ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (66) / 2006

Mariusz Wiatrak,

BLUES... IS NUMBER ONE

A A A
„Blues... Is Number One”. Gusstaff Records 2006.
Dobry blues nie starzeje się nigdy! Zwłaszcza jeśli jest to blues przetworzony przez dźwięki gramofonów, sampli i zapętlonych partii gdzieś przypadkowo nagranych odgłosów.

Pomysł na płytę „Blues... Is Number One” narodził się w głowie Janusza Muchy (szefa Gusstaff Records) już w 2000 roku. Do projektu zaprosił czołówkę współczesnej europejskiej sceny muzyki niezależnej. Wystarczy wymienić paru: Andrew Pekler, Donna Regina, Barbara Morgenstern i Matt Elliott. Na „Blues... Is Number One” są też Polacy: m. in. Jacaszek, Mołr Drammaz, Paul Wirkus i legendarny już Rozkrock. Tytuł może być mylący, bo bynajmniej nie jest to płyta dla sympatyków Tadeusza Nalepy. Nie chodziło także o zagranie coverów starych bluesmanów za pomocą nowoczesnych instrumentów. Ważniejsze było to, jak muzycy nowego pokolenia odczuwają bluesa. Bo powiedzenie, że bluesa czują wszyscy, to banał. Ale jak czują? Tutaj zaczynają się schody.

Blues nie jest i właściwie nigdy nie był jednorodny. Tak jest i tutaj. Często jest on pojmowany dość umownie – raz jest jedynie punktem wyjścia (rewelacyjny Jacaszek w żwawym i z połamanym rytmem „Walk In Blue”), kiedy indziej pretekstem do śmiałych eksperymentów (N-Noiz w „Ain’t Nothin’ But Deformation”). Jest na tej płycie blues bagienny (Mołr Drammaz „Mołr Bagno Blues”) i blues w stylu retro (Matt Elliot w „Some Small Consolation”). Jest także blues potraktowany z przymrużeniem oka (Barbara Morgenstern „Basia Has Got The Blues!”) i blues wzięty niemal dosłownie, jak u Pathmana. Blues-rockowa jest także Donna Regina z charakterystyczną, ale mocno przetworzoną gitarą elektryczną. Muzycy na płycie prześcigają się w pomysłach, łamią sobie głowę i brakuje na tej płycie tylko jednego – zwykłego bluesa z taktem na 4/4.

Oprócz niezwykle ciekawej i zróżnicowanej stylistycznie muzyki, „Blues... Is Number One” pokazuje jeszcze coś innego. Bo choć współczesna muzyka rozrywkowa jest zlepkiem niemal wszystkich stylów muzycznych, w którym zacierają się granice czy to między rockiem a elektroniką, czy muzyką współczesną a muzyką popularną, to i tak – przecież wiadomo – początkiem wszystkiego był blues. Świetna lekcja muzyki zarówno dla młodzieży, jak i ich rodziców, spierających się nad wyższością pokoleniowej muzyki. A czy jest to Eric Clapton, Breakout, Tadeusz Nalepa czy DJ Krush, Skalpel albo Jacaszek – wciąż wszyscy bawią się tak samo i wszyscy czują bluesa. Każdy jednak inaczej i tutaj dopiero zaczynają się schody... Ale to już inna historia.