ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (234) / 2013

Andrzej Ciszewski,

I TY ZOSTANIESZ ŁAMIGNATEM

A A A
Dave Lizewski był na pozór zwyczajnym nastolatkiem, podobnym do większości rówieśników. Wszystko zmieniło się, gdy blondwłosy okularnik, rozwiązując męczącą go egzystencjalną zagwozdkę (dlaczego wielu chce być jak Paris Hilton, a nikt nie chce zostać Spider-Manem?), postanawia wcielić w życie komiksowy etos niezłomnego herosa w kolorowym trykocie. Swoista kombinacja rozpaczy i samotności sprawia, że niepozorny chłopak rozpoczyna intensywny trening, którego zwieńczeniem jest przywdzianie zakupionego na eBayu kostiumu (noszonego pod ubraniem nawet w czasie lekcji). Jednak podczas debiutanckiego „patrolu” Lizewski boleśnie przekonuje się, że w starciu ze złem determinacja oraz element zaskoczenia (precyzyjny sucker punch przy udziale pałki) nie zawsze się sprawdzają.

Skatowany przez trójkę chuliganów, w dodatku przypadkiem potrącony przez samochód, David ląduje na intensywnej terapii, szczęśliwie zachowując swoją sekretną tożsamość w tajemnicy przed resztą świata – szczególnie przed kochającym ojcem. Półroczna rehabilitacja oraz solenna obietnica definitywnego zaprzestania zabawy we „wredną wersję dzieciaka udającego rycerza Jedi” nie powstrzymują bohatera przed uwikłaniem się w kolejną kabałę. Tym razem spektakularna interwencja Lizewskiego nie przechodzi bez echa, a on sam – zyskując przy okazji tytułową ksywkę – nieświadomie inspiruje powstanie subkultury podobnych sobie zamaskowanych łamignatów. Sytuacja robi się jednak poważna, gdy Kick-Ass spotyka na swojej drodze bezwzględny rodzinny duet znany jako Hit-Girl (biegle posługująca się katanami dziesięciolatka, będąca unikalną krzyżówką „Dakoty Fanning z »Życzeniem Śmierci 4«”) oraz Big Daddy (o posturze budzącej słuszne skojarzenia z marvelowskim Pogromcą), skutecznie uprzykrzający życie nowojorskiemu gangsterowi, Johnowi Genovese.

„Nie oszukujmy się. Wszyscy, w jakimś momencie naszego życia, chcieliśmy zostać superbohaterami” – przekonuje Mark Millar, szkocki scenarzysta komiksowy, który od wczesnego dzieciństwa interesował się rysunkowymi opowieściami o herosach wiodących podwójny żywot.  Niekiedy owa fascynacja była przyczyną komicznych sytuacji, na przykłąd wtedy, gdy do pierwszej komunii świętej przyszły właściciel słynnej linii wydawniczej Millarworld (której nakładem ukazały się perełki pokroju „Wanted”, „Chosen” czy omawianego „Kick-Assa”) przystępował z wymalowaną na twarzy pajęczyną – wszak jego rodzicie nie zdołali doszorować przed uroczystością pozostałości markerowego wzoru.

Jednym z przełomowych wydarzeń w zawodowym życiu scenarzysty „The Ultimates”, wymieniającego Alana Moore’a, Warrena Ellisa, Franka Millera oraz Gartha Ennisa jako źródła swojej inspiracji, była szczera rozmowa z Grantem Morrisonem (kolejnym idolem Millara, z którym pracował potem przy serii „Big Dave”). Polecił on młodszemu koledze – próbującemu swoich sił także jako grafik – aby dochował wierności konkretnej specjalizacji, zwiększając tym samym szansę na odniesienie sukcesu. O trafności tych słów przekonuje imponujące CV przedsiębiorczego Szkota, współpracującego między innymi z brytyjskim magazynem „2000AD”, wydawnictwami Marvel (słynne „Ultimate X-Men”) oraz DC Comics, dla którego pisał skrypty do przygód Supermana, Potwora z Bagien czy Ligii Sprawiedliwości.

Mark Millar, kilkukrotnie nominowany do nagrody imienia Willa Eisnera, swój niewątpliwy talent potwierdził także scenariuszem zapoczątkowanej w 2008 roku serii „Kick-Ass”, z miejsca przykuwającej uwagę pierwszoosobową narracją niepozbawioną językowej dosadności oraz intertekstualnych, „geekowskich” (kon)tekstów. Autor w przewrotny sposób reinterpretuje mit komiksowego herosa i jego miejsca w obrębie współczesnej popkultury, wpisując go w rozważania na temat takich kategorii, jak bromance, celebrytyzm, fetyszyzacja przemocy czy hegemonia nowych mediów wywierających wpływ na kształtowanie jednostkowej i społecznej tożsamości. Co ciekawe, niektóre wątki fabuły „Kick-Assa” nawiązują do autentycznych elementów kampanii reklamowej tej graficznej opowieści. Warto tu wymienić takie elementy, jak: umieszczony na YouTube amatorski film „dokumentujący” jedną z ulicznych bójek z udziałem tytułowego bohatera (który swojsko brzmiące nazwisko odziedziczył po zwycięzcy aukcji charytatywnej towarzyszącej promocji komiksu) oraz założenie specjalnego profilu na Myspace (w albumie to właśnie dzięki temu medium bohater otrzymywał kolejne „oferty pracy”), gdzie zamaskowany obrońca informował, że niejaki Millar i Romita Junior przygotowują cykl poświęcony jego skromnej osobie.

Inteligentny, drapieżny scenariusz „Kick-Assa” ujęty został w dynamiczną, drastyczną oraz wyjątkowo soczystą formę. Olbrzymia w tym zasługa Johna Romity Juniora, współpracującego wcześniej z Millarem przy znanym także w Polsce projekcie „Wolverine: Wróg publiczny”. Amerykańskiemu rysownikowi, który swój rozpoznawalny styl krystalizował w oparciu o prace słynnego ojca (ale także o twórczość Johna Buscemy i Jacka Kirby’ego), największą popularność przyniosły takie tytuły, jak „Uncanny X-Men” czy „The Punisher: War Zone”. Podobnie jak w przypadku serii „Daredevil: Człowiek bez Strachu” Franka Millera, także w „Kick-Ass” Romita postawił na wyrazistą kreskę, niebezpiecznie podnoszącą poziom adrenaliny realistycznymi scenami przemocy, na wielu planszach osiągającymi poziom regularnej jatki. Ale równocześnie twórca starannie dopracowuje urbanistyczną przestrzeń, koncentrując się na pieczołowitym odwzorowaniu realiów dzielnicy Queens. Służący za kanwę kinowego przeboju Matthew Vaughana „Kick-Ass” to bezkompromisowa w formie i treści, a przecież niepozbawiona czarnego humoru opowieść o bohaterze na miarę naszych czasów. Nokautująca lektura.
Mark Millar, John Romita Jr.: „Kick-Ass”. Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawnictwo Mucha Comics. Warszawa 2013.