ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (375-376) / 2019

Przemysław Pieniążek,

W CZYM MAMY PROBLEM? (POROZMAWIAJMY O CZYMŚ PRZYJEMNIEJSZYM)

A A A
Roz Chast to etatowa rysowniczka dziennika „The New Yorker”, choć jej z miejsca rozpoznawalne, utrzymane w poetyce cartoonu prace ukazywały się także na łamach takich periodyków jak „The Village Voice”, „National Lampoon” czy „Harvard Business Review”. Absolwentka Rhode Island School of Design (studiowała malarstwo) ma na swoim koncie kilka intrygujących wydawnictw, w gronie których znalazł się bardzo osobisty przewodnik turystyczny po Wielkim Jabłku zatytułowany „Going Into Town: A Love Letter to New York”, jak również wydany w 2014 roku graficzny pamiętnik „Can’t We Talk About Something More Pleasant?”. Druga z wymienionych pozycji – nominowana do National Book Award – w tym roku doczekała się polskiego przekładu.

Inspiracją dla stworzenia tomu „Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym” była (dokonana po niespełna dziesięcioletniej przerwie) wizyta Roz w brooklyńskim mieszkaniu jej rodziców – tym samym, w którym spędziła swoje dzieciństwo i które wciąż darzy szczerą niechęcią. O ile jednak w zagraconym lokum położonym w mało ciekawej dzielnicy nic się zmieniło, o tyle w życiu państwa Chastów – już tak. Ku własnemu zdumieniu autorka odkrywa bowiem, że George i Elizabeth z dziarskich emerytów przeobrazili się w schorowanych staruszków coraz gorzej radzących sobie z wyzwaniami codzienności. Narratorka wie, że jej rodzice nie mogą już dłużej być zdani wyłącznie na siebie – co zresztą zawsze im odpowiadało. Problem w tym, że znający się na wylot małżonkowie zawsze unikali rozmów na niewygodne tematy (patrz: tytuł niniejszego utworu), nie przyjmując do wiadomości faktów, porad i sugestii mogących zburzyć ich (tylko na pozór) stabilną egzystencję.

Składający się z osiemnastu rozdziałów (nie licząc wstępu i epilogu) graficzny pamiętnik autorki „What I Hate: From A to Z” to dowcipne, chwilami mocno autoironiczne, a jednocześnie wzruszające i zaprawione nutą goryczy spojrzenie na pełne emocjonalnych przesileń relacje (teraźniejsze, ale i te minione) rysowniczki z jej rodzicami. Jednocześnie „Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym”, skomponowane z różnych scenek rodzajowych podporządkowanych jednak nadrzędnej osi narracyjnej, doskonale sprawdza się jako studium przemijania i starości, kładące nacisk na ukazanie prozy i (z)grozy codzienności osób w zaawansowanym wieku.

Obudowując opowieść wspomnieniami z dzieciństwa oraz przetykając ją najróżniejszymi kontekstami (atak na World Trade Center 11 września 2001), artystka przedstawia wielowymiarowy portret swoich rodziców z ich nawykami, bolączkami, nadziejami oraz rozczarowaniami. Elizabeth jest osobą zasadniczą, dominującą, gruboskórną i strasznie upartą, w skrajnym zdenerwowaniu ciskającą na wszystkie strony „chastogromami” (s. 34). Wydaje się kobietą niezłomną, notorycznie roszczącą sobie prawo do posiadania ostatniego zdania, niejednokrotnie swoimi uwagami doprowadzając narratorkę do białej gorączki. Dla Roz szczególnie bolesny jest dystans, wręcz pewien emocjonalny chłód, jaki (często nieświadomie) przejawia Elizabeth w kontaktach z córką, znajdującą więcej zrozumienia i bezwarunkową miłość u ojca. George jest dobrym i wrażliwym człowiekiem, w równym stopniu wzruszającym, co irytującym (czego nie omieszka zaznaczyć autorka tomu) swoim brakiem zaradności, dziwacznymi przyzwyczajeniami żywieniowymi, chronicznymi zaburzeniami lękowymi oraz obsesjami (dotyczącymi chociażby gromadzonych od lat książeczek bankowych), które w połączeniu z postępującą demencją potrafią doprowadzić do wybuchu nawet najbardziej cierpliwą i kochającą córkę.

Posiadający skrajnie odmienne charaktery oraz temperamenty Elizabeth i George stanowili prawdziwie zgrany duet, którego spoiwem była wiara w to, że „jeśli będą się siebie wiecznie trzymać naprawdę mocno, to nic nigdy się nie zmieni” (s. 7). Takie przekonanie nie uchroniło ich rzecz jasna przed koniecznością przeprowadzki – w 2007 roku, po czterdziestu ośmiu latach, będąc już grubo po dziewięćdziesiątce, Chastowie opuścili na dobre brooklyńskie lokum, przenosząc się do Connecticut – ani przed śmiercią, która najpierw upomniała się o schorowanego seniora, potem natomiast przyszła po sędziwą Elizabeth, do końca zachowującą dość ambiwalentną postawę względem Roz.

Mocno uproszczone, kreskówkowe rysunki Chast (utrzymane w czarno-białej tonacji lub wykorzystujące paletę pastelowych barw) często odwołują się do języka metafory i symbolu, wymykając się przy tym kompozycyjnym rygorom. W „Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym” natrafimy bowiem na sekwencje komiksowych kadrów, całostronicowe ilustracje, grafiki swobodnie otoczone potokiem zdań przybierających formę odręcznego pisma, jednolite partie tekstu czy realistyczne szkice (studia portretowe śpiącej matki). Do tego należy doliczyć wiekowe fotografie z rodzinnych albumów, jak również 10-stronicowy ciąg kolorowych zdjęć dokumentujących (między innymi) znaleziska z Obłędnej Szafy: mebla, w którym Chastowie przez dziesięciolecia gromadzili wszelkie możliwe „potrzebne” szpargały.

Mimo humorystycznego charakteru, graficzny pamiętnik Chast oferuje pokaźny bagaż materiałów do przemyślenia, pomagając oswoić się z trudnym, być może bliskim wielu czytelnikom tematem dotyczącym nieuchronnej pokoleniowej zamiany ról, w ramach której to my – z podmiotu rodzicielskiej troski – awansujemy na opiekunów swoich „staruszków”, siłą rzeczy przygotowując się na ich odejście. Polecam!
Roz Chast: „Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym” („Can’t We Talk About Something More Pleasant?”). Tłumaczenie: Dominka Kielan. Wydawnictwo Publicat. Poznań 2019.