ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (389) / 2020

Anna Zagórska,

MIŁOŚĆ W CZASACH CIEMNOŚCI (SIGITAS PARULSKIS: 'CIEMNOŚĆ I PARTNERZY')

A A A
1.

Rebecca Solnit napisała kiedyś, że „wiedza może zarówno znieczulać, jak i pobudzać emocje” (Solnit: 69). To sformułowanie odnosiła do słów Susan Sontag – słów mocnych, ważnych, trafiających w sedno, słów mogących stanowić także motto i wstęp do opowieści o książce „Ciemność i partnerzy” Sigitasa Parulskisa. Sontag pisała przecież: „Nie dociera do nas. […] Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak potworna, jak przerażająca jest wojna; ani jak normalna się staje. Nie potrafimy zrozumieć, nie potrafimy sobie wyobrazić” (Sontag: 148). Słowa Sontag i komentarz Solnit brzmią w naszych uszach, gdy zagłębiamy się w lekturę Parulskisa. Co chwila mamy ochotę powiedzieć: tak być nie może! Nie ma na to zgody! Jak on może tak postępować, jak oni mogą tak czynić, jak ona może się na to godzić? Sądy i opinie wypada nam jednak zawiesić, gdy uświadomimy sobie boleśnie, że nie nam oceniać bohaterów, nie nam głosić kategoryczne postulaty, nie nam wydawać wyroki, oddzielać ziarna od plew, mierzyć swoją miarą.

Opowiedzieć o najnowszej publikacji Parulskisa byłoby o wiele trudniej, nie mając w pamięci także innego tekstu: niewielkich rozmiarów książeczki – minipowieści Kornela Filipowicza „Pamiętnik antybohatera”. Gwoli przypomnienia: Filipowicz opublikował „Pamiętnik antybohatera” w pierwszej połowie lat 60. ubiegłego wieku. Główną postacią i jednocześnie narratorem tej historii uczynił mężczyznę w sile wieku, który wspomina i przywołuje swoje wojenne dzieje. Szczególny to jednak obrazek i niezmiernie wymowny. W bohaterze (antybohaterze) Filipowicza drzemie bowiem nie tyle chęć opowiedzenia o własnych heroicznych czynach, odważnych decyzjach czy narażaniu własnego życia, co raczej wyrażenie nie aż tak głęboko ukrytej pretensji, że oto nie było zewnętrznej wobec niego mocy, która sprawiłaby, że zostałby „na siłę, wbrew mojej woli, jak to się często zdarza na wojnie, zmuszony do jakiegoś aktu bohaterskiego” (Filipowicz: 95). Jednocześnie jawi się nam on jako postać mocno niejednoznaczna, nieraz przeciętna i zwyczajna, ale i wielce opalizująca: lawirująca na granicy niepełnej prawdy i zręcznych niedopowiedzeń (mówi o sobie: „ja nie podlegam wahaniom, rozterkom […]. Bo ja nie posiadam przekonań”, [Filipowicz: 77]). To homo bellicus – człowiek dopasowujący się do czasów hekatomby wojennej, czasów zawieszenia sądów i upadku wszelkich moralnych granic. Dodatkowo wplątuje się on w mocno niejednoznaczne związki damsko-męskie, przystosowuje się do nowych warunków gry pod okupacją, gdzieś przemyka, gdzieś błądzi, czasem lawiruje, niekiedy zbacza i patrzy z boku. Jest moim zdaniem „Pamiętnik antybohatera” lekturą obowiązkową i – sięgając po prozę dotykającą czasów drugiej wojny światowej, tak jak dzieje się to w książce „Ciemność i partnerzy” – lekturą koniecznego kontekstu.

2.

„Ciemność i partnerzy” to książka niepokojąca jak czasy, o których opowiada. Akcja przenosi nas w sam środek wojny – w sam środek dwudziestowiecznego jądra ciemności: w czasy mroku i grozy. Czasy, w których roi się od czarnych charakterów i Filipowiczowskich antybohaterów. Oto moment dziejowy, który rzeczywiście trudno pojąć, patrząc z perspektywy czasu. Chwila, która – jak pisała Sontag – łączy w sobie potworność i normalność jednocześnie. „Ciemność i partnerzy” spisana została z perspektywy XXI wieku (opublikowana w języku oryginału w 2012 r.), a jej ambicją było przeniesienie czytelników kilkadziesiąt lat wstecz. Przeniesienie dotyczyć miało nie tylko fabuły i fikcjonalnych bohaterów, ale przede wszystkim uwrażliwić na rozmaite wieloznaczności, skomplikowania i wątpliwości tamtego czasu. Na namiętności, którymi rządzi się życie w czasach zawieszenia wszystkich sądów i wszelkich praw.

Ostatnie lata przyniosły prawdziwy urodzaj i dojmującą nadpodaż książek, których fabuły osadzono w czasach drugiej wojny światowej. Tak jakby pokolenia dojrzewające w pokoju wypracowanym po jej zakończeniu łaknęły opowieści, do których coraz trudniej dotrzeć przez świadków historii. Jakbyśmy wszyscy potrzebowali fikcji, by opowiadać o prawdzie. Zajmujące to i doprawdy zastanawiające zjawisko, o którym ostatnio zresztą pisze się i mówi wiele. Powieść „Ciemność i partnerzy” może początkowo budzić skojarzenia z tym, co Jacek Dehnel nazywa „czarnym Disneylandem”, wydaje się jednak, że w książce Parulskisa wojna nie służy rozrywce czytelniczej gawiedzi, nie zaspokaja ewentualnego oczekiwania na wzruszającą historię z Zagładą w tle (jakkolwiek makabrycznie to brzmi, to jednak większość z nas jest w stanie wskazać choć kilka tytułów emanujących nawiązaniami do tragedii Shoah w celu przedstawienia atrakcyjnej, fikcyjnej historii). Opowieść Parulskisa jest raczej fabularnym sposobem odpowiedzi na trudne, choć jednocześnie rudymentarne pytania o ludzką odpowiedzialność, przyzwoitość, granice pomiędzy dobrem a złem. Jest to próba dotarcia do samego spodu moralności i odkurzenia na nowo wyrzutów sumienia, wydobycia z dna niepamięci nierozliczonych krzywd, bolączek i zaniechań. Jak pisał Jan Błoński: „kraj ojczysty nie jest hotelem, w którym dość sprzątnąć brudy po przypadkowych gościach. Zbudowany jest przede wszystkim z pamięci o przeszłości. Tą przeszłością nie możemy dowolnie rozporządzać, chociaż – jako jednostki – nie jesteśmy za tę przeszłość bezpośrednio odpowiedzialni” (Błoński: 12). Wydaje się, że Parulskis chce być tym, kto te „brudy po przypadkowych gościach” wynosi na zewnątrz, kto wraca do bolesnej i wieloznacznej historii, kto przenosi do światła cienie przeszłości. Jest to powieść, w której tytułowa ciemność pobrzmiewa po wielokroć i wielu partnerów sobie znajduje. Niewiele spraw czy postaci pozbawionych jest tej rysy, skazy ciemności.

3.

Powieść „Ciemność i partnerzy” przynosi historię o Vincentasie, jego kochance Judycie, o oficerze SS i szwadronach śmierci niosących zagładę, ale to w gruncie rzeczy historia uniwersalna, opowieść o nas samych. O tym, co dzieje się z hamulcami moralnymi, gdy świat wokół nie stawia jasnych i kategorycznych zasad odróżniających w niezachwiany sposób dobro od zła. Wojna jest tu pretekstem do stawiania pytań o granice własnego sumienia, o sposób radzenia sobie z presją otoczenia, o nonkonformizm w czasach powszechnego oportunizmu. Takie sytuacje nie dzieją się tylko w czasie konfliktu zbrojnego, choć akurat wtedy przybierają może najbardziej złowrogie i złowróżbne oblicze. Vincentas w pewnym momencie doznaje wrażenia, złudnej wizji, w której rzeczywistość jawi się niczym cudza fotografia, na którą można spojrzeć z boku – tęskni do takiej urojonej możliwości, „że oto ktoś inny odpowiada za to, co się teraz dzieje, co się dzieje z nim i ze wszystkimi” (s. 15). Któż czasem nie chciał cofnąć czasu, spojrzeć na własne życie, własne nietrafione wybory z boku, z perspektywy widza, od którego nic nie zależy, z którego ściągnięto odpowiedzialność, oddalono obowiązek.

Parulskis odsłania przed czytelnikiem bezwzględność i brutalność świata, którym rządzi przemoc, okrucieństwo i tak silna wola przeżycia, że niejednego spycha ona w rejony wątpliwe i mroczne. Mamy nieodparte wrażenie, że to moment gwałtownego spiętrzenia i ścisłego objęcia tych dwóch odwiecznych rywali (ale i kompanów): Erosa i Tanatosa. Miłość (ta od pożądania i fizyczności) i śmierć (gwałtowna, bolesna, tragiczna i przedwczesna) łączą się ze sobą w nierozerwalnym uścisku: choć jedna niweluje drugą, to ciągle te dwie ludzkie namiętności się ze sobą splatają, współistnieją, współbrzmią (wystarczy wspomnieć plastyczną scenę, w której Judyta, tuż po miłosnych uniesieniach z Vincentasem, potyka się i krwawo rani o leżącą w pokoju trumnę, a jej krew zastyga na wieku). Czasy nastały więc ciemne – tak w skrócie można podsumować fabułę tej książki. A w ciemnych czasach nikną nasze jasne strony: milkną wyrzuty sumienia, gaśnie moralność, rozmywa się przyzwoitość. Jednym zdaniem: „Czasy są teraz sprzyjające, żeby grzeszyć” (s. 96). Gdy światem rządzi wojenny porządek, gdy życie zostaje sprowadzone do walki o przeżycie, nic nie jest oczywiste, łatwe i proste. Nie ma światła, jasności, nie ma radości, która nie przemieni się w płacz. Brakuje uniesienia, które nie przełamie się goryczą. Wszystko odczuwa się mocniej, każda struna gra wyraźniej. Wojna łączy się ze sztuką, śmierć z namiętnością, chęć utrzymania życia z koniecznością godzenia się na trudne kompromisy. Do tego wszystkiego odżywają w ludziach (lub brzmią zupełnie inaczej, mocniej, wyraźniej, bardziej plastycznie) biblijne metafory i religijna symbolika. Na nowo zastanowienia wymaga odpowiedź na odwieczny dylemat: unde malum? Do głosu dochodzą wątpliwości pokroju: „jak sądzisz, gdzie podziewają się te grzechy, które zostały już odpuszczone?” (s. 68).

4.

To powieść niepokojąca i budząca grozę. Jest jednocześnie przepełniona skrajnościami: rozbudzonymi do ostateczności namiętnościami, przerażającymi obrazami, granicznymi emocjami, ostatecznymi rozwiązaniami i dramatycznymi decyzjami. Przepełniają ją perwersyjne, niepokojące sceny, w których okrucieństwo miesza się z litością, a przyzwoitość z łajdactwem. Seks zazwyczaj niesie w sobie domieszkę zła: gwałtu, odurzenia, śmierci w końcu. Nie ma tu miejsca na proste przeżywanie, radość życia, pogodę ducha. Wszystko pochłonięte jest tytułową ciemnością, która spowiła Litwę w wojenną, niekończącą się noc. Wszystko pochłania ta ciemność, która zaczerniła także dusze, etykę i jakąkolwiek nadzieję. Ciemność okrywa uczucia, które zazwyczaj nie mają z nią za wiele wspólnego. Miłość, która pojawia się na kartach tej powieści, jest zawsze czymś zanieczyszczona, skażona, w jakiś perwersyjny sposób niepokojąca. Dużo tu scen, które mogą budzić zdziwienie, a nawet szokować. Tak jakby w ciemnych czasach wojennych nawet najczystsze uczucia i uniesienia nie mogły pozostać jasne, radosne, szczere i bezinteresowne. Spowija je tytułowa ciemność. Metaforyczna ciemność dotyka także i innych sfer życia bohaterów tej powieści. Pisząc o wojnie, nie da się uciec od śmierci. Pisząc o tej konkretnej wojnie, nie da się natomiast uciec od śmierci szczególnej: od Zagłady, od ludobójstwa, od okrucieństwa zwielokrotnionego, od śmierci brutalnej, odczłowieczonej, drastycznej i do cna pozbawionej godności. Wojna, którą obrazuje Parulskis, żywi się bestialstwem i karmi najbardziej niegodną z przewag: triumfem nad słabszym. „Zrobili z nas niewolników” (s. 158) – z żalem mówi Judyta, zauważając jednocześnie, jak łatwo przechodzi się na stronę dręczycieli. „Ciemność i partnerzy” przesycona jest gorzkimi obrazami i opisami, które – niczym fotografie Vincentasa – zatrzymują w odbiorcy trudne uczucia, kumulują gorycz i rosnące niezrozumienie dla fascynacji złem i dla oddania się złu.

5.

Wiara i sztuka – które przeplatają się przez całą tę historię – opierają się na tajemnicy. Na tajemnicy opiera się także życie Vincentasa – zarówno to obecne, jak i to przeszłe. Przez dzieciństwo i młodość towarzyszyły Vincentasowi niedopowiedzenia i niejasności, nie inaczej będzie działo się i później. Jest to tym bardziej widoczne i tym bardziej wyraźne, że dojrzewająca dorosłość Vincentasa rozpoczyna się romansem z żonatą kobietą, a potem wszystko komplikuje się jeszcze bardziej: przychodzi wojna, która jest matecznikiem sekretów, półprawd, znaków zapytania i niewiadomych. Vincentas zostaje wplątany w najważniejszą i najbrutalniejszą grę, w której na szali waży się śmierć z przeżyciem, a wykupienie własnego losu kosztuje najwyższą cenę. Główny bohater „Ciemności i partnerów” doświadcza tego na własnej skórze i w sposób niezwykle bolesny. W tej grze, w której niemiecki oficer SS rozdaje krwawe karty, każdy kolejny dzień życia wykupić można – teoretycznie – sztuką fotografii, a praktycznie: zezwoleniem na zło i współuczestnictwem w nim. Sztuka, jak miłość, odarta zostaje w tej powieści z jasności, ją także spowija mrok, jest ona na posługach nocy, tajemnicy i zła. Parulskis stawia przed swoimi bohaterami, głównie przed Vincentasem, trudne wyzwanie: konieczność zmierzenia się z pytaniem o granice konformizmu, o bariery sumienia, o krawędzi przyzwoitości. Wydaje się, że niepodobna znaleźć właściwej odpowiedzi na te wątpliwości. Pozostajemy z nimi i my, czytelnicy, na równi z bohaterami.

Symbolika biblijna jest ważną częścią tej historii – ważną częścią całego życia Vincentasa. Główny bohater, choć daleki od religijnych praktyk (czemu daje wyraz w rozmowie z kapłanem), to jednak zespolony jest z biblijnymi historiami, postaciami, motywami. Całe jego życie, począwszy od empirycznego przetestowania bólu ukrzyżowania, przez spotkanie z esesmanem, aż po niekończące się parabole i biblijne porównania, przesycone jest biblijnymi i religijnymi obrazami. To one wyznaczają rytm tej opowieści, nadają jej ton, kreślą jej ramy. Całe życie Vincentasa kreowane jest w sposób, który przywodzi na myśl ziemskie życie Jezusa Chrystusa: historia dotycząca biologicznego ojca, zakład stolarski prowadzony przez ojczyma, fascynacje związane z cierpieniem i symboliką krzyża czy też – kluczowy dla powieści – biblijny wątek związany ze śmiercią Jana Chrzciciela. Wszędzie pobrzmiewają echa biblijnej metaforyki i odniesień do życia i nauczania Jezusa Chrystusa. Głęboka, ciemna i tajemnicza metaforyka tańca Salome porusza nawet wtedy, gdy obrazom i słowom z tej historii nie towarzyszą wojenne wystrzały, krew, śmierć i zagłada. Gdy dodamy je do starotestamentalnej opowieści, brzmią tym bardziej przerażająco, choć pytanie, czy i trochę nie przesadnie.

Książka Parulskisa, jak wyczytać możemy z okładki polskiego wydania, podzieliła litewskich czytelników. Bez wątpienia jest to powieść, wobec której niełatwo przejść obojętnie. Jak wobec każdej historii, która szokuje, łamie zasady i narusza tabu, łączy sacrum z profanum. „Ciemność i partnerzy” dotyka także delikatnej kwestii pamięci zbiorowej i zbiorowego (narodowego) rozliczenia z trudną przeszłością. Pamiętamy doskonale, jak pisał Miłosz, a za nim Błoński: o lęku „aby nie zostać policzonym między pomocników śmierci” i o tej trudnej świadomości (to już sam Błoński), gdy „czujemy przecież, że nie wszystko było w porządku” (Błoński: 24) i dociera do nas, że odpowiedzialność polegać może także na obojętności. „Ciemność i partnerzy” dotyka tych najwrażliwszych strun, dociera do zbiorowego sumienia (myślę, że nie tylko litewskiego), więc nie może dziwić, że dzieli czytelników.

Literatura:

Błoński J.: „Biedni Polacy patrzą na getto”. Kraków 2008.

Filipowicz K.: „Pamiętnik antybohatera”. Warszawa 1961.

Solnit R.: „Mężczyźni objaśniają mi świat”. Przeł. Anna Dzierzgowska. Kraków 2017.

Sontag S.: „Widok cudzego cierpienia”. Przeł. Sławomir Magala. Kraków 2010.
Sigitas Parulskis: „Ciemność i partnerzy”. Przeł. Izabela Korybut-Daszkiewicz. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2020.