ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (358) / 2018

Olimpia Orządała,

PANNA NIKT (PATRYCJA PUSTKOWIAK: 'MASZKARON')

A A A
Po dość dobrze przyjętym debiucie (nominacja do Nagrody Nike 2014) Patrycja Pustkowiak powraca z kolejną książką. Niestety „Maszkaron” rozczarowuje. To, co sprawdziło się za pierwszym razem, za drugim staje się po prostu wtórne. W najnowszej powieści prozaiczka krytykuje współczesny świat, który nie toleruje odmieńców.

Główną bohaterką powieści Pustkowiak jest Marianna Nikt, czyli tytułowy Maszkaron. Nazwisko jest tak znaczące, że prawdopodobnie bardziej być nie mogło, wszak sama protagonistka uważa, że jest nikim. Marianna to trzydziestopięcioletnia dziewica, która w zasadzie kładzie się już do grobu i która mówi o sobie tak: „Byłam brzydka. Byłam brzydka, jednak nie tym rodzajem brzydoty, który wywołuje współczucie, byłam brzydka tym rodzajem brzydoty, który wywołuje zdumienie i odrazę – gdyby nadziać mnie na kij i chodzić ze mną po ulicach, na pewno by się wyludniły. Byłam tak brzydka, że gdy wchodziłam do sklepu, ludzie rozglądali się wkoło, szukając planu tego niskobudżetowego horroru, z którego urwał się jeden ze statystów. Byłam tak brzydka, że gdyby z Sukiennic odpadł jakiś maszkaron, do rekonstrukcji wystarczyłoby użyć mojej głowy”. To właśnie owa brzydota, zdaniem Marianny, stała się źródłem jej wszystkich problemów.

Bohaterka jest samotna – jej jedyny przyjaciel Olaf jest równie wyobcowany jak ona sama – a jej poczucie beznadziejności jeszcze bardziej pogłębia Facebook. Czuje się nieszczęśliwa, brakuje jej dotyku drugiego człowieka do tego stopnia, że idzie na masaż, co okazuje się niezbyt dobrym pomysłem i w niczym jej nie pomaga. Uczucie wyalienowania doskwierało jej już w latach szkolnych. Nie ma doświadczenia w relacjach damsko-męskich, wstydzi się swojego ciała, a sfera seksualna istnieje dla niej jedynie w filmach pornograficznych, które ogląda. Ponadto zazdrości innym lepszego życia – wyglądu, pracy, miłości. Marianna nienawidzi ludzi, którym nieustannie życzy źle („momenty upadku innych były chwilami mojego triumfu”), ale nade wszystko nie lubi siebie samej. Nie ma własnego zdania i wciąż narzeka na swój los, lecz jednocześnie niewiele próbuje zmienić, wszak jak sama uważa: „Milczałam, bo co innego mi pozostało, skoro nic się nigdy nie zmieni? Moje życie będzie już tylko mijało. Moje ciało będzie z wolna niszczeć, butwieć i czernieć jak statek zostawiony w zatoce. Wszystkie rafy będą tylko rafami, na które wpłynęli inni”. W końcu jednak zapisuje się na warsztaty filozoficzne (notabene o bardzo znamiennym tytule „Filozofia życia i jego sensu”), co przynosi jedynie jeszcze większe poczucie zazdrości i nienawiści. Pustkowiak wykreowała irytującą protagonistkę, przepełnioną nienawiścią pesymistkę, do której zdecydowanie nie czuje się sympatii i której się nie współczuje. Kobieta zdaje się nie mieć żadnej pozytywnej cechy, a jej narzekanie na wszystko szybko zaczyna denerwować.

Drugą ważną postacią w „Maszkaronie” jest Alicja, przypominająca Marcelinę z poprzedniej powieści Pustkowiak, którą główna bohaterka poznała podczas debaty na uniwersytecie. Alicja to jej całkowite przeciwieństwo – piękna, atrakcyjna, inteligentna, kobieta sukcesu, jednym słowem – ideał. Zafascynowała Mariannę przede wszystkim dlatego, że potrafiła być sobą. Marianna uważa, że kobieta zniszczyła jej życie, choć tak naprawdę zniszczyła ją chorobliwa zazdrość i nienawiść. O Alicji mówi tak: „Wszystko to, czego ja nie miałam, a bardzo chciałam mieć, to było to, po co ona sięgała, jakby już wcześniej było jej”. W „Maszkaronie” to Marianna gra pierwsze skrzypce, pozostałe postacie natomiast – nawet Alicja, o której życiu prywatnym otrzymujemy jedynie szczątkowe informacje – są słabo zarysowane, pojawiają się i zaraz znikają. Niestety Pustkowiak nie pogłębiła ich portretów, czego wyraźnie brakuje w powieści.

Marianna, która „umiera” (1 listopada!) z powodu wstrząsu anafilaktycznego, podsumowuje swoje dotychczasowe, bynajmniej nie usłane różami, życie. Powieść składa się z trzech części i o ile pierwsza wydaje się sugestywna, tak pozostałe raczej rozczarowują. Gdy w zakończeniu pierwszej sekwencji pada znamienne zdanie, że Marianna kogoś zabiła, entuzjazm gwałtownie opada, wszak chciałoby się rzec: ale to już było… w „Nocnych zwierzętach”. Również kreacja głównej bohaterki jest podobna do postaci Tamary Mortus, znanej z debiutu Pustkowiak. Tamara także jest samotna i wyobcowana, a „Nocne zwierzęta” to też swego rodzaju rozliczenie się z jej życiem. Kiedy w trzeciej części powieści Marianna idzie na imprezę do klubu, gdzie „znieczula się” alkoholem i narkotykami, w zupełności nie przypomina siebie, za to bardzo przywołuje na myśl właśnie Tamarę. Ponadto w obu opowieściach pojawia się kompozycja klamrowa.

Pustkowiak ma świetny styl, z ironią i czarnym humorem wyśmiewa rzeczywistość, obrywa się m.in. Herlingowi-Grudzińskiemu, Miłoszowi, filozofom oraz politykom („Zajmując się Polską, tak naprawdę zajmowali się wyłącznie sobą – widziałam to w ich twarzach, widziałam to w ich oczach, w których jak neon pulsowało słowo JA”). To wszystko jednak nie wystarcza, by historia stała się bardziej interesująca. Opowieść za bardzo przypomina „Nocne zwierzęta”, przez co przestaje być oryginalna, a działania Marianny bywają dość przewidywalne – wiadomo, że wszystko skrytykuje.

„Maszkaron” jest w zasadzie w całości monologiem jednej bohaterki. Marianna to ofiara własnego losu, której towarzyszy nieustanne poczucie straty. Krytykuje dosłownie wszystko i wszystko widzi w czarnych barwach. Pustkowiak stworzyła kolejną po „Nocnych zwierzętach” satyrę na współczesny świat, która absolutnie niczym nie zaskakuje.
Patrycja Pustkowiak: „Maszkaron”. Wydawnictwo Znak. Kraków 2018.