ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (384) / 2019

Barbara Orzeł,

(NOWO)MEDIALNYCH WSPOMNIEŃ CZAR (MICHAŁ R. WIŚNIEWSKI: 'WSZYSCY JESTEŚMY CYBORGAMI')

A A A
Niechaj nie zwiedzie Czytelnika tytuł mojej recenzji. Publikacja Michała R. Wiśniewskiego (nie mylmy go z kontrowersyjnym wokalistą „Ich Troje”) „płytką” księgą wspominkową w żadnym wypadku nie jest. To niezwykle wciągający rejs po bezkresnym oceanie, jakim są internet i nowe media. Co najważniejsze – autor pisze o polskiej sieci, polskiej perspektywie. Książka, przyprawiająca o sentymenty i wpisująca się w tak modny ostatnimi czasy trend na powrót do lat 90. (i nie tylko), składa się z trzech części, kilkunastu esejów, intra, outra, części „ekstra” i postscriptum. 245 stron, które można pochłonąć z zaciekawieniem w jeden wieczór, chcąc więcej i więcej. Okładka przedstawiająca „okablowane” blokowisko w bezpośredni sposób odsyła do tytułu. „Wszyscy jesteśmy cyborgami”. Możemy zapytać: dlaczego? „co autor miał na myśli?” Wiśniewski we wstępie wyjaśnia to w następujących słowach: „Na początku internet nas połączył. Połączył pokolenia. Przez moment wydawało mi się wręcz, że nastąpi koniec generacji, że pionową strukturę zastąpi pozioma, w której wszyscy będą mogli rozmawiać ze wszystkimi. (…) Postęp technologiczny nie zniósł jednak podziałów narodowościowych i etnicznych. (…) Nie zniósł też podziałów klasowych, wiekowych i płciowych. (…) Dlatego tak naprawdę nie istnieje żadna »generacja Neo«, ani tego z Matrixa, ani z Neostrady. Istnieje za to społeczeństwo cyborgów, ludzi sprzężonych ze sobą za pomocą komputerów. Konglomerat umysłów, ciał i maszyn. Wszyscy jesteśmy połączeni. Wszyscy jesteśmy cyborgami” (s. 19).

Zastanawiałam się, do kogo właśnie może być adresowany ten tom? Tzw. „późni millenialsi” (pokolenie urodzone na początku XXI wieku), „pokolenie Z”, większości wątków, nostalgii może najzwyczajniej nie zrozumieć. Czytelniczą grupą docelową mogą zatem być młodsi koledzy Autora, jego rówieśnicy (zatem „pokolenia X i Y”) oraz ich rodzice. Tekst z pewnością trafi do ich serc. Dla młodych (i najmłodszych) użytkowników sieci może być to niewątpliwie ciekawa lekcja z historii, szeroki kontekst dla współczesnych refleksji o internecie.

Autor niezwykle przekonująco (w końcu jest „dzieckiem sieci”) przeprowadza nas po kolejnych obszarach życia społeczeństwa usieciowanego, medialnego. Szczegółowo prezentuje, w jaki sposób doszło do transformacji mediów, zestawia „coś starego” („Radio i telewizja funkcjonowały też jako symboliczne domowe ognisko, dookoła którego zbierała się cała rodzina. (…) Potem ekrany zaczęły się mnożyć – wraz ze wzrostem konsumpcji w domach pojawiało się ich coraz więcej” [s. 24-25]) z tym, co „nowe”, współczesne („Nie można się snobować na nieposiadanie telewizora, kiedy jest to normą, co więcej – może zmalała liczba odbiorników, ale ilość ekranów, jakimi jesteśmy otoczeni, drastycznie wzrosła” [s. 27]). Wiśniewski, pisząc o przeszłości, dokonał również analizy współczesnych zachowań komunikacyjnych, nowych przyzwyczajeń i medialnych „odruchów” użytkowników.

Kolejnym obszarem poddanym opisowi i analizie była sfera twórczości użytkowników (memy, blogi, videologi i co za tym idzie: sława w sieci – tzw. „cewebrytyzm”). W dalszej kolejności „pod nóż” trafiły media społecznościowe jako takie (od portali typu Grono, Epuls czy Nasza Klasa począwszy). Wiśniewski zwraca uwagę na jakże pozorne poczucie anonimowości (i pogłębiającego się narcyzmu użytkowników): „Każdy wie, że jesteś psem – i każdy wie, jak wyglądasz, bo wrzucasz selfie. (…) Magiczne pudełka, łączące w sobie aparaty, przeglądarki internetowe i komunikatory zmieniły sposób, w jaki korzysta się z sieci. Selfie, czyli autoportret. Przez wielu znienawidzone, uznane za narcystyczne narzędzie autokreacji” (s. 94). Autor opisuje również początki randkowania w sieci i „nową (apkową) rewolucję seksualną” (zasilaną „binarnym” wyborem: hot or not?). Te same potrzeby użytkownika, dzięki nowym technologiom, otrzymały nowe możliwości realizacji. Zauważamy, w jaki sposób zmieniły się również sposoby kreowania wizerunku i tożsamości człowieka, widzimy, jak nowe media zapośredniczyły transformację (konsumpcji) relacji międzyludzkich, miłości, przyjaźni, koleżeństwa.

Część zatytułowana „Wojny kulturowe” w dużej mierze została poświęcona kontroli i kulturze (osobistej) w internecie (nostalgia za czasami, gdy na Usenecie przestrzegana była netykieta). Znów mamy do czynienia z przewartościowaniem: „Komu dziś można wierzyć? Nikomu, kogo nie znamy. Upadła kultura gatekeeperów (…). Niegdyś tę funkcję – z mniejszym lub większym powodzeniem – pełniły stare media. Internet miał być tej instytucji pozbawiony, ale szybko okazało się, że tego ogromu informacji nie da się samemu »przesurfować«. (…) Sieć zaczęła się samorganizować w kręgi i centrale” (s. 178). Doszło do utraty kontroli w tej dziedzinie, na nic regulaminy, odrobina kultury czy najzwyczajniej: „dobrego smaku”. W różnych zakątkach sieci narodziły się trolle, pojawił się hejt. Nienawiść online zaczęła niszczyć życia toczone offline. Z ironią pisze Wiśniewski o swoistym totemie współczesnego internetu – dłoni z wysuniętym kciukiem: „Co to jest lajk? To odgłos jednej klaszczącej dłoni. Pozytyw bez negatywu. Jak coś ci się nie podoba, możesz najwyżej to zignorować lub zostawić komcia, narażając się na wysiłek sformułowania wypowiedzi i opisania własnych uczuć” (s. 179). Dystans do technologii, która wychowała, ukształtowała autora (również jako blogera, „producenta treści”), stanowi niewątpliwy walor tej książki. Po co byłaby nam kolejna „laurka” chwaląca „nowy, wspaniały świat”, w którym przyszło nam żyć? Może również najmłodsze pokolenie użytkowników, które (dosłownie) nie pamięta świata sprzed „Matriksa”, w którym przyszło nam żyć, „przebudzi” się i odkryje, że „nie wszystko złoto, co się świeci”?

Zdajemy sobie sprawę, że wiele z tych rozpoczętych procesów zmieni nasz świat na zawsze: „Problemem dla futurystycznych biografów może być nie sam dostęp do otwartych lub zamkniętych treści, tylko rozproszenie i gigantyczny szum; łatwo będzie przejrzeć wpisy z Facebooka, ale jak ogarnąć wszystkie dyskusje czy komentarze? I jaką właściwie prawdę powie Facebook o kimkolwiek? (…) Ogrom pozostawionych cyfrowych strzępków i śmieci tak naprawdę ogarnąć będzie w stanie tylko maszyna” (s. 229). Pisarz otwiera tą refleksją pewną wątpliwość, jak będzie wyglądać przyszły świat. Obecnie mamy do czynienia z istnym internetowym „wysypiskiem śmieci”, które jedynie odpowiednie algorytmy mogą uporządkować (czy ktoś jednak kiedykolwiek z tego wszystkiego skorzysta?). Jak będzie wyglądała przyszłość sieci, naszych wspomnień czy samego człowieka umieszczonego w tej nowej komunikacji? Książka Michała R. Wiśniewskiego może niewątpliwie stanowić kamień milowy i „polski” głos w jej zrozumieniu.
Michał R. Wiśniewski: „Wszyscy jesteśmy cyborgami. Jak internet zmienił Polskę”. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2019.