ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (375-376) / 2019

Barbara Sadkowska,

EKOLOGICZNA SPRAWCZOŚĆ POEZJI ('EKOKRYTYKA')

A A A
We wstępie do „Ekokrytyki” pod redakcją Krzysztofa Wojciechowskiego znajdziemy założenia, którymi autorzy książki kierowali się w zaproszeniu skierowanym do młodych krytyków. Ekokrytyczna lektura poezji miała być dla nich potwierdzeniem sprawczości liryki, a także zachętą do konkretnych działań na rzecz świata. Patronką tomu stała się Donna Haraway, której słowa z „Manifestu gatunków stowarzyszonych” potraktowano jako inspirację do lektury poezji: „Historie o ewolucji, miłości, tresurze i rasach albo rodzajach pomagają mi myśleć o tym, jak dobrze współegzystować z zastępem gatunków, które współkonstytuują ludzi na tej planecie, w każdym wymiarze czasu, ciała i przestrzeni” (Haraway 2012: 258).

Redaktor tomu w kilku miejscach podkreśla, że ta przyjaźń jest warunkiem przeżycia świata; przyjaźń tę trzeba według autorów tomu ćwiczyć poprzez zmienianie świata. Podczas lektury wprowadzenia nie mogłam jednak pozbyć się myśli, że Wojciechowski pojmuje ekokrytykę nieco zbyt wąsko, bardziej w duchu animal studies niż tego pierwszego, szerszego przecież pojęcia. Jak pisze Julia Fiedorczuk w pionierskim tekście, będącym wykładnią nurtu na gruncie polskim, ekokrytyka jest jedną z praktyk zaangażowanych i odpowiedzią na kryzys ekologiczny, bowiem „wyrasta z przeświadczenia, że lepsze zrozumienie mechanizmów, które zawiadują literackimi przedstawieniami »natury«, będzie miało przełożenie na naszą życiową praktykę, ponieważ doprowadzi do wykształcenia nowych narracji objaśniających miejsce człowieka w świecie naturalnym, narracji mniej destrukcyjnych niż te, które wynikają z instrumentalnego racjonalizmu dużej części zachodniej filozofii nowożytnej” (Fiedorczuk 2010: 9).

Ważnym postulatem Wojciechowskiego jest jednak przypomnienie, że studia ekokrytyczne (ekozoficzne, animal studies) wymuszają na badaczu znajomość nauk ścisłych, a łączenie różnych dziedzin wiedzy sprawia, że badania (także literackie i krytyczne) stają się bardziej twórcze i dociekliwe. Julia Fiedorczuk i Gerardo Beltran podkreślali, że pozaludzka natura zajmowała poezję od samego jej zarania, więc nie powinno nikogo dziwić, że to właśnie poeci znajdują się w awangardzie proekologicznej, wyrażając radykalne poglądy w tym zakresie. Jak piszą autorzy pracy „Ekopoetyka. Ekologiczna obrona poezji” – „wielu z nich [poetów – B.S.] zwróciło się ku nauce po wiedzę i inspirację” (Fiedorczuk, Beltran 2015: 90).

Wstęp może więc wzbudzać obawy, czy pozycja nie będzie zajmowała się konkretnie badaniami z zakresu animal studies. Wątpliwości te okazały się jednak nieuzasadnione, gdyż zaproszeni do udziału w publikacji młodzi krytycy podjęli temat szeroko i z dobrym skutkiem.

Tom otwiera szkic Joanny Roszak dotyczący poezji w erze atomowej. Badaczka rozpoczyna esej refleksją, że organizowanie przez poetów manifestacji pokojowych czy ekologicznych jest wyrazem szczerego zaangażowania, a nie desperacji. Pokój rozumie nie tyle jako brak wojny, ale jako złożoną relację, na którą składają się m.in. wspieranie praw człowieka i zwierząt, ochrona zagrożonych gatunków czy ogólnie działania na rzecz ochrony środowiska. Wiersz jest działaniem, które może zmienić świat. Autorka przygląda się diagnozom i przestrogom Michała Czai zawartym w tomie „Sfory”. Badaczka twierdzi, że analizując tę poezję, dobrze jest sięgnąć po lektury z zakresu studiów nad pokojem, co pozwala wyodrębnić kilka grup tematycznych w twórczości poety. Szczególnie ważnym według autorki tematem podejmowanym przez Czaję jest lęk przed wykorzystywaniem energii jądrowej. Roszak chciałaby określić wiersz „miłość w fukushimie”, traktujący o relacji dwojga ludzi w kontekście wybuchu elektrowni atomowej, mianem poezji antynuklearnej, który to termin w polskim piśmiennictwie nie występuje. Jak pisze: „Pokojową poezję antynuklearną można postrzegać jako nurt ekokrytyczny, bo z tematem zbrojeń nuklearnych wiążą się nieodwracalne zmiany, wątki zagrożenia globalną apokalipsą, zagładą ludzości [pisownia oryginalna – B.S.], określonych gatunków roślin i zwierząt (…) i terroryzmem” (s. 19). Dobrym zabiegiem jest odwołanie się do wierszy, które powstały w wyniku doświadczeń innych kryzysów atomowych, takich jak wybuch elektrowni w Czarnobylu czy atak na Hiroshimę. Czytelnik może czuć lekki niedosyt związany z pobieżnym tylko poruszeniem tematu poezji antynuklearnej, należy jednak podkreślić, że samo zasygnalizowanie tego zagadnienia wydaje się pionierskie na gruncie polskim.

Kolejny tekst, autorstwa Jakuba Skurtysa, dotyczy „Wierszy organicznych” Kacpra Bartczaka i jest próbą może nie tyle rehabilitacji tej poezji, co podkreślenia jej wartości, gdyż, jak pisze Skurtys: „O wierszach Kacpra Bartczaka pisało się dotąd niewspółmiernie mało do ich literackiej wartości” (s. 20). Skurtys przypisuje tom łódzkiego poety do okolic trzeciej fali ekokrytyki.

Trzecia fala jest wiązana przez badaczy z faktem tego, że obecnie żyjemy w antropocenie, epoce, w której wyraźnie widać destrukcyjny wpływ człowieka na środowisko. Z tego względu w ramach samej ekokrytyki postuluje się konieczność spojrzenia z perspektywy globalnej na procesy zachodzące na świecie. Dzięki temu tematami podejmowanymi przez badaczy stają się zarówno problemy związane z klimatem, zanieczyszczeniem powietrza i wód, jak i problemy lokalnych biosystemów (zob. Tabaszewska 2018: 9-10).

Skurtys łączy ekologiczny potencjał tomu Bartczaka z pismami krytycznymi i translatologicznymi poety dotyczącymi literatury amerykańskiej, a jako szczególnie ważny kontekst podaje Petera Gizzi, z którego poezji Bartczak przygotował wybór wierszy. Skurtys zderza głosy obu poetów i zastanawia się, jak dalece eseje naukowe łódzkiego poety i badacza możemy odczytywać jako refleksje metapoetyckie.

Nie można nie przyznać Skurtysowi racji – Bartczak, rozumiejący poezję jako rodzaj unerwionego systemu, jako krytyk wielokrotnie metaforyzuje i pisze pewien rodzaj własnego manifestu artystycznego. Skurtys jako największą zaletę „Wierszy organicznych” wymienia materialność pomyślaną na sposób geomorficzny, przez co poeta otwarcie wykracza poza ramy antropocenu. Krytyk proponuje odczytywać tom Bartczaka jako odpowiednik muzycznej płyty konceptualnej: „z pieśnią otwierającą, momentami chórów, z wyraźnie zarysowaną drogą podmiotu od adoracji do zatraty i przeistoczenia, z uwagami politycznymi i metafizycznymi, które kończą się opuszczeniem sceny przez głównego bohatera: sam Wiersz” (s. 36). Badacz wnikliwie czyta więc nie tylko sam tom, ale również pisma okołopoetyckie, co daje ciekawą perspektywę do analizy poezji Bartczaka w kontekście ekokrytycznym.

Z kolei Anita Jarzyna w swoim szkicu o poezji Michała Książka podkreśla ważną dla światowej ekokrytyki, a często pomijaną milczeniem cechę – jej związek z nauką. Hipotezą badaczki jest to, że poeta uprawia przyrodopisarstwo w każdej twórczości słownej, jaką się zajmuje – niezależnie od tego, czy to poezja, czy proza niefikcjonalna. Wiedza ornitologiczna staje się niezbędna dla poezji Książka, ale jednocześnie pisanie ma chronić go przed całkowitym zawłaszczeniem wyobraźni przez naukę. Tom Książka zestawiony zostaje z cyklem poetyckim Artura Międzyrzeckiego „Ptaki” i pokazuje, jak inny jest stosunek obu poetów do przyrody ożywionej. Jarzyna odmalowuje portret młodego poety jako zafascynowanego obserwatora zarówno ptaków, jak i języka, jako kogoś, kto stara się skrócić dystans między rzeczywistością a słowami, które ją opisują. Bacznie przygląda się poszczególnym nazwom gatunków i chce udowodnić, że nie są one potwierdzeniem ludzkiej dominacji nad ptakami, a efektem ich cierpliwej obserwacji. Jarzyna zwraca uwagę na wyjątkowe spojrzenie poety-ornitologa, który spotyka nie tylko ptaka jako przedstawiciela danego gatunku, ale raczej ptaka jako jednostkę.

W tym najdłuższym eseju w książce autorka podejmuje się analizy kilku utworów Książka i dochodzi do wniosku, że poeta jest bierny we własnych opowieściach i nie stara się zawłaszczać pozycji podmiotu. Jak pisze Jarzyna – jego poezja nie narzuca się przyrodzie, pełni wobec niej rolę służebną, nie instrumentalizuje jej (zob. s. 63-64). Szkic badaczki jest przykładem zajmującej analizy ekokrytycznej, która skupia się na praktyce poetyckiej, a nie warstwie teoretycznej.

Te trzy świetne eseje ukazują badania ekokrytyczne z różnych perspektyw, a kolejni badacze jeszcze bardziej poszerzają perspektywę patrzenia na poezję. Kogucią narrację Filipa Zawady Małgorzata Lebda analizuje poprzez kategorię wyobraźni i podkreśla autorskie przekroczenie schematycznej bariery dzięki oddaniu ludzkiego języka ptakowi. Z kolei Dawid Kujawa analizuje utwory Ilony Witkowskiej, Kiry Pietrek, Andrzeja Szpindlera poprzez Guattariańską koncepcję ekozofii. Udowadnia, że przekraczanie form podmiotowości jest związane z problemami środowiska naturalnego. Tomasz Dalasiński pisze o zasadzie współrzędności w „Ósmym wierszu ekozoficznym” Jacka Podsiadły i podejmuje się próby syntezy zarówno tematyki przyrodniczej w twórczości poety, jak i koncepcji ekozofii według Aarne Naessa. Ukazuje, w jaki sposób Podsiadło redefiniuje antropocentryzm, przekraczając ekozoficzne podejście. Z kolei Maja Staśko zajęła się wierszem „Tyranie” Kiry Pietrek, analizując go w kontekście materializmu, który wskazuje jako dobrą metodologię do czytania ekopoezji. Michał Pranke przedstawia sprawną analizę wiersza „Pięć listopadowych rematów” Szymona Szwarca, która jednak wydaje się być momentami zbyt oczywista. Szkic Agnieszki Budnik o wierszach Ilony Witkowskiej znajduje w twórczości poetki fragmenty świetnie pokazujące zaangażowanie poetki i jej obawy o zbyt niską świadomość ludzi w kwestiach dotyczących nie-ludzi.

Tom pod redakcją Krzysztofa Wojciechowskiego może stać się inspirującą lekturą dla osób, które do tej pory z ekokrytyką miały niewiele wspólnego. Czytelnik odnajdzie w nim kilka naprawdę dobrych analiz wskazujących na ważne kwestie w piśmiennictwie ekokrytycznym. Pozycja, która traktuje jedynie o poezji, jest tym bardziej istotna, kiedy przypomnimy sobie poglądy Julii Fiedorczuk i Gerardo Beltrana: „Poezja to ważny element projektu prowadzącego do stworzenia bardziej ekologicznych sposobów zamieszkiwania Ziemi, ponieważ wiersze pomagają zbudować pogłębioną świadomość tak języka, jak i środowiska naturalnego. Język, materiał poezji, jest zarazem naturalny i ludzki. (…) poezja zwraca uwagę na obydwa z tych aspektów języka, ponieważ eksploruje jego wymiar naturalny (…), plastyczność i dzikość, jak również zdolność do przedstawiania skomplikowanej myśli” (Fiedorczuk, Beltran 2015: 89).

LITERATURA:

Fiedorczuk J.: „Ekokrytyka: Bardzo krótkie wprowadzenie”. „Fragile” 2010, nr 3.

Fiedorczuk J., Beltran G.: „Ekopoetyka. Ekologiczna obrona poezji”. Warszawa 2015.

Haraway D.: „Manifest gatunków stowarzyszonych”. Przeł. J. Bednarek. W: „Teorie wywrotowe. Antologia przekładów”. Red. A. Gajewska. Poznań 2012.

Tabaszewska J.: „Ekokrytyczna (samo)świadomość”. „Teksty Drugie” 2018, nr 2.
„Ekokrytyka”. Red. Krzysztof Wojciechowski. Wydawnictwo WBPiCAK. Poznań 2018.