ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (327-328) / 2017

Sonia Nowacka,

WZIĄĆ ŻART NA POWAŻNIE I IŚĆ Z NIM NA WOJNĘ (NATALIA MALEK: 'KORD')

A A A
1

Po wydanych w Staromiejskim Domu Literatury w 2010 roku ,,Pracowitych popołudniach” i ,,Szabrze” (2014), „Kord” – trzecia książka warszawskiej poetki Natalii Malek – ukazał się nakładem wydawnictwa WBPiCAK. I chyba ta zmiana wydawnictwa jest największą, jaka dokonała się w poezji Malek od jej ostatniego tomu. Ponownie otrzymujemy książkę, w której sfera wizualna i warstwa tekstowa uzupełniają się wzajemnie, z tą różnicą, że w „Kordzie” wiersze łączą się z fotografiami, nie zaś – jak to było w przypadku poprzedniej książki – grafiką.

„Szaber” został stworzony we współpracy z Joanną Grochocką, autorką ilustracji estetycznie przywodzących na myśl malarskie tradycje surrealizmu czy wyobraźnię francuskiego Nowego Realizmu (tomik otwiera ilustracja palca zachodząca na stronę, kojarzącego się chociażby z ,,Kciukiem” Cesara Baldacciniego), co wpływało nie tylko na atmosferę, w której osadzone zostały wiersze, ale także na sieć przewidzianych przez autorkę intertekstów (rysunki Terry’ego Gilliama) i odniesień kulturowych, w których automatycznie się odnajdywały.

Najnowsza książka Malek uzupełniona została fotografiami Anny Grzelewskiej, w tym dwiema znanymi już z docenionego cyklu „Julia Wannabe”, opowiadającego o trudach dorastania jej córki. ,,Kord” składa się zatem z dwudziestu dziewięciu wierszy i siedmiu zdjęć, które należy traktować jako utwory funkcjonujące na równych prawach; tekst i obraz działają na symultanicznej zasadzie wewnątrz przestrzeni wiersza i fotografii. Książka Malek na tle innych tomików z serii Biblioteki Poezji Współczesnej wyróżnia się przede wszystkim pod względem typograficznym; dla wydźwięku książki niebagatelne znaczenie ma font, interlinia, strony wakatowe i odpowiednia ilość światła ponad wierszami.

Fotografie Grzelewskiej znacznie różnią się jednak od ilustracji Grochockiej i w odmienny sposób organizują książkę Malek. Wciąż zauważalna jest słabość poetki do motywów groteskowych, ale w przypadku ,,Kordu” jest to groteska już nie surrealistyczna, ale kampowa; fotografie ukazują zaś przetarty kredens, plastikowy worek, powyżej – butelki po winie, pożółkłą kuchenkę mikrofalową, dwa balony z helem unoszące się pod sufit, zmiotkę i szufelkę.

„Kord” od „Szabru” różni również ascetyczna przejrzystość typograficzna, tworząca unikalną przestrzeń wokół wierszy, co Malek uzasadnienia już we frazie otwierającej książkę:

(Ziarno minimalizmu kiełkowało w Matyldzie.

Spacerowała.

Poważne sprawy zajmowały ją

nie mniej niż trywialne.

Ziarno minimalizmu kiełkuje, funkcjonując na zasadzie przeciwieństwa entropii, poważne i trywialne sprawy są tak samo ważne, dlatego żadna z nich nie istnieje (jeżeli przyjąć, że ważne sprawy to te, które zajmują bardziej). Zresztą opis, którym pomiot liryczny charakteryzuje postać w wierszu, potraktować można właściwie jako wypowiedź programową: dla ,,Kordu” znamienne jest bowiem równoległe skupienie na sprawach ważkich i błahych co determinuje styl wypowiedzi – pełen kontrastów i przejaskrawień.

A zatem – typograficzne zamierzamy w stronę minimalizmu. Wiersze nienachalnie umieszczone zostały u dołu stron, zaś fotografie otoczone czystą, białą bordiurą. Dzieje się jednak wewnątrz tekstów i zdjęć – fotografie Grzelewskiej opowiadają o chaosie zawartym w złudzeniu codziennego porządku. W większości odbiorca ma do czynienia z martwą naturą konstruowaną z przedmiotów pozostawionych w sytuacji zastanej (przechylona rura od odkurzacza, niebieski parasol, zniszczona szafa odsłaniająca kawałek malarskiego aktu czy roślina w brudnej, plastikowej doniczce). Wszystko tworzy wrażenie chaosu, który z jednej strony budzi zdziwienie, z drugiej przypomina przedmioty dobrze znane, lecz wytrącone z oczywistego dla nich kontekstu. Grzelewska ukazuje fakturę i fałdowanie zdartej piaskowej farby, spod której wyłania się błękitna zniszczona ściana. Motywem przewodnim fotografii jest – w pewnym sensie – niszczenie przedmiotów, a także upływ czasu związany z dorastaniem. Za każdym razem mamy jednak do czynienia z pewną transgresją, przekroczeniem dotychczasowego porządku stanowiącego strefę komfortu.

2

Gilles Deleuze we wstępie do ,,Krytyki i kliniki” pisze o nie-językowym widzeniu i nie-językowym słyszeniu* jako aspektach nierozerwalnie towarzyszących aktowi pisania. Malek niejako obchodzi problem, łącząc strukturę wizualną z tekstową, starając się – za pomocą książki-hybrydy stworzonej z równoległych/wzajemnie się uzupełniających narracji – wygenerować kolejną ścieżkę interpretacyjną.

Teksty i zdjęcia w najnowszym tomiku Malek funkcjonują na zasadzie jukstapozycji. Książka bowiem, choć wydana jest w serii Biblioteki Poezji Współczesnej poznańskiego wydawnictwa, została uwolniona od modelowych rozwiązań typograficznych. Właśnie ten aspekt pozwala rozpatrywać tomik Malek w kategoriach właściwych raczej nurtowi poezji konkretnej, w której treść ściśle podlega formie, a forma treści. Wiersz staje się autonomiczny, w takim sensie, w jakim autoteliczność poezji rozumiemy jako działanie poza rzeczywistością i poza językiem, które – choć stwarza wrażenie nieustannego odnoszenia się do rzeczywistości – w gruncie rzeczy tworzy przestrzeń autoteliczną, wymykającą się prawom porządku gramatyki, syntaktyki czy imitacji. Samo usytuowanie wierszy (u dołu strony) umiejscawia tekst jako obiekt zmarginalizowany – przestrzeń wokół wierszy nabiera znaczenia kolejnej linii narracyjnej, nakreślającej nowe przestrzenie semantyczne.

Narracja wierszy często prowadzona jest z perspektywy pierwszoosobowej w czasie przeszłym niedokonanym, przez co można odnieść wrażenie, że wiele z tych treści nie zostało dopowiedzianych, a sama podmiotka tekstów wydaje się niepewna tego, co się wydarzyło lub próbowała wyprzeć ze świadomości traumatyczne zdarzenia z okresu dojrzewania lub niemiłe doświadczenia z mężczyznami pełniącymi funkcję nadrzędną w społeczeństwie (lekarz, nauczyciel), na kontakt z którymi była skazana. Istotną rolę w tekstach pełnią również przerywające narrację lub zmieniające jej tok zdania oznajmujące, które albo brzmią jak truizm, albo stylizowane są na aforyzm („Muzyka to typ prośby” w „Ziarnie”; „Zmieniły świat: pszczoły, dystychy, talerze” w „Bardzie i bardaku”; „To takie ryzyko, dorastać przy kimś, / kto od początku uważa się za czerwony balonik” w „Magii i medycynie” czy „jestem wolna jak żararaka” w wierszu „Co zrobić, gdy milczy liberalna inteligencja?”).

Obrazy i wiersze łączą pojawiające się rekwizyty, których rola świadczy o współzależności obu tych płaszczyzn. Choć linia narracyjna książki umiejscowiona jest ponad fotografiami i wierszami, można odnaleźć kilka punktów stycznych, np. obecność mikrofalówki (,,miasto strzela w górę jak popcorn”) czy balonów ocierających się o sufit. Malek w całej książce w podobny sposób wykorzystuje rekwizyty pojawiające się na fotografiach Grzelewskiej, nadając im nowe znaczenia lub próbując odnaleźć ich historię w swoich tekstach; same fotografie zaś treścią własną dodają istotne wątki do treści wierszy. Takimi rekwizytami stają się np. balon, kubek kawy, popcorn, roślina, również fotografia będąca ironicznym komentarzem do estetyki dewocjonalnej; w wiersze Malek także ironicznie wplata konteksty religijne, wspominając o Wielkanocy czy apokalipsie.

Jak sama tłumaczy w komentarzu odautorskim do wiersza ,,Pan Mięsień i Stawki” – w tekstach występują wątki biograficzne, co nieraz pozwala utożsamiać podmiot wierszy z autorką; topografia Warszawy (miejsca dokładne, takie jak Basen na ul. Inflanckiej, szkoła filmowa, Wydział Psychologii zlokalizowany na warszawskim Muranowie); zabiegi w pewnym stopniu – choć niewielkim – lingwistyczne (przechwytywanie kalek z języka angielskiego czy pewne zabiegi składniowe).

Dominują przede wszystkim wątki feministyczne (np. ,,Poooooh!”, ,,Nowa żona papiernika” czy ,,Negocjacje lubią ciszę”), kwestie seksualności czy różnic płciowych uwarunkowanych kulturowo, obowiązującego społecznego tabu (w których to kwestiach również głos zabiera Grzelewska fotografując nagą nastolatkę, co przywodzi na myśl zdjęcie Nicka Uta „Napalm Girl”). Takie połączenie naiwności i lekkości przekazu (zupełnie różne dramaty nastolatek, z jednej strony problem tożsamościowy, z drugiej strony obraz wojny i terroru) połączone są z zaangażowaniem ukazywanym w formie prowokacji, z jaką podchodzi do kwestii politycznych, nakreśla również współczesne emocjonalne podejście do spraw związanych z polityką i demaskuje powierzchowność poglądów.

Poprzez karnawalizację rzeczywistości, która często ma odbicie w pojawiających się wzmiankach o rooftop party, „balu na balkonie”, ozdobach imprezowych czy rekwizytach, jak np. wspomnianych wcześniej balonach, zdarzeniach dziejących się najczęściej latem, w słoneczne dni, próbuje ukazać rys nie tylko młodego pokolenia dzisiaj, ale szereg uniwersalnych problemów związanych z dorastaniem i szczególnym stosunkiem do seksualności rozumianej jako przekraczanie granic podstawowych relacji międzyludzkich. Ten obraz słonecznej Warszawy, kontekst imprezy czy pojawiająca się w rozmowach bohaterów lekkość podejmowania tematów niewygodnych, kwestii politycznych stają się komentarzem do wypaczonego przez media obrazu beztroskiego młodego pokolenia bananowców.

Naczelnym środkiem stylistycznym ,,Kordu” jest elipsa. Powodowana tym środkiem stylistycznym, anakolutyczna fraza pozwala skondensować treść na tyle, aby nie utracić pożądanych znaczeń, lecz równocześnie utrzymać książkę w ramach estetyki minimalizmu, którą Malek buduje raczej na zasadzie kontrastu pomiędzy obszernym światłem a ciasną przestrzenią tekstu. ,,Kord” cechuje również lakoniczność wypowiedzi, fragmentaryczność, momentami sloganowość wersów. Rozmaite redukcje składniowe występują najczęściej podczas opisów czynności czy zlokalizowaniu miejsca akcji wierszy, wówczas poetka często posługuje się równoważnikami zdań, pełniącymi funkcję analogiczną do montażu twardego.

Tom miejscami jest nierówny w kwestii doboru środków poetyckich – ciekawe skojarzenia fonetyczne są wypierane przez przychylność nader rytmicznym frazom. Jest to jednak w jakiś sposób zrozumiałe. Autorka wyraźnie unika zawiłego, sensualistycznego pisarstwa, uchylając się – manifestacyjnie – od klasycznego rozumienia l’ecriture feminine; w wierszu ,,Szczypanki:

Ty nie lubisz koronkowego stylu piszących kobiet.

A ja odkryłam niedawno: Na duże okazje chętnie wybieram szczypanki.

Nie bez powodu tomik nosi tytuł ,,Kord” oznaczający z jednej strony krótką broń boczną, z drugiej: grubą, prążkowaną tkaninę (sztruks). Obydwa znaczenia budują w kontekście budowy tomiku i samych wierszy sieci odniesień, z czego aluzja do grubej tkaniny jest dość wyrazistym i przekornym komentarzem w stronę idei pisarstwa kobiecego, opartego na sensualnym ,,tkaniu” tekstu literackiego. Autorka dokonuje autodefinicji stylu poetyckiego, zdając sobie sprawę, jak postrzegana jest kobieta pisząca i funkcjonująca w obiegu literackim.

Malek nie chce pozostać bierną, zdaje sobie też jednak sprawę z niemożliwości efektywnej walki ze względu na komiczność patosu i śmieszność poważnych gestów, próbuje więc posłużyć się zabiegiem estetycznym, który odzyskuje tandetę, kicz, z powrotem przywracając dane obiekty do łask. Estetyką tą rzecz jasna jest kamp, który nie jest obcy zarówno Malek jak i Grzelewskiej; tylko poprzez założenia tej estetyki przywrócić można wartości, które zostały wyparte przez ironię. Malek odwraca również dość naiwny paradygmat poety, któremu kobiety wdzięczne są za jego wspaniałą twórczość. Dlatego też wierszu ,,Negocjacje lubią ciszę” pisze:

Napisałam ci dwa wersy, nie umiałam nic innego.

Zrobiłeś mi palcówkę, dziękuję.

Balansowanie na krawędzi ironii i absolutnej powagi pozwala Malek na bardziej prowokacyjne poruszanie zagadnień związanych z kulturową rolą kobiety w społeczeństwie, którą stara się usytuować w różnych układach – opozycyjnym wobec mężczyzny czy przejmującym jego rolę. Nieustanne zawieszenie pomiędzy powagą i szyderstwem, obrazem i wierszem sprawiają, że ,,Kord” to książka, która ponownie otwiera pytanie o tworzenie autonomicznej przestrzeni wiersza i sposoby wytwarzania w nim treści.



*,,[…] problemu pisania nie można oddzielić od problemu widzenia i słyszenia: gdy inny język powstaje w języku, to w istocie cała mowa zmierza do granicy ,,asyntaktycznej”, ,,agramatycznej” bądź komunikuje się z własnym zewnętrzem. Granica nie znajduje się na zewnątrz mowy, jest jej zewnętrzem: zrobiona jest z nie-językowego widzenia i nie-językowego słyszenia, które ona sama umożliwia”. G. Deleuze: „Krytyka i klinika”. Przeł. B. Banasiak, P. Pieniążek. Łódź, 2016, s. 3.
Natalia Malek: „Kord”. WBPiCAK. Poznań 2017.