ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (385) / 2020

Przemysław Pieniążek,

SPOKOJNE KONFRONTACJE (JAMES BALDWIN: 'ZAPISKI SYNA TEGO KRAJU')

A A A
W dorobku Jamesa Baldwina (1924-1987), cenionego prozaika, autora sztuk teatralnych i działacza na rzecz praw obywatelskich, znajdziemy także szereg esejów ukazujących się na łamach takich periodyków jak „The New Leader”, „Partisan Review” czy „Harper’s Magazine”. Część z nich trafiła potem do – debiutującego w 1955 roku – tomu „Zapiski syna tego kraju”, będącego nie lada gratką dla miłośników twórczości (wychowującego się w Harlemie) syna nigeryjskiego pastora.

„Kwadratura koła, jaką jest kolorowość, to dziedzictwo każdego Amerykanina i każdej Amerykanki, zarówno czarnych, jak i białych, czy to w świetle prawa, czy w świetle dnia. To straszliwe dziedzictwo, za które niewysłowione rzesze sprzedały swoje przyrodzone prawo (…). Próbowałem umiejscowić się w określonym dziedzictwie i posłużyć się tym dziedzictwem właśnie po to, żeby upomnieć się o moje przyrodzone prawo, którego owo dziedzictwo tak brutalnie i wyraźnie mi odmawiało” (s. 19) – zauważa autor w przedmowie do niniejszej, zaprawionej sporą dawką goryczy książki (za jej pełne polskie wydanie odpowiada krakowska oficyna Karakter). „To, co wydarzyło się za mojego życia, to wyliczenie dokonań moich przodków. Nie dotrzymano żadnej z danych im obietnic, żadnej z danych mnie, a ja sam nie mogę doradzać tym, którzy przychodzą po mnie, ani moim krewnym z całej kuli ziemskiej, by wierzyli w jakiekolwiek słowo wypowiadane przez moich upadłych moralnie rodaków” (s. 23) – przekonuje Baldwin, który w swoich szkicach koncentruje się zarówno na (afro)amerykańskiej literaturze i kinematografii, jak i podejmuje tematy o naturze politycznej. W omawianym zbiorze nie zabrakło także tekstów, w których literat umiejętnie połączył zapis osobistego doświadczenia z rozważaniami dotyczącymi spraw społecznych (rozpatrywanych z punktu widzenia obywatela Stanów Zjednoczonych szukającego swego miejsca także w Europie), ze szczególnym uwzględnieniem kwestii niewolnictwa oraz apartheidu.

Baldwin niejednokrotnie gruntownie analizuje etos człowieka pióra, rozpatrując go pod kątem swojego statusu zawodowego, czego przykładem może być (zaczerpnięta z „Zapisków autobiograficznych”) poniższa refleksja: „Przypuszczam, że każdy pisarz czuje, iż świat, na który został wydany, to nic innego jak spisek zawiązany po to, by utrudnić mu rozwijanie talentu – i oczywiście wiele przemawia za słusznością tego przekonania. Równocześnie jednak tylko dlatego, że świat spogląda na jego talent z tak przerażającą obojętnością, artysta jest zmuszony obrócić swój talent w coś istotnego. Dlatego każdy pisarz, spoglądający wstecz nawet z tak krótkiej perspektywy czasu, jaką ja z konieczności tutaj się posługuję, dochodzi do wniosku, że tych rzeczy, które go zraniły, oraz tych, które go wspomogły, nie da się od siebie oddzielić: pewien rodzaj pomocy mógł otrzymać tylko dlatego, że został w pewien sposób zraniony, pomoc zaś znajduje po prostu w tym, że dane mu jest przechodzić od jednej zagadki do drugiej – można by się pokusić o stwierdzenie, że wędruje on od jednej katastrofy do kolejnej” (s. 27) – konstatuje Amerykanin.

Równocześnie autor „Zaułka Amen” zauważa, iż jedną z trudności, jakie niesie z sobą bycie murzyńskim pisarzem, jest fakt, że o kwestii murzyńskiej pisze się tak dużo. „Półki jęczą pod ciężarem informacji i każdy uważa siebie za dobrze poinformowanego. Informacje te cechuje jednak to, że zazwyczaj (na ogół wśród szerokich rzesz) przyczyniają się do ugruntowania tradycyjnych postaw. Tradycyjne postawy są tylko dwie – Za albo Przeciw – mnie samemu trudno zaś stwierdzić, która z nich sprawiła mi więcej bólu. Mówię jako pisarz; patrząc ze społecznego punktu widzenia, jak najbardziej mam świadomość, że zmiana złej woli na dobrą wolę, jakkolwiek byłaby motywowana, jakkolwiek niedoskonała i jakkolwiek wyrażana, jest lepsza niż brak zmiany. Należy jednak do działalności pisarza – w moim jej wyobrażeniu – badać postawy, zaglądać pod powierzchnię, doszukiwać się źródła. Gdy patrzy się z tego punktu widzenia, kwestia murzyńska jest prawie niedostępna. Można właściwie powiedzieć, że ceną, jaką płaci Murzyn za przyznanie mu prawa do mówienia, jest – w dłuższej perspektywie – odkrycie, że nie ma o czym mówić” (s. 28).

Baldwin podkreśla przy tym, że wszelkie dyskusje o kwestii murzyńskiej w Ameryce powinny się toczyć z uwzględnieniem niezbędnego kontekstu, jakim jest historia Stanów Zjednoczonych, ich tradycja, obyczaje i moralne przekonania, mówiąc krótko: „ogólna tkanka społeczna” (s. 31). Przy okazji autor w dobitny, nieco przekorny sposób podkreśla swoje prawo do uczestnictwa w tej niekończącej się debacie: „Kocham Amerykę bardziej od wszystkich innych krajów na świecie i z tej właśnie przyczyny domagam się prawa do nieustannego jej krytykowania” (s. 32).

Po „Zapiskach autobiograficznych” – będących swoistą rozbiegówką przed meritum niniejszego zbioru – przychodzi pora na (otwierający pierwszą część kolekcji) esej „Powieść protestu dla każdego”, w którym Baldwin bierze na cel „Chatę wuja Toma” Harriet Beecher Stowe. Autor wykazuje, że niniejszy utwór „pod względem cnotliwego sentymentalizmu podszytego samozadowoleniem wiele łączy z »Małymi kobietkami«” (s. 34), a jakby tego było mało, stanowi także istny „katalog przemocy” (ibidem). W konkluzji pisarz podkreśla, iż klęską powieści protestu jest „odrzucenie przez nią życia i człowieka, zanegowanie jego piękna, strachu i potęgi, a także upieranie się przy twierdzeniu, że kategoria, do której został on zaliczony, jest jedyną prawdziwą i że nie da się jej przekroczyć” (s. 45).

Omawiając problem krzywdzących stereotypów oraz stygmatyzującej kategoryzacji czarnoskórych obywateli USA, Baldwin odnosi się także do książki „Syn swego kraju” Richarda Wrighta, której skądinąd poświęcony został esej „Many Thousands Gone” (tytuł pochodzi od tradycyjnej pieśni z czasów niewolnictwa). Twórca „Innego kraju” już na początku swoich rozważań zauważa, iż „Tylko w tworzonej przez siebie muzyce (…) Murzyn w Ameryce zdołał opowiedzieć swoją historię. Jest to historia, która i tak musi być opowiedziana, choć na jej wysłuchanie nie jest przygotowany żaden z Amerykanów” (s. 46). W toku snutej przez siebie narracji Baldwin wskazuje, że „dehumanizacja Murzyna, której się dopuszczamy, nie daje się (…) oddzielić od dehumanizacji nas samych: utrata własnej tożsamości to cena, jaką płacimy za jego wymazanie” (s. 48), przekonując jednocześnie, iż wiara w to, że przeszłość umarła, jest „sentymentalną pomyłką” (s. 52), zaś „argument, że została w całości zapomniana, że sam Murzyn o niej zapomniał, to pustosłowie” (ibidem).

Według eseisty problem nie dotyczy wcale kwestii pamięci. „Edyp nie pamiętał rzemieni, które pętały mu stopy, a mimo to ślady, które pozostawiły, zaświadczały o zgubie, ku której jego stopy go wiodły. Człowiek nie pamięta ręki, która go biła, ciemności, która go przerażała, gdy był dzieckiem – a jednak ta ręka i ta ciemność pozostają z nim, na zawsze nierozerwalnie związane, jako część tej namiętności, która popycha go naprzód, dokądkolwiek postanowi uciekać” (s. 52) – stwierdza literat, który w eseju „Carmen Jones. Ciemne jest dostatecznie jasne” krytycznym okiem przygląda się filmowi „Czarna Carmen” (1954) Otto Premingera, będącą w odczuciu autora tekstu nietrafioną adaptacją opery George’a Bizeta wywiedzioną z noweli Prospera Mérimée.

Część drugą „Zapisków syna tego kraju” otwiera tekst „Getto w Harlemie”, gdzie, obok kilku kąśliwych refleksji poświęconych bulwarowemu, prorepublikańskiemu tygodnikowi „Amsterdam Star-News”, Baldwin wyjaśnia przyczyny ambiwalentnego stosunku ciemnoskórych mieszkańców nowojorskiej dzielnicy do ich sąsiadów reprezentujących wyznanie mojżeszowe. „Żydowi wpajano – nazbyt często z powodzeniem – legendę o niższości Murzyna, Murzyn z kolei w swoich interakcjach z Żydem nie spotkał się z niczym, co przeczyłoby legendzie o semickiej chciwości. Amerykański biały poganin ma zatem na własny użytek dwie legendy, poróżnił między sobą te mniejszości i sprawuje władzę” (s. 98) – przekonuje działacz. I dodaje: „W całym Harlemie murzyńscy chłopcy i dziewczęta wchodzą w skarłowaciałą dojrzałość, rozpaczliwie poszukując miejsca, w którym mogliby stanąć pewnie. Sposoby, jakimi dysponuje Murzyn, by dać upust swym emocjom, są straszliwie ograniczone. W swojej rozterce zwraca się najpierw przeciw sobie, a następnie przeciw temu, co w jego przekonaniu najwyraźniej symbolizuje jego własną impotencję. Tu Żyd zostaje schwytany w krzyżowy ogień amerykańskich realiów. Murzyn w zetknięciu z Żydem nienawidzi w głębi serca nie jego żydowskości, ale koloru jego skóry. To nie tradycja żydowska go zdradziła, lecz tradycja jego kraju. Jednak tak jak społeczeństwo musi mieć kozła ofiarnego, tak nienawiść musi mieć swój symbol. Georgia ma Murzyna, a Harlem – Żyda” (s. 101).

Chwilę potem wyruszamy wraz z Baldwinem w „Podróż do Atlanty”, gdzie poznajemy perypetie członków zespołu The Melodeers zatrudnionych przez lewicową Partię Postępową (jej współzałożycielem był wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Henry Wallace) do śpiewania w kościołach na Południu. Zgadzam się z Edwardem P. Jonesem, który we wprowadzeniu do recenzowanej książki zauważa, że wspomniany esej to „doskonała przypowieść ku przestrodze o czarnych politykach oraz białych radykałach i liberałach usiłujących swoim pustosłowiem zamaskować protekcjonalne podejście do czarnych, których postrzegają jako nieledwie dzieci” (s. 13). Z kolei tytułowe „Zapiski syna tego kraju” w dużym stopniu opowiadają o relacji autora z jego (cierpiącym na demencję) ojcem – przejmującym w kazaniach, lecz okrutnym i zgorzkniałym w codziennym życiu – którego śmierć zbiegła się z zamieszkami, jakie wybuchły w Harlemie w roku 1943.

Trzecia, finalna część tomu poświęcona została europejskim wojażom Baldwina, stanowiących punkt odniesienia dla kolejnych trafiających w punkt przemyśleń na temat rasizmu, nierówności społecznych oraz pokutujących duchów kolonializmu. W eseju „Spotkanie nad Sekwaną. Czarny i brązowy stają twarzą w twarz” autor powieści „Mój Giovanni”, porównując losy ciemnoskórych obywateli Francji z przypadkami ofiar segregacji w USA, zestawia ze sobą dwa modele egzystencji, kształtowane w oparciu o odmienne doświadczenia historyczne. „Kwestia tożsamości” proponuje wnikliwe spojrzenie na amerykańskie środowisko studenckie w mieście zakochanych, podczas gdy „Równy w Paryżu”, opowieść o wielodniowym pobycie Baldwina w więzieniu w Boże Narodzenie A.D. 1949 (po tym, jak został aresztowany pod zarzutem paserstwa, czyli przyjęcia używanego – a ówcześnie skradzionego – hotelowego prześcieradła) jest zarówno kameralnym studium opresji, jak i przyczynkiem do rozważań nad francuskim imperium kolonialnym.

„Nadszedł już czas, by uświadomić sobie, że dramat międzyrasowy odgrywany na kontynencie amerykańskim stworzył nie tylko nowego czarnego człowieka, ale także nowego białego człowieka. Nie ma takiej drogi, którą Amerykanie mogliby cofnąć się do stanu prostoty tej europejskiej wioski, gdzie biali ludzie nadal cieszą się luksusem patrzenia na mnie jak na obcego przybysza. Dla któregokolwiek z żyjących Amerykanów nie jestem już obcym. Jedną z rzeczy, która odróżnia Amerykanów od innych ludzi, jest to, że żadni inni ludzie nie byli nigdy tak głęboko zamieszani w życie czarnych ludzi – i vice versa” (s. 216) – przekonuje Baldwin w zamykającym omawiany zbiór eseju „Obcy w wiosce” dokumentującym pobyt twórcy „Głoś to na górze” w pewnej szwajcarskiej miejscowości, w której narrator swoją obecnością (ściślej: kolorem skóry) wywoływał niemałą sensację.

„Zapiski syna tego kraju” to ważna, w wielu partiach (niestety) nie tracąca na aktualności pozycja, która poruszając ważkie, często bolesne kwestie, pozostawia w czytelniku nadzieję. W pełni podzielam pogląd Edwarda P. Jonesa stwierdzającego, iż autor „Na spotkanie człowieka” – nawet gdy pisze o sprawach trudnych – przynosi czytelnikom optymizm, który „raz ma postać łagodnej muzyki w tle, innym zaś razem rozbrzmiewa jak uporczywy rytm bębna” (s. 13-14). A co najważniejsze, Baldwin „wypowiadając kolejne słowa – być może na dowód, że jest człowiekiem pewnym tego, co mówi – nigdy nie krzyczy” (s. 14). Zachęcam do lektury i do uważnego słuchania.
James Baldwin: „Zapiski syna tego kraju”. Przeł. Mikołaj Denderski. Wydawnictwo Karakter. Kraków 2019.