ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (302) / 2016

Agnieszka Wójtowicz-Zając,

MĘSKIE LĘKI, BABSKIE SPRAWY (DIANE DUCRET: 'ZAKAZANE CIAŁO')

A A A
Książka Diane Ducret „Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji” przeszła nieco bez echa w mediach, zarówno tych bardziej masowych, jak i niszowych. Sporo miejsca autorce i książce poświęciły „Wysokie Obcasy”, publikując fragmenty „Zakazanego ciała…” oraz wywiad z Ducret. Co zrozumiałe, krótkie recenzje i omówienia pokazały się w mediach zorientowanych feministycznie (np. w „Feminotece”), jednakże książka ta, mimo głośnego, być może nieco kontrowersyjnego tematu oraz rozgorzałej na nowo w Polsce dyskusji o kobiecym ciele i prawach do niego, ominęła główny nurt dyskursu medialnego. A szkoda.

Diane Ducret, absolwentka filozofii na Sorbonie, francuska dziennikarka i pisarka, jest autorką bestsellerowych, także w Polsce, „Kobiet dyktatorów” (2011, polskie wydanie 2012) oraz „Kobiet dyktatorów 2” (2012, polskie wydanie 2013). „Zakazane ciało…”, podobnie jak jej wcześniejsze publikacje, to dzieło na pograniczu reportażu, literatury faktu, książki historycznej i pracy badawczej. Być może takie zamieszanie gatunkowe przyczyniło się do nieobecności książki w mediach – nie jest książką naukową, nie jest sensacyjnym reportażem, a ponadto zajmuje się tematem, który dotyczy mniejszości… czyli mniej więcej połowy społeczeństwa. Niestety, słaba obecność książki Ducret w obiegu medialnym potwierdza tezę, że dla „babskich spraw”, z gruntu niepoważnych, wśród tematów istotnych miejsca nie ma. W przeciwieństwie do poprzednich książek Ducret „Zakazane ciało…” nie zajmuje się kobietami, które towarzyszyły budzącym strach, podziw i zainteresowanie dyktatorom. I choć pojawiają się w tej publikacji rozmaite bohaterki, postaci kobiet mniej lub bardziej zapomnianych lub docenionych, to jej główną bohaterką jest ta część ciała kobiety, na którą w polszczyźnie istnieją nazwy albo medyczne, albo wulgarne – choć wydaje się, że coraz większą popularność na określenie zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych kobiecych narządów płciowych zyskuje słowo „wagina”.

Ducret pisze w prologu: „Nie zamierzam tworzyć traktatu moralnego, streszczać zasad feminizmu ani ogłaszać manifestu. Pragnę jedynie przedstawić prawdziwą historię moich poprzedniczek, które podobnie jak ja żyły w owym ciele – pożądanym, a zarazem przeklętym – i często musiały słono płacić za to, że tak zostały stworzone” (s. 15-16). Autorka wychodzi od czasów starożytnych, śledząc los przeciętnej kobiety w każdej epoce, pisze o akuszerkach i stanie wiedzy medycznej na temat kobiecej fizjologii, opisuje obyczaje związane z seksualnością i macierzyństwem, a także rozmaite mody we fryzjerstwie intymnym i bieliźniarstwie – przez strzyżenie i zapuszczanie, barwione peruczki i ozdabianie łon klejnotami, po pasy cnoty i związane z nimi niewygody. Zajmuje się także wierzeniami i legendami, prezentując zawartą w nich wizję kobiecego ciała i wynikających z niego powinności, nie zapomina o sztuce i reprezentacji, nie zaniedbuje także prac filozofów i filozofek. Książka jest także bliska ciału – Ducret pisze o higienie i wprowadzeniu na rynek podpasek i tamponów, o radzieckich uczonych i ich rewolucyjnym podejściu do porodów oraz o praktykach lekarskich. Osobny rozdział został poświęcony kwestii społecznej (nie)akceptacji względem aborcji i antykoncepcji, nie pominięto też kobiecej masturbacji oraz związanych z nią licznych zakazów i nakazów. Swoje miejsce znalazły również kolonialne wyobrażenia o kobietach z Afryki, historia „czarnej Wenus” i tzw. fartuszka hotentockiego, a także całkiem współczesne króliczki „Playboya” oraz gardło Lindy Lovelace. Jednakże „Zakazane ciało…” nie jest wyłącznie pracą w rodzaju „historii waginy” – równie ważne, co same narządy płciowe, są w książce Ducret związane z nimi męskie wyobrażenia na ich temat. Nie mogło więc zabraknąć rozważań Freudowskich, problemów i rozwiązań Marii Bonaparte oraz seminariów Lacana (wraz z jego gustem dotyczącym wystroju wnętrz i malarstwa – o tym szerzej w rozdziale „Małe, a żarłoczne”).

Chociaż książce patronuje Simone de Beauvoir, wymieniona we wstępie i zakończeniu „Zakazanego ciała…”, oraz jej słynne zdanie z „Drugiej płci” – „Nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi” – to „Zakazane ciało…” naznaczone jest przez pewien brak – i to nie w rozumieniu Freudowskim. Brakuje w książce choćby śladu pisarek i myślicielek, które w swoich pracach poświęciły wiele miejsca zagadnieniom, którymi zajmuje się Ducret. Choć w podtytule podkreślono, że trop dla pisarki wyznaczać będą męskie obsesje związane z kobiecym ciałem, to trudno usprawiedliwić brak wzmianki o pracach Hélène Cixous oraz Luce Irigaray. A przecież „Śmiech Meduzy”, a zwłaszcza „Ta płeć, która nie jest jednością” (bądź „Ta płeć (jedną) płcią niebędąca”) stanowiłyby doskonałe uzupełnienie „Zakazanego ciała…”, zwłaszcza że Ducret nie ogranicza się jedynie do męskich lęków i wyobrażeń oraz związanych z nimi tekstów kultury. Poświęca także wiele uwagi, co zrozumiałe, Francji i krajom frankofońskim, na takie też źródła w głównej mierze się powołuje. Prawdą jest, że teksty Cixous czy Irigaray funkcjonują głównie w obiegu naukowym, ale skoro autorka sięga do prac Marii Bonaparte i pokrótce rekonstruuje jej relacje z Freudem oraz spór o kobiecą oziębłość, to czemu nie oddała głosu Irigaray w jej sporze z Lacanem? Nie wymagam od autorki książki skierowanej do możliwie szerokiego kręgu czytelniczego wikłania się w subtelności terminologiczne psychoanalizy i rozważania rodem z paneli konferencyjnych, ale przybliżenie, choćby pokrótce, filozofii kobiecego ciała Luce Irigaray w „Zakazanym ciele…” wydaje się wręcz obowiązkiem… Czyżby autorka, chętnie podkreślająca swoje wykształcenie rodem z Sorbony, pominęła w swoich studiach pisarki spod znaku écriture féminine?

Mieszanka strachu i pożądania nie mogła się dla kobiet skończyć dobrze, a siła związana z macierzyństwem stanowi zarówno o ich potędze, jak i zagrożeniu. Ducret rysuje dwie ścieżki doświadczeń kobiet i wykorzystania ich ciał do celów politycznych. Pisze o zaprzęgnięciu kobiecej płodności do planów państw narodowych, a także o specyficznej „skrytce” na honor rodziny i narodu – skrytka ta miałaby się mieścić pod spódnicą. Kobiety i ich płciowość są własnością narodu, dlatego zdrajczynie, które wiązały się z okupantami, muszą zostać naznaczone i napiętnowane jako zdrajczynie narodu (a i w szczęśliwych czasach pokoju nie jesteśmy wolni od podobnych zapędów – na rozmaitych forach internetowych pojawiają się propozycje golenia głów Polkom, które związały się z obcokrajowcami…). A skoro ciało kobiety jest specyficznym dobrem narodowym, w którym mieści się także honor całej grupy ludzi, okazuje się doskonałym terenem do przeprowadzania walk. Ducret pisze o wymierzonych w naród bośniacki gwałtach serbskich żołnierzy, o okaleczeniach kobiet Tutsi, by te nie mogły więcej rodzi wrogów Hutu, o nankińskich kobietach, którym wymierzono karę za sprzeciw Chin wobec Japonii, a także o gwałtach czerwonoarmistów, mszczących się na Niemkach za wojnę. Badanie owłosienia łonowego zamężnych Algierek pozwala ustalić żołnierzom francuskim, czy partyzanci walczący z kolonizatorem są w pobliżu wioski. Jednak kobieca cielesność może odegrać także pozytywną rolę w konfliktach zbrojnych – seksualny strajk Liberyjek zakończył wojnę domową dzięki strategii Lizystraty z komedii Arystofanesa. Podobną metodę zastosowały w 2006 roku Kolumbijki, rozbijając w ten sposób gangi narkotykowe. Ducret stara się pokazać, jak męskie obsesje związane z kobiecym ciałem odbijają się na kobietach i jaką rolę – pola lub narzędzia walki – może stanowić kobiece ciało w trakcie wojen.

Niekwestionowaną zaletą „Zakazanego ciała…” jest lekkie pióro Ducret oraz jej cięty język, niepozbawiony ironii i sarkazmu. Książka obejmuje czasy od starożytności do współczesności, stara się także nie koncentrować na perspektywie europocentrycznej, chociaż nie próbuje od niej uciekać. Stąd wynika pewna niespójność w pracy Ducret – główną perspektywą jest perspektywa europejska, później poszerzona także o Stany Zjednoczone Ameryki. Zarazem pojawiają się w książce mityczne historie z Egiptu i Sumeru, kolonialna i zdekolonializowana Afryka, Chiny oraz Indie. Narracja ta jednak nie jest spójna – na całościowe, obejmujące wszystkie kontynenty i kultury spojrzenie na pewno nie ma miejsca w jednej pracy. Oś stanowi perspektywa europejska (a zwłaszcza – francuska), odniesienia do innych kultur i czasów pojawiają się peryferyjnie, niejako na potwierdzenie wiodącej tezy Ducret: życie w kobiecym ciele, w świecie, gdzie dominuje męska perspektywa, a wraz z nią rządzą męskie lęki i obsesje, niesie kobiecie wiele cierpienia z nielicznymi przebłyskami uświadomienia sobie własnej siły i podążenia ku trudnej wolności.

Ducret uświadamia czytelnikom, że prawa kobiet nie są dane raz na zawsze – powrót tego, co wydaje się zamierzchłą przeszłością mrocznych czasów absolutnego patriarchatu, nie jest niemożliwy. Dlatego też książka Ducret ukazała się w Polsce w wyjątkowo dobrym dla niej czasie, w samym środku ponownej debaty o aborcję i prawa kobiet do własnego ciała. Naprawdę szkoda, że w całym medialnym zamieszaniu wokół tematu przeszła bez echa. Niezależnie jednak od sytuacji w Polsce oraz polskiej debaty publicznej w kwestii praw kobiet „Zakazane ciało…” Diane Ducret jest książką ciekawą, dobrze napisaną, podpartą szerokimi i wnikliwymi lekturami (choć dostrzec można przeoczenia – celowe bądź nie…), pozwalającą przyjrzeć się życiu kobiet i temu, co wyznacza jego ramy.
Diane Ducret: „Zakazane ciało. Historia męskiej obsesji”. Przeł. Anna Maria Nowak. Wydawnictwo Znak Horyzont. Kraków 2016.