MISTRZ SŁOWA (HANIF KUREISHI: 'OSTATNIE SŁOWO')
A
A
A
Mistrz słowa preparuje wątki ze swojego życia i umieszcza je w powieściach. Jego zabieg nie ma w zasadzie charakteru mitomańskiego, ale stanowi przynętę, trop dla nierozważnych, niedoświadczonych odbiorców, którzy dostrzegają w kontekście biograficznym doskonały klucz do interpretacji i wykładni tekstu. Powieści mistrza są jednak lustrem odbijającym życiowe wybory czytelnika – w powieściach mistrza odbiorca przegląda się (siebie), ale długo pozostaje nieświadomy gry, w którą wciąga go pisarz. Zanim się spostrzeże, zostaje przeobrażony mimowolnie w tyleż inspirację do kolejnej opowieści, ile tworzywo nowej książki. Ulega metamorfozie w postać literacką.
Młody i zuchwały Harry, bohater powieści „Ostatnie słowo” Hanifa Kureishiego, otrzymuje od wydawcy, Roba Deveraux’a, zlecenie napisania biografii jednego ze swoich ulubionych artystów – nieco już zapomnianego, angielskiego pisarza hinduskiego pochodzenia, Mamoona Azama. Zadanie obejmuje jednak tyleż odtworzenie, zrekonstruowanie drogi ku sławie „egzotycznego” dla brytyjskiego czytelnika mistrza słowa, napisanie swoistej hagiografii (tego chciałaby obecna żona artysty – Liana), ile wykreowanie wpisującego się w bieżące trendy wizerunku pisarza, „zabalsamowanie ciała w słowach”, uczynienie marki z Mamoona – innymi słowy, stworzenie demonicznego portretu obłąkanego lubieżnika i przestępcy, który swoje seksualne, wyuzdane doświadczenia odpowiednio modyfikuje i transponuje do literatury. „Biografia ekstremalna” powinna obnażyć Mamoona, być wiwisekcją jego duszy i ciała, ukazać artyście takie jego oblicze, którego on sam nie znał. Nietrudno się domyślić, że zabieg ten ma na celu wzrost sprzedaży nie tylko tej publikacji (oraz praw do jej ekranizacji), ale również literackich dokonań Mamoona, wszak – wedle logiki Deveraux’a – czytelnicy łakną obscenicznych opowieści, pornograficznych fragmentów i wyimków z życia znanych i sławnych. Przeznaczeniem biografii jest do pewnego stopnia odświeżanie zainteresowania pisarzem, ale także bycie katalizatorem, impulsem czy pretekstem dla artysty do konstruowania kolejnych literackich światów.
Z początku Rob Deveraux zdaje się diabelskim wydawcą, którego plany odnośnie Harry’ego i Mamoona są nie do końca jasne i czytelne. Z jednej strony chce rozbudzić potencjał Harry’ego. Stawia mu ultimatum: jeśli biografia Mamoona okaże się słaba i nie spełni wymagań współczesnego czytelnika, to młody człowiek utraci bilet do świata literacko-wydawniczego i pozostanie mu wyłącznie praca nauczyciela na kursach kreatywnego pisania, a zatem styczność z niedoszłymi i niespełnionymi wiecznymi debiutantami. Z drugiej zaś strony – na swój sposób próbuje doprowadzić do konfrontacji młodości i czytelniczego uwielbienia Harry’ego z rozwagą i doświadczeniem pisarza-idola Mamoona, tym samym wyzwalając resztę artystycznych sił twórczych tkwiących w pisarzu i jednocześnie udowadniając Harry’emu, że „pisanie biografii jest procesem rozczarowania” i dość łatwo można przeobrazić się z tworzącego w tworzonego, z kreatora w kreowanego. Inaczej mówiąc, czytelnik, który odgrywa rolę biografa („grabarza świata literackiego”), powinien być na tyle ostrożny w kontakcie z żyjącym bohaterem swojej książki, by samemu nie stać się elementem w starannie wyreżyserowanej opowieści. Co ciekawe, zanim jeszcze Harry dotrze do posiadłości Mamoona, Rob Deveraux wprost mu powie, że pisarz „powinien być wcielonym diabłem, mącicielem snów i burzycielem bezmyślnych utopii, orędownikiem nieugiętej rzeczywistości i rywalem Boga w swoim dążeniu do stwarzania słów”. Ostrzeżenie to jednak zostanie przez młodzieńca zbagatelizowane. Dlatego dopiero po napisaniu i wydaniu biografii (rozmaicie nazywanej przez Mamoona – choćby „psychonarracją” czy „dręczologią”), do której swoistą „kontrasygnatą” będzie nowa powieść Mamoona, dumny Harry odkryje, że tak naprawdę nie on rozdawał karty w grze, toteż nie może być pewnym, co było prawdą, a co iluzją, literacką kreacją. W nowej książce mistrza to Harry odkryje siebie, jakiego nie znał, zostanie publicznie obnażony. I Mamoon, który był dla niego w zasadzie wyłącznie konstruktem, wymyśloną postacią w biografii literackiej, nie zaś człowiekiem, odwróci role – Harry przeobrazi się w fikcję, wymysł, halucynację.
Zauważmy, że praktycznie wszyscy bohaterowie (a nie wprowadza ich Kureishi wielu) początkowo wydają się kimś innym – nie tyle się zmieniają, ile czytelnik odkrywa kolejne ich wcielenie, odsłania część osobowości (czy autentyczną? – zależy od interpretacji odbiorcy). Pozostaje wrażenie, jakby wszyscy w pierwszej fazie opowieści odgrywali role postaci z osobliwej baśni (pojawi się nawet dom z piernika!), baśni o wtajemniczeniu w zakulisową rzeczywistość, gdzie Mistrz Słowa-Lalkarz wyznacza każdy krok i gest bohaterów. Ot, demoniczny wydawca – katalizator wydarzeń – staje się alkoholikiem z licznymi problemami natury osobistej. Narzeczona Harry’ego, dobra wróżka, która ostrzega młodzieńca przed wejściem w obręb przestrzeni Mamoona, przeobraża się w muzę mistrza, a później w stereotypową matkę. Ponętna kusicielka Liana, obecna żona Mamoona i jego strażniczka, okazuje się sfrustrowaną starzejącą się kobietą, nienasyconą miłości i uwagi. Niegdysiejsza kochanka Mamoona, Marion, balansuje między wizerunkiem paranoiczki i zręcznej manipulatorki. Mamoon – stetryczały i zniedołężniały pisarz udowadnia, że jest żonglerem słów, zdolnym kreatorem.
Najciekawszą przemianę prezentuje Harry – niewinny i naiwny chłopiec z pierwszego rozdziału powieści szybko ustępuje miejsca nie tylko skłonnemu do prowokacji, samozwańczemu Reżyserowi wydarzeń, ale w dużym stopniu świadomemu swojej seksualnej atrakcyjności mężczyźnie, nienasyconemu i wyuzdanemu. I nie jest to wynik zetknięcia się z Lianą oraz rozerotyzowaną atmosferą Prospect House, posiadłości Azamów. Harry – syn psychiatry i chorej psychicznie kobiety – już we wczesnej młodości przyciągał dziewczęta (dość powiedzieć, że w wieku nastoletnim miał swoisty harem). Jego dwuznaczne kontakty z matką (zmarła, gdy Harry miał dwanaście lat) naznaczyły jego relacje z innymi kobietami. Co znamienne, Harry ma także dwóch braci – bliźniaków, którzy tworzą zamknięty krąg. Kureishi prowadzi czytelników w kierunku dość łatwego i oczywistego kontekstu psychoanalitycznego (na marginesie dodajmy jeszcze, że psy Mamoona i Liana wabią się Yin i Yang…), wręcz zachęca odbiorcę do podjęcia tropu archetypów, sięgnięcia także po greckie tragedie. Odczytywanie ukradkiem pamiętników pierwszej żony Mamoona – niezrównoważonej psychicznie Peggy – wskrzesza wizerunek matki Harry’ego, prowadząc (o)powieść Kureishiego ku tyleż onirycznym reminiscencjom, ile delirycznemu dryfowaniu Harry’ego po labiryncie przestrzeni piekielnej. W celu wyeliminowania niepokoju i strachu przed widmem matki młodzieniec nawiązuje romans z pokojówką Liany – Julią (Szekspirowską Julią à rebour). Jednak zamiast uciszyć niepokój, potęguje swoje zagubienie. Nie potrafi wybrać, zdecydować o kształcie ostatecznego słowa-gestu. Pisana przez niego biografia staje się brzemieniem, ciężarem. Nieświadomie odtwarza i przetwarza we własnym życiu to, co miał napisać o Mamoonie. „Ostatnie słowo” przeobraża się z pisania biografii Azama na pisanie (auto)biografii Harry’ego, będącej swego rodzaju przyczynkiem do biografii matki Harry’ego. Piszący zamienia się w (o)pisywanego. Harry zaczyna pisać nie tyle o sobie, ile siebie. Dopiero po tym doświadczeniu będzie mógł napisać o swojej matce i… przepracować (albo nie) traumę.
Czytelnik bez trudu dostrzeże, że niewiele faktów z życia Mamoona zostanie ujawnionych, wręcz przeciwnie – każde słowo o nim zda się iluzorycznym twierdzeniem, fałszem, mitem. Czy istotnie był poniżany przez własnego ojca i dlatego upokorzenie jest podstawą jego tożsamości? A może wykreowany został wizerunek zdolnego młodzieńca, który wbrew ojcu postanawia zająć się słowami i stać się ich mistrzem, by później móc wykorzystać ich potęgę kreacyjno-destrukcyjną? O ile bardziej jego życie erotyczne niż doświadczanie obcej kultury determinowało jego pisarstwo? Niejednokrotnie Mamoon drwi z Harry’ego, stwierdzając, że młodzieniec napisze, a i owszem, jego historię, ale na nowo, zupełnie obok autentycznego życia pisarza, chociaż przyzna w pewnym momencie z przekąsem: „Idea stania się fikcją pociąga mnie”. Harry natomiast niestrudzenie – jak przystało na drobiazgowego śledczego i pewnego siebie reżysera – usiłuje przekonać pisarza o wpływie życia osobistego na jego twórczość. Dokonuje nieustannie reinterpretacji dzieł Mamoona, wpisując w nie odkryte sceny z przeszłości artysty. Zachowuje się jak odkrywca. Pragnie stworzyć interesujący dla potencjalnego czytelnika (a właściwie dla samego siebie) wizerunek Mamoona. Harry staje zatem po stronie pamięci spreparowanej (wymyślania życia), Mamoon zaś – po stronie zapominania.
Warto zwrócić uwagę na konstrukcję powieści Kureishiego, podporządkowaną kolejnym kręgom inicjacji, wtajemniczenia w piekielną przestrzeń cielesności, zmysłowości oraz misternej gry, wielkiego przedstawienia. Przykładowo pierwszy rozdział – w którym podczas podróży do posiadłości Mamoona Harry uzyskuje od Roba ogólny ogląd bieżącej sytuacji, kondycji tak psychicznej i fizycznej, jak finansowej państwa Azamów – jest przygotowaniem do wejście w głąb piekła, inicjacją w bycie mężczyzną. Ostatni zaś – stanowi moment uświadomienia, ujawnienia i równocześnie urealnienia świata, rewizji dotychczasowego życia. Strukturę książki wyznaczają kontrasty – nie tylko w obrębie postaci (przykładowo: Mamoon-Harry, Alice-Julia, Liana-Marion, Peggy-matka Harry’ego), ale i (nie-)miejsc, na przykład miasto-wieś. Znamienne, że pierwsze wrażenie przybywających do Prospect House jest przeważnie pozytywne – są wręcz oczarowani, zachwyceni sielskością i spokojem wsi, jakże odmiennym od medialnych obrazów „ziemi jałowej” wstrząsanej kryzysami finansowymi, gospodarczymi, wizerunku „nie-miejsca”, w którym tymczasowo zawieszeni są uchodźcy. Bo i wątki zakorzeniania się, kształtowania tożsamości w oparciu o wzorce kulturowe, społeczne i rodzinne, określania przynależności etnicznej, ale również konstytuowania się preferencji seksualnych, stanowią jedne z istotniejszych w „Ostatnim słowie”. Wprowadzają czytelnika do rozważań na temat osoby jako „tożsamości podróżującej między prywatną fantazją a publicznym konstruktem”. Wizerunek człowieka współczesnego zda się zależny od wybranej ideologii i kontekstu – można być tworzącym i tworzonym.
„Ostatnie słowo” jest swego rodzaju traktatem o ojcobójstwie à rebours. Znamienne, że Harry nie myśli o własnym ojcu jako o tym, który stanowi przeszkodę w realizacji zamysłów i planów na siebie. Wręcz przeciwnie – jego ojciec przybiera rolę dyskretnego doradcy. Tym, na którym Harry chce dokonać rytualnego ojcobójstwa, jest jego niegdysiejszy idol, jego lustrzane odbicie – Mamoon Azam. Próba ojcobójstwa storpedowana zostanie przez samego Harry’ego na kilku planach. Wybiera zawód biografa literackiego – tego, który poszukuje „prawdy o innych i dąży do stworzenia ich na nowo własnymi słowami”, ale okazuje się jedynie „ilustratorem” cudzego życia, przeciwieństwem pisarza-kreatora, mistrza słów. W dodatku Harry nie posiada swojego miejsca, swojej przestrzeni – jest albo intruzem, albo gościem, „mieszkańcem” „nie-miejsca”. Mamoon zaś w przestrzeni Prospect House wyodrębnia szopę-sanktuarium, gdzie wejść pozwala wyłącznie Alice. Harry czyni z Alice swoistego baranka, ofiarę, którą podsyła w celu zdobycia informacji o intymnym życiu Mamoona. Szybko jednak potajemne kontakty Alice z Mamoonem wzbudzą w Harrym krótkotrwałą zazdrość. Kolejnym ciosem okaże się konieczność podjęcia przez Harry’ego nowej roli – roli ojca. Ostatecznym słowem zamykającym drogę ku ojcobójstwie będzie jednak najnowsza powieść Mamoona, odtwarzająca czy przetwarzająca wątki z życia Harry’ego, dekonstruująca jego wyobrażenie nie tylko o pisarzu, ale przede wszystkim o samym sobie.
Można pokusić się o odczytywanie, skądinąd przewrotnej, satyrycznej opowieści Hanifa Kurieishi poprzez pryzmat biografii autora – brytyjskiego pisarza, pochodzącego z angielsko-pakistańskiej rodziny, a zatem na swój sposób „egzotycznego” czy „importowanego”. Można jednak zrezygnować z biograficznego kontekstu czy kolejnych nazbyt oczywistych przy tego typu powieściach – psychoanalitycznego i postkolonialnego, a wówczas tekst ofiaruje czytelnikowi więcej. Okazać się może znakomitym pretekstem do rozważań nie tylko o relacji pisarz-odbiorca, stwórca-jego dzieło, dzieło-czytelnik, ale o istocie słowa kreacyjnego i słowa destrukcyjnego czy mocy i jakości słów w ogóle.
Młody i zuchwały Harry, bohater powieści „Ostatnie słowo” Hanifa Kureishiego, otrzymuje od wydawcy, Roba Deveraux’a, zlecenie napisania biografii jednego ze swoich ulubionych artystów – nieco już zapomnianego, angielskiego pisarza hinduskiego pochodzenia, Mamoona Azama. Zadanie obejmuje jednak tyleż odtworzenie, zrekonstruowanie drogi ku sławie „egzotycznego” dla brytyjskiego czytelnika mistrza słowa, napisanie swoistej hagiografii (tego chciałaby obecna żona artysty – Liana), ile wykreowanie wpisującego się w bieżące trendy wizerunku pisarza, „zabalsamowanie ciała w słowach”, uczynienie marki z Mamoona – innymi słowy, stworzenie demonicznego portretu obłąkanego lubieżnika i przestępcy, który swoje seksualne, wyuzdane doświadczenia odpowiednio modyfikuje i transponuje do literatury. „Biografia ekstremalna” powinna obnażyć Mamoona, być wiwisekcją jego duszy i ciała, ukazać artyście takie jego oblicze, którego on sam nie znał. Nietrudno się domyślić, że zabieg ten ma na celu wzrost sprzedaży nie tylko tej publikacji (oraz praw do jej ekranizacji), ale również literackich dokonań Mamoona, wszak – wedle logiki Deveraux’a – czytelnicy łakną obscenicznych opowieści, pornograficznych fragmentów i wyimków z życia znanych i sławnych. Przeznaczeniem biografii jest do pewnego stopnia odświeżanie zainteresowania pisarzem, ale także bycie katalizatorem, impulsem czy pretekstem dla artysty do konstruowania kolejnych literackich światów.
Z początku Rob Deveraux zdaje się diabelskim wydawcą, którego plany odnośnie Harry’ego i Mamoona są nie do końca jasne i czytelne. Z jednej strony chce rozbudzić potencjał Harry’ego. Stawia mu ultimatum: jeśli biografia Mamoona okaże się słaba i nie spełni wymagań współczesnego czytelnika, to młody człowiek utraci bilet do świata literacko-wydawniczego i pozostanie mu wyłącznie praca nauczyciela na kursach kreatywnego pisania, a zatem styczność z niedoszłymi i niespełnionymi wiecznymi debiutantami. Z drugiej zaś strony – na swój sposób próbuje doprowadzić do konfrontacji młodości i czytelniczego uwielbienia Harry’ego z rozwagą i doświadczeniem pisarza-idola Mamoona, tym samym wyzwalając resztę artystycznych sił twórczych tkwiących w pisarzu i jednocześnie udowadniając Harry’emu, że „pisanie biografii jest procesem rozczarowania” i dość łatwo można przeobrazić się z tworzącego w tworzonego, z kreatora w kreowanego. Inaczej mówiąc, czytelnik, który odgrywa rolę biografa („grabarza świata literackiego”), powinien być na tyle ostrożny w kontakcie z żyjącym bohaterem swojej książki, by samemu nie stać się elementem w starannie wyreżyserowanej opowieści. Co ciekawe, zanim jeszcze Harry dotrze do posiadłości Mamoona, Rob Deveraux wprost mu powie, że pisarz „powinien być wcielonym diabłem, mącicielem snów i burzycielem bezmyślnych utopii, orędownikiem nieugiętej rzeczywistości i rywalem Boga w swoim dążeniu do stwarzania słów”. Ostrzeżenie to jednak zostanie przez młodzieńca zbagatelizowane. Dlatego dopiero po napisaniu i wydaniu biografii (rozmaicie nazywanej przez Mamoona – choćby „psychonarracją” czy „dręczologią”), do której swoistą „kontrasygnatą” będzie nowa powieść Mamoona, dumny Harry odkryje, że tak naprawdę nie on rozdawał karty w grze, toteż nie może być pewnym, co było prawdą, a co iluzją, literacką kreacją. W nowej książce mistrza to Harry odkryje siebie, jakiego nie znał, zostanie publicznie obnażony. I Mamoon, który był dla niego w zasadzie wyłącznie konstruktem, wymyśloną postacią w biografii literackiej, nie zaś człowiekiem, odwróci role – Harry przeobrazi się w fikcję, wymysł, halucynację.
Zauważmy, że praktycznie wszyscy bohaterowie (a nie wprowadza ich Kureishi wielu) początkowo wydają się kimś innym – nie tyle się zmieniają, ile czytelnik odkrywa kolejne ich wcielenie, odsłania część osobowości (czy autentyczną? – zależy od interpretacji odbiorcy). Pozostaje wrażenie, jakby wszyscy w pierwszej fazie opowieści odgrywali role postaci z osobliwej baśni (pojawi się nawet dom z piernika!), baśni o wtajemniczeniu w zakulisową rzeczywistość, gdzie Mistrz Słowa-Lalkarz wyznacza każdy krok i gest bohaterów. Ot, demoniczny wydawca – katalizator wydarzeń – staje się alkoholikiem z licznymi problemami natury osobistej. Narzeczona Harry’ego, dobra wróżka, która ostrzega młodzieńca przed wejściem w obręb przestrzeni Mamoona, przeobraża się w muzę mistrza, a później w stereotypową matkę. Ponętna kusicielka Liana, obecna żona Mamoona i jego strażniczka, okazuje się sfrustrowaną starzejącą się kobietą, nienasyconą miłości i uwagi. Niegdysiejsza kochanka Mamoona, Marion, balansuje między wizerunkiem paranoiczki i zręcznej manipulatorki. Mamoon – stetryczały i zniedołężniały pisarz udowadnia, że jest żonglerem słów, zdolnym kreatorem.
Najciekawszą przemianę prezentuje Harry – niewinny i naiwny chłopiec z pierwszego rozdziału powieści szybko ustępuje miejsca nie tylko skłonnemu do prowokacji, samozwańczemu Reżyserowi wydarzeń, ale w dużym stopniu świadomemu swojej seksualnej atrakcyjności mężczyźnie, nienasyconemu i wyuzdanemu. I nie jest to wynik zetknięcia się z Lianą oraz rozerotyzowaną atmosferą Prospect House, posiadłości Azamów. Harry – syn psychiatry i chorej psychicznie kobiety – już we wczesnej młodości przyciągał dziewczęta (dość powiedzieć, że w wieku nastoletnim miał swoisty harem). Jego dwuznaczne kontakty z matką (zmarła, gdy Harry miał dwanaście lat) naznaczyły jego relacje z innymi kobietami. Co znamienne, Harry ma także dwóch braci – bliźniaków, którzy tworzą zamknięty krąg. Kureishi prowadzi czytelników w kierunku dość łatwego i oczywistego kontekstu psychoanalitycznego (na marginesie dodajmy jeszcze, że psy Mamoona i Liana wabią się Yin i Yang…), wręcz zachęca odbiorcę do podjęcia tropu archetypów, sięgnięcia także po greckie tragedie. Odczytywanie ukradkiem pamiętników pierwszej żony Mamoona – niezrównoważonej psychicznie Peggy – wskrzesza wizerunek matki Harry’ego, prowadząc (o)powieść Kureishiego ku tyleż onirycznym reminiscencjom, ile delirycznemu dryfowaniu Harry’ego po labiryncie przestrzeni piekielnej. W celu wyeliminowania niepokoju i strachu przed widmem matki młodzieniec nawiązuje romans z pokojówką Liany – Julią (Szekspirowską Julią à rebour). Jednak zamiast uciszyć niepokój, potęguje swoje zagubienie. Nie potrafi wybrać, zdecydować o kształcie ostatecznego słowa-gestu. Pisana przez niego biografia staje się brzemieniem, ciężarem. Nieświadomie odtwarza i przetwarza we własnym życiu to, co miał napisać o Mamoonie. „Ostatnie słowo” przeobraża się z pisania biografii Azama na pisanie (auto)biografii Harry’ego, będącej swego rodzaju przyczynkiem do biografii matki Harry’ego. Piszący zamienia się w (o)pisywanego. Harry zaczyna pisać nie tyle o sobie, ile siebie. Dopiero po tym doświadczeniu będzie mógł napisać o swojej matce i… przepracować (albo nie) traumę.
Czytelnik bez trudu dostrzeże, że niewiele faktów z życia Mamoona zostanie ujawnionych, wręcz przeciwnie – każde słowo o nim zda się iluzorycznym twierdzeniem, fałszem, mitem. Czy istotnie był poniżany przez własnego ojca i dlatego upokorzenie jest podstawą jego tożsamości? A może wykreowany został wizerunek zdolnego młodzieńca, który wbrew ojcu postanawia zająć się słowami i stać się ich mistrzem, by później móc wykorzystać ich potęgę kreacyjno-destrukcyjną? O ile bardziej jego życie erotyczne niż doświadczanie obcej kultury determinowało jego pisarstwo? Niejednokrotnie Mamoon drwi z Harry’ego, stwierdzając, że młodzieniec napisze, a i owszem, jego historię, ale na nowo, zupełnie obok autentycznego życia pisarza, chociaż przyzna w pewnym momencie z przekąsem: „Idea stania się fikcją pociąga mnie”. Harry natomiast niestrudzenie – jak przystało na drobiazgowego śledczego i pewnego siebie reżysera – usiłuje przekonać pisarza o wpływie życia osobistego na jego twórczość. Dokonuje nieustannie reinterpretacji dzieł Mamoona, wpisując w nie odkryte sceny z przeszłości artysty. Zachowuje się jak odkrywca. Pragnie stworzyć interesujący dla potencjalnego czytelnika (a właściwie dla samego siebie) wizerunek Mamoona. Harry staje zatem po stronie pamięci spreparowanej (wymyślania życia), Mamoon zaś – po stronie zapominania.
Warto zwrócić uwagę na konstrukcję powieści Kureishiego, podporządkowaną kolejnym kręgom inicjacji, wtajemniczenia w piekielną przestrzeń cielesności, zmysłowości oraz misternej gry, wielkiego przedstawienia. Przykładowo pierwszy rozdział – w którym podczas podróży do posiadłości Mamoona Harry uzyskuje od Roba ogólny ogląd bieżącej sytuacji, kondycji tak psychicznej i fizycznej, jak finansowej państwa Azamów – jest przygotowaniem do wejście w głąb piekła, inicjacją w bycie mężczyzną. Ostatni zaś – stanowi moment uświadomienia, ujawnienia i równocześnie urealnienia świata, rewizji dotychczasowego życia. Strukturę książki wyznaczają kontrasty – nie tylko w obrębie postaci (przykładowo: Mamoon-Harry, Alice-Julia, Liana-Marion, Peggy-matka Harry’ego), ale i (nie-)miejsc, na przykład miasto-wieś. Znamienne, że pierwsze wrażenie przybywających do Prospect House jest przeważnie pozytywne – są wręcz oczarowani, zachwyceni sielskością i spokojem wsi, jakże odmiennym od medialnych obrazów „ziemi jałowej” wstrząsanej kryzysami finansowymi, gospodarczymi, wizerunku „nie-miejsca”, w którym tymczasowo zawieszeni są uchodźcy. Bo i wątki zakorzeniania się, kształtowania tożsamości w oparciu o wzorce kulturowe, społeczne i rodzinne, określania przynależności etnicznej, ale również konstytuowania się preferencji seksualnych, stanowią jedne z istotniejszych w „Ostatnim słowie”. Wprowadzają czytelnika do rozważań na temat osoby jako „tożsamości podróżującej między prywatną fantazją a publicznym konstruktem”. Wizerunek człowieka współczesnego zda się zależny od wybranej ideologii i kontekstu – można być tworzącym i tworzonym.
„Ostatnie słowo” jest swego rodzaju traktatem o ojcobójstwie à rebours. Znamienne, że Harry nie myśli o własnym ojcu jako o tym, który stanowi przeszkodę w realizacji zamysłów i planów na siebie. Wręcz przeciwnie – jego ojciec przybiera rolę dyskretnego doradcy. Tym, na którym Harry chce dokonać rytualnego ojcobójstwa, jest jego niegdysiejszy idol, jego lustrzane odbicie – Mamoon Azam. Próba ojcobójstwa storpedowana zostanie przez samego Harry’ego na kilku planach. Wybiera zawód biografa literackiego – tego, który poszukuje „prawdy o innych i dąży do stworzenia ich na nowo własnymi słowami”, ale okazuje się jedynie „ilustratorem” cudzego życia, przeciwieństwem pisarza-kreatora, mistrza słów. W dodatku Harry nie posiada swojego miejsca, swojej przestrzeni – jest albo intruzem, albo gościem, „mieszkańcem” „nie-miejsca”. Mamoon zaś w przestrzeni Prospect House wyodrębnia szopę-sanktuarium, gdzie wejść pozwala wyłącznie Alice. Harry czyni z Alice swoistego baranka, ofiarę, którą podsyła w celu zdobycia informacji o intymnym życiu Mamoona. Szybko jednak potajemne kontakty Alice z Mamoonem wzbudzą w Harrym krótkotrwałą zazdrość. Kolejnym ciosem okaże się konieczność podjęcia przez Harry’ego nowej roli – roli ojca. Ostatecznym słowem zamykającym drogę ku ojcobójstwie będzie jednak najnowsza powieść Mamoona, odtwarzająca czy przetwarzająca wątki z życia Harry’ego, dekonstruująca jego wyobrażenie nie tylko o pisarzu, ale przede wszystkim o samym sobie.
Można pokusić się o odczytywanie, skądinąd przewrotnej, satyrycznej opowieści Hanifa Kurieishi poprzez pryzmat biografii autora – brytyjskiego pisarza, pochodzącego z angielsko-pakistańskiej rodziny, a zatem na swój sposób „egzotycznego” czy „importowanego”. Można jednak zrezygnować z biograficznego kontekstu czy kolejnych nazbyt oczywistych przy tego typu powieściach – psychoanalitycznego i postkolonialnego, a wówczas tekst ofiaruje czytelnikowi więcej. Okazać się może znakomitym pretekstem do rozważań nie tylko o relacji pisarz-odbiorca, stwórca-jego dzieło, dzieło-czytelnik, ale o istocie słowa kreacyjnego i słowa destrukcyjnego czy mocy i jakości słów w ogóle.
Hanif Kureishi: „Ostatnie słowo”. Przeł. Katarzyna Janusik. Wydawnictwo Znak. Kraków 2015.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |