ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (365) / 2019

Barbara Sadkowska,

CZEGO BOI SIĘ JAPOŃCZYK? (ZACK DAVISSON: 'YUREI. NIESAMOWITE DUCHY W KULTURZE JAPOŃSKIEJ')

A A A
Zack Davisson jako cel swojej książki „Yūrei. Niesamowite duchy w kulturze japońskiej” określa pomoc zachodnim czytelnikom w zrozumieniu japońskiego fenomenu kulturowego. Autor zdaje sobie sprawę z paradoksalnej popularności filmów z udziałem yūrei, mimo nieznajomości tego zjawiska poza Krajem Kwitnącej Wiśni.

Yūrei żyją w codziennej świadomości Japończyków. Są duchami zmarłych, które w momencie śmierci zamiast oczyścić umysł, skupiały swoją uwagę na problemie dręczącym ich za życia i przez to zostały związane ze światem materialnym. Nie zostały jednak skazane na wieczną niedolę – będą uwolnione, gdy dręczące ich zagadnienie zostanie rozwiązane. Duchy mogą także związać się ze światem z powodu emocji – najczęściej miłości bądź nienawiści, które mogą być tak silne, że przywiązują ducha do konoyo (świata materialnego) i stają się bodźcem kierującym yūrei (przykładem są opowieści o matkach, które tak bardzo kochały swoje dzieci, że po śmierci nadal się nimi opiekują).

Zack Davisson w dużej mierze skupia się na opisaniu fenomenu trzech najbardziej znanych yūrei – Oiwy, Otsuyu i Okiku, którym zresztą dedykuje książkę (i błaga, by nie zrobiły mu krzywdy). W tym miejscu skupię się na jednej z nich – Otsuyu, od której wywodzi się tradycyjny wizerunek yūrei.

Była gejszą, kochanką malarza Ōkyo Maruyamy, która z niewiadomych dzisiaj przyczyn zmarła młodo, a Maruyama głęboko przeżył jej stratę. Miał ogromny talent, prowadził własną szkołę malarstwa, tworzył obrazy na zamówienie cesarzy i shogunów, a wiele jego dzieł ozdabiało budynki świątyń. Jako twórca naturalistyczny, malował jedynie to, co sam zobaczył, nawet jeżeli łamało to jakieś tabu (był pierwszym twórcą japońskim, któremu do szkiców z natury pozowały nagie modelki). W 1750 roku namalował obraz „Duch yūrei” po tym, jak w nocy ukazała mu się zjawa ukochanej – młoda, piękna, nienaturalnie blada, ubrana w białe kimono pogrzebowe, z czarnymi, zmierzwionymi włosami. Duch Otsuyu spojrzał na leżącego malarza i zniknął. Za dnia artysta uwiecznił na zwoju jedwabiu wizerunek ukochanej tak, jak mu się ukazała w nocy. Ten portret uważany jest za pierwszy yūrei-e – portret ducha. Maruyama, jak pisze Davisson, „[d]ał Japonii rzeczywisty wizerunek tego, jak wyglądają yūrei” (s. 27). Portret stał się najsłynniejszym dziełem malarza i jego wkładem w mitologię. Na pewno dużą rolę w upowszechnienie się tego – niestrasznego przecież – wizerunku yūrei miała wpływ historia przerwanej miłości, w której ukochana powraca zza grobu.

„Duch yūrei” i historia Maruyamy przypadły na środek słynącego z dobrobytu okresu Edo – czasu samurajów, gejsz, shogunów. Wtedy kształtowały się charakterystyczne dla Japonii formy kultury takie jak teatr bunraku i kabuki. W tym czasie nadeszła ogromna popularność opowieści niesamowitych – kaidan. Okres Edo poprzedził czas wojen domowych, gdzie strach był na porządku dziennym i nie potrzeba było „opowieści z dreszczykiem”. W spokojnym Edo ludzie nagle znaleźli w sobie potrzebę odczuwania strachu. Zaczęto szukać rozrywki w historiach o świecie pozazmysłowym. Obraz Maruyamy poruszył odpowiednią strunę w duszach Japończyków i „dał widzialny wyraz tym opowieściom, obraz, który ludzie mogli zachować w pamięci i zrozumieć” (s. 38). Malarz stworzył tym samym pewien model yūrei, do którego odnoszą się wszyscy artyści, którzy później podejmowali ten temat. Podsumowując: yūrei jest śmiertelnie blada, ubrana w białe kimono pogrzebowe, z czarnymi, zmierzwionymi włosami (jak pisze Davisson: „W Japonii zawsze uważano, iż włosy – szczególnie kobiece – mają cechy nadnaturalne” [s.51]). Co więcej, postaci te nie mają nóg, jak Otsuyu na obrazie Maruyamy.

Yūrei są zwykle głównymi bohaterkami kaidan, niesamowitych opowieści. Szczególne nimi zainteresowanie zaowocowało powstaniem gry salonowej, bardzo popularnej w okresie Edo. Polegała na zapaleniu sto świec podczas spotkania grupy osób i opowiadaniu przez kolejnych gości kaidan – po każdej historii gaszono świecę. Zabawa miała przywoływać złe duchy.

Popularność opowieści kaidan wzmógł teatr kabuki – stworzono nawet osobny gatunek kaidan mono. Charakterystyczne dla kabuki było odgrywanie wielu ról przez jednego aktora. Aby ułatwić widzom orientowanie się, kogo właśnie gra dany aktor, każda postać miała określony kostium i makijaż. Obraz Maruyamy stał się pierwowzorem wyobrażenia yūrei i źródłem dla strojów aktorów. Podstawą makijażu yūrei stanowiła trupia bladość twarzy, niebieskie albo czarne usta, oczy podkreślone kolorem indygo i czarne okręgi wokół oczu. Wygląd yūrei bardzo kontrastował ze strojem i makijażem innych postaci, przez co wzmagał nastrój grozy.

Ten charakterystyczny wygląd jest z lubością wykorzystywany przez współczesnych reżyserów filmowych. Hideo Nakata, kreując postać Sadako Yamamury w filmie „The Ring: Krąg”, przedstawił zachodniemu widzowi klasyczny wizerunek yūrei, a niedługo potem dziewczęce postacie wynurzające się ze studni zaczęły być kojarzone z japońską grozą, mimo powszechnej nieznajomości tematu yūrei. Studnia jest tutaj bardzo ważnym elementem – woda wiąże świat materialny i świat duchów. W trakcie Święta Umarłych wody Japonii to droga dla yūrei powracających w rodzinne strony (są podejmowane w domach, witane przez żywych, którzy celebrują ich obecność i dziękują za sprawowaną nad nimi opiekę). Nie powinno się jednak wchodzić do wody, gdyż duchy mogłyby zabrać kogoś omyłkowo do swojego świata.

Davisson w swoim wywodzie często powołuje się na Patricka Lafcadio Hearna. To pisarz z przełomu XIX i XX wieku, który wyjechał do Japonii jako korespondent prasowy, a przez fascynację tym krajem, postanowił w nim zamieszkać. Był japońskim folklorystą, którego – jak podkreśla Davisson – szczególnie fadcynowało panowanie umarłych. „Nie rozumiejąc związku między japońskim narodem a yūrei – jego zmarłymi – nie sposób pojąć Japonii” (s. 60).

Lafcadio Hearn jest najbardziej znanym badaczem yūrei i innych niesamowitości Kraju Kwitnącej Wiśni. W jego książkach opowieści dotyczące niesamowitego i świata zmarłych występowały w mniejszym bądź większym stopniu, a jego największym dziełem jest ostatnia książka „Japan: An Attempt at Interpretation”, w której ukazał nie tylko szeroki kontekst kultury i obyczajowości japońskiej, ale także starał się objaśnić czytelnikom Zachodu stosunek Japończyków do śmierci i opisał mnogość rytuałów z nią związanych. „Wierzono, że każdy człowiek nosi w sobie spętanego boga, nadwątlonego przez ciało jedynie na czas życia. Z chwilą śmierci w duszę (…) wstępuje nadnaturalna moc, zrzuca ono wtedy mięsny kokon swojego ciała i przechodzi metarmorfozę wspanialszą niż jakikolwiek motyl. Martwi bogowie, władając »ogniem, powodzią, zarazą i głodem«, sprawowali rządy absolutne. (…) Jeśli więc dochodziło do pożarów, suszy, zarazy, trzesięnia ziemi, nieurodzaju czy też innego wysypu okropności, przypisywano to kaprysom umarłych. To nie katastrofy naturalne, tylko nadprzyrodzony gniew” (s. 64).

Sposobem na to, by przeciwdziałać temu gniewowi, było zaspokajanie potrzeb duchów – potrzebowały pomocy żywych, by mieć udane życie po śmierci. „Ludzie skrzętnie służyli umarłym i nigdy nie wolno im było zapomnieć, że przodkowie opiekują się nimi w każdym najdrobniejszym aspekcie życia. Zmarli nigdy nie umierali w prawdziwym znaczeniu tego słowa, byli zawsze obecni. (…) Umarli wymagali ciągłych obrzędów i rytuałów” (s. 64-65).

Japończycy dbali o członków rodziny po ich śmierci i wierzyli, że świat zmarłych i świat materialny łączy łańcuch wiążący wszystkie istoty ludzkie. Każde ogniwo to jedna osoba, połowę tego ogniwa stanowi życie, drugą – śmierć. Ludzie są więc nierozerwalnie związani ze zmarłymi i wzajemnie się o siebie troszczą. Do zamknięcia ogniwa niezbędne jest posiadanie dziecka, które zapewni pośmiertną opiekę. Poczęcie życia przez rodziców rodzi u dziecka obowiązek zaspokajania potrzeb rodziców, szczególnie po śmierci. Zaniedbanie tego obowiązku skutkuje przemianę łagodnego, opiekuńczego ducha przodka w rozgniewane yūrei, które będzie mściło się na swoich potomkach.

Davisson przybliża nie tylko same yūrei i obyczajowość Japonii epoki Edo, ale także ich przejawy we współczesności. Dzisiejsza Japonia jest zafascynowana miejscami, w których straszy. Łowcy duchów odwiedzają nawiedzone miejsca, by poczuć ten sam strach, który w ich przodkach wywoływały opowieści kaidan i gra w sto opowieści. Japonia jest pełna nawiedzonych miejsc i przedmiotów, które użytkowane, doprowadzają najczęściej do śmierci (takim przeklętym przedmiotem jest taśma filmowa z „The Ring: Krąg”).

Davisson często podkreśla, że temat yūrei nie zamknął się wraz z końcem epoki Edo, tylko nieustannie istnieje w kulturze. Co więcej, wygląd yūrei w niezmienionej formie przetrwał wieki. Według badacza ta niezmienność wizerunku jest ogromnym atutem, który dodaje autentyczności i rzeczywistej grozy. Co więcej, autor podkreśla, że dla Japończyków yūrei są czymś zupełnie realnym, w przeciwieństwie do istot z opowieści zachodniego kręgu kulturowego. Ma pewność, że z tego powodu kaidan i yūrei przetrwają kolejne setki lat w niezmienionej formie. Zrozumienie istoty yūrei i ich związku ze światem materialnym poniekąd warunkuje zrozumienie kultury Japonii.

Książka w przystępny sposób przybliża czytelnikowi tematykę japońskich niesamowitości. Należy jednak odnotować, że pojawiające się kolokwializmy (często na granicy dobrego smaku) zaburzają przyjemność lektury. Przemyślaną konstrukcję książki zaburzają nieraz zbyt dokładne wyliczenia adaptacji filmowych poszczególnych opowieści – tak szczegółowe informacje mogłyby znaleźć miejsce w przypisach. Z kolei ogromną zaletą tej pozycji jest wybór kaidan, znajdujący się w ostatniej części książki, z których większość nie była dotychczas znana polskiemu czytelnikowi. Książkę Zacka Davissona można z czystym sumieniem polecić szczególnie tym osobom, które chcą poszerzyć wiedzę o folklorze Japonii.
Zack Davisson: „Yūrei. Niesamowite duchy w kulturze japońskiej. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2018 [seria: Mundus].