podejmuje on też często tematykę związaną z gender: już w jego drugim filmie, „Towarzystwo wilków”, będącym czymś w rodzaju feministycznego spojrzenia na baśnie „Czerwony Kapturek” i „Królewna Śnieżka”, zauważyć można elementy krytyki patriarchalnego systemu.

Najnowsze dzieło Jordana budzi mieszane odczucia od samego początku głównie ze względu na chwiejność konwencji. Nie wiadomo właściwie, czy oglądamy dramat rodzinny, czy horror. Relacja matki i córki pozostaje głównym wątkiem, jest on jednak przeplatany scenami, gdzie krew dosłownie leje się strumieniami. Fragmenty te nie są niestety podane z przymrużeniem oka i komiczny potencjał w nich zawarty nie zostaje przez reżysera wykorzystany. Obecnie, gdy przemielony przez popkulturę mit wampira uniewrażliwił widzów na widok krwi, nie jest już ona źródłem przerażenia. Twórca powinien więc był wziąć poprawkę na czas, jaki upłynął od jego poprzedniego wampirycznego filmu i odnieść się do zmian w wizerunku krwiopijców. Zamiast tego otrzymujemy patchwork współczesnych ujęć, przeplatanych scenkami z przeszłości i aż trzy razy zmuszeni jesteśmy oglądać rytuał przemiany w wampira, za każdym razem nakręcony w bardzo podobny sposób. Odczucie monotonii dotyczy również monologów Eleanor, ciągle powtarzającej banały na temat brzemienia nieśmiertelności i konieczności opowiadania wciąż od nowa swojej historii. Trudno powiedzieć, czy film Jordana tylko ociera się o kicz, czy weń w istocie popada. Powrót do tematu sprzed lat nie wyszedł twórcy na dobre, Jordan nie poważył się na reinterpretację swojego poprzedniego dzieła. To, że kobiety w jego najnowszym filmie nie pochodzą z arystokracji, a jedna z nich zarabia jako prostytutka, jest dobrym punktem wyjścia. Reżyser nie zdystansował się jednak do podjętego przez siebie tematu w nadziei, że uda mu się przywrócić romantyczny mit wampira skazanego na samotność. Cóż, widocznie powściągliwość nie zawsze popłaca.

Film ma też chwile przebłysków. Sceny, w których Clara ucieka przed prześladowcą w centrum handlowym czy znajduje się w przestrzeni kiczowatych klubów nocnych, są najbardziej atrakcyjne wizualnie i stanowią dosyć oryginalne uwspółcześnienie erotyzmu kojarzonego z wampirami. Nowoczesne tło, które zyskała historia kobiet, aż prosi się jednak o dogłębniejszą ekspozycję. Wśród obsady uwagę najbardziej przyciąga Gemma Artrerton, której talent można było już zauważyć w poprzednich produkcjach kina brytyjskiego, takich jak „Tamara i mężczyźni” czy „Uprowadzona: Alice Creed”. Wykreowana przez nią postać Clary jest pełna seksapilu, odwagi, ale też matczynej troski. Tej wielowymiarowości poskąpiła niestety swojej bohaterce Saoirse Ronan. Z kolei Sam Riley ze swoim niskim głosem jest – jako porucznik Darvell – niezamierzenie komiczny. Na uwagę zasługują za to świetne zdjęcia Seana Bobbitta („Wstyd”, „Drugie oblicze”) oraz ścieżka dźwiękowa autorstwa Javiera Navarrete. Oprócz klimatycznych nadmorskich krajobrazów, które wydają się idealną scenerią do tego typu opowieści, film Jordana nie ma niestety wiele więcej do zaoferowania. Subtelności, jakiej mogło dodać historii trochę inne, bo brytyjskie spojrzenie, jest tu mniej niż niepotrzebnego wikłania się w fabularne meandry.

Zamierzenia reżysera pozostają dla mnie niejasne. Dla kogo i po co Jordan nakręcił swój film? Dla fanów sagi Stephenie Meyer będzie on odrobinę zbyt brutalny, za to dla starszych widzów – zbyt nudny. W świetle wcześniejszej, jakże bogatej i zróżnicowanej filmografii Neila Jordana, jego najnowszy obraz jawi się jako dość rozczarowujący przeżytek. Na szczęście film nie ma pretensji do bycia czymś więcej niż tylko kolejną zwykłą historią o wampirach. I właśnie jako taka się sprawdza. Jednak znając poprzednie dzieła Neila Jordana, można stwierdzić, że mogło być zdecydowanie lepiej.
„Byzantium”. Reżyseria: Neil Jordan. Scenariusz: Moira Buffini. Obsada: Gemma Arterton, Saoirse Ronan, Sam Riley, Jonny Lee Miller, Caleb Landry Jones. Gatunek: dramat / thriller. Produkcja: Irlandia / USA / Wielka Brytania 2012, 118 min.