ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (84) / 2007

Bernadetta Darska,

TAK BOLI, ŻE AŻ NUDZI

A A A
Powieść „Pożądanie” Elfriede Jelinek, jeszcze zanim ukazała się w języku polskim, budziła zaciekawienie, intrygowała. Autorka deklarowała – co zresztą możemy przeczytać także na okładce – że pracuje nad kobiecą wersją porno, że przygotowany produkt złamie nasze przyzwyczajenia i odsłoni kolejne bolesne tajniki kobiecego losu. Tymczasem „Pożądanie” – czego również dowiadujemy się z not wydawniczych – okazało się historią o charakterze antyporno, rozsadzającą od wewnątrz społeczne przyzwolenie na seksualną przemoc w stosunku do kobiet. I wszystko byłoby w porządku, gdyby faktycznie tak się stało, gdyby Jelinek zaskakiwała, nie pozostawiała czytelnika obojętnym, lecz konsekwentnie rozdrapywała dawno zagojone rany. Tak jak na przykład robi Vedrana Rudan w „Miłości od ostatniego wejrzenia”. Tymczasem ów traktat o kobiecym zniewoleniu – tym miała być książka – okazuje się zaledwie kolejną Jelinkową opowieścią, która w tym akurat przypadku poraża, owszem, ale swoją powtarzalnością, wtórnością w stosunku do samej siebie i ideologicznością. Szkoda, bo dotychczas czego jak czego, ale nudy Noblistce nie można było zarzucić.

Stylistycznie powieść niewiele się różni od chociażby „Amatorek”. Sucha, niemal beznamiętna relacja. Proste, często pojedyncze zdania. Brutalność sytuacji obnażana przy pomocy relacji, w której nie ma emocji. Beznamiętny, sprawozdawczy niemal ton wypowiedzi. To sprawdzony styl Elfriede Jelinek. Tymczasem w przypadku „Pożądania” okazuje się ograniczeniem, językiem martwym, męczącym, a nawet momentami rozśmieszającym. Z pewnością nie takie były intencje autorki, której marzył się raczej traktat moralny o losie kobiecym, a nie nudna powiastka.

Problem z „Pożądaniem” w takiej akurat formie, jaką otrzymał czytelnik, sprowadza się do tego, że mogło powstać z tej historii świetne, mocne opowiadanie. Natomiast powieść już niekoniecznie. Fabułę można by streścić w kilku zdaniach. Oto mężczyzna w dobie AIDS w trosce o własne bezpieczeństwo postanawia korzystać seksualnie tylko z jednej kobiety – własnej żony. Ta, oczywiście, zgodnie z przysięgą małżeńską poddaje się swojemu panu i władcy, wykonując wszystko, na co ów ma ochotę. A jego zachcianki z pewnością nie są typowe. Na naszych oczach toczy się więc seksualna uczta, która od początku jest nieustannym bankietem władzy, przemocy i zniewolenia. Kobieta jest w tej relacji przedmiotem. Co więcej, nadziei nie daje jej nawet rola matki. Syn stopniowo wyrasta na drugiego ojca – chętnie podgląda igraszki rodziców, wykorzystuje sytuację dla własnych korzyści, jest nad wiek dojrzały i świadomy tego, z czym ma do czynienia. Wyjścia z tej patowej sytuacji, oczywiście, nie ma. Dramat przemocy musi trwać.

Tytułowe pożądanie nie ma nic wspólnego z namiętnością. Seks składa się tutaj z szeregu mechanicznych czynności. Stosunek seksualny ulega w książce Jelinek hiperbolizacji: oto męski przedmiot pieprzy przedmiot żeński. Cały czas, na każdej stronie, non stop. I tutaj Jelinek przesadziła. Fakt, że mężczyzna żyje nieustannie z członkiem w stanie wzwodu, a kobieta non stop rozchyla szlafrok, by dopuścić do siebie ów wiecznie sterczący narząd, najzwyczajniej w świecie... śmieszy. Nie przeraża, nie ostrzega, nie porusza, nawet nie zastanawia. Jedynie bawi. Zamiast więc przejmującego obrazu seksualnej przemocy, odprawianej niczym rytuał, bo zatwierdzonej i przypieczętowanej węzłem małżeńskim, mamy karykaturalny obraz rodziny, gdzie synek przez dziurkę od klucza podgląda wiecznie zakleszczonych rodziców, mąż i ojciec biega po domu i mieście z jednoznacznym sygnałem „stoi mi, więc muszę jej włożyć”, a żona i matka cały czas się nadstawia, bo do tego służy.

Jelinek w „Pożądaniu” ponosi klęskę, bo nie udaje się jej uniknąć jednoznaczności i przewidywalności. Od początku wiemy, że nie będzie tu miłości, a jedynie mechaniczne pieprzenie, że nie będzie tu rodziny, a jedynie jakiś skarlały twór, próbujący odtwarzać podstawową komórkę społeczną, że mężczyzna będzie tym złym i zafiksowanym na to, by upodlić kobietę, a kobieta będzie ofiarą, która nie umie wyzwolić się z kajdan niewoli. Skoro więc jesteśmy tego świadomi, a kolejne strony są jedynie potwierdzeniem tego, że się nie myliliśmy, czytanie Jelinek zamienia się w jedzenie bułki, która zapycha i staje w gardle. Owszem, autorka chciała uzyskać taki efekt, chciała, byśmy kończyli powieść z westchnieniem ulgi: „nareszcie”. Tymczasem powyższe westchnienie z nas się wydobywa, ale nie dlatego, że było tak strasznie, że aż nie do wytrzymania, ale że było śmiesznie, ale i nudno zarazem, no i ile można śmiać się z tych samych żartów?

W „Pożądaniu” Jelinek wyraźnie poszła w kierunku ideologii. Z opowieści tej wynika bowiem, że każda forma seksualnej relacji między kobietą a mężczyzną prowadzi do zniewolenia i upodlenia tej pierwszej. Przypomina to dość wyraźnie tezy feminizmu radykalnego. Kobieta-każda, bohaterka Jelinek, nawet gdy spotyka mężczyznę, który ma być sposobem na ucieczkę od męża, umie jedynie rozchylić szlafrok w wiadomym celu, a kochanek z kolei korzysta z niej w taki jedynie sposób. Autorka kilkakrotnie sugeruje, że podobny rytuał pomieszania seksu, władzy i upodlenia rozgrywa się także w innych domach, jest rodzajem normy. Związek mężczyzny i kobiety zamienia się więc tutaj w straszliwe przeznaczenie, przed którym nie można uciec, a którego największe koszta ponosi kobieta. Brak jakiejkolwiek alternatywy wcale nie wzmacnia siły przekazu, lecz go osłabia.

Problem powieści Jelinek polega więc na zbyt dużym podporządkowaniu fabuły przesłaniu, które miało być słuszne, społecznie zaangażowane, obnażające procesy zniewolenia, którym podlegamy. Tymczasem otrzymaliśmy jedynie wykoślawioną wersję idei. A szkoda. Bo gdyby Jelinek w „Pożądaniu” zrezygnowała z realizacji słusznego projektu, a postawiła na pasję demaskatorską, jaką znajdziemy chociażby w „Pianistce”, mielibyśmy do czynienia z dobrą literaturą. A tak pozostaje nam jej wtórne i mdłe odbicie.
Elfriede Jelinek: „Pożądanie”. Przeł. Elżbieta Kalinowska. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2007.