ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (392) / 2020

Małgorzata Wójcik-Dudek,

AFEKTYWNA HISTORIA DZIECIŃSTWA (KAROLINA SZYMBORSKA: 'MORS IMMATURA. DZIECKO I ŚMIERĆ W LITERATURZE I KULTURZE DRUGIEJ POŁOWY XIX WIEKU I W POCZĄTKACH XX WIEKU (NA TLE EUROPEJSKIM)')

A A A
Opowieść zaproponowana przez Karolinę Szymborską jest wielowątkowa i wielopoziomowa, podobnie zresztą jak podtytuł książki białostockiej badaczki children studies. Zważywszy na dotychczasowe zainteresowania autorki, inna być nie może. Szymborska dała się przecież poznać nie tylko jako badaczka skoncentrowana na historii literatury i kultury II połowy XIX wieku, ale i znawczyni metodologii związanych z children studies oraz antropologią dzieciństwa. Książka „Mors immatura. Dziecko i śmierć w literaturze i kulturze drugiej połowy XIX wieku i w początkach XX wieku (na tle europejskim)” po prostu musiała powstać. Nie dziwi też zapowiadana na ten rok kolejna publikacja Szymborskiej zatytułowana „Po stronie dziecka. Próby definicji”. Choć nie powinnam oceniać książki po okładce (zresztą tej jeszcze nie ma), to nietrudno się domyślić, że i ta pozycja będzie oscylować wokół tematów od zawsze bliskich autorce.

We wstępie „Mors immatura” Szymborska przyznaje, że punktem wyjścia zaproponowanej przez nią narracji jest XIX wiek, ponieważ to właśnie wtedy powstała nowożytna kultura opłakiwania dziecka. Na potwierdzenie tej tezy autorka przywołuje całą listę badaczy, których publikacje z jednej strony dowodzą przełomowości XIX wieku w tej kwestii, z drugiej – zaniedbują lub wręcz pomijają to, co Szymborskiej wydaje się szczególnie istotne. Badaczka wszak postuluje, aby porzucić obowiązujący do tej pory, a wypracowany przez XIX wiek paradygmat myślenia o śmierci jako o „zjawisku” umieszczanym w relacji geneza – skutek, a skupić się raczej na sile oddziaływania tematu „śmierci dziecka”. Oznacza to, że książka Szymborskiej „będzie się starała przywrócić dziecięcemu podmiotowi wartość sensotwórczą i pokazać pajdocentryczny model przeżywania śmierci” (s. 16). Innymi słowy, autorka daje jeszcze raz szansę XIX-wiecznym tekstom, tym razem na lekturę ze zwrotem afektywnym w tle. Oczywiście taki tryb lektury ma jakiś cel, o którym zresztą badaczka otwarcie pisze, starając się dowieść, że popularny topos literatury XIX wieku – przedwczesną śmierć (dziecka) − warto czytać nie tylko w kontekście obowiązkowych tematów programowych epoki, odhaczając kolejny postulat na liście palących problemów społecznych z dopiskiem „pilne”. Szymborska proponuje więc zawieszenie „funkcjonalności” zagadnienia śmierci dziecka, i co tu kryć, również naszych czytelniczych przyzwyczajeń formowanych na lekcjach polskiego, które nauczyły nas włączać temat śmierci dziecka w konteksty społecznej naprawy oraz uwrażliwiania XIX-wiecznego społeczeństwa na los „bezbronnych istot”.

To właśnie „bezbronność” stała się wspólnym mianownikiem dzieci, kobiet, żydów oraz innych przedstawicieli grup opresyjnie traktowanych przez większość. Szymborska rezygnuje więc z tradycyjnego zaprezentowania tematu śmierci dziecka na rzecz lektury afektywnej, a jakby tego było mało, z obecności tego traumatycznego tematu czyni przyczynek do szerszego rozpoznania roboczo nazwanego „afektywną filozofią dzieciństwa”. Jak pisze we wstępie, filozofię tę „cechuje (…) zwrócenie szczególnej uwagi na to wszystko, co bytowo kruche, ułomne, kalekie, wybrakowane (…). Filozofia ta, wyrastająca z fundamentu pajdocentryzmu i myśli Janusza Korczaka, postrzega podmiot dziecięcy przez pryzmat emocji, odwołując się do tzw. poetyki doświadczenia, w więc empirycznego, subiektywnego doświadczania dzieciństwa zapisanego w tekście” (s. 19). Materiałem zachęcającym do tego rodzaju badań jest oczywiście literatura, choć badaczka w pierwszej kolejności wskazuje tzw. poradniki konsolacyjne (ang. comfort books), szczególnie popularne w okresie wiktoriańskim. Ich analiza według autorki pracy „Mors immatura…” potwierdza intuicję, że to właśnie w tego rodzaju tekstach krystalizuje się nowożytne podejście do kultury śmierci oraz utraty dziecka, które później będzie realizowane również w tekstach literackich XIX i początku XX wieku.

Wydaje się zatem, że linia narracyjna opowieści poświęconej niejako autonomizacji zagadnienia śmierci dziecka, a więc opowieści zmierzającej w kierunku uwolnienia tego traumatycznego tematu z propagandowych uwikłań programów społecznych, będzie przewidywalna. I poniekąd rzeczywiście taka by była, gdyby nie piętrowy aparat metodologiczny, który mimo że okazuje się niezwykle oryginalny i z pewnością interesujący, to zdecydowanie komplikuje i czasem „udziwnia” to, co wydawało się do tej pory dobrze rozpoznane. Przykład. Autorka na początku książki wprowadza termin „związanie” rozumiany jako metafora uwikłania dyskursu dziecięcego w system myślenia o człowieku i patriarchalny system wychowania. Biblijnym obrazem odzwierciedlającym miejsce dziecka w kulturze jest, jak łatwo się domyślić, scena ofiarowania Izaaka. Hebrajski termin Akedah (‘związanie’) towarzyszący tej starotestamentowej opowieści został przez badaczkę zaanektowany, a następnie użyty w periodyzacji kultury dziecka, w której stał się nazwą dla okresu postrzegania dziecka jako bytu przygodnego i akcydentalnego. Kolejną cezurą w refleksji nad dzieckiem była według Szymborskiej filozofia Jana Jakuba Rousseau podkreślająca opresyjność kultury dorosłych, realizującą się w doświadczaniu „bolesnego spętania ciała”. W porządku argumentacyjnym zaprezentowanym przez badaczkę nie mogło również zabraknąć reakcji Sørena Kierkegaarda na biblijną opowieść o Abrahamie i Izaaku, a potem reinterpretacji Girardowskiego „związania” poczynionej przez Terry’ego Eagletona, opisu kondycji homo sacer Giorgia Agambena czy metafory związania zaproponowanej przez Julię Kristevą, która w zwrocie afektywnym przenoszącym dzieciństwo z porządku symbolicznego do kultury znaku dostrzegła rewolucyjną zmianę w postrzeganiu dziecka.

Według Szymborskiej to właśnie „przejście dzieciństwa od porządku symbolicznego do semiotycznego zapoczątkowało okres powolnego procesu, który nazywam rozwiązywaniem więzów dzieciństwa, zarówno rodzinnych, jak i społecznych” (s. 36). Ta istotna zmiana ma również konsekwencje w postrzeganiu śmierci dziecka, ponieważ jak badaczka przekonuje, „nowa afektywna ekonomia otwiera dziecko na pozareligijny wymiar i (…) daje szansę na zbadanie przeddyskursywnego wymiaru radzenia sobie z mors immatura” (s. 43). Wspomnianej afektywnej ekonomii patronują Rosi Braidotti, Agata Bielik-Robson, Jacques Lacan oraz Gustaw Jung. Ale to nie wszystko. Zwrot afektywny, jak wykazuje Szymborska, jest uwarunkowany wymianą dwóch paradygmatów: bycia-dziecka-w-śmierci (czyniącego z miłości do zmarłego dziecka uczucie akcydentalne, a tym samym nakazującego szukać pocieszenia w nieskończonej miłości Boga), bycia-dziecka-ku-śmierci (rozumianego jako próba przekroczenia tragicznej tanatycznej i scjentystycznej wizji śmierci) na paradygmat trzeci: „bycie-dziecka-po-śmierci”. Według badaczki ta trzecia droga inspirowana filozofią Emmanuela Lévinasa nie godzi się na przygodność istnienia dziecka, a z rozumienia sensu jego śmierci czyni punkt wyjścia do rozumienia życia.

Nietrudno się domyślić, że Szymborską interesują najbardziej realizacje trzeciego paradygmatu mieszczące się zarówno w literaturze poradnikowej (we wspomnianych wcześniej comfort books), jak i w literaturze mniej utylitarnej, bogato przez badaczkę przytaczanej i niezwykle wnikliwie analizowanej. Na szczególną uwagę zasługuje rozdział poświęcony poradnikom konsolacyjnym. Czytelnik, mimo że wcześniej zapewne spotkał się z tego typu tekstami, przywołane przez badaczkę studia genologiczne pozwalające dostrzec złożoność tego gatunku prawdopodobnie uzna za trudny do przecenienia wkład autorki nie tylko w rozpoznanie, ale również przybliżenie zagadnienia polskim odbiorcom. Podobna wdzięczność dla Szymborskiej towarzyszyła mi podczas lektury podrozdziału poświęconego baśniom, swoistym utworom konsolacyjnym, których interpretacje uwikłane w biograficzne konteksty traumatycznego doświadczenia utraty dziecka wydają się na tyle rewolucyjne, że zmieniają postrzeganie rozwoju baśni jako gatunku. Dopełnieniem argumentacji dowodzącej zmiany paradygmatu na „bycie-dziecka-po-śmierci” jest rozdział, w którym badaczka wraca do metafory „związania”, choć tym razem nie oznacza ono wpisania figury dziecka w patriarchalną opowieść kultury Zachodu, ale relację dorosłego z dzieckiem. Według Szymborskiej ta relacja oznacza „przywiązanie emocjonalne, egzystencjalne i psychologiczne do potomstwa. Afekt miłości do dziecka reprezentuje jednak nie tylko związanie z dzieckiem, ale określa także identyfikację mentalną z jego obrazem po śmierci” (s. 242). Badaczka dodaje: „Na doświadczenie to pragnę spojrzeć jako na swoisty kompleks zmarłego dziecka, który możemy dostrzec w piśmiennictwie końca XIX i przełomu wieków” (s. 243). Autorka dotrzymuje słowa, przywołując doświadczenia utraty dzieci przez Aleksandra Świętochowskiego, Marię Konopnicką czy Stefana Żeromskiego. Okazuje się, że rozczytanie powołanego przez badaczkę konstruktu „kompleksu zmarłego dziecka” rzuca nowe światło nie tylko na biografię, wydawałoby się, znanych twórców, ale również na tzw. kanoniczne interpretacje, skłaniając do namysłu nad przepisaniem historii literatury tak, aby uwzględnić w niej afekty.

Powtórzmy więc: książka Karoliny Szymborskiej to projekt niezwykle ambitny i wielopłaszczyznowy. Wystarczy przyjrzeć się bogatej bibliografii, aby docenić wieloletnie zaangażowanie badaczki w rozpoznawanie zagadnienia czy po prostu być wdzięcznym za przybliżenie polskiemu czytelnikowi literatury obcojęzycznej. Wystarczy się zapoznać z miejscamami brawurowymi interpretacjami, aby przekonać się do znakomitego przygotowania merytorycznego autorki, pozwalającego „po nowemu” przeczytać to, co do tej pory wydawało się znane. Ale publikacja Szymborskiej to również projekt trudny emocjonalnie. Wystarczy więc otworzyć książkę na chybił trafił, aby przekonać się, że i do tego zadania badaczka przygotowała się znakomicie. Jak? Według mnie podjęła trud stworzenia misternie skonstruowanego instrumentarium metodologicznego, które choć afekty ma prezentować, to jednocześnie chroni przed nimi samą autorkę. Celnie to zjawisko opisała Anna Czabanowska-Wróbel, zaznaczając: „Autorce rozprawy należą się najwyższe pochwały za sposób, w jaki udało jej się podejść do tematu, który stawia badaczowi wysokie wymagania, konfrontując go z jego wewnętrznym oporem wobec czegoś, co nie jest z całą pewnością neutralne” (czwarta strona okładki). O podobnych trudnościach wspomina sama autorka. Z jednej strony w powstającej rozprawie dostrzegła możliwość dalszej pracy nad zagadnieniem, które pojawiło się już podczas pisania magisterium poświęconego fenomenologii dzieciństwa w prozie Bolesława Prusa. Z drugiej − praca nad książką była jednocześnie próbą zintelektualizowania doświadczenia osobistego, o którym tak pisze: „W dziejach mojej rodziny trafiłam na wątek trzech małych grobów, w których znajdują się przedwcześnie zmarłe w latach 30. XX wieku dzieci mojej babci. Nigdy nie miałam możliwości zapytania jej o ich losy – po prostu nie zdążyłam. (…) Historia ich krótkiego, enigmatycznego życia jest jednak częścią żywej pamięci mojej rodziny; nieliczne okruchy wspomnień o nich trwają do dzisiaj (…). Zawsze jednak zastanawiałam się, jak moja babcia przetrwała tę bolesną stratę i – dzięki czemu: wierze, rodzinie, literaturze?” (s. 12).

Choć trudno mi sobie wyobrazić czytelnika rozliczającego badaczkę z przydzielonych przez nią samą intelektualnych zadań do wykonania, to jednak jestem po ludzku ciekawa, czy stopień ich realizacji ją zadowala. Inaczej, czy powołane przez nią kategorie, wykonane schematy, zaproponowane pojęcia oraz ich kontaminacje, czyli potężny oręż metodologiczny pozwolił zrozumieć, jak bliska jej osoba przepracowała stratę. Mam wrażenie, że aparat badawczy, który konstruuje, szczelnie oddziela ją od badanego materiału. Ciągłe nawroty pojęć, niemal matematyczna precyzja budowania argumentów, zachęcająca do ciągłego „uszczelniania” wywodu, choć oczywiście zaświadczają o dojrzałości naukowej autorki, to mogą wywołać w czytelniku pewien opór, wszak obiecano mu lekturę jednego z ważniejszych toposów kultury Zachodu – śmierci dziecka – w duchu zwrotu afektywnego. Mam nadzieję, że się mylę, ale odnoszę wrażenie, że zamiast tego otrzymał ambitną, profesjonalną narrację, oddzielającą szczelnym kordonem literaturę od życia.

Nie oznacza to jednak, że sam czytelnik książki Szymborskiej jest pozbawiony prawa do lektury afektywnej. I to na mocy tego prawa pozwalam sobie zacytować to, co dzięki białostockiej badaczce pozostanie ze mną na długo, a co być może w odczuciu autorki tak obszernej rozprawy nie odgrywa większej roli w kontekście zaproponowanych przez nią teoretycznych ustaleń. Są to… oczy wspomniane przez Józefa Fanciullego oraz Marię Konopnicką. Najpierw autor „Czaru dziecięctwa”: „Niewiele ludzi dzisiaj pochyla się, aby badać oczy dziecięce. Życie (czy śmierć) jest zbyt prędkie i nie pozwala na te podróże cudowne i na pozór niepotrzebne (…). Jest za dużo ojców, a nawet za dużo matek, nie znających oczy swoich dzieci (…). A przecież przejrzyste jeziora dzieciństwa uczą was czegoś o tajemnicy życia, odsłaniają wam odbicie światła duszy i Boga lepiej od najpoważniejszych rozmów” (Fanciulli 1931: 7−8). A teraz Konopnicka wspominająca oczy umierającego syna Tadeusza: „Pocałowałam go w oczy: miał w nich dwie łzy ziemne, ostateczne. Zamknęłam mu sama powieki. A wtedy już sił mi nie trzeba było i opuściły mnie całkiem” (Konopnicka 2005: 309). Niech autorka mi wybaczy, ale właśnie te fragmenty zapamiętałam najlepiej po lekturze „Mors immatura”, książki ze wszech miar potrzebnej, ambitnej, ważnej i to nie tylko w przestrzeni children studies. Ośmielona radą Jana Błońskiego, który namawiał, aby po interpretacji dodać: „Tak ja ten wiersz zrozumiałem” (Błoński 2019), szybko dopisuję: „Właśnie to jest dla mnie ważne” – i podpisuję: Immatura lectorem.

Ryszard Nycz przypomina, że jeśli studia afektywne mają przyszłość, to będzie ona pewniejsza i bardzie owocna, jeżeli „gąszcz badanych artystycznych form afektywności (…) nie przesłoni afekcji, tej podstawowej kulturowej dyspozycji, z której one się rodzą, lecz która do nich się nie ogranicza” (Nycz 2014: 12). Czym jest zatem afekcja? I znowu Nycz: „Skłonnością ku czemuś lub komuś, a więc gotowością do zainteresowania tym, co na zewnątrz mnie; sprzyjaniem wzrostowi i byciu tego, co inne” (Nycz 2014: 12). Wydaje się, że z tej właśnie skłonności powstała książka „Mors immatura”, a z kolei jej lektura do takiej gotowości nakłania.

LITERATURA:

Błoński J.: „Język właściwie użyty. O poezji Jana Polkowskiego”. „Nowy Napis Co Tydzień” 2019, nr 2. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-2/artykul/jezyk-wlasciwie-uzyty-o-poezji-jana-polkowskiego.

Fanculli J.: „Czar dziecięctwa”. Przeł. Elesta. Warszawa 1931.

Konopnicka M.: „Listy do Ignacego Wasiłowskiego”. Warszawa 2005.

Nycz R.: „Afektywne manifesty”. „Teksty Drugie” 2014, nr 1.
Karolina Szymborska: „Mors immatura. Dziecko i śmierć w literaturze i kulturze drugiej połowy XIX wieku i w początkach XX wieku (na tle europejskim)”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2019 [seria: Modernizm w Polsce].