ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lipca 14 (350) / 2018

Katarzyna Szkaradnik,

RESZTY NAM TRZEBA (TADEUSZ SŁAWEK: 'NIE BEZ RESZTY')

A A A
Podejmując w swojej nowej książce problematykę „reszty”, Tadeusz Sławek upomina się o to, co nieoswojone, ignorowane, a wręcz wyparte zarówno z życia społeczno-politycznego, jak i z mentalności jednostek. Taka tematyka nie stanowi novum w twórczości katowickiego komparatysty, przeciwnie – snuje się czerwoną nicią przez jego teksty, czego dowodzą nawet tytuły autorskich tomów, zwłaszcza „NICowanie świata”, „Między literami”, „U-bywać”, „Ujmować”, „U-chodzić”, „Sfera szarości” czy „Żaglowiec, czyli Przeciw swojskości”. Już na pierwszy rzut oka zgodnie kierują one ku czemuś nieokreślonemu i niepokojącemu, (nie)obecnemu zarazem wszędzie i nigdzie, blisko i daleko, przypominającemu Derridiański suplement – tyleż naddatek, co nieodzowne uzupełnienie. Odpowiada temu polisemia słowa „ujmować” (‘odejmować’ i ‘prezentować w pewien sposób’), „reszta” bowiem z jednej strony jest usuwana z pola widzenia, z drugiej natomiast sama widzenie umożliwia.

Namysł krążący wokół niej krąży więc wokół tego, co amorficzne, marginalne, pograniczne, co kwestionuje zadomowienie i oponuje przeciw arogancji płynącej z poczucia bycia, wedle formuły Kartezjusza (1981: 72), „panami i posiadaczami” natury. Namysł „krąży”, nie zaś „poddaje” sobie coś, gdyż omawiany esej można uznać za praktykowanie „u-chodzenia”, w którym „niechybnie znajduję się ciągle obok tematu, przeczuwam w nim pewną istotną »resztę«, której nie ogarniam. »Kroczenie« jest zawsze »na temat«, (…) u-chodzenie nigdy nie daje się stematyzować” (Sławek 2015: 13). „Reszty” nie sposób uczynić „przedmiotem” namysłu, bo niejako z definicji znajduje się w kontrze do urzeczowiających klasyfikacji, z którymi idą w parze autorytaryzm i wykluczenie. Jej domeną pozostaje niejednoznaczność, dlatego autor owej „monografii” dokonuje raczej serii przybliżeń, podsuwając pewne figury czy synonimy „reszty”, w rodzaju daru, wolności, losu, widma, dziecka, obietnicy, nagości, pustki, błędu, migracji, bezmiaru, neutrum, czuwania, portu, ciepła, trzęsienia ziemi, trzeciego stanu, wieszczby, zwierzęcia, wiru, jąkania się, płochliwości czy też Dionizosa; zresztą sporo inspiracji dostarczają literaturoznawcy mity zawarte w „Przemianach” Owidiusza.

Paradoksalna natura zgłębianego fenomenu sprawia, że uzasadnione są w odniesieniu do niego antytetyczne metafory – pustyni i powodzi, krzyku i milczenia bądź szeptu, lśnienia i ciemności, spoczynku i ruchu etc. Charakteryzowana przez Sławka „reszta” jawi się jako zarówno to, co w nas człowiecze par excellence, jak i to, co boskie lub zwierzęce, zarówno znamię indywiduum, jak i azyl pluralizmu, zarówno źródło lęku, jak i wsparcie. Okazuje się przeto bóstwem o wielu imionach – i taka metafora również nie jest bezpodstawna, skoro w rozważaniach autora „Maszyny do pisania” wyraźnie brzmią akcenty postsekularne; wśród tropów naprowadzających na „resztę” znajdziemy wiarę, modlitwę, „bojaźń bożą”, a nawet „pustynię, na której działa Duch Święty” (s. 149).

Owo nieogarnione bogactwo obrazów to pierwszy z powodów, dla których pojęcie „monografia” powyżej ujęłam w cudzysłów. Drugim byłyby sygnalizowane już ślady „reszty” we wcześniejszych tekstach eksrektora Uniwersytetu Śląskiego. Nieco przekornie zatem przytoczę kilka wybranych na chybił trafił, acz reprezentatywnych urywków, które równie dobrze można by napotkać w najnowszym tomie. „Metamorfoza jest więc odkryciem Drugiego, Obcego stanowiącego część mnie, w metamorfozie bowiem jesteśmy od samego początku świadomi, iż przedmiot jest w zasadzie czymś innym, że – być może – »wydaje się« raczej niż »jest«” (Sławek 2001: 34). „To ja, Czytelniku, nawias, brat Marginesu, który dyktuje Prawo Koniecznej Możliwości. Możliwość ta jest konieczna, ponieważ nie można nie pisać na marginesie ((…) [który] nie dąży do (…) budowania dialektycznych opozycji (…)). A ty sam, Czytelniku, czym jesteś, jak nie nawiasem (…)? Taki cios dla Twej miłości własnej, która utwierdza Cię w przekonaniu, że jesteś postacią centralną (…)” (tenże 1988: 204). „Nie wystarczy żyć w naturalnym środowisku, potrzebne jest takie w nim bytowanie, które będzie bytowaniem uwrażliwiającym na to-co-przychodzi. Nie spełnia tego warunku myślenie oddane bez reszty refleksji naukowej (…)” (tenże 2009: 72). „Rzeka jest tym, co unosząc nas z miejsca domowego, sprawia, że miejsce to nie krzepnie w swej odrębności, odcinając się brutalnie granicami od innych miejsc, lecz staje się nieszczelne i w tej właśnie nieszczelności poszukuje swego powołania” (tenże 2013: 120). „W sztuce teatralnej dramaturg każe tak myślącemu [„w kryjówce” – K.Sz.] stanąć na peryferiach, (…) »na stronie«, nie »tu i teraz«, lecz »tam i później«. (…) Stając na brzegu sceny, wymykam się owemu objęciu [przez obecną sytuację – K.Sz.], przemawiam skądinąd i w imię jakiegoś »więcej«, niż to, co nas otacza” (tenże 2012: 134). W prostej linii „Nie bez reszty” zdaje się kontynuacją medytacyjnych wywodów poświęconych „u-chodzeniu”, o którym pisałam w „artPAPIERZE”, że „przeobraża stosunek człowieka do własnych granic i do Innego, choćby rozumienie pojęcia gościnności, rzutuje też na podejście do przyrody oraz do przedmiotów (…), pozwala dojrzeć wspólnotę ludzkiego i nie-ludzkiego”.

Wyimki te bynajmniej nie świadczą o wtórności „Nie bez reszty”, ale o niestrudzonym przemyśliwaniu przez autora kwestii, które go nie tyle naukowo, ile osobiście dojmująco nurtują. W dodatku drąży je z właściwą sobie pasją, a zarazem swobodną erudycją, śledząc i odkrywczo interpretując manifestacje „reszty” u rozmaitych filozofów i literatów, m.in. Kierkegaarda, Rilkego, Kafki, Marquarda, Arendt, e.e. cummingsa, Weil, Marksa, Wallace’a Stevensa, Conrada, Blake’a czy Leopardiego, z których większość zalicza się do grona jego stałych partnerów dialogu. Patronów interesującego nas eseju należałoby jednak upatrywać w Szekspirze (bohaterze dawniejszego tomu Sławka i twórcy bodaj najsłynniejszej sentencji dotyczącej „reszty”), Derridzie (tytułowe pojęcie cechuje pokrewieństwo z chorą, „różnią” i samą dekonstrukcją), Nietzschem (kojarzącym się choćby przy stwierdzeniu, że „»Reszta« pozostaje w służbie życia, podważając jego ustalone, zwyczajowe formy” [s. 106]), a przede wszystkim w Montaigne’u, nie tylko jako myślicielu.

Otóż w rozważaniach uporczywie powraca wzmianka Ericha Auerbacha o autorze „Prób”, który jedynie „wypożyczał się” do funkcji mera i członka trybunału. Sformułowanie to traktuje Sławek jako punkt wyjścia przestrogi przed całkowitym utożsamianiem się ze sprawowanym urzędem bądź profesją, przy czym – i tu równocześnie dochodzą do głosu pierwiastek indywidualny piszącego oraz posłannictwo „reszty” – wyjątkowy nacisk kładzie na role naukowca i polityka. Po pierwsze więc, wzgląd na ową „resztę”, zamiast zasklepiania się w danej dziedzinie i hołdowania wąskiej racjonalności, „pozwoli nam ocalić siebie od natrętnego eksperctwa, a naszą dyscyplinę od tego, by stała się jedną z kolejnych rubryk w biurokratycznym systemie porządkującym świat i sposoby jego poznawania” (s. 127). Po drugie, „reszta” protestuje przeciw bezdusznemu pilnowaniu litery prawa oraz zadufaniu, chciwości i hegemonicznym zapędom rządzących. W tym kontekście autor dokonuje nieczęstego pierwszoosobowego wyznania: „Rozglądając się wokół, ze smutkiem przyznaję: niestety, nie widać polityków nie bez »reszty«. Stąd nędza życia publicznego” (s. 173).

Z perspektywy obywateli wyłania się zaś problem posłuszeństwa wobec władzy. Oficjalnie Sławek głośno stawia veto bieżącej polityce w Polsce, niemniej na łamach książki abstrahuje od aktualiów i podkreśla, że choć „reszta” kontestuje zastane, opresyjne układy, nie powinno się identyfikować jej z czystą negacją vel rewolucją. Przypomina ona raczej znak zapytania, wyślizguje się ideologicznemu monologowi i skłania do refleksyjnego wycofania się w samotność, która dopiero stwarza możliwość radykalnego zaangażowania we wspólnotę – jej rewizji i transformacji. Innymi słowy, „reszta” wzywa do krytycznego dystansu, robiącego miejsce dla wątpliwości, a co za tym idzie, dla alternatywnych stanów rzeczy. Autor „Ujmować” poczytuje ją więc za niezbędne antidotum na redukcjonizm w nauce, autokratyzm w polityce, fundamentalizm w światopoglądach i pragmatyzm w relacjach międzyludzkich – generalnie za bastion oporu przeciw skostniałym strukturom. Podobnie o „u-chodzeniu” pisał, że „jest próbą takiego czuwania starającego się obudzić ducha w życiu społeczeństwa zastygłego w postaci narzuconej formy” (Sławek 2015: 13).

Cytaty chciałoby się mnożyć, czemu sprzyja aforystyczny styl katowickiego literaturoznawcy, a warte roztrząsania myśli nie sprowadzają się do tych wytłuszczonych w druku. Notabene, książka została całkiem zgrabnie wydana przez Instytut Mikołowski, aczkolwiek trudno przewidywać, czy zmiana wydawnictwa wpłynie na dystrybucję i promocję tomu; w każdym razie bez wątpienia zasługuje on – tak jak pozostałe – na dostrzeżenie. Eseista zabiera nas na peryferie, skąd widać więcej i inaczej i gdzie można zajrzeć w szczeliny obowiązującego ładu, w których prześwituje sfera poprzedzająca dychotomiczne podziały. Oznacza to wprawdzie wędrówkę po manowcach, lecz pod okiem czujnego, spolegliwego przewodnika i w doborowej asyście.

Zatrzymam się tu przy pewnych nieoczywistych towarzyszach tej meandrycznej podróży. Chociaż Sławek nie odwołuje się do Heideggera, stwierdzenia, że „reszta” byłaby owym „nic”, które kształtuje to, co jest (s. 36), budzą asocjacje z wywodami autora „Dróg lasu” o byciu, które nie będąc bytem (uchwytnym, spetryfikowanym), warunkuje zjawianie się bytów; z kolei postrzeganie „reszty” jako otwarcia, „subtelnej gry odsłaniania i zasłaniania” (s. 43-44) nasuwa na myśl prawdę rozumianą jako aletheia. Komparatysta zauważa też parantele myślenia „reszty” z postawą hermeneutyczną, przy czym kresu zbieżności dopatruje się w „autorytecie najwyższej Całości” (s. 120). Słusznie jednak dodaje, że było to stanowisko „tradycyjnej” hermeneutyki, warto zatem nadmienić, że prezentowane idee spowinowacone są z hermeneutyką radykalną w wydaniu Vattima (por. „osłabienie” podmiotu oraz innych kategorii metafizycznych, ale nie ich odrzucenie lub odwrócenie hierarchii), a także Caputa (akcentowanie „przepływu” i braku Grund, tj. fundamentu, czy postulat dotrzymania wierności „the original difficulty of life” [Caputo 1987: 1]).

Egzystencjalne doświadczenie „reszty” polega wszak na wstrząsającym doznaniu przygodności, wyzucia z tzw. strefy komfortu, więcej – na konieczności ustąpienia miejsca w sobie. Jak zaznaczał autor w zbiorze o Szekspirze: „[W]ydarzenia, o których ma być mowa, są plątaniną wypadków, nad którymi nie panowałem, a to, co mogłem zaplanować, stanowi jedynie drobny ich ułamek. Reszta jest milczeniem – ale owa »reszta« (the rest) to cały świat wkraczający bez mojej wiedzy i zgody w moje życie” (Sławek 2012: 307). Będąc apologetą niedoskonałości, niepełności i nieprzewidywalności życia, za adekwatną postawę uznaje pokorę: „»Reszta« to gościnne przyjęcie niepokoju, którego nie chcę już oddalać, lecz poddaję się jego działaniu” (s. 35).

Niemniej inność, przekreślając niezmienne „ja”, zarazem odkrywa dynamiczne pole możliwości, przeistoczeń i permanentnej nie-gotowości; sprzeciwiając się „domyśleniu”, domknięciu (czyli końcowi), rodzi nadzieję. Stąd recenzowany esej w porównaniu z „U-chodzić” sprawia wrażenie bardziej – cytując frazę z wiersza „Przedśpiew” Leopolda Staffa – „pogodnego mądrym smutkiem”. Mowa jest zresztą o radości, która „nie wynika z racjonalnego rozumienia tego, co się wydarza, które to rozumienie dawałoby podstawy do tego, bym (…) czuł nad wydarzeniami pewną wyższość. Przeciwnie – teraz świat toczy się jakby nigdy nic; jestem częścią owego »nic« (…)” (s. 13). Przede wszystkim w tomie tym wyczuwa się mniej rezygnacji, pokazuje on – tym razem powtórzę za Stanisławem Grochowiakiem – że „bunt nie przemija, bunt się ustatecznia”, aczkolwiek pozostaje zdecydowany i patetyczny. (A jak dowodzi świeża deklaracja byłego rektora dotycząca startu w wyborach samorządowych – nieograniczony do sfery werbalnej). Nic dziwnego, skoro gra toczy się o najwyższą stawkę, o czym przypominają powracające uwagi o powadze, trosce i solidarności.

W świetle refleksji Sławka reszta okazuje się więc nie tyle milczeniem, ile tajemnicą i wyzwaniem, któremu trzeba i warto stawić czoła. Sam autor dokonuje tego po raz kolejny, jawi się bowiem jako prawdziwy „człowiek »reszty«”, który „Nie wie do końca, kim jest, nie wie, kim jest bez reszty, gdyż dopiero ta podważająca wiedzę »reszta« może skierować go w stronę siebie. Wędrówka to nieskończona” (s. 58). Nam pozostaje mieć nadzieję, że nie zakończyło się również eksplorowanie przez niego kłopotliwych rubieży oficjalnych porządków i klarownych modeli rzeczywistości, że możemy oczekiwać na następne „interpretacje (…), które muszą pojawiać się, wyrzucone odśrodkową siłą owego wiru »reszty«, aby dać świadectwo jej istnienia i siły. Po to, byśmy wiedzieli, że jesteśmy opowieścią »reszty« (…)” (s. 141).

LITERATURA:

Caputo, J.D.: „Radical Hermeneutics. Repetition, Deconstruction and the Hermeneutic Project”. Bloomington–Indianapolis 1987.

Descartes R.: „Rozprawa o metodzie”. Przeł. W. Wojciechowska. Warszawa 1981.

Sławek T.: „Nawias”. W: „Tekst (czytelnik) margines”. Red. W. Kalaga, T. Sławek. Katowice 1988.

Sławek T.: „NICowanie świata. Zdania z Szekspira”. Katowice 2012.

Sławek T.: „U-bywać. Człowiek, świat, przyjaźń w twórczości Williama Blake’a”. Katowice 2001.

Sławek T.: „U-chodzić”. Katowice 2015.

Sławek T.: „Ujmować. Henry David Thoreau i wspólnota świata. Katowice 2009.

Sławek T.: „»rzekibrzeg/rzekibieg«. Rzeka i jej opowieści”. W: „Urzeczenie. Locje literatury i wyobraźni”. Red. M. Jochemczyk, M. Piotrowiak. Katowice 2013.
Tadeusz Sławek: „Nie bez reszty. O potrzebie niekompletności”. Instytut Mikołowski. Mikołów 2018.