ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (387) / 2020

Grzegorz Marcinkowski,

DOBROWOLNA SAMOTNOŚĆ (FRITZ J. RADDATZ: 'RAINER MARIA RILKE. BYT NIEZMIERZONY. BIOGRAFIA')

A A A
Rainer Maria Rilke to twórca z wielu względów emblematyczny. Jako reprezentant wysokiego modernizmu uosabia wszelkie jego wzloty i wstydliwe obsesje. Poezja Rilkego jest w równej mierze utkana z przenikliwej samoświadomości, co z fantazmatów. „Elegie diunejskie” i „Sonety do Orfeusza” uznane zostały za jedno ze szczytowych osiągnięć dwudziestowiecznej literatury, a mimo to samego Rilkego otacza pewna tajemniczość. Jest tak za sprawą masek, jakie poeta w ciągu swojego życia zakładał, ról, które przyjmował. W przypadku autora „Pantery” mamy do czynienia z szczególnym splotem tego, co egzystencjalne, z formą, ze specyficznym rozumieniem roli sztuki w konstytuowaniu się świadomego bytowania. Choć Rilke był zaprzysięgłym estetą i elitarystą, to jednak we wszystkich prawie jego dziełach widać wychylenie w kierunku zewnętrzności, skupienie na przedmiocie, w niektórych da się nawet wyśledzić coś na kształt społecznej wrażliwości. Pomimo dokonywanych przezeń częstokroć autarkicznych gestów, dostrzec można w jego frazach tęsknotę za realnością, głód rzeczywistości. Podobnie jak w przypadku wielu przedstawicieli nowoczesności casus Rilkego utkany jest z nieprzezwyciężalnych, zdawałoby się, aporii.

Tym większe wyzwanie stoi przed autorem potencjalnej biografii Rilkego. Zresztą dzieło Fritza J. Raddatza klasyczną biografią nie jest i nawet nie próbuje być. Autor nie stara się nawet udawać, iż przeniknie wszelkie tajemnice otaczające osobę poety, że jest w stanie wypełnić białe plamy i niespójności. Przypadek twórcy „Maltego” jest o tyle szczególny, że był on zaprzysięgłym epistolografem, dokonującym w swoich listach głębokich, choć czasami sprzecznych autoanaliz. Rilke był przy tym zadeklarowanym wrogiem rodzącej się psychoanalizy, rezerwującym sobie wyłączny glejt na zgłębianie tajemnic własnej jaźni. Zresztą list, ze względu na swoją paradoksalną naturę, stanowił dlań rodzaj zastępczej obecności – zaspokajał jednocześnie dwie przeciwstawne potrzeby: więzi z drugim i izolacji. Przy tym jego głęboka szczerość miała równie dwuznaczny charakter, wiązała się z potrzebą autokreacji. Dlatego Raddatz wybiera formę biografii symbolicznej lub fantazmatycznej, subtelnie śledząc rodzenie się i formowanie rilkeańskich traum, kompleksów i manii, jak również sposób ich artystycznej artykulacji.

Otrzymujemy zatem opowieść o chłopcu wychowywanym przez zaborczą matkę, która przez dłuższy czas traktowała go jak dziewczynkę, o wrażliwym artyście, który długo szukał swojej drogi, wreszcie o skoncentrowanym na sobie dandysie, snobującym się na szlacheckość, będącym przez większość swojego życia na utrzymaniu rozmaitych, rozmiłowanych w jego talencie, mecenasów. Jest wreszcie Rilke człowiekiem bezwzględnym w egzekwowaniu swojej niezależności, posuwającym się w tym wręcz do okrucieństwa. Raddatz poddaje analizie skomplikowane związki Rilkego z kobietami, w tym zwłaszcza z Lou Andreas- Salomé (której zawdzięczamy zmianę imienia poety z René na Rainer) i żoną Klarą Westhoff. Pomimo potrzeby bliskości i przyznawania wiodącej roli miłości jako uprzywilejowanemu medium poznania, poeta pilnie strzegł swojej samotności, bronił wstępu do swojego życia zobowiązaniom innym niż artystyczne. Sprawiało to, że – podobnie jak Flaubert – przedzierzgnął się w świeckiego pustelnika, sterylnie odgrodzonego od groźby intymności. Raddatz zawraca uwagę na zabawny fakt, iż większość romansów Rilkego miała charakter epistolarny; list był jednocześnie orężem samopoznania, jak i erzacem bliskości, chroniącym przed kłopotliwą obecnością obiektu miłości. Wiązała się z tym decyzja poety o opuszczeniu żony i dziecka. Biograf stara się zrekonstruować kompleks, który tworzą dokonywana przez poetę w listach i wierszach apoteoza kobiecości (utożsamienie posunięte wręcz do duchowej androginii) z jedoczesnym mizoginizmem i umiłowaniem sterylności. Raddatz, posiłkując się przykładami innych wielkich modernistów, takich jak Tomasz Mann, próbuje rozplątać ten węzeł fobii i teorii filozoficznych, który stanowił o mizoginizmie wielkich modernistów. Kobieta pojmowana jako obiekt upragniony i jako zagrożenie zarazem to motyw dość rozpowszechniony.

Raddatz opisuje Rilkego przez pryzmat jego teorii estetycznych, wierszy i relacji, w które wchodził. Oprócz Lou był to Rodin, którego Rilke przez kilka lat pracował jako sekretarz. Wzajemne relacje obu panów, nad wyraz skomplikowane, biograf przedstawia jako rodzaj intelektualnego romansu, opartego na fascynacji (przede wszystkim Rilkego rzeźbiarzem), ale i na ciągu nieporozumień. Rilke w pewien sposób zinterioryzował Rodina, czyniąc zeń ekran, na który wyprojektował własny estetyczny absolutyzm. Skierowanie w kierunku rzeczowości i materii jest pokłosiem współpracy z wielkim rzeźbiarzem, podglądania go przy pracy. Rilke starał się w słowie znaleźć ekwiwalent dla materialnej pracy, jakiej dokonywał Rodin. Raddatz nie boi się kontrowersji: nazywa relację Rilkego i Rodina quasi-homoerotyczną i implikuje istnienie ukrytego antagonizmu, który ją dynamizował. Z pewnością była w poecie skłonność do spersonalizowanego entuzjazmu, jak również podskórna ciągota do ojcobójstwa. Faktem pozostaje, że recepcja Rodina dokonana przez Rilkego i rodząca się z niej refleksja na temat roli sztuki jest doskonałym podsumowaniem tego powikłanego związku.

Opisuje wreszcie Raddatz okoliczności towarzyszące powstaniu najważniejszych dzieł Rilkego, polemizując przy tym z pewnymi rozpowszechnionymi przekonaniami na jego temat. Tak więc temu estecie i samotnikowi nieobce były polityczne zaangażowanie i społeczny wymiar bycia. Okazywał się Rilke bezwzględny wobec ukochanych, ale jego pracowitość budzi podziw. Nawet najbardziej wątpliwe aspekty jego biografii, takie jak permanentne życie na cudzy koszt czy nieuleczalny snobizm, udało się Raddatzowi jakoś obronić. Jeżeli ktoś oczekiwałby biografii napisanej „po bożemu”, zgodnie z chronologią i bogatej w szczegóły, to winien sięgnąć do wydanej po polsku w roku 2004 książki Donalda Pratera „Dźwięczące szkło”. Publikacja Raddatza to raczej impresyjny esej, w którym równą rolę, co fakty, odgrywają literackie motywy i filozoficzne teorie. Tym, co udało się autorowi „Bytu niezmierzonego”, jest ukazanie narodzin geniuszu. Udało też się „odkurzyć” Rilkego, odebrać mu poczciwość muzealnego artefaktu, ukazać jako twórcę wartego ponownych lektur.
Fritz J. Raddatz: „Rainer Maria Rilke. Byt niezmierzony. Biografia”. Przeł. Dariusz Guzik. Wydawnictwo Aletheia. Warszawa 2019.