ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (83) / 2007

Marta Lisok,

POWRÓT DO DOTYKOWYCH METAFOR

A A A
Miękkość, giętkość, powtarzalność monotonnych gestów przeplatania: to cechy wspólne dla wszystkich, czerpiących z tradycyjnie przypisywanych kobietom marginalizowanych technik i wykorzystujących niedowartościowany dotykowy potencjał prac grupy „Przekaz”, które prezentowane są w postindustrialnej Galerii Szyb Wilson. Biorące w udział w wystawie artystki dają świadectwo zamknięcia na granicy autyzmu, przewrażliwienia i wydelikacenia zmysłów.

Zafascynowana ulotnością i kruchością Ewa Rosiek – Buszko, konstruując swoje misterne obiekty z japońskiego, ręcznie czerpanego washi, wpisuje szelest papierowych form tej trójwymiarowej odmiany haiku w cyrkulacją powietrza w ogromnej hali. Włókniste obiekty, przypominające prace Evy Hesse, wyplatane z wikliny przez Aleksandrę Herisz, zostają zamknięte w szklanym sześcianie. Uwięzienie w sterylnej gablocie wywołuje skojarzenia z chorobą, eksperymentem medyczno-laboratoryjnym, gdzie to co miękkie, organiczne, rozrastające się chaotycznie staje się preparatem o charakterze badawczym, pozwalającym na zachowanie sterylnego, porządkującego dystansu. Obok Sonia Pryszcz – Botor, uformowała swoje obeliski z naturalnego owczego runa przypominającego kłęby waty cukrowej, zdając się w swoich pracach odsłaniać najdelikatniejszą tkankę wydartą z pulsującego wnętrza ciała.

Przywołane artystki i kilkanaście innych ze śląskiej grupy, której celem było zwrócenie uwagi na zapomniany rodzaj aktywności, jakim jest tkanie, wyplatanie, szycie, mówią jedynie pozornie jednym głosem. Każdą z nich cechuje indywidualny sposób wypowiedzi. Opowieści o tytułowych przestrzeniach wewnętrznych snute są ze świadomością tradycji funkcjonującego na początku lat 70. ruchu pattern and decoration, odwołującego się do rzemiosła, w którym tkanina jako medium artystycznej wypowiedzi odchodzi od kontekstu użytkowego, a nawet dekoracyjności, zagłębiając się w obszary poszukiwań własnego języka, specyficznie kobiecej formy wypowiedzi. Tkanie przywodzące na myśl postać mitologicznej Arachne, nic Ariadny, obsesyjne freudowskie tezy na temat wynalezienia plecenia przez kobiety w rozpaczliwym geście próby ukrycia kastracji, tkające nić żywota greckie boginie losu Mojry, Barthesowski tekst jako tkanina, w której rozpuszcza się autor, poszukiwanie znamion gender na tkaninie tekstu w hyfologii Nancy Miller, to tropy którymi można by podążyć, wysnuwając kolejne wątki i osnowy z wizji, jaką skonstruowano na wystawie „Przestrzenie wewnętrzne”. Jednak prezentowane prace generują na tyle intensywny sensualny potencjał, że trudno nie sięgnąć w pierwszym odruchu po klucz dotyku, który – jako to co – kobiece oznacza „wypisanie się” z męskiego świata, znajdując wyraz dla tego, co dotąd niewyrażalne. Brak odpowiednich słów znoszony jest poprzez, przybywający „spod kultury”, dotyk, którego metafory typowe są dla ecriture feminine wyprowadzonego często z fazy preedypalnej, określonej słynną freudowską metaforą „cywilizacji mykeńsko-myceńskej ukrytej pod grecką”.

Stworzenie nowej dotykowej gramatyki otwiera drogę do samowyrażenia, dopełnienie sztywnego, nieprzystawalnego do doświadczeń, języka. Luce Irigaray opisuje dotyk jako domenę kobiecości, ciemność i niewidzialność rozumianą jako pierwotność matczynego łona. Każdy jest przybyszem z tego mrocznego, pełnego muśnięć i dotknięć świata, który stanowi mniej lub bardziej uświadamiany fundament dla pomyślanego, wypowiedzianego i zobaczonego. Filozofka nie zgadza się z poglądem Maurice`a Merleau-Ponty`ego, że wzrok i dotyk wzajemnie się uzupełniają, gdyż dla niej to właśnie dotyk stanowi podstawę doświadczenia wzrokowego, jest jego źródłem i fundamentem. Dotyk, rozumiany jako fragmentaryczne pochwycenie impulsów, to sięgnięcie „przed” język-porządek i związany z dominacją wzroku okulocentryzm. Jako zmysł ściśle związany z bezpośredniością kontaktu, nie wpada w pułapkę uchwycenia całości, nie wykracza poza swoje teraz, koncentrując się na wycinku, detalu, szczególe. Dotykowe metafory to baza dla domowej krzątaniny osnutej na wielokrotnym poznawaniu – dotykaniu tych samych powierzchni, materiałów, przedmiotów, kiedy następuje odejście od koncepcji człowieka jako obserwatora na rzecz uczestnika w świecie. Przemilczany dotyk, który pozwala na dookreślenie własnej cielesności i obecności w świecie, może być rozumiany jako mroczny i „podejrzany” łącznik pomiędzy umysłem i ciałem, jego wydzielinami i tkankami, jest wiązany z doświadczeniem prenatalnym i z ciemnością, Kristevovską semiotycznością reprezentującą nieświadome psychosomatyczne procesy przekraczające zamknięte struktury i hierarchie symbolicznego.

Dotyk w pracach artystek – tkaczek przemawia i służy „tym, których – pisała Susan Griffin –mowy nie słychać, których słowa skradziono lub wytarto, których ograbiono z języka, których nazywa się bezgłośnymi lub niemymi”.
„Przestrzenie wewnętrzne”. Galeria Szyb Wilson. Katowice, 11 maja – 10 czerwca 2007.