ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lutego 4 (244) / 2014

Michał Chudoliński,

PRZEŁAMUJĄC CISZĘ MUZYKĄ

A A A
Maja Baczyńska stopniowo staje się istotnym głosem muzycznego środowiska w Polsce, zwłaszcza tego związanego z muzyką poważną i filmową. A przynajmniej na to się zanosi, jeśli tylko nie zabraknie jej siły, zapału i pomysłów na popularyzatorskie ambicje. Autorka właśnie stworzyła kolejny dokument udowadniający, że w naszym kraju istnieją kompozytorzy tworzący muzykę różnego rodzaju – od masowej po całkowicie eksperymentatorską.

„Kilka pytań o słyszeniu świata” jest projektem absolutnie postępowym. Otwiera przed nami horyzont, który wielu uznawało za w ogóle nieistniejący. Ilu bowiem rodzimych kompozytorów jest w stanie wyliczyć przypadkowo złapany na ulicy Polak? Wspomni Pendereckiego, Kilara, Preisnera… i na tym koniec. Dalej jest czarna pustka skłaniająca do myślenia, że z muzyką poważną i współczesną nic w naszym kraju się nie robi, bo pewnie jest hermetyczna i nieopłacalna. Na ironię zakrawa fakt, że przedstawiony wyżej scenariusz jest w miarę pozytywny. Z racji nikłej edukacji kulturalnej, a w szczególności muzycznej, wielu rodaków myli kompozytorów z wykonawcami muzyki albo kompletnie nie interesuje się tym tematem, gdyż wymagałoby to od nich specyficznych kompetencji.

Baczyńska skutecznie niweluje stereotypy, ukazując sylwetki czterech uzdolnionych kompozytorów młodego pokolenia. Jej film dokumentalny to właściwie jedna wielka demitologizacja. Kompozytor nie został tutaj osadzony w wieży z kości słoniowej ani przedstawiony jako introwertyk stroniący od ludzi, zanurzony w swoim odczuwaniu i emocjach. Owszem, większość z portretowanych artystów to osoby wrażliwe, potrafiące bacznie obserwować rzeczywistość i zobrazować ją za pośrednictwem nut. Wszystkich łączy jednakże zwyczajność. To normalni ludzie, posiadający rodziny, płacący podatki oraz kupujący jedzenie w sklepie. Muzyka jest w tym filmie zajęciem jak każde inne. Co prawda potrzebne są do niego pewne predyspozycje, o których sami bohaterowie opowiadają bardzo dużo. Reżyserka zapytała bowiem każdego z nich o stosunek do pracy, motywy działania, odbiór muzyki (współczesnej) i jej status w dzisiejszej kulturze.

Film (dystrybuowany w kinach studyjnych) pozwala lepiej poznać poszczególnych artystów, zaznajomić się nie tylko z ich dotychczasowym dorobkiem i sukcesami, lecz także osobowościami oraz życiem codziennym. Do pewnego stopnia jest to dość osobista produkcja, bohaterowie bowiem nie mają problemów z otwarciem się na twórczynię dokumentu. W tle opowieści można zaś usłyszeć utwory współczesnych kompozytorów kontrastujące z architekturą obecnej Warszawy. Zazwyczaj są to melodie opisujące nastawienie artystów do naszej stolicy, jej groteskowości, szarości, a niekiedy brzydoty. Nie będę ukrywał, że z racji moich upodobań komiksowo-fantastycznych najbardziej byłem zasłuchany w historię Pawła Pudło, który stworzył największą do tej pory niezależną produkcję muzyczną w Polsce, nawiązującą do masowej tematyki. Równie intrygująca jest historia Tomasza Opałki, odnoszącego coraz większe sukcesy w USA na arenie muzyki filmowej. Zapewne w niedalekiej przyszłości będziemy o nim słyszeć jeszcze niejednokrotnie.

Choć „Kilka pytań o słyszeniu świata” to dzieło niekonwencjonalne jak na polski klimat kulturalny, w trakcie seansu miałem ciągłe poczucie obcowania z filmem debiutanta. Dokumentowi Mai Baczyńskiej momentami brakuje wyrazistego, autorskiego „pazura” w zakresie narracji. Z kolei sztywna, grzeczna, uporządkowana struktura produkcji może znużyć bardziej wymagających widzów. Mamy tutaj do czynienia z pedantyzmem, który momentami nie pozwala wybrzmieć naturalności ani wgłębić się w bardziej drażliwe tematy dotyczące polskiej rzeczywistości, jedynie napomknięte przez kompozytorów. Skoro zaś jesteśmy już przy mankamentach, to szkoda, że zaprezentowano jedynie czterech kompozytorów, choć z różnym dorobkiem i artystycznymi fascynacjami. Brakowało mi tu nazwisk pokroju Michała Lorenca, piszącego doskonałą muzykę do polskich filmów i seriali (m.in. „Glina” Władysława Pasikowskiego). Jak jednak autorka przyznaje w wywiadach, finanse, jakimi dysponowała, były ograniczone i pozwalały jej skupić się jedynie na kompozytorach działających głównie w Warszawie. Braki wynikające ze szczupłego budżetu są chwilami widoczne, ale nie kłują zbyt mocno w oczy.

W dokumencie „Wieczne Nastroje”, otwierającym cykl „Portrety kompozytorów”, Baczyńska skupiła się na jednym uznanym artyście, Bartoszu Kowalskim. „Kilkoma pytaniami o słyszeniu świata” autorka systematycznie podnosi poprzeczkę, tworząc bardziej złożony obraz polskiej sceny kompozytorskiej, jak gdyby przygotowując się do realizacji pełnowymiarowej produkcji o muzyce w Polsce, uwzględniającej nie tyle perspektywę twórców, co odbiorców, i to zarówno w skali makro, jak i mikro. Z całego serca życzę jej sukcesu w tym dążeniu. Jest to bowiem jedna z nielicznych osób, które odbiór dźwięku i muzyki mają we krwi (pochodzi z rodziny, której członkowie są uzdolnieni muzycznie), a swoją pasję potrafią sprawnie przenieść na srebrny ekran. Mimo to na w pełni dojrzały film jej autorstwa, opowiadany jej własnym głosem i charakteryzujący się świadomym sposobem przedstawiania, będziemy musieli chyba jeszcze trochę poczekać.
„Kilka pytań o słyszeniu świata”. Scenariusz i reżyseria: Maja Baczyńska. Występują: Tomasz Opałka, Paweł Pudło, Tomasz Przezwański, Kamil Staszowski, Maria Peryt, Leszek Lorent. Gatunek: dokument muzyczny. Produkcja: Polska 2013, 72 min.