SINUSOIDALNA POEZJA (JOANNA PAWLIK: 'ALIKWOTY')
A
A
A
Z Joanną Pawlik (i jej poezją) spotkałem się przypadkiem w Księgarni Hiszpańskiej we Wrocławiu, gdyż pomyliłem terminy... i zamiast na spotkanie z Konradem Górą, przyszedłem na spotkanie z autorami wydawnictwa j. Muszę wspomnieć, iż to wydawnictwo zadziwia mnie swoim bardzo udanym wejściem na rynek poetycki – mądrze prowadzona strona internetowa (wiersze, recenzje, wywiady), a książki są bardzo ładnie, estetycznie wydawane (okładki, czcionka, ilustracje).
Zazwyczaj na takich spotkaniach słabo słychać czytane wiersze, a to przeszkadza ktoś, kto siedzi obok, bo gada, a to nagłośnienie jest nieodpowiednie, jednak udało mi się wysłuchać kilku wierszy, które autorka przeczytała. Spodobały mi się. Dodatkowo, Pawlik sensownie odpowiadała na pytania. Wszystko to zachęciło mnie do sięgnięcia po poetycki debiut „Alikwoty”, który został dostrzeżony przez kapitułę nagrody Bierezina w 2018 roku.Gdy zajrzałem do kilku słowników, różnie był definiowany leksem alikwot, w Uniwersalnym słowniku języka polskiego czytamy, że jest to: „ton składowy dźwięku decydujący o jego barwie, którego częstotliwość jest wielokrotnością częstotliwości tonu podstawowego; ton harmoniczny”. Drugą definicję podaję za Jerzym Habelą, alikwoty to „tony harmoniczne — składowe tony dźwięku o różnej częstotliwości, powstajace samorzutnie przy skomplikowanym zjawisku drgań źródła dźwięku np. struny». I ostatnia definicja wyrazu alikwoty: «sinusoidalne tony składowe dźwięku słyszalnego o drganiu okresowym”. Żeby w pełni pojąć znaczenie alikwotów, trzeba być bez wątpienia muzykiem, a nie jedynie grajkiem. Joanna Pawlik gra na wiolonczeli, i ta pasja do muzyki klasycznej jest również widoczna w jej książce poetyckiej, często w wersy wplata wątki muzyczne: terminologię, tytuły utworów. Jest tak na przykład w wierszu „BWV 156” (s. 23), który przytoczę w całości:
jest taka kantata Bacha,
w której mowa o śmierci,
ludzie, nie znając słów,
bo melodia w niej ładna,
każą ją sobie grać na ślubach.
Trudno mówić o jakichś weryfikatorach świetnych tekstów poetyckich, gdyż w wielu przypadkach jest to rzecz subiektywna, ale jeśli miałbym w jakiś sposób o nich powiedzieć, rzekłbym, iż w tworzeniu poezji niezbędne jest trafne diagnozowanie rzeczywistości. Pawlik w wierszu „BWV 156” umiejętnie odczytuje zachowania współczesnego społeczeństwa. W utworze tym można dostrzec powszechne zachowania ludzi: brak wiedzy, wnikliwości; natomiast przeważa: łatwizna, konwencja i plagiat. Ponieważ „melodia w niej ładna”, nie trzeba niczego weryfikować. Krótko mówiąc, ludziom nie przeszkadza ich niekompetencja. Obserwując takie zachowania, niekiedy wydają nam się absurdalne. Poetka diagnozuje taki stan rzeczy w sześciu wersach.
W wierszu „Mikrokosmos” (s. 18) również pojawia się motyw muzyczny: „nie uchronisz mnie przed umieraniem podwójnej pięciolinii”, pod koniec tego utworu, czytamy: „pod powiekami zostanie alikwot światła”. W „Adoracji” (s. 14) „włącza się do śpiewu. cantus doloris, op. 1.”.
Mamy w tomie także wiersze miłosne: „Błąd” (s. 13), „Ekslibris” (s. 19), „Alikwot” (s. 38), „Autograf” (s. 12) z pięknym wersem: „wtedy pod moim sutkiem zaczęła wić się rzeka” – otrzymujemy w nich zmysłową poezję (na styku subtelnych erotyków), a nie tani romans. Jesteśmy zalewani miłosną poezją, oczywiście, to istotny element liryczny, jednak coraz częściej konfesyjność autorów jest przewidywalna. U Joanny Pawlik pojawia się świeża narracja uczuć, autorka nie imituje wcześniejszych poetyk.
W „Alikwotach” są także teksty sentymentalne, w których „mówił ojciec do dziewczynki, która wtedy była. która ciągle jest” („Krem nivea I. Hokej”, s. 9). Podmiot liryczny nie tylko tęskni za domem, ruskimi kijami, garbem jeziora, wzdycha również za „limitowanymi seriami chabrowych wieczek” („Krem nivea II. Sklep”, s. 10). Czytając te utwory można samemu powrócić do lat młodości, wspominając wieczko i zapach, a nawet sklepiki z chemią. W tomie znajdują się wiersze poruszające, jak chociażby przejmujący „Iso e super” (s. 36-37), utwór mówi o śmierci tuż narodzonego dziecka.
Nie zgodzę się ze słowami Jacka Bieruta, że „Alikwoty” to „jeden z najciekawszych debiutów poetyckich ostatnich lat” (4). Uważam, że to interesujący tom poetycki, być może nawet zasługujący na nagrodę, jednak jest w nim wiele wersów w moim odczuciu niepotrzebnych, nieco przekombinowanych, niepasujących do całości utworu np. „falc ze szpar, ciało w trawertynowej strukturze” („Mikrokosmos” [s. 18]), „woal szronu z agarowych szyfonier” („Anima” [s. 17]). Zdecydowanie wolę poezję Pawlik w krótszych wierszach.
W książce „Alikwoty” – wiersze drgają na różnych częstotliwościach emocjonalnych, momentami narracja prowadzona jest sinusoidalnie, powstaje samorzutnie, z przeżyć życiowych i bacznej obserwacji rzeczywistości. Warto przeczytać najnowszą książkę poetycką Joanny Pawlik, gdyż ta refleksyjna liryka chroni poezję od „spłyciarzy”. Do poetów, którzy tak czynią, chciałoby się rzec:
po karbach pięciolinii przyjdź, mów jeszcze,
Bo właśnie to nieustannie ocala
(fragment z wiersza „Alikwot”, s. 38).
Zazwyczaj na takich spotkaniach słabo słychać czytane wiersze, a to przeszkadza ktoś, kto siedzi obok, bo gada, a to nagłośnienie jest nieodpowiednie, jednak udało mi się wysłuchać kilku wierszy, które autorka przeczytała. Spodobały mi się. Dodatkowo, Pawlik sensownie odpowiadała na pytania. Wszystko to zachęciło mnie do sięgnięcia po poetycki debiut „Alikwoty”, który został dostrzeżony przez kapitułę nagrody Bierezina w 2018 roku.Gdy zajrzałem do kilku słowników, różnie był definiowany leksem alikwot, w Uniwersalnym słowniku języka polskiego czytamy, że jest to: „ton składowy dźwięku decydujący o jego barwie, którego częstotliwość jest wielokrotnością częstotliwości tonu podstawowego; ton harmoniczny”. Drugą definicję podaję za Jerzym Habelą, alikwoty to „tony harmoniczne — składowe tony dźwięku o różnej częstotliwości, powstajace samorzutnie przy skomplikowanym zjawisku drgań źródła dźwięku np. struny». I ostatnia definicja wyrazu alikwoty: «sinusoidalne tony składowe dźwięku słyszalnego o drganiu okresowym”. Żeby w pełni pojąć znaczenie alikwotów, trzeba być bez wątpienia muzykiem, a nie jedynie grajkiem. Joanna Pawlik gra na wiolonczeli, i ta pasja do muzyki klasycznej jest również widoczna w jej książce poetyckiej, często w wersy wplata wątki muzyczne: terminologię, tytuły utworów. Jest tak na przykład w wierszu „BWV 156” (s. 23), który przytoczę w całości:
jest taka kantata Bacha,
w której mowa o śmierci,
ludzie, nie znając słów,
bo melodia w niej ładna,
każą ją sobie grać na ślubach.
Trudno mówić o jakichś weryfikatorach świetnych tekstów poetyckich, gdyż w wielu przypadkach jest to rzecz subiektywna, ale jeśli miałbym w jakiś sposób o nich powiedzieć, rzekłbym, iż w tworzeniu poezji niezbędne jest trafne diagnozowanie rzeczywistości. Pawlik w wierszu „BWV 156” umiejętnie odczytuje zachowania współczesnego społeczeństwa. W utworze tym można dostrzec powszechne zachowania ludzi: brak wiedzy, wnikliwości; natomiast przeważa: łatwizna, konwencja i plagiat. Ponieważ „melodia w niej ładna”, nie trzeba niczego weryfikować. Krótko mówiąc, ludziom nie przeszkadza ich niekompetencja. Obserwując takie zachowania, niekiedy wydają nam się absurdalne. Poetka diagnozuje taki stan rzeczy w sześciu wersach.
W wierszu „Mikrokosmos” (s. 18) również pojawia się motyw muzyczny: „nie uchronisz mnie przed umieraniem podwójnej pięciolinii”, pod koniec tego utworu, czytamy: „pod powiekami zostanie alikwot światła”. W „Adoracji” (s. 14) „włącza się do śpiewu. cantus doloris, op. 1.”.
Mamy w tomie także wiersze miłosne: „Błąd” (s. 13), „Ekslibris” (s. 19), „Alikwot” (s. 38), „Autograf” (s. 12) z pięknym wersem: „wtedy pod moim sutkiem zaczęła wić się rzeka” – otrzymujemy w nich zmysłową poezję (na styku subtelnych erotyków), a nie tani romans. Jesteśmy zalewani miłosną poezją, oczywiście, to istotny element liryczny, jednak coraz częściej konfesyjność autorów jest przewidywalna. U Joanny Pawlik pojawia się świeża narracja uczuć, autorka nie imituje wcześniejszych poetyk.
W „Alikwotach” są także teksty sentymentalne, w których „mówił ojciec do dziewczynki, która wtedy była. która ciągle jest” („Krem nivea I. Hokej”, s. 9). Podmiot liryczny nie tylko tęskni za domem, ruskimi kijami, garbem jeziora, wzdycha również za „limitowanymi seriami chabrowych wieczek” („Krem nivea II. Sklep”, s. 10). Czytając te utwory można samemu powrócić do lat młodości, wspominając wieczko i zapach, a nawet sklepiki z chemią. W tomie znajdują się wiersze poruszające, jak chociażby przejmujący „Iso e super” (s. 36-37), utwór mówi o śmierci tuż narodzonego dziecka.
Nie zgodzę się ze słowami Jacka Bieruta, że „Alikwoty” to „jeden z najciekawszych debiutów poetyckich ostatnich lat” (4). Uważam, że to interesujący tom poetycki, być może nawet zasługujący na nagrodę, jednak jest w nim wiele wersów w moim odczuciu niepotrzebnych, nieco przekombinowanych, niepasujących do całości utworu np. „falc ze szpar, ciało w trawertynowej strukturze” („Mikrokosmos” [s. 18]), „woal szronu z agarowych szyfonier” („Anima” [s. 17]). Zdecydowanie wolę poezję Pawlik w krótszych wierszach.
W książce „Alikwoty” – wiersze drgają na różnych częstotliwościach emocjonalnych, momentami narracja prowadzona jest sinusoidalnie, powstaje samorzutnie, z przeżyć życiowych i bacznej obserwacji rzeczywistości. Warto przeczytać najnowszą książkę poetycką Joanny Pawlik, gdyż ta refleksyjna liryka chroni poezję od „spłyciarzy”. Do poetów, którzy tak czynią, chciałoby się rzec:
po karbach pięciolinii przyjdź, mów jeszcze,
Bo właśnie to nieustannie ocala
(fragment z wiersza „Alikwot”, s. 38).
Joanna Pawlik: „Alikwoty”. Wydawnictwo j. Wrocław 2019.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |