ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (337) / 2018

Anna Katarzyna Dycha,

DZIEWCZYNA Z RZEKĄ W TLE. WIELKI POWRÓT ANITY LIPNICKIEJ

A A A
Anita Lipnicka przyznała, że praca nad tym albumem sprawiła jej wiele przyjemności. Artystce udało się uchwycić różnorodne stany ducha i przepływy emocji między muzykami. Dzięki temu płyta jest zróżnicowana dynamicznie – poczucie humoru i dystans splatają się tu z zadumą.

Nowe wydawnictwo zwiastował wydany jeszcze w zeszłym roku „Ptasiek” – przepiękny utwór, z którym związana jest poruszająca historia. Nad piosenką Lipnicka pracowała wspólnie z Nickiem Talbotem. Jednak brytyjski artysta nagle zmarł. Artystka poczuła, że jest mu winna tę piosenkę. Grała ją na koncertach, dopisała też do niej własne słowa. „Czy pamiętasz jeszcze mnie/ dziewczynę z rzeką w tle?/ Nad nami kaskady gwiazd/ Mówiłeś: Trzeba żyć nieustannie goniąc sny/ W twoich oczach nie było dna/ Gdziekolwiek jesteś dziś/ Twoja iskra się we mnie tli/ Będę niosła ją dalej w świat/ Za to co mam w sobie, dziękuję tobie!” – śpiewa. Ten utwór to rodzaj hołdu złożonego osobie naiwnie wierzącej w ideały, w bezgraniczne dobro, które potrafi rozpalić w nas iskrę. Oby każdy takiego „Ptaśka” kiedyś spotkał.

Kolejny singiel to „Z miasta” - świetna wizytówka tego albumu. Klimat i chórki wręcz wyjęte z twórczości młodego artysty tworzącego pod pseudonimem Fismoll, który specjalizuje się w nastrojowych brzmieniach. W tekście przewija się wątek wyjechania z miasta, do lasu, na łąkę, nad rzekę. W zasadzie ten temat unosi się nad całym albumem – najwyraźniej powraca w „Chcę tu zostać”, obecny jest także w „Lot anioła”. To marzenie o wyciszeniu, spowolnieniu, złapaniu oddechu i odcięciu się od goniącego za byle czym świata. Niby nic oryginalnego, ale Lipnicka wyśpiewuje je wyjątkowo przekonująco. Nic dziwnego – materiał powstał podczas spontanicznych wyjazdów z grupą The Hats nad jezioro w Górach Sowich.

Ostatnim singlem jest „Raj”, który reprezentuje „zadymiarską” część płyty. Kolejne wersy Anita wyśpiewuje powoli, jakby się skradała. Jest uwodzicielska i tajemnicza. Utwór ma rasowy, retro charakter.

Na płycie jest również kilka udanych nagrań z innymi artystami. Pierwsze to ballada wykonana wspólnie z dawno niesłyszanym Tomaszem Makowieckim „Jak Bonnie i Clyde”. Ładne harmonie, spokojny, jakby zaśpiewany od niechcenia wokal, romantyczne smyki – czego chcieć więcej? Drugi to anglojęzyczne „Back to the sea” wykonane z Fismollem. I wreszcie „Tęczowa” – piosenka, w której towarzyszą Lipnickiej Julia Pietrucha i Ralph Kaminski. Ta pierwsza koi swoim głosem, ten drugi – porywa falsetem.

Anita uderza też w balladowy ton swoim wokalem (m.in. „Let it rest”). W mocniejszym, rockowym klimacie utrzymane są utwory „Big city” (gdzie zachęca swój zespół: „C’mon boys”) i „Diamond of your heart”. W knajpiany nastrój wprowadza natomiast finałowe „Whisky song”.

Tytuł płyty – „Miód i dym” - oddaje jej zawartość – jest tu wiele słodkich jak miód dźwięków, ale też dużo mocniejszych fragmentów, które z pewnością sprawdzą się na koncertach. Anita Lipnicka stworzyła tę muzykę wraz z zespołem The Hats, który od kilku lat towarzyszy artystce na scenie. Powstała eklektyczna wartość, w której słychać wiele fascynacji – od amerykańskiego folku, przez country i bluesa, kończąc na melodyjnym popie. Pasują tu dźwięki banja, soczystych gitar, pianina i smyków. Okazuje się, że Lipnicka znakomicie czuje się w takich nieoczywistych, trudnych do szufladkowania klimatach. Udowadnia, że nie lubi podążać za modami. Woli wsłuchać się w siebie, nie tracąc przy tym dystansu. Efekt jest wyśmienity.
Anita Lipnicka & The Hats: "Miód i dym" [Warner Music Poland, 2017].