ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (69) / 2006

Ewelina Jędrasiak,

KICIA CZYLI OPTYMIZM

A A A
Współczesna historia Kandyda – jak mówi reżyser Neil Jordan opowiedziana ciepło i z humorem. Tragikomedia snuta w asyście dwóch ptaszków.

Już od pierwszych momentów reżyser Neil Jordan porywa nas w inny świat – świat zwariowanych lat 70, pełnych konfliktów na ziemi irlandzkiej. Ściera ze sobą dwie racje: zawirowania historii i życie nietuzinkowej osoby. Tą niebanalną jednostką jest Patrick lub jak kto woli Patricia. Już od pierwszych momentów Kicia, jak każe siebie nazywać, zaskarbia sobie naszą sympatię niebanalnym podejściem do życia, ciętym dowcipem i rozbrajającym stosunkiem do ludzi. To razem z nim dorastamy, przechodząc od trudów dzieciństwa ku trudom dorastania i dojrzewania. Od początku będzie pod górkę. Porzucony przez matkę i, jak sam się domyśla, pochodzący z nieprawego łoża Kicia próbuje przerobić świat na swoje. Przebiera się w stroje macochy i maluje się przed lustrem, pisze niecenzuralne opowiadania w szkole, dodajmy katolickiej. Próbuje znaleźć miejsce dla siebie, dla bycia innym niż wszyscy. Jego grono przyjaciół jest tak samo niezwykłe jak główny bohater: down, mulatka i przyszły bojownik o wolność. Lepiej być nie mogło.

Jednak Kicia nie szuka tylko akceptacji. Przede wszystkim chciałby odnaleźć swoją matkę, która dawno temu uciekła do Londynu. Motyw podróży w twórczości Neila Jordana jest według jego samego jednym z ważniejszych. Właśnie w czasie jej trwania Kicia poznaje smak życia, nie zawsze ten najprzyjemniejszy Odkrywa miłość u boku lidera glam rockowej kapeli, gorycz wojny, która zabiera niewinne ofiary. Przeżywa wzloty i upadki. Jak mówi jeden z napotkanych bohaterów – Rycerz Granicy, liczy się tylko podróż. Gdy podróżujemy przemieszczamy się z przeszłości do przyszłości. Podczas tej wędrówki Kicia dojrzewa, poznaje miłość za pieniądze, ludzką nienawiść. Mimo wszystko nadal pozostaje otwarty na świat i nowe doznania. Neil Jordan nazwał go współczesnym Kandydem. Kicia to optymista brnący przez życie na przekór, który odbywa swą podróż, by zrozumieć otaczającą go rzeczywistość i trochę ją nagiąć.

Niestety zmian nie da się wprowadzić we wszystkich aspektach życia. Tło opowieści to zamachy bombowe w Irlandii i Wielkiej Brytanii. Jordan ustami głównego bohatera kwituje tę sytuację jako „poważną, poważną”, niemal zbyt poważną. Nie jest to bagatelizowanie sprawy. Wszak młodość wychowanego w Dublinie reżysera filmu przypadła właśnie na lata 70. Przypomnijmy, że to właśnie wtedy dochodzi do Krwawej Niedzieli (30.01.1972) i serii głośnych zamachów. Jordan zrobił już film o twórcy IRA Michaelu Collinsie i poważnego tonu nie chce powtarzać w nieskończoność. Dystansuje się do wydarzeń. Ten sam Rycerz Granicy, który mówił o podróży, stwierdza, że nie chce bawić się w politykę. Mówi, że jedyną ważną granicą jest ta, która oddziela to, co było, od tego co będzie. Innych granic być nie powinno.

Najbardziej ujmuje w tej opowieści lekkość i humor. Nieustanny optymizm Kici względem tego, co ją spotyka, wręcz śpiewające radzenie sobie z kolejnymi problemami. Wydaje nam się, że oglądamy coś na kształt bajki, iluzji a nie prawdziwej rzeczywistości. Mamy tu bohatera magika, który trochę w życiu Kici namiesza. Mamy w końcu romantyczną i wrażliwą Kicię, którą zapatrzona w teksty piosenek o miłości wierzy w świat idealny. Taki, w którym po zamachu bombowym jedynym zmartwieniem są podarte rajstopy Ten sentyment odnosi do własnej matki, której cały czas poszukuje. Nazywa ją Phantom Lady czyli bardziej zjawą, duchem niż realna postacią. Jak Mówi Kicia: „Szukałam matki a znalazłam…”. Dowie się ten, kto obejrzy.

Obejrzeć warto dla samego klimatu opowieści i akcji, która rozwija się w rytm przebojowych utworów: ”Sugar Baby Love”, „Children Of The Revolution”. Kicia udowadnia, że z wrogami można rozprawić się żółtym stanikiem i flakonikiem perfum. To czysta przyjemność, dużo dobrej zabawy, czarująca atmosfera, niepoważnie na poważne tematy. Jedyna gorzka refleksja, która rodzi się po obejrzeniu filmu to brak podobnych filmów w polskim kinie. Nam nie starcza luzu i dystansu, by trudną historię (terroryzm, transwestytyzm, konflikty międzyludzkie) opowiedzieć lekko i z dowcipem. Uczyć się można od bohaterów „Śniadania na Plutonie”. Jak mówi ksiądz podczas odwróconej spowiedzi w peep show (!) czasem śmiech jest jedynym sposobem na poradzenie sobie z okolicznościami.
„Śniadanie na Plutonie”. Reż.: Neil Jordan. Scenariusz: Neil Jordan. Występują: Cillian Murphy, Liam Neeson, Stephen Rea, Ian Hart. Zdjęcia: Declan Quinn. Muzyka: Anna Jordan.. Gatunek: dramat, komedia. Irlandia, Wielka Brytania, 2005.