ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (77) / 2007

Mariusz Wiatrak, Jacek Dojwa,

EASY LISTENING, AVANT-POP?

A A A
Dla nich to zwykłe elektroniczne piosenki
Jako producent od zawsze pracowałem z wykorzystaniem komputera. Dzięki temu materiał staje się bardzo osobisty – opowiada Jacek Dojwa, który wraz z DJ-ką Patrisią tworzy zespół Husky. W produkcji znajduje się singel „Po kostki”, szykuje się również edycja specjalna albumu „Zgadnij” z remiksami awangardowych twórców elektronicznych z Wrocławia.

Husky to duet producencko-wokalny z Wrocławia. Założony został przez Patrycję Hefczyńską i Jacka Dojwę. Hefczyńska – znana również jako Dj Patrisia – odpowiada za teksty i wokal, Dojwa za kompozycje i produkcję nagrań. Na koncie mają dwie płyty długogrające: „Czy Słyszysz” oraz „Zgadnij”. Niemal równolegle z powstaniem formacji w 2002 roku wytworzył się boom na tzw. scenę wrocławską. Często prezentowany w ówczesnej Radiostacji oraz Trójce Husky doceniony został zarówno w kraju, jak i zagranicą. Twórczość duetu to ciepła, leniwa elektronika. Dojwa korzysta z wielu środków produkcyjnych. Stosuje klasyczne dla współczesnej elektroniki urywane próbkowanie, jego kompozycje pełne są pogłosów i przestrzennych dźwięków. Za sprawą podkładów Jacka Dojwy – kompozytora o niespotykanej umiejętności programowania wirtualnych syntezatorów i samplingu – oraz zmysłowego śpiewu Patrycji Hefczyńskiej, zespół osiągnął nieodbiegające od standardów światowej muzyki brzmienie.

Zapowiedziane są kolejne premiery. Singel „Po kostki” z płyty „Zgadnij” jest w produkcji. Nieco później ma ukazać się box zawierający rozszerzoną wersję albumu z singlami i remiksami piosenek w wykonaniu m. in. Milipopa, Alana Moore’a czy formacji D’sine.



Mariusz Wiatrak: Śpiewacie po angielsku, wasze utwory puszczają zagraniczne rozgłośnie radiowe, jednak wciąż waszym znakiem rozpoznawczym – w przeciwieństwie do brzmienia – są piosenki z polskim tekstem. Macie obawy przed wejściem na rynek zachodni?

Jacek Dojwa: I tak, i nie. Rynek zachodni to przede wszystkim wysoki poziom produkcji i ogromna różnorodność stylistyczna. Powstaje obawa czy zespół z naszej części Europy nie zostałby odebrany jako pewnego rodzaju folklor. Z drugiej strony nie mamy się czego wstydzić, patrząc na przykład sukcesu takich formacji jak Skalpel czy Miloopa.

M.W.: Wielu muzyków elektronicznych (Smolik, Novika) zaprasza do nagrywania albumów muzyków sesyjnych. U was tego elementu nie ma prawie w ogóle. Nie interesuje was estetyka aranżacji żywych instrumentów?

J.D.: Interesuje nas, choć w zupełnie innym wymiarze. Jako producent od zawsze pracowałem z wykorzystaniem komputera i do chwili obecnej praca z elektronicznym brzmieniem tworzonym w oparciu o sampling i muzyczny software wydaje mi się najbardziej interesująca. Dzięki temu materiał staje się bardzo osobisty. Inna sprawa to granie koncertów. Na tej płaszczyźnie muzycy wydają się być niezbędni. Ich udział nadaje utworom dużo większej dynamiki.

M.W.: Niemal równolegle z waszym debiutem wytworzył się boom na tzw. scenę wrocławską.

J.D.: Rzeczywiście moment premiery „Czy słyszysz?” zbiegł się w czasie z aktywnością różnego rodzaju formacji wrocławskich. Początek stulecia to moment, gdy pojawił się Kanał Audytywny, Miloopa, Oszibarack czy Dawid Szczęsny. Na czym dokładnie miałby jednak polegać ów boom? Tego nie wiem.

M.W.: Cechą wspólną konkretnej sceny muzycznej powinna być wspólna wizja estetyki muzycznej, formy i treści, wzajemne przenikanie się, wpływanie na siebie. Czy coś takiego ma miejsce (tudzież miało w chwili waszego debiutu) we Wrocławiu?

J.D.: Wzajemnie przenikanie z pewnością ma miejsce. Zarówno jeśli chodzi o muzyków biorących udział w koncertach, jak i o współpracę producentów. Perkusista, z którym obecnie działamy, gra również w formacji Oszibarack, gdzie wokalnie udziela się także DJ Patrisia. Natalia Grosiak, znana z zespołu Digit-All-Love nagrywała wokale do płyt Kanału Audytywnego oraz Husky. Muzycy z Miloopy również biorą udział w projekcie Digit-All-Love. Vj Spectribe pracuje przy wizualizacjach dla Miloopy i jednocześnie przy spektaklu promującym solowy album L.U.C.’a z Kanału Audytywnego. Bębniarz Miloopy wraz z gitarzystą Husky Damianem Pielką, współtworzy projekt gitarowy o nazwie Japoto. Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

M.W.: Wywodzisz się jednak z zupełnie innego środowiska muzycznego. Na ile demoscena wpłynęła na Twoje doświadczenia muzyczne?

J.D.: Zaistnienie na demoscenie było dla mnie momentem przełomowym. Miałem 13, 14 lat kiedy zacząłem wypuszczać swoje pierwsze muzyczne produkcje. Muzyka skandynawskich i niemiecki artystów z demosceny była wtedy dla mnie wzorem. Dopiero potem wraz z pojawieniem się formatu mp3 zacząłem poznawać elektroniczne brzmienia spoza tego kręgu. Część utworów wydanych na naszym debiucie powstała jeszcze, gdyby byłem aktywny na demoscenie. Instrumentalny numer z nowego albumu, to również kompozycja z tamtych lat.

M.W.: Recenzenci mają sporo problemów z klasyfikacją gatunkową waszej muzyki. Jakbyś sam ją określił?

J.D.: Na ostatniej płycie znaleźć można zarówno leniwie jazzujący hip-hop, easy listening, jak i pop wymieszany z muzyką klubową. Recenzenci najczęściej jednak piszą o nas jako o formacji avant-popowej lub po prostu klubowej. Dla mnie to przede wszystkim zbiór zwykłych piosenek utkanych na bazie elektronicznych brzmień.

M.W.: Dziękuję za rozmowę.