ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (237) / 2013

Piotr Gorliński-Kucik,

MUZYCZNE MEDYTACJE ZAKKA WYLDE'A

A A A
W roku 1988 ukazał się piąty studyjny album Ozzy'ego Osbourne'a, „No Rest for the Wicked”. Po raz trzeci w swojej solowej karierze były wokalista Black Sabbath musiał zaczynać współpracę z nowym gitarzystą. Wybór padł na młodziutkiego, ledwie dwudziestojednoletniego Zakka Wylde'a (wówczas jeszcze pod nazwiskiem Jeffrey Phillip Wielandt). Nagrana płyta była wyjątkowo udana, a młody muzyk okazał się kreatywnym kompozytorem i znakomitym koncertowiczem – wraz z Ozzym nagrał pięć krążków studyjnych i dwa koncertowe („Live & Loud” z 1993 i „Live at Budokan” z 2002).

Zakk od początku przejawiał zainteresowanie rockiem pochodzącym z południowej części Stanów Zjednoczonych, rockiem połączonym z elementami bluesa i sludge, okraszonym brzmieniami akustycznymi. Jakkolwiek dziwna wydaje się to mieszanka, artystyczny efekt okazał się bardzo ciekawy. W 1994 pojawiła się pierwsza i jedyna płyta zespołu Pride & Glory, a dwa lata później – „Book of Shadows”, solowy projekt Wylde'a, znacznie ciekawszy i ambitniejszy, charakteryzujący się głębokim brzmieniem gitar, długimi, kunsztownymi (choć nieco dzikimi) solówkami i ciepłym wokalem.

W końcu przyszedł czas na Black Label Society – rok 1999 przyniósł „Sonic Brew”. Kolejne płyty formacji wyróżnia ciężkie brzmienie, stylistyka heavy metalu, sludge i doomu. Wybitnym krążkiem był mocny i wyrazisty „The Blessed Hellride” (2003). Później ukazał się „Hangover Music Vol. VI” (2004), płyta wypełniona prawie w całości balladami. Lżejsze lecz pełne brzmienia, akustyczne gitary i melodyjne solówki, a także refleksyjne teksty z nutą melancholii stanowiły niespodziewaną odmianę. Na każdym z krążków amerykański gitarzysta umieszczał kilka ballad, które słusznie zyskiwały uznanie, ale „Hangover...” jest popisem kompozytorskiego i instrumentalnego kunsztu.

Kilka dobrych płyt, intrygujący wizerunek i charyzma Wyde'a wystarczyły, aby zespół zbudował wokół siebie grupę wiernych fanów. Zakk kreował się na krzepkiego, brodatego herosa, który nie rozstawał się z butelką piwa i wielokrotnie podkreślał zamiłowanie do konserwatywnych wartości (wszak nazywa siebie „soldier of Christ”). Bycie członkiem tej społeczności jest przede wszystkim kwestią stylu bycia. Opracowano nawet dekalog BLS, dziś już chyba nieco zapomniany.

W 2013 roku przyszedł czas na trzeci album koncertowy, wydany na CD i DVD, „Unblackened”. Eksponuje on bardziej refleksyjne oblicze formacji, większość wykonywanych utworów to ballady. Przekrój jest interesujący: trzy kawałki z „Pride & Glory” i aż cztery z „Book of Shadows” (uwagę zwracają „Road Back Home” i „Thank You Child”, szkoda tylko, że zabrakło „Way Beyond Empty”). Wydaje się, że odświeżenie bardziej udanych utworów z wczesnych lat artystycznego drogi Wylde'a to pomysł trafiony. Z „Sonic Brew” pojawił się nieśmiertelny „Spoke in The Wheel”, utwór dość często wcześniej grany (jego świetne wykonanie mieliśmy okazję słyszeć na „The European Invasion – Doom Troopin' Live”), a także pojedyncze utwory z „Stronger Than Death” i „1919 Eternal”. Jednym z najjaśniejszych punktów jest wykonanie „Stillborn” z płyty „The Blessed Hellride”, skąd znamy go jako krótki, ciężki kawałek z gościnnie występującym Ozzy'm. Na „Unblackened” pojawił się w aranżacji balladowej i choć w takiej wersji prezentowany był już nie raz, robi tu ogromne wrażenie.

Ważnym punktem są też utwory z „Hangover Music Vol VI”, które bodaj po raz pierwszy wykonane zostały na żywo („House of Doom”, „Queen of Sorrow”, „Takillya (Estyabon)”, „Won't Find It Here”). I jeszcze „In This River” (dedykowany zmarłemu tragicznie Dimebagowi Darellowi, gitarzyście Pantery). Na drugim krążku, w formie bonusu, otrzymujemy cztery utwory w alternatywnych wersjach (w tym znów trzy z „Hangover...”) oraz dwa covery: „Song For You” Leona Russella i „Ain't No Sunshine Wheh She's Gone” Billa Withersa. Set-lista może budzić pewne wątpliwości (sam pokusiłbym się o zestawienie nieco innej), ale wybór jest reprezentatywny i ciekawy, stanowi przekrój przez bogatą dyskografię Black Label Society. Aranżacje nie za bardzo odbiegają od tych, które znamy ze studyjnych krążków. Uwagę zwraca jednak mistrzowski poziom instrumentalny. Zakk Wylde należy do ścisłej, światowej czołówki gitarzystów: w swojej grze łączy różne style, używa gitary elektrycznej, akustycznej i klasycznej (a w przerwach jeszcze klawiszy), jego riffy zachowują swoje brudne brzmienie, a solówki są wirtuozerskim popisem melodyjności i techniki. Ale niewiele ustępuje mu „Evil Twin” – Nick Catanese, także wykonujący kilka popisów solowych. Niezwykle ważna przy takim akustycznym graniu jest sekcja rytmiczna – perkusista Chad Szeliga i basista (już kiedyś grający w Black Label) John DeServio wspaniale współgrają i napędzają bogate, przestrzenne brzmienie zespołu. Warto wspomnieć o możliwościach wokalnych Zakka – z latami jego głos staje się coraz mocniejszy i głębszy, a przez to bardziej przekonujący. W bardziej delikatnych partiach (wstęp do „Stillborn”) po swojemu mruczy i zawodzi, nie do końca artykułuje końcówki, co daje niesamowity efekt intymności i bliskości, podobny do muzycznej medytacji. Poza tym frontman Black Label Society za bardzo się nie zmienia, jeśli nie liczyć coraz dłuższej brody i popijania wody zamiast piwa.

Przyjemnym doświadczeniem jest oglądanie koncertu na DVD. Świetna jakość i realizacja nagrania, brak zbędnych przerw i spokojny, kameralny klimat sprawiają, że trochę ponad półtorej godziny spędzone z Black Label relaksuje i odpręża.

Zakk Wylde od zawsze był zafascynowany zarówno brzmieniami bardzo mocnymi, jak i tymi lżejszymi, wysublimowanymi, refleksyjnymi. „Unblackened” stanowi takie właśnie połączenie. To płyta niezwykle dopracowana, tak pod względem koncepcyjnym jak i aranżacyjnym, na której każda nuta brzmi perfekcyjnie. Jest efektem wielu lat pracy, rozwoju warsztatu i wrażliwości. I choć odbiorców znajdzie raczej wśród miłośników Black Label Society, to warto ją polecić każdemu, kto ceni dobrą muzykę tworzoną przez dojrzałych artystów.
Black Label Society: Unblackened [E1Music/ Mystic Production 2013 (CD/DVD)].