
STAĆ ZA KAMERĄ - TO SZTUKA!
A
A
A
Książki o filmie
Zasługi Blaina Browna – operatora, scenarzysty, reżysera, montażysty, producenta dokumentów, teledysków i fabuł – w upowszechnianiu wiedzy o praktyce filmowej można opisać w duchu zasłużonej pochwały, za pomocą wielkich słów i jeszcze większych metafor, niewątpliwie przystających do rozmiarów i informacyjnej pojemności „Cinematography. Sztuki operatorskiej”. Jest jednak wielce prawdopodobne, że retoryczny zapał piszącego te słowa szybko zostałby ugaszony przez samego autora wydanej kilka miesięcy temu po polsku, pięciusetstronicowej książki – tego wyznawcę konkretu i apostoła językowej komunikatywności. Po lekturze odnosi się wrażenie, że realizatorskim doświadczeniem i wiedzą o tajnikach pracy z kamerą Brown zawstydziłby Matuzalemów kinematografii: Martina Scorsese, Clinta Eastwooda i do końca aktywnego, zmarłego niedawno w wieku 106 lat portugalskiego filmowca, Manoela de Oliveirę. Takie odczucia wywołuje pierwszy na polskim rynku podręcznik sztuki operatorskiej.
Choć ostatnimi laty popularność zdobywają metody opowiadania o X muzie językiem samego filmu – na przykład skupiające się na jego poszczególnych elementach składowych (patrz dynamiczne mash-upy Briana Carrolla gromadzące ujęcia z lotu ptaka: https://vimeo.com/31487012 czy jazdy kamery za bohaterem: https://vimeo.com/31510131), to nie ulega wątpliwości, że wszystkich tajników sztuki operatorskiej samym obrazem opisać się nie da. Brown udowadnia, że próba pełnego zrozumienia pracy z kamerą wymaga więcej miejsca i czasu aniżeli seans kilkuminutowego wideo-eseju. Fach ten łączy w sobie bowiem najróżniejsze dziedziny: fizykę (z optyką na czele), technologię produkcyjną (dotyczącą zarówno sprzętu rejestrującego, jak i pracy nad materiałem filmowym), fotografię, estetykę, symbolikę koloru, poetykę, wreszcie – anatomię ludzkiego oka i psychologię z wpisaną weń sztuką manipulacji percepcją widza. Brown nie zapomina także o tym, jak duża odpowiedzialność spoczywa na operatorze i jak ważna jest kolejność realizowanych na planie zadań i umiejętność pracy z drugim człowiekiem – a raczej z całą grupą współpracowników, którzy przyczyniają się do powstania arcydzieł pokroju „Łowcy androidów” czy „Czasu Apokalipsy”. Już iście szkatułkowy spis treści i rozdziałów daje pojęcie o ogromie pracy, pod którą podpisał się Brown – pracy klarownej, stanowiącej udany przewodnik i podręczne źródło wiedzy.
Nie da się ukryć, mamy do czynienia z pozycją adresowaną przede wszystkim do mającego zamiar zgłębić tę profesję potencjalnego operatora. Podobnie jak kilka innych pozycji sygnowanych logiem Wydawnictwa Wojciech Marzec, takich jak klasyk filmoznawstwa „Film art. Sztuka filmowa” Davida Bordwella i Kristin Thompson czy „Światło w filmie” samego Browna, „Cinematography” stanowi udany substytut szkolnej praktyki filmowej; proponuje precyzyjną terminologię, zawiera szczegółowe opisy narzędzi operatora, określa zasady, które najpierw trzeba opanować, by wzorem największych: Stanleya Kubricka, Orsona Wellesa, Gregga Tolanda, Akiry Kurosawy, móc je później twórczo łamać.
Dla niepraktykującego kinofila najciekawiej jest właśnie wtedy, gdy Brown zahacza o historię filmu, pokazuje ewolucję wizualnego języka na przestrzeni dekad. Robi to przy okazji, między wierszami, swobodnie i erudycyjnie. Nierzadko analizuje i interpretuje poszczególne ujęcia oraz sceny, urozmaicając wywody traktujące o technikaliach ożywczą lekturą zarówno filmów klasycznych, jak i nowszych. Podobną odbiorczą satysfakcję przynoszą niezliczone ilustracje i kadry wyjęte z filmów – obrazujące tekst i stanowiące przy okazji dowód na czytelność opisów Browna.
Po lekturze „Cinematography” także rozmiłowani w reportażach z planu i zaciekawieni realizatorskimi kuluarami kinomani będą mieli okazję wreszcie pojąć, o co w tym wszystkim chodzi. Skąd te tłumy techników na planie? Do czego służą liczone w dziesiątkach rusztowania, lampy i panele? Jak kręci się niemożliwe ujęcia z przestrzeni, do których nie sięga ludzka ręka lub w których zwyczajnie nie da się oddychać? Te i inne podjęte w książce kwestie z rzadko spotykaną siłą potwierdzają banał: sztuka operatorska, jak i kino w ogóle, to skomplikowane i piękne połączenie sztuki i rzemiosła, wzajemnie się dopełniających i – w swojej najlepszej postaci – niezdolnych bez siebie nawzajem funkcjonować.
Autor prowadzi bloga: http://kinomanhipomaniakalny.blogspot.com/.
Choć ostatnimi laty popularność zdobywają metody opowiadania o X muzie językiem samego filmu – na przykład skupiające się na jego poszczególnych elementach składowych (patrz dynamiczne mash-upy Briana Carrolla gromadzące ujęcia z lotu ptaka: https://vimeo.com/31487012 czy jazdy kamery za bohaterem: https://vimeo.com/31510131), to nie ulega wątpliwości, że wszystkich tajników sztuki operatorskiej samym obrazem opisać się nie da. Brown udowadnia, że próba pełnego zrozumienia pracy z kamerą wymaga więcej miejsca i czasu aniżeli seans kilkuminutowego wideo-eseju. Fach ten łączy w sobie bowiem najróżniejsze dziedziny: fizykę (z optyką na czele), technologię produkcyjną (dotyczącą zarówno sprzętu rejestrującego, jak i pracy nad materiałem filmowym), fotografię, estetykę, symbolikę koloru, poetykę, wreszcie – anatomię ludzkiego oka i psychologię z wpisaną weń sztuką manipulacji percepcją widza. Brown nie zapomina także o tym, jak duża odpowiedzialność spoczywa na operatorze i jak ważna jest kolejność realizowanych na planie zadań i umiejętność pracy z drugim człowiekiem – a raczej z całą grupą współpracowników, którzy przyczyniają się do powstania arcydzieł pokroju „Łowcy androidów” czy „Czasu Apokalipsy”. Już iście szkatułkowy spis treści i rozdziałów daje pojęcie o ogromie pracy, pod którą podpisał się Brown – pracy klarownej, stanowiącej udany przewodnik i podręczne źródło wiedzy.
Nie da się ukryć, mamy do czynienia z pozycją adresowaną przede wszystkim do mającego zamiar zgłębić tę profesję potencjalnego operatora. Podobnie jak kilka innych pozycji sygnowanych logiem Wydawnictwa Wojciech Marzec, takich jak klasyk filmoznawstwa „Film art. Sztuka filmowa” Davida Bordwella i Kristin Thompson czy „Światło w filmie” samego Browna, „Cinematography” stanowi udany substytut szkolnej praktyki filmowej; proponuje precyzyjną terminologię, zawiera szczegółowe opisy narzędzi operatora, określa zasady, które najpierw trzeba opanować, by wzorem największych: Stanleya Kubricka, Orsona Wellesa, Gregga Tolanda, Akiry Kurosawy, móc je później twórczo łamać.
Dla niepraktykującego kinofila najciekawiej jest właśnie wtedy, gdy Brown zahacza o historię filmu, pokazuje ewolucję wizualnego języka na przestrzeni dekad. Robi to przy okazji, między wierszami, swobodnie i erudycyjnie. Nierzadko analizuje i interpretuje poszczególne ujęcia oraz sceny, urozmaicając wywody traktujące o technikaliach ożywczą lekturą zarówno filmów klasycznych, jak i nowszych. Podobną odbiorczą satysfakcję przynoszą niezliczone ilustracje i kadry wyjęte z filmów – obrazujące tekst i stanowiące przy okazji dowód na czytelność opisów Browna.
Po lekturze „Cinematography” także rozmiłowani w reportażach z planu i zaciekawieni realizatorskimi kuluarami kinomani będą mieli okazję wreszcie pojąć, o co w tym wszystkim chodzi. Skąd te tłumy techników na planie? Do czego służą liczone w dziesiątkach rusztowania, lampy i panele? Jak kręci się niemożliwe ujęcia z przestrzeni, do których nie sięga ludzka ręka lub w których zwyczajnie nie da się oddychać? Te i inne podjęte w książce kwestie z rzadko spotykaną siłą potwierdzają banał: sztuka operatorska, jak i kino w ogóle, to skomplikowane i piękne połączenie sztuki i rzemiosła, wzajemnie się dopełniających i – w swojej najlepszej postaci – niezdolnych bez siebie nawzajem funkcjonować.
Autor prowadzi bloga: http://kinomanhipomaniakalny.blogspot.com/.
Blain Brown: „Cinematography. Sztuka operatorska”. Tłumaczenie: Agnieszka Oryl. Wydawnictwo Wojciech Marzec. Warszawa 2014.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |