ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (236) / 2013

Mirosław Skrzydło,

PODRÓŻ W KOMIKSOWYCH KADRACH

A A A
Ryszard Kapuściński trafnie określił naturę nieposkromionych podróżników: „Człowiek, który przestaje się dziwić, jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze – uroda życia” (Kapuściński 2004: 112-113). Literatura czy film mnożą przykłady obieżyświatów, którzy poświęcają lata cennego życia, rodzinę i bliskich, wyruszając w nieznane. W poniższym tekście zaprezentuję sylwetki kilku komiksowych postaci, z całych sił walczących z przekleństwem, opisanym w przytoczonym cytacie rodzimego reportażysty i publicysty.

Chunky Rice melduje się na pokładzie!

Tuż przed stworzeniem fascynującej, autobiograficznej powieści graficznej „Blankets – Pod śnieżną kołderką” Craig Thompson przygotował nostalgiczny album „Żegnaj Chunky Rice”. Tytułowy bohater to pocieszny żółwik mieszkający w sennym, szaroburym portowym miasteczku. Wieczny marzyciel pragnie wyrwać się z tego jednostajnego świata i wpaść w szaleńczy wir przygód i dzikich ekscytacji. Nie chce jednak pozostawić swej wiernej przyjaciółki, spokojnej myszki (Dandel) o iście gargantuicznych oczętach, w której skrycie się podkochuje. Bratnia dusza Rice’a w następujących słowach charakteryzuje jego osobę: „Jesteś jak mały kwiatek, który przerósł doniczkę i wymaga przesadzenia do dalszego rozwoju” (Thompson 2011:10).

Rzecz jasna, Chunky chciałby mieć ją przy sobie na zawsze; przyjaźń i wieczne oddanie zajmują honorowe miejsce na liście jego dominujących cech. Dandel jest świadoma swego przeznaczenia, powstrzymującego ją przed dalszymi wędrówkami poza granice ponurego miasteczka. Urokliwa myszka postanawia wspierać przyjaciela w realizacji jego marzeń. Daje mu zatem pozawerbalne przyzwolenie na opuszczenie okolicy i długą podróż po bezkresnych, morskich wodach. Chunky zaciąga się na łódź brata ekscentrycznego sąsiada. Stary Salomon to typ odludka, który większą wagę przywiązuje do rannego ptaszka niż do ludzi. Zresztą jego brat Charles również nie należy do towarzyskich osób. Niespokojne wody są jego jedynym przyjacielem, ostoją, ba, nawet kochanką.

Płonne fantazje żółwika odnośnie życia pełnego ryzyka błyskawicznie zostają zrewidowane przez trzeźwo myślącego kapitana Charlesa. Wpierw mężczyzna dokonuje sprawnej selekcji przedmiotów, które Chunky zapragnął zabrać ze sobą, a następnie pokazuje mu, na czym właściwie będzie polegała jego praca. Nużące, proste zajęcia oraz rutyna wkradająca się w nowe doświadczenia Rice’a powodują, że tęsknota za Dandel osiąga niebotyczne rozmiary. „Żegnaj Chunky Rice” to melancholijna przypowieść o ludzkich tragediach i próbach walki z demonami przeszłości. Podróż jest w tym przypadku ucieczką przed rozczarowującą codziennością. Craig Thompson, przedstawiając losy typowego niezguły, zwraca uwagę, iż swoista dezercja tytułowego protagonisty wyłącznie pogłębia jego cierpienie.

Symbolicznego wymiaru nabierają butelki z listami Dandel, które myszka z uporem maniaka wyrzuca do morza. Usilnie wierzy, że trafią one do kompana i sprowadzą go do domu. Podróż jednak będzie trwać dopóty, dopóki w jego sercu będzie istnieć wątpliwość. W tym także autor upatruje największe przekleństwo spokojnego bohatera.

Latarnia mekką marzycieli

Graficzna opowieść pt. „Latarnia” Paco Roci zaczyna się dość dramatycznie. Młody hiszpański żołnierz ucieka przed oddziałem faszystów. Wycieńczony długim biegiem, mdleje. Los okazał się dla niego na wskroś łaskawy, gdyż bohatera odnajduje wiekowy latarnik, który opatruje jego rany. Poczciwy staruszek (Telmo) przezywa nowego druha Moby Dick, gdyż jest wielkim pasjonatem powieści przygodowych, a w szczególności twórczości Hermana Melville’a. Bohater z wielkim pietyzmem dba o latarnię, która choć od dawna nie działa, wymaga ciągłego doglądania. W rozmowach z młodzieńcem częstokroć cytuje fragmenty z ulubionych książek. Literatura całkowicie zawładnęła jego osobą, ale jednocześnie pomogła mu uporać się z trudami panującej wojny.

Hiszpański artysta dokonuje interesującego zestawienia postaw: realisty oraz marzyciela. Okrucieństwo wojny pozbawiło rannego żołnierza nadziei oraz niewinności błogiego fantazjowania. „Nie da się już odkrywać światów” (Roca 2010: 24) – oznajmia pogodzony z marnością nastolatek. Telmo prosi go, aby pozostał z nim jeszcze przez kilka dni. W tym czasie latarnik „karmi” go fantasmagorycznymi gawędami na temat zadziwiającej wyspy Laputy, znajdującej się nieopodal jego samotni. Odtąd Francisco Guirado (zwany również Moby Dickiem) wyznacza sobie nowy cel. Ma zamiar zbudować łódź i popłynąć na ową wyspę, urastającą w oczach bohatera do rangi błogiej arkadii. Niestety, prawda dotycząca historii kwieciście opowiadanych przez samotnika brutalnie zakpi z dzielnego żołnierza.

W przypadku „Latarnika” de facto nie dochodzi do wielkiej podróży, do której tak pieczołowicie przygotowuje się Francisco. Mimo że Telmo okazał się nikim innym, jak tylko efekciarskim bajarzem, udało mu się wesprzeć młodzieńca w trudnych chwilach i (choć na chwilę) odsunąć jego myśli od niebezpiecznych torów krwawej batalii. Potęga opowieści okazuje się w dziele Paco Roci silniejsza niż demony wojny władające słabymi jednostkami. Mottem tej sprawnie zrealizowanej opowieści zostaje refleksja latarnika, mówiącego, że podróżowanie zastępuje mu kule i broń. Podróżowanie, rzecz jasna, w romantyczno-symbolicznym znaczeniu.

Podróż za jeden uśmiech

Na koniec warto wyróżnić niezwykle autentyczne powieści graficzne urodzonego podróżnika, jakim bez wątpienia jest Guy Delisle. Stanowią one doskonałą kronikę jego osobistych doświadczeń nabytych w trakcie wędrówki po Birmie czy Korei Północnej. Wyjątkowo okazale prezentuje się wstrząsający album „Pjongjang”, czyli zapiski z wizyty kanadyjskiego artysty w totalitarnym państwie rządzonym twardą ręką przez potomków generalissimusa Kim Ir Sena. Poszukiwanie prawdy w tej zakłamanej, obcej rzeczywistości staje się głównym celem obserwacji skrupulatnie prowadzonych przez twórcę „Louisa na plaży”.

Scenarzysta komiksowy spędził w Phenianie prawie dwa miesiące, pełniąc funkcję animatora propagandowych filmów animowanych. Z artystycznym zacięciem kreśli przerażającą mapę terroru, strachu, propagandy oraz całkowitej kontroli działań i myśli zastraszonych obywateli. Prawa jednostki nie istnieją, zdecydowana większość mieszkańców Korei Północnej żyje w permanentnym lęku oraz głodzie. Delisle z trwogą lustruje zwiedzane miejsca i budynki – wszędzie dumnie wiszą portrety „ukochanych” władców, z głośników dobiegają przemówienia Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila oraz okropne pieśni wychwalające ich osiągnięcia, zaś absolutny brak w przestrzeni publicznej osób niepełnosprawnych świadczy o iście spartańskich zasadach regulacji zaludnienia.

Indywidualne pragnienia zostały zastąpione zbiorową apatią, natomiast idealny ład i porządek ukrywają dramaty cierpiących. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę, że w XXI wieku nadal istnieją tak prężnie działające systemy totalitarne. „Pjongjang” to zapis usilnej próby odnalezienia przez Delisle’a autentycznie szczęśliwej osoby mieszkającej w hermetycznym państwie-piekle, będącym tworem szalenie niebezpiecznego dyktatora.

Podróżowanie stanowi kwintesencję człowieczeństwa. Jesteśmy głodni nowych wrażeń, poznawania tajemnic Ziemi oraz egzotycznych mieszkańców jej odległych zakątków. Nie musimy przemierzać kontynentów, aby tytułować się podróżnikami. Częstokroć przecież najbliższa okolica ukrywa przed nami emocjonujące doznania. Nie pozwólmy, aby umarła w nas wspominana przez Kapuścińskiego „uroda życia”. Podróżujmy!

LITERATURA:

R. Kapuściński: „Podróże z Herodotem”. Kraków 2004. 

P. Roca: „Latarnia”. Warszawa 2010.  

C. Thompson: „Żegnaj Chunky Rice”. Warszawa 2011.