STARY HULK I NADAL MOŻE (HULK: KONIEC I INNE OPOWIEŚCI)
A
A
A
Peter David w latach 1987-1999 dokonał największej rewolucji w świecie komiksowego Hulka od czasu jego debiutu w latach 60. – postanowił do wybuchowej akcji i wszechobecnej rozwałki dodać konkretną psychologizację zielonego olbrzyma. Olbrzyma, który podczas imponujących dwunastu lat pracy amerykańskiego scenarzysty zdążył zamienić się w brutalnego gangstera w Las Vegas czy zyskał na jakiś czas inteligencję Bruce’a Bannera. Z tego ostatniego okresu pochodzi pierwsza historia zawarta w tomie opublikowanym niedawno przez wydawnictwo Egmont. „Czas przyszły niedoskonały” oryginalnie ukazał się na początku lat 90. w formie dwunumerowej miniserii, w której „współczesny” Hulk został przeniesiony do futurystycznej dystopii, gdzie twardą ręką rządził… sam Hulk – jeszcze potężniejszy, podstarzały i znany jako Maestro. Nie jest to wybitnie skomplikowana historia, a sednem opowieści stała się (w sporym stopniu fizyczna) konfrontacja dwóch wielkoludów.
Niemniej David przemyca tutaj sporo ciekawych pomysłów – dość powiedzieć, że natchnione monologi charyzmatycznego tyrana w pewnym momencie sprawiają, że „nasz” Hulk zaczyna się zastanawiać, czy nie podążyć drogą obraną przez przeciwnika. Sporo miejsca zajmuje tutaj oczywiście znakomicie rozrysowana przez George’a Péreza bitwa potworów (ogólnie poziom szczegółowości jego rysunków to coś, co na pewno warto zobaczyć na własne oczy), ale dzięki całkiem zgrabnym dialogom, dobremu tempu i niewielkiej liczbie stron całość nie nudzi – szczególnie że zakończenie jest naprawdę znakomite. Męczy jedynie samo wprowadzenie, gdzie pojawiają się ściany tekstu i niezbyt interesujące postacie oraz futurobełkot – w rodzimej wersji jeszcze bardziej irytujący niż w oryginale. Ogólnie to naprawdę przyjemny komiks, który nie jest kamieniem milowym gatunku, ale też nie powoduje czkawki i zapewnia przyzwoitą zabawę. Szczególnie że starcie Pana Hyde’a z Panem Jeszcze Bardziej Hyde’em całkiem ładnie łączy się (na poziomie dekonstrukcji postaci) z kolejną historią, również napisaną przez Petera Davida.
„Koniec”, jak sama nazwa wskazuje, przedstawia ostatnią historię z Hulkiem. Jej akcja rozgrywa się na Ziemi spustoszonej przez ataki nuklearne, gdzie stetryczały Bruce Banner jest jedyną żyjącą osobą – samotny do granic nie może się jednak nawet zabić, ponieważ drzemiący w nim potwór (poprzez przemianę) zawsze ratuje mu życie. Potwór nienawidzi osoby dzielącej z nim ciało, chce przeżyć za wszelką cenę, zostać najsilniejszą istotą na planecie – zagubiony, atakowany przez krwiożercze zmutowane robactwo, staje się coraz większą maszyną do przeżywania, pomimo faktu, że Banner jest bliski śmierci ze względu na swój zaawansowany wiek. Śledzenie tej mentalnej walki naprawdę wciąga, zwłaszcza że David podsumowuje tym projektem całe swoje poprzednie dokonania z psychologicznymi rozgrywkami. Problem w tym, że komiks jest adaptacją opowiadania i chwilami wyraźnie czuć, że kilka słowotoków zapewne lepiej sprawdzało się w literackim pierwowzorze. Ale, podobnie jak w przypadku pierwszego komiksu, całość zostaje zgrabnie podsumowana, zanim czytelnik zacznie ziewać.
Szkoda tylko, że zamiast zmniejszyć cenę tomu i zamknąć całość na tych dwóch historiach, do zbioru „wciśnięto” jeszcze stosunkowo świeżą miniserię „Marvel Knights – Hulk”, która jest oderwana od tematyki poprzednich opowieści i tak naprawdę trafiła tutaj jedynie z powodu rysunków Piotra Kowalskiego, skądinąd niewybijających się niczym szczególnym. To po prostu taśmowa produkcja, a scenarzysta Joe Keatinge nawet nie próbuje w jakikolwiek sposób zaskoczyć czytelnika – panuje tutaj spory chaos, bohaterowie są zupełnie pozbawieni ikry, całość natomiast wyparowuje z głowy już chwilę po zakończeniu lektury.
„Hulk: Koniec i inne opowieści” o dosyć nierówny oraz niezbyt przemyślany pod względem zawartości zbiór, który jednak warto znać ze względu na solidne dokonania Petera Davida. Scenarzysta umiejętnie „wbił się” w umysł zielonego olbrzyma i zaciągnął go na nieprzewidywalne tereny, zaś Maestro stał się na tyle kompetentnym oraz złożonym złoczyńcą, że Marvel do dzisiaj regularnie do niego wraca. Nie jest to zakup „na już”, ale jeśli lubicie Hulka, warto się nad tą kwestią zastanowić.
Niemniej David przemyca tutaj sporo ciekawych pomysłów – dość powiedzieć, że natchnione monologi charyzmatycznego tyrana w pewnym momencie sprawiają, że „nasz” Hulk zaczyna się zastanawiać, czy nie podążyć drogą obraną przez przeciwnika. Sporo miejsca zajmuje tutaj oczywiście znakomicie rozrysowana przez George’a Péreza bitwa potworów (ogólnie poziom szczegółowości jego rysunków to coś, co na pewno warto zobaczyć na własne oczy), ale dzięki całkiem zgrabnym dialogom, dobremu tempu i niewielkiej liczbie stron całość nie nudzi – szczególnie że zakończenie jest naprawdę znakomite. Męczy jedynie samo wprowadzenie, gdzie pojawiają się ściany tekstu i niezbyt interesujące postacie oraz futurobełkot – w rodzimej wersji jeszcze bardziej irytujący niż w oryginale. Ogólnie to naprawdę przyjemny komiks, który nie jest kamieniem milowym gatunku, ale też nie powoduje czkawki i zapewnia przyzwoitą zabawę. Szczególnie że starcie Pana Hyde’a z Panem Jeszcze Bardziej Hyde’em całkiem ładnie łączy się (na poziomie dekonstrukcji postaci) z kolejną historią, również napisaną przez Petera Davida.
„Koniec”, jak sama nazwa wskazuje, przedstawia ostatnią historię z Hulkiem. Jej akcja rozgrywa się na Ziemi spustoszonej przez ataki nuklearne, gdzie stetryczały Bruce Banner jest jedyną żyjącą osobą – samotny do granic nie może się jednak nawet zabić, ponieważ drzemiący w nim potwór (poprzez przemianę) zawsze ratuje mu życie. Potwór nienawidzi osoby dzielącej z nim ciało, chce przeżyć za wszelką cenę, zostać najsilniejszą istotą na planecie – zagubiony, atakowany przez krwiożercze zmutowane robactwo, staje się coraz większą maszyną do przeżywania, pomimo faktu, że Banner jest bliski śmierci ze względu na swój zaawansowany wiek. Śledzenie tej mentalnej walki naprawdę wciąga, zwłaszcza że David podsumowuje tym projektem całe swoje poprzednie dokonania z psychologicznymi rozgrywkami. Problem w tym, że komiks jest adaptacją opowiadania i chwilami wyraźnie czuć, że kilka słowotoków zapewne lepiej sprawdzało się w literackim pierwowzorze. Ale, podobnie jak w przypadku pierwszego komiksu, całość zostaje zgrabnie podsumowana, zanim czytelnik zacznie ziewać.
Szkoda tylko, że zamiast zmniejszyć cenę tomu i zamknąć całość na tych dwóch historiach, do zbioru „wciśnięto” jeszcze stosunkowo świeżą miniserię „Marvel Knights – Hulk”, która jest oderwana od tematyki poprzednich opowieści i tak naprawdę trafiła tutaj jedynie z powodu rysunków Piotra Kowalskiego, skądinąd niewybijających się niczym szczególnym. To po prostu taśmowa produkcja, a scenarzysta Joe Keatinge nawet nie próbuje w jakikolwiek sposób zaskoczyć czytelnika – panuje tutaj spory chaos, bohaterowie są zupełnie pozbawieni ikry, całość natomiast wyparowuje z głowy już chwilę po zakończeniu lektury.
„Hulk: Koniec i inne opowieści” o dosyć nierówny oraz niezbyt przemyślany pod względem zawartości zbiór, który jednak warto znać ze względu na solidne dokonania Petera Davida. Scenarzysta umiejętnie „wbił się” w umysł zielonego olbrzyma i zaciągnął go na nieprzewidywalne tereny, zaś Maestro stał się na tyle kompetentnym oraz złożonym złoczyńcą, że Marvel do dzisiaj regularnie do niego wraca. Nie jest to zakup „na już”, ale jeśli lubicie Hulka, warto się nad tą kwestią zastanowić.
Peter David, George Pérez i inni: „Hulk: Koniec i inne opowieści” („Incredible Hulk: The End”). Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |