ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (78) / 2007

,

SONIC YOUTH

A A A
The Destroyed Room: B- sides and Rarities. Geffen 2007.
Od momentu oficjalnego podania informacji o występie zespołu na tegorocznym Heineken Open’er Festival w Gdyni, na muzycznych forach w Internecie rozgorzały dyskusje i zażarte boje na temat twórczości nowojorczyków. Jedni odżegnują zespół od czci i wiary, inni natomiast piszą na ich cześć hymny pochwalne. Nie trudno o tak zróżnicowane podejście do tego, co robi Sonic Youth. Istnieje nieprzerwanie od 27 lat i w tym też czasie dał się poznać jako grupa wielowymiarowa, nie poddająca się jednej konwencji. Jej muzycy są otwarci na wpływy, otwarci na dźwięki, przetwarzając je później na swój, niebanalny sposób. Tak naprawdę na tę grupę można spojrzeć z czterech perspektyw. Sonic Youth nagrywający dla Geffena, Sonic Youth nagrywający dla Sonic Youth Records, solowe płyty członków zespołu, płyty, na których członkowie Sonic Youth kolaborują z innymi wykonawcami. Awangarda, free jazz, psychodelia, noise, rock, muzyka filmowa, elektronika, hip- hop, mariaż z artystami nie-muzykami. Przekraczanie barier, łamanie schematów, elitarność, ale z drugiej strony również urzekające melodie.

„Destroyed Room” to ostatnia płyta dla wytwórni Geffen. Zawiera utwory, które nie weszły na poprzednie płyty zespołu. Choć słowo „odrzuty” ma zabarwienie pejoratywne, to w tym przypadku zmienia ono całkowicie swoje negatywne znaczenie. Dostajemy pełnokrwiste, pełnowymiarowe utwory, gdzie doskonale wyważony jest hałas i spokój, „źle” nastrojone gitary i płynące melodie, a o perełkach, czyli Sonic Youth gra country („Razor Blade”) czy ponad 25 minutowej wersji „The Diamond Sea”, nie wspomnę. Zespół improwizuje, jamuje, narkotyzuje i jak zwykle nie schodzi poniżej wysokiego poziomu.

Ciekawi fakt, czy po letnim występie Sonic Youth w Gdyni zmieni się w Polsce podejście do tej grupy. Czy poszerzy się krąg jej polskich fanów i czy jeszcze kiedykolwiek zostanie do nas zaproszona. W związku z koncertem nawet konserwatywny „Teraz Rock” po ponad 15 latach istnienia zrobił o nich pierwszą wkładkę! Sukces, czy też przerażający dowód na rządy muzycznego betonu? Pierwszy krok został zrobiony. Oby nie był ostatnim.