
Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska,
WIERSZE
A
A
A
W drodze do ciebie
Nadal daleko nam do siebie. mgła, żelbetowy mur
bez granic, brak wiary – wciąż nie wiem, co hamuje
spotkanie. życie rozjeżdża się w kierunkach
nieuwzględnionych w widokówkach z młodości,
życzeniach bliskich. kurczy. udaję, że zmarszczki
pod oczami to pomyłka, taki wypadek przy pracy
na wysokościach, bez zabezpieczenia. zdarza się.
każdemu. czasem coś mocniej drapie w język,
bezlitośnie dławi. uciszam to, głaszczę, przesuwam
daty. kolejne, i kolejne, i znowu. za oknem burza –
szaro, mokro (prawie zapomniałam jak wygląda
tęcza) i pachnąco. dla odmiany łzy pokonanego
nazwałam łzami zwycięstwa.
Dziewczyno z fotografii
Zamoczyła usta w bliskości mężczyzny.
samotność nocą zdaje się jej morzem
pełnym ropy i gnijących ławic. za dnia
słońcem dla błądzącej od czterdziestu dni
wśród piasków karawany. nie o to chodzi
dziewczyno z fotografii. serce ma kochać,
rozum myśleć, ciało pięknieć. ale można
też inaczej. bo i serce może myśleć, rozum
pięknieć, ciało kochać. przetrzyj oczy psią rutą
lub stygnącym popiołem z wulkanicznej lawy.
spójrz na Nil, w słońcu suszy się glinę, bawełnę
i daktyle. trójcę połączyć spróbuj w jedno,
niewidzialne uczynić pewnym. spróbuj
pokochać mężczyznę w sobie,
samotność rozkruszyć domem.
Inność jedność dwa baranki
Na łące podniebny pokaz beztroskich dmuchawców.
ludzie harcują, owijają podskoki wokół wyobrażeń, śmieją się
ze mnie. banalna dziewczynka, ma czterdzieści lat, a włosy
wciąż wiąże w kucyki. gra w klasy. kolorowe papierki
po cukierkach w kieszeni. taśmociąg ładnych spraw ładnieje
zazwyczaj u kogoś. mimo upływu lat brakuje umiejętności
drwienia z przypinanych masek, z siebie tak. bawię się sobą,
przeganiam, przytulam, odsyłam do kolejnych książek,
gabinetów, zakamarków. lecz jednego wyzbyć się nie zdołałam
– widoku wyrywających się z mroku gór, sarniego spojrzenia
małego chłopca, miłości pod zamkniętym na siedem skobli
mieszkaniem.
Nadal daleko nam do siebie. mgła, żelbetowy mur
bez granic, brak wiary – wciąż nie wiem, co hamuje
spotkanie. życie rozjeżdża się w kierunkach
nieuwzględnionych w widokówkach z młodości,
życzeniach bliskich. kurczy. udaję, że zmarszczki
pod oczami to pomyłka, taki wypadek przy pracy
na wysokościach, bez zabezpieczenia. zdarza się.
każdemu. czasem coś mocniej drapie w język,
bezlitośnie dławi. uciszam to, głaszczę, przesuwam
daty. kolejne, i kolejne, i znowu. za oknem burza –
szaro, mokro (prawie zapomniałam jak wygląda
tęcza) i pachnąco. dla odmiany łzy pokonanego
nazwałam łzami zwycięstwa.
Dziewczyno z fotografii
Zamoczyła usta w bliskości mężczyzny.
samotność nocą zdaje się jej morzem
pełnym ropy i gnijących ławic. za dnia
słońcem dla błądzącej od czterdziestu dni
wśród piasków karawany. nie o to chodzi
dziewczyno z fotografii. serce ma kochać,
rozum myśleć, ciało pięknieć. ale można
też inaczej. bo i serce może myśleć, rozum
pięknieć, ciało kochać. przetrzyj oczy psią rutą
lub stygnącym popiołem z wulkanicznej lawy.
spójrz na Nil, w słońcu suszy się glinę, bawełnę
i daktyle. trójcę połączyć spróbuj w jedno,
niewidzialne uczynić pewnym. spróbuj
pokochać mężczyznę w sobie,
samotność rozkruszyć domem.
Inność jedność dwa baranki
Na łące podniebny pokaz beztroskich dmuchawców.
ludzie harcują, owijają podskoki wokół wyobrażeń, śmieją się
ze mnie. banalna dziewczynka, ma czterdzieści lat, a włosy
wciąż wiąże w kucyki. gra w klasy. kolorowe papierki
po cukierkach w kieszeni. taśmociąg ładnych spraw ładnieje
zazwyczaj u kogoś. mimo upływu lat brakuje umiejętności
drwienia z przypinanych masek, z siebie tak. bawię się sobą,
przeganiam, przytulam, odsyłam do kolejnych książek,
gabinetów, zakamarków. lecz jednego wyzbyć się nie zdołałam
– widoku wyrywających się z mroku gór, sarniego spojrzenia
małego chłopca, miłości pod zamkniętym na siedem skobli
mieszkaniem.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |