ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 września 18 (282) / 2015

Kinga Rak,

ŚLEDZTWO 2.0 (TOMASZ LIPKO: 'NOTEBOOK')

A A A
Gramatyka bestselleru
Na okładce „Notebooka” Tomasza Lipko widnieje napis: „Pierwszy thriller 2.0”. Jednak co oznacza termin „2.0” w dzisiejszych czasach? Interaktywność, łatwy interfejs, multimedialność? Czy to tylko pusty przekaz marketingowy?

„2.0” odwołuje do (nieco już archaicznej) koncepcji Web 2.0 – intuicyjnego i dostosowanego do użytkownika Internetu. W końcu użytkownik nie musiał posiadać żadnych umiejętności informatycznych, aby wrzucić dowolne treści do sieci oraz swobodnie się po Internecie poruszać. Z czasem zwrot „2.0” zrobił taką samą karierę marketingową, jak: „ekologiczny” i „profesjonalny” (a w środowisku naukowym „dyskurs”). Mając na uwadze powyższe ustalenia, warto zadać pytanie: czy możemy mówić o „powieści 2.0”? Myślę, że tak – jak w wypadku „Starości Aksolotla” Jacka Dukaja. Książka zmienia się w program z interfejsem, gdzie możemy poczytać, doklikać się dalszych historii, pooglądać obrazki i wydrukować robota (czy raczej mecha). Ale czy powieść 2.0 może przyjąć formę tradycyjnej, papierowej książki? Wszak do tego próbuje nas przekonać Wydawnictwo Literackie.

Hasło „Thriller 2.0” możemy rozumieć na dwa sposoby. Zajmijmy się najpierw tekstem. Bohaterem powieści jest piotrkowski prokurator, Radosław Bolesta, który zostaje wezwany na miejsce śmiertelnego wypadku samochodowego. Na jego oczach umiera jedna z poszkodowanych – Dagmara. Jak to w thrillerach bywa, przed śmiercią pozostawia mu wskazówkę: wyszeptane zdanie „jestem aktywna”. O Dagmarze nie wiadomo nic, nie ma bliskich i znajomych. Radosław musi zamknąć sprawę, jednak śledztwo i próba ustalenia tożsamości dziewczyny spełzają na niczym. Prokurator sięga więc po najcenniejszy dla dziewczyny przedmiot – tytułowego notebooka. Kobieta ściska go w momencie śmierci, a urządzenie może zawierać potrzebne informacje o tożsamości zmarłej. Okazuje się, że Dagmara była media workerem, a na własną rękę zajmowała się dziennikarstwem śledczym. Znalazła się na tropie dwóch afer, których ujawnienie wstrząsnęłoby polską rzeczywistością: jedna dotyczyła handlu organami, druga handlu danymi i inwigilacji obywateli. Radosław zafascynowany Dagmarą zaczyna zgłębiać zebrane przez nią materiały, stając się zarówno poszukującym, jak i ściganym. W „Notebooku”, chociaż mowa o thrillerze z śledztwem w tle, mało znajdziemy pościgów, strzelanin i trupów. Dochodzenie toczy się w internecie, a właściwie w komputerze Dagmary. Radosław, przedzierając się przez kolejne pliki, łączy fakty i przejmuje śledztwo po Dagmarze.

Dwa najważniejsze wątki powieści stanowią miłość i technologia. Miłość (czy raczej fascynacja) jest nieco kontrowersyjna – Dagmara jest pośmiertnym obiektem fascynacji Radosława. Chociaż ich kontakt trwał zaledwie kilka sekund, kobieta zelektryzowała Radosława na tyle, że łamie on prawo, by dowiedzieć się o niej więcej. Ich relacja staje się niemalże intymna, do Radosława ciągle wraca moment jej śmierci, kobieta pojawia się również w jego snach i erotycznych fantazjach. Prokurator analizuje wystrój jej mieszkania, specyficzny układ plików, zagląda do komody z bielizną i czyta jej prywatną korespondencję, starając się zrozumieć, kim była. Wyłącznie z powodu fascynacji zmarłą kontynuuje śledztwo i jej pracę. Radosław jest młodym, ambitnym prokuratorem, ale tak samo daleko mu do rycerza na białym koniu, jak i zepsutego i zmęczonego gliny znanego z filmów Smarzowskiego. Jego motywacją jest dziwne uczucie do zmarłej kobiety, jednak Lipko nie przekracza granicy dobrego smaku. Zresztą, może chodzi tu o fascynację odważną i piękną kobietą, a nie o miłość do trupa w stylu „Cudu” Ignacego Karpowicza? Zostając jeszcze chwilę przy Dagmarze – warto zauważyć, że właśnie ona wraz z Kamilą (młodą hakerką oraz wychowanką domu dziecka) są najciekawszymi postaciami powieści. Mężczyźni przedstawieni są dość stereotypowo: skorumpowani politycy, twardzi policjanci, romansujący ksiądz, no i Radosław, przedstawiciel kryminału noir. Kobieca relacja (zemsta Kamili za śmierć Dagmary) popycha akcję do przodu. Ba, w pewnym momencie bohaterki przechytrzą skorumpowane służby i polityków, poświęcając swoje życie walce o prawdę i lepsze jutro (wpisując się w trend na silne bohaterki kryminałów i thrillerów).

Technologia jest drugim istotnym wątkiem „Notebooka”. Akcja skupia się wokół komputera Dagmary i zapisanych tam danych. Kobieta używa nowoczesnych okularów nagrywających wszystko, co widzi (stylizowanych na Google Glass, jednak w dyskretniejszej wersji). Fotografuje, zapisuje, nagrywa. Bohaterka żyje w symbiozie z technologią: jej życie to ciągłe zbieranie, przetwarzanie i udostępnianie danych. Po śmierci (i znalezieniu odpowiedniego klucza do odczytania plików) całe życie Dagmary jest możliwe do odczytania i zanalizowania. W ten sposób Dagmara przypomina nieśmiertelnego cyborga: gdy ciało umiera, jej internetowa tożsamość i elektroniczna pamięć wciąż żyją, a chętne osoby mogą z łatwością kontynuować jej wizję. Pośmiertna tożsamość Dagmary jest kolejnym elementem „2.0” – kobieta może w pewnym sensie przetrwać dzięki technologii, spisując swoją pracę, myśli, a nawet przeżyty dzień w formie plików na komputerze.

Lipko z gracją wykorzystuje elementy sieci znane każdemu, kto nieco już po niej pobuszował. Bohaterowie wysyłają maile, kopiują dane, przekazują je na telefony, korzystają ze wszystkich znanych kanałów komunikacji. Prowadzenie śledztwa polega na ciągłym przeskakiwaniu między kolejnymi oknami przeglądarki i otwieraniu kolejnych plików. To świat, który doskonale znamy, a jednocześnie Lipko opowiada o jego drugim obliczu, gdzie zaszyfrowane są zbrodnie. Lipko dodaje nazwiska znanych polityków, prawdziwe wydarzenia (jak katastrofa lotnicza w Lesie Kabackim), aferę Snowdena, nawet Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Umiejętnie łączy polską rzeczywistość z mrocznym światem zbrodni, tworząc sugestywną narrację. Nikt nie jest bezpieczny, a napięcie rośnie z każdym kolejnym kliknięciem prokuratora Bolesty. Opowieść doskonale trzyma w napięciu, aż do momentu ujawnienia pierwszej afery – handlu organami. Czytelnik może poczuć lekkie ciarki na plecach (wraz z satysfakcją z lektury – w końcu tego oczekujemy). Jednak gdy dochodzi do straszniejszej intrygi, zbrodni nad zbrodniami, czyli handlu danymi, łatwo poczuć rozczarowanie. Gdy wyobrazimy sobie internet jako miejsce transakcji ludzkimi organami, możemy kiwnąć z uznaniem w stronę Lipki. Połączył klasyczny motyw thrillera z środowiskiem internetowym, jest fajnie i strasznie. Jednak handel danymi raczej nie szokuje (a może nie zszokował po prostu mnie). Afera Snowdena, ACTA, afery podsłuchowe, handel bazami danych, czy chociaż funkcjonowanie AdWords (lub innych reklam kontekstowych) powinien dać każdemu do myślenia, że nasze dane, wybory w sieci, rozmowy telefoniczne i mailowe w każdym momencie mogą stać się przedmiotem handlu. Nasze prywatne dane są zapisywane na tysiącach serwerów, nad którymi my (ani żadne państwo) nie ma kontroli. Wydaje mi się, że akcja rozgrywana wokół afery o handlem danymi jest dobrym pomysłem, ale trochę niekompletnym lub spóźnionym. W 2015 roku to jednak za mało. Ale i tak „Notebook” jest bardzo przyzwoitym thrillerem, mocno wtopionym w polską rzeczywistość. Wystarczy, by spędzić miły wieczór lub dwa... pozostawia jednak lekki niedosyt.

Ostatni już technologiczny aspekt „Notebooka” dotyczy strony formalnej. Powieść uzupełniona jest korespondencją mailową bohaterów, SMS-ami, ale i nagraniami. Po ściągnięciu aplikacji Viuu i zeskanowaniu zdjęć ułożonych pomiędzy poszczególnymi akapitami możliwe jest zobaczenie filmów. Filmy doskonale uzupełniają narrację – mają imitować obrazy, które ogląda prokurator Bolesta na komputerze Dagmary. Jednak ich uruchamianie nie jest konieczne – zaryzykowałam lekturą bez skanowania filmów, aby dowiedzieć się, czy taki sposób czytania jest możliwy. Okazało się, że tak. Chociaż oglądanie filmów (już po skończonej lekturze) dostarczyło wielu emocji i jestem pewna, że symultaniczny odbiór tekstu i filmu może być wzbogacający. Dobrze jednak, że czytelnik ma wybór – może skorzystać z rozszerzonej rzeczywistości literackiej, bądź nie (gdy nie mają dostępu do smartfona/tabletu koniecznego do korzystania z aplikacji lub po prostu ochoty). Nie jestem pewna, czy wspominane filmy są przełomowe lub zmieniają coś w samej lekturze. Bez nich byłaby tak samo przyjemna, więc raczej stanowią wyłącznie dodatek, gadżet do czytania. Świadczą też o pewnej zmianie: wydawcy będą szukać nowych technologicznych rozwiązań do zainteresowania czytelników lekturą. W wypadku „Notebooka” sprawa jest o tyle ciekawa, że technologia uzupełnia wydanie papierowe. Jednak książka nie staje się interfejsem (jak już w wypadku wspominanej „Starości Aksolotla”), a raczej technologia jest miłym uzupełnieniem. Czy więc „Notebook” jest pierwszym „thrillerem 2.0”? I tak, i nie. Jeśli założymy, że 2.0 miałoby polegać na multimedialności – mogłabym się zgodzić (Dagmara jest z pewnością bohaterką „2.0”, ale czy nie była już nią Lisabeth Salander?). Jednak użytkowanie nie jest łatwe (telefon, skanowanie, odczytywanie – może proces jest łatwiejszy w trakcie lektury e-bookowej), a tekst nie jest interaktywny. Wszak odtwarzanie filmów w trakcie lektury to jeszcze nie interaktywność. Akcja dziejąca się w środowisku internetowym również nie przesądza o „2.0” powieści (wystarczy sobie przypomnieć chociażby „Cyfrową twierdzę” Dana Browna wydaną w 1998 roku). Czyli jednak marketingowy slogan i nowości w postaci filmów do odtworzenia. To i tak dużo, jeśli dodamy do tego wciągającą lekturę.
Tomasz Lipko „Notebook”. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2015.