ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (240) / 2013

Mirosław Skrzydło,

O DWÓCH TAKICH...

A A A
Graficzna powieść „Strażnicy” autorstwa scenarzysty Alana Moore’a oraz rysownika Dave’a Gibbonsa to historia totalna – niekwestionowane mistrzostwo sztuki komiksowej oraz wspaniały przykład intertekstualnej, szkatułkowej konstrukcji fabularnej. Czego tam nie uświadczymy! Są moralnie dwuznaczni bohaterowie oraz potężny wróg, którego definicja „mniejszego zła”, wdrożona w życie, jednocześnie szokuje i usprawiedliwia jego czyny. Nad całością roztacza się aura zimnowojennych lęków oraz groźby ataku atomowego, paraliżująca działania poszczególnych postaci. A co najważniejsze, brytyjski artysta z aptekarską wręcz precyzją ukazał demitologizację superbohaterskiego mitu.

Nic dziwnego, że komiks został uhonorowany koszyczkiem prestiżowych nagród, trafiając na (przygotowaną przez magazyn „Time”) listę stu najlepszych książek napisanych po 1923 roku. Powstanie kolejnych historii osadzonych w owym uniwersum było tylko kwestią czasu. Finansowa machina w stajni DC Comics ma bowiem większą siłę rażenia niż wola pomysłodawcy owej wybitnej opowieści. Drugi z tomów cyklu „Strażnicy: Początek” ukazuje zaciekłe pojedynki Komedianta oraz Rorschacha z najróżniejszymi przeciwnikami. Przygotujcie się na szaloną jazdę rollercoasterem, u którego sterów zasiada nieobliczalny Brian Azzarello.

„Nie można skopiować mistrza” – jakże celna uwaga amerykańskiego scenarzysty oddaje charakter jego dzieła, które jednak nie ma co liczyć na nimb kultowości. Azzarello to doświadczony twórca, który napisał sporo wartościowych, mrocznych opowieści (takich jak wydany także u nas „Joker”), choć daleko mu do talentu Alana Moore’a. Brakuje mu swobodnego operowania motywami i literackimi postaciami, swoistej cytatologii, tak umiejętnie wykorzystywanej przez twórcę „V jak vendetty” w jego kolejnych albumach. Pomysłodawca popularnego cyklu „100 naboi” to specjalista od tworzenia ponurych światów, w pełni zdegenerowanych jednostek oraz szaleństwa w najczystszej postaci. Krew w jego historiach leje się strumieniami, szlachetnych protagonistów próżno szukać, a gorzka refleksja o kondycji współczesnego człowieka jest aż nadto eksponowana. Nie inaczej rzecz ma się w przypadku trudnych misji urodzonych samotników, czyli bezlitosnego Edwarda Blake’a i zamaskowanego Waltera Kovacsa.

W „Komediancie” Azzarello starał się skonstruować solidną opowieść wojenno-szpiegowską o wyraźnym politycznym podłożu. Niestety, zbyt pobieżne potraktowanie wątku Kennedych, z którymi członka Strażników wiązało trwałe przymierze, powoduje, że cała historia traci na autentyczności. Sprawia wrażenie oglądanego w telegraficznym skrócie suchego przekazu faktograficznego sprzed dziesięcioleci. Krytycznego odbioru nie poprawiają sceny rozgrywające się Wietnamie z udziałem (anty)bohatera. Rozczarowują przeciętne, momentami miałkie ilustracje oraz do bólu stereotypowe okładki kolejnych rozdziałów autorstwa J. G. Jonesa.

Dużo lepiej prezentuje się za to „Rorschach” – rasowy thriller będący rozpoznawczym znakiem twórczości Briana Azzarello. Kontrowersyjny bohater w wyświechtanym prochowcu i upiornej masce staje do zaciętej rozgrywki z psychopatycznym mordercą kobiet, niejakim Bardem. W tak zwanym międzyczasie nie przebierający w środkach detektyw konfrontuje się z mafijnym bossem, olbrzymem o makabrycznej twarzy, zwanym Mięsogłowym. Surowy styl historii, hiperbolizacja cierpienia, agonii i śmierci oraz pesymistyczny wydźwięk całości to mocne punkty przygód Rorschacha. Graficzną warstwą zajął się tutaj Lee Bermejo, który tak pieczołowicie zilustrował przywołany już album „Joker”. Także w tym przypadku artysta potwierdza swą maestrię i nieprawdopodobną dynamikę stylu.

Alan Moore kategorycznie wzbraniał się przed kontynuowaniem „Strażników”. Słusznie sądził, iż jego komiks stanowi zamkniętą całość, a tworzenie jakichkolwiek nowel osadzonych w tej dystopijnej rzeczywistości jest porównywalne z aktem świętokradztwa. Przyglądając się kolejnym rozdziałom nowego cyklu, trudno się z opinią legendarnego scenarzysty nie zgodzić. Chociaż, w odróżnieniu od perypetii Komedianta, epizody poświęcone biografii Kovacsa można ocenić względnie pozytywnie (nieco zniechęcają utarte monologi protagonisty, jakby żywcem przeniesione z niedoścignionego pierwowzoru), to jako całość drugi tom kontrowersyjnego cyklu pozostawia uczucie niedosytu.
Brian Azzarello, Lee Bermejo: „Strażnicy – Początek 2: Komediant / Rorschach” („Before Watchmen: Comedian / Rorschach”). Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2013.