WIERSZE
A
A
A
historia niewydarzona
od pierwszego ujęcia wiadomo że jest problem
piękno wynika z błędu i wpada w obłęd
stąd krok do zbrodni i do usprawiedliwienia
oczywiście jest też nowoczesny wystrój
(radio i wiatrak pod sufitem może nawet telewizor)
oraz nieszczęśliwie piękna kobieta
na klatce schodowej coś wyło potępieńczo
z biegiem czasu dowiadujemy się
że to wiertarki lub cierpiące ściany żelbeton pożerał
nas pożerany przez maszyny
skowytaliśmy aż zaczęliśmy przypominać gruz
wrzeszczący gruz może strzępki pamięci
trudne do powiedzenia i zapisania obcowanie
z realnością czasem objawia się
jako seks czasem jako objawienie
być może za dużo czytamy a chodzi o to
że był upał i że ludzie pili wódkę
i ktoś kogoś zabije zanim ten zabity
pomyśli że chce żyć
potem nastąpi opis i jego niestabilny gramatycznie czas
który lunatykuje po samym sobie i rozczłonkowuje
siebie kubistycznie rozrzutnie szpetnie
od czasu do czasu zdarzy się też
chwila przyjemności. Zapiszmy to poprawnie:
Chwila przyjemności. Taki moment,
kiedy jesteśmy zdolni do bezbłędnego piękna.
stacja pomiarowa
czekamy w zasadzie spokojnie i ewentualne objawy
to raczej nic groźnego już prędzej skutek bezczynności
na przykład minimalnie drżą ręce podające cegłę z ust do
uszu nieco więcej podtekstów może półtorasłówka
urywki transmisji ogryzki
rąk i talerze uciekające do posadzki na wstrzymanym oddechu czasu
nie wydają dźwięku tylko zapowietrza się
powietrze kaleczone skorupami jakby z pismem klinowym –
spokojnie to nie pismo tylko kąt padania złudzenie optyczne
powierzchnia jest gładka atrament jest sympatyczny a język
przezroczysty to są znaki wiemy czym są znaki
i jak się z nimi obchodzić język jest sympatyczny
nic nadzwyczajnego na tej głębokości mają prawo trzaskać
wręgi stękać grodzie puszczać zwieracze wynurzać się
oczy i języki z tego lekkiego nadmiaru wewnątrz
więc wypluwamy je i jest nadzieja że nie odrosną chwila
bezdechu bez tlenu bez siarki to jeszcze nic groźnego
albo to pewien rodzaj melancholii którą łatwo
pomylić ze spokojnym snem szaleńca to rodzaj
przekleństwa zbiorowego umasowiony bohater tragiczny
taki Villon podkładający saletrowe bomby w fast-foodach
to wisi w powietrzu za poślednie ziebro na haczyku
w kształcie § i dynda jak zadżumione zwłoki
może nie urwie się nadpsuty nadgarstek bądź skorodowany kabel
kręgosłupa jak na razie prąd płynie
wertykalnie spokojnie równym tempem rośnie tylko
różnica napięć w pomiarach trochę bardziej wychylają się
gapie z okien szukają czerwonych alarmów czarnego
czwartku czerwonych khmerów czarnych
koszul czerwonych baronów czarnych śmierci
prawie niezauważalnie estetyka nabiera gładkości
stali czyścimy rdzę żeby nie było o czym mówić jakby
nieco bardziej impulsywnie przecieramy szyby irytują nas
chropowatości wygładzamy efekt karbu zdania wolnym
krokiem przechodzą jedno w drugie
świat jest pełen wody i to zdaje się gwarantować istnienie
zamorskich miejsc płynnie ukrytych a ziemia obraca się
w żart nawet jeśli to ironiczna nadinterpretacja
rzeczy czekają w zmowie z czasem
rzeczy produkują rzeczy
materia wymyka się i nadal zakładamy
że kiedyś szczęśliwie całkowicie nam ucieknie
drobne błędy w obliczeniach staramy się ignorować
niuanse urocze drobiazgi bibeloty
najważniejsze to nie nudzić się
nie wiadomo jak długo trzeba będzie wytrzymać.
od pierwszego ujęcia wiadomo że jest problem
piękno wynika z błędu i wpada w obłęd
stąd krok do zbrodni i do usprawiedliwienia
oczywiście jest też nowoczesny wystrój
(radio i wiatrak pod sufitem może nawet telewizor)
oraz nieszczęśliwie piękna kobieta
na klatce schodowej coś wyło potępieńczo
z biegiem czasu dowiadujemy się
że to wiertarki lub cierpiące ściany żelbeton pożerał
nas pożerany przez maszyny
skowytaliśmy aż zaczęliśmy przypominać gruz
wrzeszczący gruz może strzępki pamięci
trudne do powiedzenia i zapisania obcowanie
z realnością czasem objawia się
jako seks czasem jako objawienie
być może za dużo czytamy a chodzi o to
że był upał i że ludzie pili wódkę
i ktoś kogoś zabije zanim ten zabity
pomyśli że chce żyć
potem nastąpi opis i jego niestabilny gramatycznie czas
który lunatykuje po samym sobie i rozczłonkowuje
siebie kubistycznie rozrzutnie szpetnie
od czasu do czasu zdarzy się też
chwila przyjemności. Zapiszmy to poprawnie:
Chwila przyjemności. Taki moment,
kiedy jesteśmy zdolni do bezbłędnego piękna.
stacja pomiarowa
czekamy w zasadzie spokojnie i ewentualne objawy
to raczej nic groźnego już prędzej skutek bezczynności
na przykład minimalnie drżą ręce podające cegłę z ust do
uszu nieco więcej podtekstów może półtorasłówka
urywki transmisji ogryzki
rąk i talerze uciekające do posadzki na wstrzymanym oddechu czasu
nie wydają dźwięku tylko zapowietrza się
powietrze kaleczone skorupami jakby z pismem klinowym –
spokojnie to nie pismo tylko kąt padania złudzenie optyczne
powierzchnia jest gładka atrament jest sympatyczny a język
przezroczysty to są znaki wiemy czym są znaki
i jak się z nimi obchodzić język jest sympatyczny
nic nadzwyczajnego na tej głębokości mają prawo trzaskać
wręgi stękać grodzie puszczać zwieracze wynurzać się
oczy i języki z tego lekkiego nadmiaru wewnątrz
więc wypluwamy je i jest nadzieja że nie odrosną chwila
bezdechu bez tlenu bez siarki to jeszcze nic groźnego
albo to pewien rodzaj melancholii którą łatwo
pomylić ze spokojnym snem szaleńca to rodzaj
przekleństwa zbiorowego umasowiony bohater tragiczny
taki Villon podkładający saletrowe bomby w fast-foodach
to wisi w powietrzu za poślednie ziebro na haczyku
w kształcie § i dynda jak zadżumione zwłoki
może nie urwie się nadpsuty nadgarstek bądź skorodowany kabel
kręgosłupa jak na razie prąd płynie
wertykalnie spokojnie równym tempem rośnie tylko
różnica napięć w pomiarach trochę bardziej wychylają się
gapie z okien szukają czerwonych alarmów czarnego
czwartku czerwonych khmerów czarnych
koszul czerwonych baronów czarnych śmierci
prawie niezauważalnie estetyka nabiera gładkości
stali czyścimy rdzę żeby nie było o czym mówić jakby
nieco bardziej impulsywnie przecieramy szyby irytują nas
chropowatości wygładzamy efekt karbu zdania wolnym
krokiem przechodzą jedno w drugie
świat jest pełen wody i to zdaje się gwarantować istnienie
zamorskich miejsc płynnie ukrytych a ziemia obraca się
w żart nawet jeśli to ironiczna nadinterpretacja
rzeczy czekają w zmowie z czasem
rzeczy produkują rzeczy
materia wymyka się i nadal zakładamy
że kiedyś szczęśliwie całkowicie nam ucieknie
drobne błędy w obliczeniach staramy się ignorować
niuanse urocze drobiazgi bibeloty
najważniejsze to nie nudzić się
nie wiadomo jak długo trzeba będzie wytrzymać.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |